Artur Stelmasiak: Jesteśmy w przededniu 11 listopada, a Narodowe Święto Niepodległości skłania nas do porównywania II Rzeczypospolitej z III RP. Jak na tym tle wypada polski przemysł zbrojeniowy?
Sebastian Chwałek: Trudno jest porównywać te dwa okresy, bo II RP miała wielki zapał do odbudowy kraju, którego fundamentem były siła Wojska Polskiego oraz przemysł zbrojeniowy. W naszej grupie kapitałowej są spółki, które wywodzą się z Centralnego Okręgu Przemysłowego, jak choćby Huta Stalowa Wola czy Dezamet – te tradycje są zatem w pewnym sensie kontynuowane.
Czy po 1989 r. tego zabrakło? Bo chyba przemysł zbrojeniowy w III RP blado wypada wobec II RP.
Niestety, dziś patrzymy na efekty wieloletniego procesu rezygnacji z naszych kompetencji zbrojeniowych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
A dziś?
Od kilku lat ta tendencja zauważalnie się zmienia. Dziś stawiamy na rozwój polskiego przemysłu, także sektora zbrojeniowego. Oczywiście nie da się szybko odrobić wielu lat zapaści i braku inwestycji, ale od kilku lat zmiany są naprawdę widoczne.
Reklama
Jakie są szanse odbudowy i plany PGZ na najbliższe lata?
Nakłady na obronność ciągle się zwiększają, a naszym głównym zadaniem są dostawy dla Wojska Polskiego. Chcemy być partnerem pierwszego wyboru w kluczowych dla armii programach modernizacyjnych. Ostatnio podpisaliśmy ważne umowy na osłonę przeciwlotniczą i przeciwrakietową krótkiego zasięgu pod kryptonimem „Narew”. To największy jednostkowy kontrakt w polskim przemyśle zbrojeniowym od czasu II wojny światowej, bo jego wartość może osiągnąć nawet 50 mld zł.
Wyjaśnijmy czytelnikom, jak daleko sięga system krótkiego zasięgu...
Zgodnie z założeniami wojska obrona powietrzna składa się z trzech warstw, które razem tworzą szczelny parasol chroniący przestrzeń powietrzną. Krótki zasięg, program „Narew”, czyli ta środkowa część parasola, to rażenie docelowe na dystansie do 40 km. My zamierzamy pracować nad zasięgiem ok. 20 km. Program obrony średniego zasięgu „Wisła”, czyli najwyższa warstwa, to natomiast rażenie na dystansach do ponad 100 km. Będzie on oparty na amerykańskich bateriach Patriot. W ramach offsetu spółki PGZ uzyskały także nowe kompetencje budowy wielu elementów tego systemu. Na ostatnich targach zbrojeniowych w Kielcach zademonstrowaliśmy kompletny zestaw Patriot z naszym polskim udziałem.
Dotychczasowa obrona przeciwlotnicza była jednym ze słabszych elementów polskiej armii. Niektórzy porównują nasz system do strzelania z procy do coraz nowocześniejszych myśliwców.
Rzeczywiście są to środki bojowe, które pamiętają czasy Układu Warszawskiego, więc najlepsze czasy mają już dawno za sobą, choć trzeba podkreślić, że sprzęt ten był wielokrotnie modernizowany. Ale obok tego Wojsko Polskie ma na wyposażeniu nowoczesne systemy bardzo krótkiego zasięgu, np. Poprad, Pilica oraz ręczne wyrzutnie Piorun i Grom. Te systemy bardzo dobrze się sprawdzają i są naszym towarem eksportowym.
Reklama
Kolejny wielki kontrakt zrealizuje PGZ Stocznia Wojenna w ramach programu „Miecznik”. Co będziemy budować?
Program „Miecznik”, który będzie realizowany przez Konsorcjum PGZ-Miecznik, z kluczową rolą PGZ Stocznia Wojenna, zakłada budowę trzech fregat dla Marynarki Wojennej. Będą to docelowo bardzo nowoczesne jednostki, których polska marynarka wojenna nigdy jeszcze nie miała. Nowe fregaty wyposażeniem i uzbrojeniem będą znacznie przewyższać te pozyskane od Amerykanów, które mają już ponad 40 lat.
Sporo to kosztuje, a przecież i tak raczej nie będziemy potęgą morską...
Decyzje w tym obszarze to coś więcej niż tylko względy polityczne i obronne. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że największy wolumen towarów w światowym handlu jest transportowany drogą morską. Obecnie aż 45% towarów dostarczanych do Polski przybywa drogą morską. Te nowe okręty mają zatem chronić interesy RP nie tylko na Bałtyku. Coraz częściej zdarzają się sytuacje, gdy kraje europejskie muszą wykorzystywać swoją marynarkę do osłony dostaw paliw oraz innych surowców i towarów ważnych dla gospodarki. Jeżeli Polska ma ambicję uniezależnienia się od dostaw surowców np. ze wschodu, to musi mieć potencjał, by swoją niezależność osłaniać i akcentować. Polska bandera musi być widoczna.
Reklama
Zbrojeniówka często jest postrzegana jako koło zamachowe nowoczesnej gospodarki, często też wojskowe pomysły przenikają do cywilnego użytku... Czy pod tym kątem PGZ ma się czym pochwalić?
PGZ prowadzi bardzo dużo badań, w tym 153 projekty rozwojowe. Problemem bywa ich późniejsze wdrażanie, bo dynamicznie zmienia się zapotrzebowanie na polu walki. Jeśli chodzi o cywilne zastosowanie, to nasze produkty można znaleźć w różnych sferach życia, np. radary są wykorzystywane do pomiaru prędkości w ruchu drogowym. Z naszego sprzętu korzystają także straż graniczna i policja, a ostatnio również służba zdrowia. W ostatnim czasie termowizyjne kamery służą do pomiaru temperatury ciała człowieka w czasie pandemii. Mamy też roboty z lampami UV służące do sterylizacji, które sprawdzają się np. w karetkach i pomieszczeniach szpitalnych skażonych wirusem. Produkowaliśmy także wyposażenie do szpitali polowych i tymczasowe punkty szczepień w formie modułowej. Mamy też wiele sprzętu, którym ze zrozumiałych względów publicznie nie możemy się pochwalić...
Kamery to produkt PCO. Czy jest to na tyle innowacyjny sprzęt, że PGZ może się nim szczególnie szczycić?
PCO to producent elektrooptyki światowej klasy. Nasze produkty są eksportowane do wielu państw i cieszą się uznaniem. Ale mamy też w swojej ofercie bardzo skuteczne systemy antydronowe stosujące broń kinetyczną i impulsy elektromagnetyczne. Jesteśmy również producentem bardzo zaawansowanej elektroniki. Dostarczamy niektóre komponenty naszej elektroniki m.in. na rynek amerykański.
Jaka część produkcji PGZ przeznaczona jest na eksport?
Z naszego rocznego obrotu 7 mld zł na eksport idzie ok. 1 miliarda.
A jaka część z Waszej produkcji jest wytwarzana z przeznaczeniem do cywilnego zastosowania?
Od 15 do 20%, ale robimy wiele, by ten udział się zwiększał. Najlepszym tego przykładem jest Autosan produkujący autobusy. Ostatnio pokazaliśmy nasz autobus o napędzie wodorowym, ale także wygraliśmy przetarg na dostawę prawie 100 przegubowych autobusów z napędem CNG dla Warszawy.
Reklama
To bardzo dobre wieści. Polska jest drugim po Chinach państwem na świecie, które ma w swojej ofercie lokomotywę wodorową Pesa, a teraz autobus i autokar z Autosanu. Polskie autobusy elektryczne już od kilku lat podbijają Europę.
Nie dziwi mnie to. W Polsce jest duża liczba producentów pracujących dla największych koncernów światowych. My w naszym kraju produkujemy dla Rolls-Royce’a, Bugatti, nawet kupowane od Finów części do naszych wojskowych „rosomaków” są produkowane w Polsce. Jesteśmy prawie wszędzie w łańcuchach wytwórczych, ale zbyt rzadko możemy się pochwalić swoją marką. I to jest nasz główny problem.
Pandemia sprawiła, że ostatnio sporo się mówi o skracaniu łańcuchów dostaw i potrzebie produkowania w Europie, a najlepiej w Polsce. Problem w tym, że wiele branż straciło możliwości wytwarzania, bo brakuje maszyn i zniknęło już wiele klasycznych zawodów. Chyba w PGZ nie jest tak źle?
To jest nasz wielki atut, bo ciągle mamy nowoczesne obrabiarki, tokarki, frezarki, a przede wszystkim ludzi, którzy potrafią na tych maszynach pracować. Co więcej – w naszych fabrykach odbywają się praktyki uczniowskie i staże studenckie, a niektóre zakłady prowadzą klasy patronackie. W Polskiej Grupie Zbrojeniowej konsolidujemy produkcję, aby jeszcze lepiej wykorzystać nasz potencjał. Ciągle poszukujemy dobrych fachowców w klasycznych zawodach. Dziś coraz bardziej widzimy potrzebę inwestowania w ludzkie kompetencje.
Sporo optymizmu u Pana Prezesa. Czy PGZ i jej prawie 20 tys. pracowników czeka świetlana przyszłość?
Oczywiście musimy odrobić wieloletnie zaniedbania, lecz stabilne i długie kontrakty przy modernizacji Sił Zbrojnych RP, na które są przeznaczane coraz większe środki, dają podstawy, by myśleć o rozwoju PGZ. Pandemia wszystkim pokazała, że musimy zadbać o jeszcze większą samowystarczalność także w sektorze zbrojeniowym. Samowystarczalność naszej zbrojeniówki przełoży się także na nasze możliwości eksportowe, bo nie będziemy musieli pytać innych o zgodę na sprzedaż ich komponentów. Nasz przemysł zbrojeniowy ma swoje 5 minut, które musimy jak najlepiej wykorzystać dla rozwoju gospodarki i bezpieczeństwa Polski.
Sebastian Chwałek
prawnik, działacz PiS. Od 2018 r. sekretarz stanu w MON, gdzie odpowiadał za modernizację Sił zbrojnych RP. Od 2021 r. Prezes Zarządu PGZ