Reklama

Prosto z Sejmu

Unijna wieża Babel

Niedziela Ogólnopolska 21/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie ma tygodnia w Sejmie, aby nie pojawił się ktoś z wysokich urzędników unijnej Piętnastki z "życzliwymi" instrukcjami, co należy dalej czynić, aby negocjacje w sprawie wstąpienia Polski do Unii Europejskiej nie zostały zawieszone. Piszę o tym zawieszeniu negocjacji z całą świadomością, ponieważ od początku najważniejsza w tych rozmowach była data integracji. To był punkt kluczowy w dostosowywaniu naszego prawa do unijnego, tryb warunkowy dla przekształceń w przemyśle i rolnictwie, jednym słowem: dziejowy punkt zero!
Jeśli więc minister spraw zagranicznych W. Bartoszewski na pytanie dziennikarza, czy Polska wejdzie do Unii dopiero w 2005 r., odpowiada: "Cóż to jest 2005 r. wobec wieczności", można sądzić, że wszystko w negocjacjach z Unią się zawaliło i gorzej być nie może.
Nie dziwię się, że minister myśli tak realnie i pozytywnie o wieczności, jednak dla Polski taka odpowiedź oznacza, że zostaniemy rozjechani do końca przez unijny walec. Na cóż bowiem chwalenie się, że przedsiębiorcy z różnych krajów ulokowali w Polsce prawie 50 miliardów dolarów, skoro mamy tak wysokie bezrobocie! Gdzie są efekty wprowadzenia zagranicznego kapitału dla polskiej gospodarki? Więcej, trzeba zapytać o pieniądze zarobione w Polsce przez zagranicznych inwestorów. Ponieważ są to zyski wypracowane na skutek korzystnych dla zagranicznych inwestorów ustaw, powinny być lokowane, reinwestowane dalej u nas, a nie wyprowadzane za granicę.
Układ Stowarzyszeniowy zawarty z Unią przed laty nie jest dla Polski korzystny, czy jak się mówi - nie jest symetryczny. Liczyliśmy wszak, że po modernizacji przemysłu, a dokładniej pisząc, po celowym doprowadzeniu do upadku i wyprzedaży wielu nierentownych zakładów, uratujemy bodaj rolnictwo, że wejdziemy do unijnej polityki rolnej i uzyskamy bezpośrednie dopłaty dla naszych rolników. Teraz okazuje się, iż wejście do Unii oddala się, a w konsekwencji nie będzie oczekiwanych pieniędzy, aby stawić czoła rolniczej konkurencji z Zachodem.
Będąc ostatnio na Zachodzie, ogłaszany wszem i wobec premierem przyszłego rządu szef SLD Leszek Miller w wypowiedzi dla Financial Times Deutschland z 10 maja zasugerował, że po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej Warszawa mogłaby pójść na ustępstwa w sprawie bezpośredniej pomocy dla rolnictwa. Jednym słowem, L. Miller byłby skłonny zrzec się pieniędzy na bezpośrednie dopłaty dla rolników - czyli to, na co najbardziej liczyliśmy, co jest nagminnie stosowane na Zachodzie, miałoby nas nie objąć. Premier Buzek uznał tę wypowiedź za szkodliwą dla Polski. Dopowiem: czego już lewica nie robi, aby znaleźć uznanie w oczach Zachodu (o uznanie Polaków nie musi się troszczyć, o czym świadczą sondaże z tak wysokim poparciem).
Pieniądze to bardzo ważna sprawa, ale może nie najważniejsza. Obecnie zaczęły się inne, nie do przejścia tematy w negocjacjach z Unią Europejską. Choć wiedzieliśmy od początku, że Piętnastka nie zgodzi się na swobodny przepływ siły roboczej oraz na zbyt długi okres ochronny na zakup naszej ziemi, to nasi politycy bagatelizowali sprawę, odsuwali w czasie rozmowy na ten temat. Tymczasem dziś widać wyraźnie, że w zasadzie te dwie sprawy zwiastują zasadnicze opóźnienie integracji. Pada już nawet data 2006 r., co byłoby dla Polski prawdziwą katastrofą, ponieważ mamy otwarte granice, otwarty przepływ kapitału, jesteśmy jak dojna krowa, którą stawia się przed pięknym malowidłem z soczystą łąką, natomiast do jedzenia daje stare siano. Ponadto wmawia się temu spokojnemu zwierzęciu, że tę łąkę ma w zasięgu ręki, że tylko od niej zależy, kiedy z niej skorzysta.
Przykładu z krową użyłem celowo, ponieważ Unia wpisała naszą wołowinę na listę zagrożoną występowaniem BSE (gąbczastego zwyrodnienia mózgu). Ponieważ w naszym kraju nie zanotowano ani jednego przypadku tej choroby, rząd ostro zaprotestował. Nic to nie dało, bo polityka Unii jest jasna i jednoznaczna: choćby tam ludzie mieli umierać z braku mięsa wołowego, nikt łatwo nie dostanie się na zachodni rynek. I chyba tylko o to chodzi. Czyż nie pamiętamy, w jak sztuczny sposób wywołano kryzys w Rosji, a następnie podkupiono nam rosyjski rynek, dając w Unii olbrzymie dopłaty dla eksporterów żywności do tego kraju?
Jednym słowem, handel Zachodu ze Wschodem ma charakter wyzyskujący i niewątpliwie kwestie gospodarcze zadecydują w przedmiocie daty przyjęcia nowych członków do Unii Europejskiej. Tam z całą pewnością nikogo nie obchodzi, że Polska pomogła wyzwolić się wielu krajom z komunizmu. Nasze bohaterstwo jest wręcz nie na rękę, bo a nuż skieruje się w obronie polskości. Dlatego w kwestii daty wstąpienia do Unii należy jasno napisać, że zakończenie negocjacji nie będzie możliwe przed wyborami parlamentarnymi w Niemczech i Francji, które odbędą się w 2002 r., potem zaś nowe rządy będą kontynuować rozmowy z krajami kandydującymi, następnie odbędą się referenda we wszystkich krajach Piętnastki na ten temat, w sumie sprawa nie zakończy się przed 2003 r. Pod znakiem zapytania stoi więc nasz udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2004 r. A to oznacza oddalenie partnerskiego traktowania nowych członków na dalsze lata.
Wracając do dwóch kwestii spornych z Piętnastką - sprawy zakupu ziemi przez obcokrajowców oraz swobodnego przepływu osób, pojawiają się już opinie o możliwości dobicia targu w tej sprawie: my zgodzimy się na sprzedaż ziemi cudzoziemcom, a Unia pozwoli na dostęp do rynku pracy. Dobicie takiego targu byłoby rozwiązaniem najgorszym z możliwych. Po pierwsze, skoro Unia chlubi się dbałością o przestrzeganie praw obywatelskich, to jak może ograniczać wolny przepływ osób i dostęp do unijnych rynków pracy, naruszając w ten sposób swobody demokratyczne? Chyba że uzna się nowych członków Unii jako obywateli drugiej kategorii.
Po wtóre, znając traktowanie Polaków przez zachodnich przedsiębiorców, łatwo można wyobrazić sobie czyjeś nie kończące się starania o podjęcie konkretnej pracy. Wolno się przecież starać, ale gdzie jest napisane, że skutecznie! Może będzie łatwiej pracować na czarno i wykonywać tylko te prace, których Niemcy lub Austriacy nie lubią. Nie znając więc dokładnej daty wejścia do Unii, nie wolno iść na żadne targi.
Oczywiście, Polska w Unii Europejskiej powinna się znaleźć, ale cena, jaką żądają za to eurokraci, jest nie do przyjęcia. Dotyka bowiem również wyzbycia się chrześcijańskich wartości, tych wartości, które przed wiekami Europę ukształtowały i przyniosły europejskim państwom i narodom rozwój. Można zapytać, kim są dziś politycy, kim są ludzie, którzy chcą zjednoczyć Europę bez chrześcijańskich wartości, którzy, odrzucając Dekalog, głoszą "nowe" wartości, takie jak: tolerancja, wolność, demokracja, pokój, prawa człowieka, równość płci...! Czy to oznacza, że w Dekalogu, że w chrześcijaństwie tych wartości nie było?
Kim są politycy i ludzie, kim jest ta klasa władców, którzy budując europejską wieżę Babel, za cenę interesów, za władzę i pieniądze, próbują zjednoczyć Europę przeciw Bogu? A w konsekwencji prowadzą do nowego totalitaryzmu, nowych gwałtów, wyzysku i biedy, bo jak powiedział Jan Paweł II w polskim Sejmie: "Demokracja bez wartości łatwo przeradza się w nowy totalitaryzm".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Biskup został księciem

2025-05-31 14:42

[ TEMATY ]

Nominacje

pl.wikidia.org

Ojciec Święty przyjął rezygnację Joana Enrica Vives Sicilii, biskupa diecezjalnego Urgell (Hiszpania, Andora) i współksięcia Andory, a jego miejsce zajmuje biskup koadiutor tej diecezji, a zważywszy na prawo można rzec, że nieformalny następca tronu Andory, Josep-Lluis Serrano Pentinat.

Rolę głowy państwa w Andorze pełnią dwaj współksiążęta - prezydent Francji i właśnie biskup diecezjalny Urgell. podaje
CZYTAJ DALEJ

Wniebowstąpienie Pańskie

Niedziela podlaska 21/2001

[ TEMATY ]

wniebowstąpienie

Monika Książek

Czterdzieści dni po Niedzieli Zmartwychwstania Chrystusa Kościół katolicki świętuje uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Jest to pamiątka triumfalnego powrotu Pana Jezusa do nieba, skąd przyszedł na ziemię dla naszego zbawienia przyjmując naturę ludzką.

Św. Łukasz pozostawił w Dziejach Apostolskich następującą relację o tym wydarzeniu: "Po tych słowach [Pan Jezus] uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: ´Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba´. Wtedy wrócili do Jerozolimy z góry, zwanej Oliwną, która leży blisko Jerozolimy, w odległości drogi szabatowej" (Dz 1, 9-12). Na podstawie tego fragmentu wiemy dokładnie, że miejscem Wniebowstąpienia Chrystusa była Góra Oliwna. Właśnie na tej samej górze rozpoczęła się wcześniej męka Pana Jezusa. Wtedy Chrystus cierpiał i przygotowywał się do śmierci na krzyżu, teraz okazał swoją chwałę jako Bóg. Na miejscu Wniebowstąpienia w 378 r. wybudowano kościół z otwartym dachem, aby upamiętnić unoszenie się Chrystusa do nieba. W 1530 r. kościół ten został zamieniony na meczet muzułmański i taki stan utrzymuje się do dnia dzisiejszego. Mahometanie jednak pozwalają katolikom w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego na odprawienie tam Mszy św.
CZYTAJ DALEJ

Lutynia świętuje piękne rocznice

2025-05-31 14:22

ks. Łukasz Romańczuk

Uroczysta Msza święta dziękczynna oraz w intencji mieszkańców Lutyni

Uroczysta Msza święta dziękczynna oraz w intencji mieszkańców Lutyni

Przełom maja i czerwca to dla mieszkańców Lutyni powód do świętowania. Ich miejscowość obchodzi swoje 700-lecie, a Szkoła Podstawowa im. św. Jana Pawła II ma już 80 lat. Uroczystości rozpoczęły się od Eucharystii i odśpiewania Te Deum laudamus.

Mszy świętej przewodniczył ks. Janusz Betkowski, proboszcz parafii. - Każdy jubileusz to piękny czas wspomnień, wypełniony twarzami, nastrojami. To czas przepełniony treścią. Dziś chcemy wrócić do tej treści. Najmłodsi przeżywają je obecnie. Trochę starsi utrwalają w pamięci, a starsi wspominają z nostalgią - mówił kapłan, wspominając niedawne swoje 40-lecie matury, kiedy to spotkał się z kolegami i koleżankami w budynku swojej szkoły średniej, dodając: - Wszystko się zmienia, ale nie zmieniła się nasza przyjaźń, więzi. Jesteśmy zupełnie inni, mamy swoje upatrywania, sprzeczamy się ze sobą, ale mamy wiele wspomnień, szanujemy się, bo mamy wspólne wartości. I to jest podstawą do dialogu i próby zrozumienia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję