Reklama

Opowieści (63)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tereny wokół Zamczyska traciły dawny wygląd, traciły swój urok i tajemniczość. Najpierw znikły krzaki rosnące tu od zawsze, potężne maszyny szły do przodu jak jakieś prehistoryczne potwory lub smoki, wyrzucając kłęby czarnego śmierdzącego dymu i głośno terkocąc. Niełatwo mogły sforsować bagna, dlatego zabrano się do wyciągania pali z dawnej drogi, z których układano nowy szlak dla koparek i stalińców. Chłopi, chociaż prości ludzie, z żalem patrzyli jak robotnicy niszczą obiekt historyczny może nie tak stary jak Biskupin, ale na pewno jedyny w swoim rodzaju, a w dodatku dobrze zachowany. Tłumaczono im, że dosyć już tych waszych wierzeń, dosyć czarnoksiężników i straszenia. Przyszło nowe, a z nim oświata i naukowy światopogląd, w takiej sytuacji nie ma miejsca na zabobony i sentymenty, stare musi ustąpić, a w miejscu dotychczas nieużytecznym urośnie trawa, założy się hodowlę i w ten sposób będzie wzrastało pogłowie bydła. Dziadek Kubuś tłumaczył, że nowe nie bierze się znikąd, żeby było nowe, musi być najpierw stare. Nie można niszczyć starych pamiątek i przyrody, którą Bóg stworzył. W niej jest tak mądrze wszystko urządzone, że interwencja człowieka może tylko wszystko popsuć. Nikt jednak starego nie słuchał, postraszono go, że jeśli dalej będzie ludzi buntował, to go wsadzą do więzienia. Bezsilny starzec musiał ustąpić, ale przepowiedział, że Pan Bóg jeszcze ześle za to karę. Oczywiście nikt nie potraktował tej przepowiedni a raczej klątwy na serio, wyśmiewano starego i poradzono, aby szybko zniknął z tego miejsca. Za kilka dni na bagnach jakoś dziwnie wszystko ucichło, ktoś poszedł sprawdzić, dlaczego maszyny nie pracują, bo przez wiele dni ich hałas zakłócał życie całej okolicy. Okazało się, że nie pomogły wielkie pale, po których poruszała się gąsienicowa koparka, po prostu podłoże nie wytrzymało i maszyna znikła w błocie. Mimo ogromnego wysiłku przysłani robotnicy nie zdołali jej wyciągnąć. Na pewien czas prace przerwano, ale po dłuższej przerwie późną jesienią, gdy złapał mróz, powrócili operatorzy i maszyny zaczęły pracować od nowa. Wykopali ogromny rów prowadząc go aż do pobliskiej rzeki. Nadejście zimy ponownie prace przerwało, ale rowy odprowadzające wody swoje zrobiły, szczególnie wiosną podczas roztopów. Latem znowu pracowano, teraz szło łatwiej, ponieważ nie było opadów i bagno zostało już prawie osuszone. Stalińce zabrały się do orki, bronowania, a na koniec posiano trawę. Zakończyło się znowu źle, potężny pług rozpruwał torfiastą ziemię, gdy w pewnym momencie pod lemieszem coś zgrzytnęło. Potem nastąpił wielki huk, ogień, dym i wszystko wyleciało w powietrze. Wiele szczęścia miał operator maszyny, który wypadł z kabiny i poleciał kilka merów dalej, wpadając do wykopanego rowu. Głęboki dół osłonił człowieka i uratował życie. Staliniec prawdopodobnie natrafił na bombę lotniczą albo na jakiś pocisk z czasów wojny. Robotnicy dziwili się, skąd tu w bagnach wzięły się pociski, chłopi wyjaśnili, że Niemcy, nie wiadomo z jakiego powodu, kilka razy te bagna zrzucali bomby, ale tylko kilka wybuchło ponieważ nie natrafiły na twardy grunt a tylko w błotnistą maź. Natomiast dziadek Kubuś twierdził, że to kara Boża za zniszczenie jego dzieła, inni mówili, że to zemsta Czarnoksiężnika, którego te czortowskie ruskie maszyny obudziły.

Miejscowym najbardziej żal było żurawi, które na bagnach zakładały gniazda, wysiadywały pisklęta i charakterystycznie śpiewały. Kto chciał zobaczyć taniec albo posłuchać śpiewu tych dużych ptaków o wysmukłej sylwetce, długiej szyi, długich nogach i wydłużonym czerwonawym dziobie musiał wstać o godzinie trzeciej rano, najlepiej w maju lub na początku czerwca. Naprawdę warto tak wcześnie wstać i udać się na bagna, aby zobaczyć coś fantastycznego. Żuraw odbywa gody połączone z charakterystycznymi tańcami i śpiewem. Podskoki, obroty, pokłony i inne postawy ptaka dostarczają obserwatorowi moc wrażeń, które każdego muszą zachwycić. Tego roku jeszcze zdążyły wychować i uchronić swoje potomstwo, bo na szczęście maszyny wszystkiego nie zepsuły. Jesienią zrobiły przegląd swoich szeregów i w kluczu w kształcie litery "V" odleciały. Zanim odleciały, okrążyły bagna kilkakrotnie, jakby chciały je pożegnać i bardzo żałośnie nawoływały. Ludzie wprawdzie nie znają mowy ptaków, ale ten żałosny klangor bardzo wymownie przenikał w głąb duszy i wyciskał z oczu łzy. Hej żurawie! Lećcie szczęśliwie! Lećcie do ciepłych krajów, a na wiosnę wracajcie, tylko dokąd? Ptaki okrążyły jeszcze raz wioskę jakby wszystko rozumiały i znikły w przestworzach. Na wiosnę niespodziewanie przyleciały do swojego domu, czyli na bagna i do szuwarów. Bagien niestety już nie było, nie znalazły też szuwarów. Długo okrążały teren tak zmieniony i niegościnny, coś też głośno krzyczały. Może płakały, a może przeklinały tych co wszystko zniszczyli? Po kilku dniach pozostawiły niegościnną ziemię i znikły za horyzontem. Może znalazły gdzieś nowy dom? Podobny los spotkał inne ptaki i żyjątka bagienne. Dawniej wieczorem można było cieszyć swoje ucho chórem żab i przeróżnymi odgłosami dochodzącymi z moczarów. Bagno żyło, a żabia muzyka nadawała ciepłej i ciemnej nocy uroku oraz tajemniczości. Jak one się starały, aby ten nocny koncert wypadł okazale, w chórze śpiewały bardzo równo i melodycznie. Solistki także dawały z siebie wszystko, aby je zauważyć. Niezwykła to orkiestra, bo nikt nigdy nie widział dyrygenta. Od czasu do czasu niby jakaś tuba pohukiwał bekas swoją krótką partię, a na koniec włączał się najlepszy śpiewak - niepozorny słowik. Wszystko było tak romantyczne, że młodzi zaczęli na ten temat układać wiersze, jeden z nich najbardziej oddał atmosferę tamtych dni:

Gwiżdże wicher, szumią drzewa,

Szepczą liście, snują się mgły.

Świeci księżyc, słowik śpiewa,

Jest wiosna, rozkwitły już bzy.

Pięknie śpiewa żabi chór.

Echo niesie się po rosie,

Tylko niebo jest bez chmur,

Na nim błyszczy gwiazdek osiem.

We wschodniej części Zamczyska leżał duży głaz kształtem przypominający rozdeptanego ziemniaka. Starzy ludzie opowiadali, że kiedyś na nim leżały dwa srebrne pieniążki. Były one przeznaczone dla człowieka odważnego, szlachetnego takiego, który pomaga innym ludziom najbardziej potrzebującym pomocy i musi być dobrym Polakiem. Jeśli po te pieniążki wyciągał ręce człowiek nie spełniający tych warunków, to monety po prostu znikały. Na kamieniu pojawiały się ponownie, ale dopiero po trzech dniach. Gdy wybuchło powstanie styczniowe w 1863 r., niedaleko Zamczyska stacjonował w zimie powstańczy oddział i głodował. Podobno znalazł się tam jakiś człowiek prawy i szlachetny, któremu udało się te pieniążki zabrać i zdobyć za nie żywność dla wojska. Dziadek Kubuś mówił, że tym prawym człowiekiem był sam Romuald Traugutt, który tędy przejeżdżał i na pewien czas musiał się zatrzymać na polanie w lesie nazywaną Polskie Budy. Przymusowy postój i zdobycie żywności uchroniło oddział przed kozakami.

Po 1956 r. rozwiązano tzw. kołchozy, opustoszały olbrzymie obory, chlewnie, nikt już nie potrzebował siana z dawnych bagien, które powoli dziczały. Po kilku latach zginęła trawa, a pojawiła się podobna do tej, co rosła dawniej, miejscowi nazywali ją "rezula" . Ptaki także zaczęły powracać i zakładały gniazda w nowych szuwarach. Nie powróciły jednak żurawie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego

Niedziela Ogólnopolska 37/2012, str. 6

INSTYTUT PRYMASA WYSZYŃSKIEGO

Na Jasnej Górze 26 sierpnia 1956 r., w dniu składania Jasnogórskich Ślubów Narodu, przygotowanych przez więzionego w Komańczy kard. Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski. Cudowny Obraz niesiony podczas procesji na jasnogórskich wałach

Na Jasnej Górze 26 sierpnia 1956 r., w dniu składania Jasnogórskich Ślubów Narodu, przygotowanych przez więzionego w Komańczy kard. Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski. Cudowny Obraz niesiony podczas procesji na jasnogórskich wałach

Tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego napisał kard. Stefan Wyszyński w czasie swojego uwięzienia w Komańczy. Śluby zostały złożone przez Naród polski 26 sierpnia 1956 r. na Jasnej Górze. Natomiast 26 sierpnia 2012 r. przed wejściem do Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej na Jasnej Górze prymas Polski abp Józef Kowalczyk odsłonił tablicę z tekstem Ślubów z 1956 r., ufundowaną przez Instytut Prymasa Wyszyńskiego, z okazji 70. rocznicy jego istnienia

Wielka Boga-Człowieka Matko, Bogarodzico Dziewico, Bogiem sławiona Maryjo, Królowo świata i Polski Królowo. Gdy upływają trzy wieki od radosnego dnia, w którym zostałaś Królową Polski, oto my, dzieci Narodu Polskiego i Twoje dzieci, krew z krwi przodków naszych, stajemy znów przed Tobą, pełni tych samych uczuć miłości, wierności i nadziei, jakie ożywiały ongiś ojców naszych. Królowo Polski - przyrzekamy! My, Biskupi Polscy i Królewskie Kapłaństwo, lud nabyty Zbawczą Krwią Syna Twego, przychodzimy, Maryjo, znów do Tronu Twego, Pośredniczko Łask Wszelkich, Matko Miłosierdzia i wszelkiego pocieszenia. Przynosimy do stóp Twoich całe wieki naszej wierności Bogu, Kościołowi Chrystusowemu - wieki wierności szczytnemu posłannictwu Narodu, omytego w wodach Chrztu św. Składamy u stóp Twoich siebie samych i wszystko, co mamy: rodziny nasze, świątynie i domostwa, zagony polne i warsztaty pracy, pługi, młoty i pióra, wszystkie wysiłki myśli naszej, drgnienia serc i porywy woli. Stajemy przed Tobą pełni wdzięczności, żeś była nam Dziewicą Wspomożycielką wśród chwały i wśród straszliwych klęsk tylu potopów. Stajemy przed Tobą pełni skruchy, w poczuciu winy, że dotąd nie wypełniliśmy ślubów i przyrzeczeń ojców naszych. Spojrzyj na nas, Pani Łaskawa, okiem Miłosierdzia Twego i wysłuchaj potężnych głosów, które zgodnym chórem rwą się ku Tobie z głębi serc wielomilionowych zastępów oddanego Ci Ludu Bożego. KRÓLOWO POLSKI, ODNAWIAMY DZIŚ ŚLUBY PRZODKÓW NASZYCH I CIEBIE ZA PATRONKĘ NASZĄ I ZA KRÓLOWĘ NARODU POLSKIEGO UZNAJEMY. Zarówno siebie samych, jak wszystkie ziemie polskie i wszystek Lud polecamy Twojej szczególnej opiece i obronie. Wzywamy pokornie Twej pomocy i miłosierdzia w walce o dochowanie wierności Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, Kościołowi świętemu i jego Pasterzom, Ojczyźnie naszej świętej, Chrześcijańskiej Przedniej Straży, poświęconej Twojemu Sercu Niepokalanemu i Sercu Syna Twego. Pomnij, Matko, Dziewico, przed Obliczem Boga, na oddany Tobie Naród, który pragnie nadal pozostać Królestwem Twoim pod opieką Najlepszego Ojca wszystkich narodów ziemi.
CZYTAJ DALEJ

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej niezbędnika katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca.

CZYTAJ DALEJ

SLAPP po polsku

2025-08-27 07:02

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Kiedy kilka lat temu opublikowałem tekst o kulisach politycznej aktywności Aleksandry Brejzy w Inowrocławiu, byłem przekonany, że wykonuję swoje podstawowe zadanie jako dziennikarz: pokazuję fakty, dokumentuję działania osób publicznych i zostawiam ocenę czytelnikom. Dziś, po prawomocnym wyroku z art. 212 kodeksu karnego, który nakłada na mnie grzywnę przekraczającą 43 tysiące złotych oraz kosztowne przeprosiny, widzę, że ta sprawa ma wymiar znacznie szerszy niż moja osobista sytuacja.

To nie jest spór o jedno nazwisko. To jest precedens dotyczący tego, czy w Polsce wolno opisywać mechanizmy lokalnej polityki bez ryzyka, że niezadowolony bohater artykułu sięgnie po instrumenty karne, by uciszyć dziennikarza.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję