Reklama

Polityka

5 pytań do ministra Bartosza Grodeckiego

[ TEMATY ]

wywiad

5 pytań do...

A. Mitura MSWiA

Minister Bartosz Grodecki

Minister Bartosz Grodecki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Piotr Grzybowski: Panie Ministrze, czy wiemy ilu Polaków, tych wywiezionych i tych którzy pozostali na swej ojcowiźnie, zamieszkuje dziś za naszą wschodnią granicą?

Minister Bartosz Grodecki: Konkretna liczba Polaków i ich potomków deklarujących narodowość polską żyjących na Wschodzie jest trudna do oszacowania. Warto jednak przypomnieć, że wywózki Polaków w głąb Związku Radzieckiego rozpoczęły się jeszcze przed II wojną światową, m.in. w ramach tzw. „operacji polskiej” z lat 1937-38, czyli masowych przesiedleń Polaków z terenów obecnej Ukrainy i Białorusi, głównie na Syberię i do Kazachstanu. W dużej mierze to właśnie te osoby, a głównie ich potomkowie, które obecnie repatriują się do Polski w ramach ustawy o repatriacji.

- Czy i w jaki sposób Państwo Polskie utrzymuje z nimi kontakt?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Państwo polskie utrzymuje kontakt i wspiera Polaków, którzy w wyniku różnych wydarzeń historycznych zamieszkują tereny za naszą wschodnią granicą. Do jednych z największych osiągnięć w zakresie polityki wobec Polaków na Wschodzie uznać należy nowelizację ustawy o repatriacji, dokonaną w 2017 roku. Nowelizacja wprowadziła szereg zmian i nowych możliwości dla osób, które repatriują się do Polski, m.in. utworzenie specjalnych ośrodków adaptacyjnych oraz różne formy pomocy finansowej.

Reklama

- Słyszymy, że co roku jakaś część z nich do Polski wraca, jak dużo i na jaką pomoc mogą liczyć?

Reklama

- Dzięki dokonanej przez Prawo i Sprawiedliwość nowelizacji ustawy, o której przed chwilą wspominałem, obserwujemy duży wzrost liczby osób, które repatriują się do Polski, a także wzrost liczby składanych w konsulatach wniosków o wizę repatriacyjną.
Przed wejściem w życie nowelizacji ustawy, przez wiele lat, było to ponad 100 osób rocznie. W pierwszym pełnym roku obowiązywania znowelizowanej ustawy do Polski wróciło już 765 osób, w następnym 877. W roku 2020, pomimo trudnej sytuacji epidemicznej i problemów z transportem międzynarodowym, do Polski udało się repatriować około 550 naszych Rodaków.
W kwestii pomocy, na jaką mogą liczyć repatrianci, wskazać należy, że aktualnie istnieje kilka ustawowych sposobów repatriacji. Pierwszy z nich to przyjazd do Polski przez ośrodek adaptacyjny, w którym pobyt trwa trzy miesiące i może być przedłużony o kolejny okres 90 dni. W trakcie pobytu w ośrodku repatriant ma zagwarantowane zakwaterowanie, pełne wyżywienie oraz naukę języka polskiego i uczestnictwo w kursach zawodowych. Pracownicy ośrodka adaptacyjnego udzielają również wsparcia w załatwieniu spraw urzędowych, związanych m.in. z umiejscowieniem aktów stanu cywilnego, czy uzyskania polskich dokumentów tożsamości. Po opuszczeniu ośrodka adaptacyjnego państwo udziela repatriantowi dotacji na zakup lokalu mieszkalnego. Alternatywnie repatrianci mogą wynająć lokal mieszkalny i uzyskać comiesięczną dopłatę do czynszu. Ta ścieżka jest obecnie najbardziej preferowaną przez repatriantów, ze względu na pełną pomoc w adaptacji w nowej rzeczywistości oraz na możliwość swobodnego wyboru miejsca zamieszkania. Obecnie funkcjonują dwa ośrodki adaptacyjne: w Pułtusku oraz Środzie Wielkopolskiej.
Drugą ze ścieżek repatriacji jest ścieżka samorządowa, w której repatriant osiedla się w Polsce na zaproszenie gminy w zapewnionym przez nią lokalu mieszkalnym, na którego remont lub adaptację samorząd może otrzymać dotacje z budżetu państwa.
Kolejną możliwością jest przyjazd na zaproszenie najbliższej rodziny, która mieszka w Polsce. Niezależnie od wybranej ścieżki repatriacji, każdy z repatriantów może również liczyć na pomoc finansową na zwrot kosztów podróży oraz na zagospodarowanie i bieżące utrzymanie, a także pomoc na remont mieszkania.
Ustawa o repatriacji przewiduje również wsparcie finansowe na aktywizację zawodową repatrianta, przeznaczoną na zwrot części kosztów ponoszonych przez repatrianta w związku z podnoszeniem kwalifikacji zawodowych lub pracodawcę w związku z zatrudnieniem repatrianta i przygotowaniem dla niego miejsca pracy.
W kwestii pomocy repatriantom warto również wspomnieć, że w związku panującą pandemią prowadzone były działania, mające na celu zminimalizowanie jej negatywnych skutków na proces repatriacji. W ramach tzw. „ustaw COVID-owych” wprowadziliśmy możliwość dodatkowego przedłużenia pobytu w ośrodku adaptacyjnym. Zorganizowaliśmy również we współpracy z KPRM i MSZ dwa loty specjalne dla repatriantów, którzy przez zamknięcie granic i utrudnienia w podróżach międzynarodowych, mieli problem z przyjazdem do Polski.

- Czy są kryteria, które muszą spełnić, aby na nowo zamieszkać w swojej ojczyźnie?

- Ustawa o repatriacji szczegółowo określa warunki, jakie należy spełnić, aby repatriować się do Polski. Wśród nich najważniejsze jest spełnienie przesłanki terytorialnej, czyli zamieszkiwanie przed dniem wejścia w życie ustawy na terytoriach azjatyckiej części Rosji, Armenii, Azerbejdżanu, Gruzji, Kazachstanu, Kirgistanu, Tadżykistanu, Turkmenistanu lub Uzbekistanu. To właśnie na terytoria tych państw deportowanych zostało najwięcej naszych Rodaków. Osoba chcąca się repatriować, powinna poświadczyć swoje polskie pochodzenie i przejść procedurę wydania wizy repatriacyjnej, a następnie otrzymać decyzję o przyznaniu miejsca w ośrodku, zaproszenie wystosowane przez gminę lub oświadczenie najbliższej rodziny mieszkającej w Polsce o zapewnieniu warunków do osiedlenia się. Dla osób, które nie spełniają przesłanki terytorialnej, istnieje możliwość osiedlenia się w Polsce na podstawie zezwolenia na pobyt stały, jeżeli posiadają Kartę Polaka. Dla posiadaczy Karty Polaka również przewidziana jest możliwość uzyskania wsparcia finansowego od państwa.

- Czy wobec kryzysu demograficznego z jakim się mierzymy, planowane jest coś na kształt dużej polityki repatriacyjnej, wcześniej realizowanej np. przez Niemcy czy Izrael dla swych obywateli?

- Nowelizacja ustawy o repatriacji z roku 2017 otworzyła zupełnie nowy rozdział w programie repatriacji.
Aktualnie widzimy realny wzrost liczby naszych Rodaków wracających do Polski na jej podstawie, a także bardzo duży wzrost zainteresowania chęcią skorzystania z tego programu, o czym świadczy liczba składanych w konsulatach wniosków. Trudno jest porównywać skalę repatriacji polskiej z repatriacją niemiecką w latach 90. w ujęciu liczby osób, należy jednak wskazać na ogromną różnicę w „jakości” tej repatriacji, a więc warunków oraz poziomu wsparcia, jakich udziela państwo polskie repatriantom. Przykładem tego może być fakt nabycia obywatelstwa polskiego przez repatrianta w chwili przekroczenia granicy państwa, a więc możliwości korzystania ze wszystkich praw obywatelskich, oraz bezzwrotne dotacje na zakup mieszkań dla repatriantów opuszczających ośrodki adaptacyjne. Rozwiązania zastosowane w polskim programie repatriacyjnym są rzadko spotykane w politykach innych państw, a także traktowane z zainteresowaniem i uznaniem za granicą. Podkreślić należy również, że program repatriacji nie jest jedynym elementem polityki powrotów osób polskiego pochodzenia do kraju. Istotną rolę odgrywa tu również instytucja Karty Polaka, rozszerzona terytorialnie w 2019 roku na wszystkie kraje świata, oraz płynące z niej korzyści i przywileje dla naszych Rodaków. Wszystkie te programy i działania na rzecz wspierania Polonii i Polaków za granicą wpisują się w politykę demograficzną państwa i są realizowane z największym zaangażowaniem przez polski rząd.

2021-02-28 09:55

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

5 pytań do… Marcina Niewaldy, redaktora naczelnego portalu Genealogia Polaków

[ TEMATY ]

5 pytań do...

Youtube/TV Reoublika

Piotr Grzybowski: Na ile dziś jest żywa pamięć i wiedza o Powstaniu Styczniowym? Marcin Niewalda: Przede wszystkim ta wiedza w ostatnim czasie stała się bardzo modna i bardzo się rozwija. Choć to cały czas jest bardzo mało w porównaniu z innymi wydarzeniami i tym, jak np. żywa jest pamięć o II Wojnie Światowej, to i tak zauważalny jest duży wzrost, szczególnie po 150 rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego. Widać to np. po cenach walorów powstańczych na aukcjach internetowych. Jeszcze 10 lat temu kiedy kupowało się zdjęcie powstańca, było ono niewiele więcej warte niż czyjekolwiek zwykłe zdjęcie, natomiast teraz są to kilkudziesięciokrotne różnice, nie mówiąc już o jakiś artefaktach. To pokazuje jak bardzo Powstanie zaczyna funkcjonować w świadomości. Natomiast czy żywa jest pamięć? Jest to o tyle ciekawe, że zaczyna być elementem świadomości: jeśli ktoś już usłyszy, że jego przodek był w Powstaniu Styczniowym, to już czuje to jako punkt honoru. My, w ramach katalogu powstańców styczniowych (otwartego katalogu, który prowadzimy, gdzie z całego świata nadsyłają informacje), kontaktujemy się z potomkami powstańców albo z ludźmi zafascynowanymi powstaniem na ich lokalnym terenie. Z jednej strony widzę zainteresowanie tym, co się wydarzyło w danym miejscu, w danej wiosce, miasteczku. Jak wiemy, że tu się wydarzyła bitwa, ci lokalni społecznicy się tym bardzo interesują. Nawet jeśli był to tylko jakiś atak powstańczy, jakaś akcja, za tym często idą grupy rekonstrukcyjne, grupy poszukujące różnych pamiątek. Z drugiej strony są osoby, które rzeczywiście mają konkretnych przodków i wtedy to zainteresowanie związane z udziałem w powstaniu wiąże się z każdym jego elementem. Dla nich ważny jest sam fakt uczestniczenia w Powstaniu Styczniowym, niekoniecznie jedynie z bronią w ręku, bo przecież było bardzo dużo kobiet, które pomagały powstańcom, tych którzy produkowali broń, zapewniali aprowizację. Jeśli zatem ktoś uczestniczył w tym wspólnym zrywie, to jest to świadomość wspólnoty walczącej o ojczyznę, która jest bardzo cenna. To jest nie tylko patriotyzm, ale poczucie pewnej grupy, pewnej współzależności od kogoś, wzajemnej pomocy. Szczególnie w sytuacji zaborów, kiedy naprawdę było ciężko, kiedy była bieda, wyzysk, kiedy mordowano, kiedy parcelowano - taka solidarność międzyludzka była kluczowa i dużo ludzi to docenia.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: Filoteos zakłada okulary

2025-08-19 11:18

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

Adobe Stock

Był rok 1873, kiedy metropolita Konstantynopola Filoteos Bryennios otoczył się księgami biblioteki Hospicjum św. Krzyża. Pogrążony w lekturze, natrafił na manuskrypt pochodzący z XI stulecia. Hierarcha zanurzył się lekturze… Już w pierwszych zdaniach wyczytał: „Dwie są drogi, jedna droga życia, a druga śmierci – i wielka jest różnica między nimi. Oto droga życia: Przede wszystkim będziesz miłował Boga, który cię stworzył, następnie zaś bliźniego twego jak siebie samego, a czego nie chcesz, by ktoś ci robił, tego wszystkiego i ty także nie rób drugiemu”.

Odkryty przez Filoteosa apokryf, któremu nadano tytuł Nauka Dwunastu Apostołów, jest bardzo wczesny. Badacze datują go na koniec pierwszego stulecia, a jako miejsce jego powstania wskazują Syrię. Przytoczony powyżej fragment mógłby stać się doskonałym komentarzem do słów Jezusa, zanotowanych przez Łukasza w tym samym mniej więcej czasie: „Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa, i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi” (Łk 13,29-30). Jeśli sprawiedliwi przyjdą do królestwa Bożego, to kroczyć tam będą drogą życia – musiał myśleć Filoteos – a na niej drogowskazem jest przykazanie miłości Boga i bliźniego. Wskazanie na cztery strony świata dzisiejszemu czytelnikowi Ewangelii wydaje się zupełnie zrozumiałe, jednak pierwszych słuchaczy Nauczyciela z Nazaretu słowa te musiały szokować. Przecież królestwo Boże przeznaczone jest tylko dla wybranych, dla należących do narodu Boga, dla Żydów, którzy odziedziczyli obietnice dane Abrahamowi! Mówiąc o czterech stronach świata, Jezus włącza w zbawcze oddziaływanie Boga także pogan. To właśnie oni, choć przez wyznawców judaizmu uznani byli za ostatnich, staną się pierwszymi!…
CZYTAJ DALEJ

Abp Szal podczas dożynek w Tyrawie Wołowskiej: Szanujmy chleb

2025-08-23 17:17

ks. Maciej Flader

Poświecenie wieńców dożynkowych

Poświecenie wieńców dożynkowych

Dzisiaj dziękujemy Panu Bogu za chleb. Szanujemy ten chleb, niech ten chleb, który dzielimy, także w czasie Eucharystii i ten chleb, który dzielimy, choćby przy obrzędem dożynkach, przy obrzędzie dożynkach będzie znakiem nie dzielenia ludzi, ale zjednoczenia. mówił abp Adam Szal w Tyrawie Wołowskiej podczas dożynek gminno-powiatowych.

Ordynariusz Przemyski podkreślał wagę wdzięczności, porównując ją do Bożego daru życia, który otrzymujemy każdego dnia. W kontekście współczesnego świata, naznaczonego wojną i kataklizmami, Kaznodzieja wzywał do wdzięczności za możliwość bezpiecznego zbioru plonów. - Wdzięczność to piękna cecha. A my dzisiaj przychodzimy po to, aby zawołać ziemię wydała swój plon. Pan Bóg nam pobłogosławił. Ta wdzięczność jest ważna, gdy zorientujemy się, gdy doświadczymy, Ile jest niebezpieczeństw we współczesnym świecie. Dlatego dzisiaj nie chcemy podziękować za to, że mogliśmy zebrać plony, że mimo tego, że w pewnych momentach pogoda nie sprzyjała żniwom, to jednak udało się zebrać plony – mówił abp Adam Szal.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję