Nowo wyświęcony prezbiter ślubował, że będzie żyć w celibacie i swym życiem służyć budowaniu królestwa Bożego. Uroczystości święceń przewodniczył bp Jan Piotrowski. Eucharystię koncelebrowali: bp Marian Florczyk, bp Andrzej Kaleta, rektor WSD, ks. Adam Perz i księża profesorowie.
W homilii, która poprzedza moment święceń, bp Piotrowski powiedział: – Dzisiejsza uroczystość święceń kapłańskich w katedrze kieleckiej jest bardzo skromnym świętem naszej diecezji, bowiem przypomina nam, że wciąż jest aktualna prośba Jezusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało”. Zwracając się do diakona Piotra, mówił: – Dziś jako jedyny stajesz do przyjęcia święceń kapłańskich, ale nie jesteś sam, ponieważ Kościół Chrystusowy jest twoją wspólnotą wiary, która otacza cię serdeczną modlitwą, a wytrwała modlitwa, jak pisze św. Jakub, ma wielką moc. Następnie dodał: – Żyj w głębokim przekonaniu i świadomością płynącą z wiary, że ofiara Jezusa Chrystusa, którą jako kapłan będziesz od dziś sprawował, jest źródłem, a zarazem szczytem życia chrześcijańskiego. Razem z Jezusem oddawaj się Bogu całym młodym życiem i czystym sercem. Nigdy nie stawiaj sobie granic swojemu zdumieniu i zachwytowi wobec Bożego planu miłości, jaki Bóg dla ciebie wybrał – zachęcał biskup kielecki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Podczas obrzędu święceń z rąk biskupa neoprezbiter otrzymał dary chleba i wina – znak tych darów, które odtąd będzie składać na ołtarzu i przemieniać w Eucharystię.
Ks. Piotr Kozłowski, tuż przed uroczystością, powiedział „Niedzieli”: – Odczuwam wielki stres przed tym, co za chwilę się wydarzy, kiedy zstąpi na mnie dar Ducha Świętego w sakramencie święceń kapłańskich, ale jest to również wielka radość, bo Chrystus wybrał mnie spośród tysięcy osób, żebym stał się do Niego podobny: w Jego imieniu przemawiał, w Jego imieniu sprawował Eucharystię oraz inne sakramenty – zauważa. – Jest to dar wielkiej radości, ale z drugiej strony i dziękczynienia właśnie za ten wybór. Pamiętam, że pierwszym momentem w rozeznawaniu mojego powołania był czas, kiedy w parafii przygotowywaliśmy się do I Komunii św. Mieliśmy ubrane alby, ja siedziałem na uboczu, wtedy podszedł do mnie ksiądz emeryt, który pomagał byłemu proboszczowi w naszej parafii. Ten ksiądz położył swoje dłonie na moją głowę i wypowiedział jakąś modlitwę, usłyszałem tylko słowa: „Przez Chrystusa Pana naszego”. Ten ksiądz prosił Boga o dar powołania, może nie konkretnie dla mnie, ale żeby z naszej parafii zrodziło się powołanie. Parząc także na mojego proboszcza, kiedy przychodziłem z rodzicami do kościoła, zawsze chciałem być jak on, chciałem stanąć przy ołtarzu jak ten ksiądz. Dzisiaj to moje marzenie się spełniło – wyjaśnił.