4. Towarzyszenie
Raz jeszcze wróćmy na chwilę do decydującego momentu historii dwóch uczniów zdążających do Emaus. Św. Łukasz pisze: „oczy im się otworzyły i poznali Go” (Łk 24, 31). Uczniowie pokonali zatem krępujące ich dotąd trudności duchowe i poznali Chrystusa, co zaowocowało zupełnie nowym stylem ich życia.
To ewangelijne zdarzenie określa główny cel tego, który towarzyszy młodemu człowiekowi w jego życiowej drodze – ma on go doprowadzić do poznania Chrystusa, a w konsekwencji do radykalnej zmiany jego dotychczasowego życia. To doprowadzanie dokonuje się poprzez proces pokonywania trudności, które sprawiają, że „oczy młodych [ciągle jeszcze] są niejako na uwięzi” (Łk 24, 16). Wydaje się, że do największych trudności należą te, które mają charakter antropologiczny, dotyczący rozumienia samej istoty człowieka. W wyraźnej i w pełni świadomej opozycji do czysto biologicznego patrzenia na człowieka, bardzo często przedstawianego jako przedstawiciela pewnego gatunku należącego tylko i wyłącznie do świata zwierząt, należy przed młodymi odsłaniać prawdziwe pokłady tkwiącej w człowieku duchowości, które wykraczają poza świat doświadczenia czysto zmysłowego. Towarzyszenie młodym w ich drodze do Chrystusa powinno zatem polegać na cierpliwym i mądrym odsłanianiu im najpierw prawdy o człowieku jako istocie cielesno-duchowej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Starając się, następnie, ukazywać młodemu człowiekowi tkwiące w nim dynamizmy, uczucia, emocje i pragnienia, trzeba wskazywać na konieczność ich wewnętrznej integracji. Polega ona na zdolności – i niezbędności – samo-posiadania i samo-panowania, jak to dogłębnie ukazał kard. Karol Wojtyła w opublikowanej w 1969 roku książce Osoba i czyn. W konsekwencji trzeba ukazywać młodym tę prawdę, że człowiek, w odróżnieniu od zwierząt, jest istotą moralną, której wolność jest wolnością odpowiedzialną, określoną wymaganiami zarówno Dekalogu, jak i dwóch przykazań miłości Boga i miłości bliźniego. Towarzysząc młodemu człowiekowi w jego drodze ku osobowej i osobistej dojrzałości, trzeba stawiać mu zatem konkretne wymagania o charakterze moralnym oraz uczyć konsekwencji i wytrwałości w dążeniu do realizacji nakreślonych przez siebie celów. Należy przy tym zdawać sobie sprawę z tego, że taki model wychowawczy stoi w wyraźnej sprzeczności z powszechnie promowaną we współczesnej kulturze tak zwaną spontanicznością i pochwałą niczym nie ograniczonej wolności, z odrzuceniem przez nią hierarchii obiektywnych wartości moralnych, z głoszonym przez nią permisywizmem, relatywizmem moralnym i promocją hedonistycznego stylu życia. Św. Jan Paweł II, wiernie towarzyszący młodym ludziom całego świata na ich życiowych drogach, powiedział na spotkaniu z młodzieżą w 1983 roku w Częstochowie: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali”. Te słowa powinny być wskazówką dla tych wszystkich, na których spoczywa misja towarzyszenia młodym.
Reklama
Zdajemy sobie sprawę z tego, że człowiek nie może żyć czysto abstrakcyjnymi ideami. Doświadcza swej godności i może rozwijać się jedynie wtedy, kiedy spotyka się z osobą – z kimś innym. Jakże pod tym względem ciągle aktualne są słowa z Wyznań św. Augustyna, napisane ponad 1600 lat temu: „Stworzyłeś nas (...) jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie” (2). Człowiek jest istotą religijną, w sposób niejako naturalny skierowany ku Bogu. Religijność nie jest jakimś zbędnym dodatkiem do istoty człowieka, ale jest wpisana w jego naturę. Bez odniesienia do Boga człowiek jest wewnętrznie kaleki, pozbawiony poczucia sensu życia i nadziei na życie po śmierci. Natomiast spotkanie z Chrystusem sprawia, że człowiek znajduje w Nim, najpierw, najbardziej fundamentalną i ostateczną odpowiedź na pytanie człowieka odnośnie do istoty swego człowieczeństwa. Jak mówił w Warszawie w 1979 roku Jan Paweł II, „człowieka (...) nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie”. Po wtóre, spotkanie z Chrystusem stanowi najwyższe objawienie samego niewidzialnego i wiecznego Boga. „Kto widzi Mnie, widzi także i Ojca” – powiedział Jezus do Filipa (J 14, 9), a do Żydów zebranych w świątyni jerozolimskiej: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10, 30). Być razem z Chrystusem znaczy to zatem doświadczać na co dzień Boga, który jest Emmanuelem, czyli „ Bogiem-z-nami”.
Dla kogoś, kto towarzyszy młodemu człowiekowi w odkrywaniu jego osobistej wielkości i osobowej godności, nie ma bardziej szlachetnego i szczytnego zadania, jak właśnie to: doprowadzić go do Chrystusa; sprawić, aby jego oczy, znajdujące się dotąd niejako na uwięzi, dostrzegły zupełnie nowe perspektywy codzienności i wieczności; otworzyć mu drogę do autentycznej radości i szczęścia. Tego właśnie życzę wszystkim tym, którym drogie i cenne stało się zadanie towarzyszenia młodym w ich życiu. Równocześnie wyrażam nadzieję, że nasze refleksje i osobiste spotkania tutaj, podczas Sympozjum w Barcelonie, przyczynią się do tego, abyśmy nasze zadanie i powołanie towarzyszenia młodym uczynili jeszcze bardziej owocnym i błogosławionym.
Abp Marek Jędraszeski metropolita krakowski
1. K. Kaźmierska, Moje życie, w: Being and becoming responsible in life. University pastoral care in Europe. Essere e diventare responsabile nella vita. Pastorale universitaria in Europa. Być i stawać się odpowiedzialnymi za życie. Duszpasterstwo akademickie w Europie, Libreria Editrice Vaticana, Città del Vaticano 2016, s. 136.
2. Augustyn, Wyznania. I, 1, tłum. Z. Kubiak, Warszawa 1982, s. 5.