Reklama

Niedziela Częstochowska

Jezus was kocha!

Zmarły 1 października 2018 r. ks. dr hab. Arkadiusz Olczyk w testamencie napisał: „Jezu, ufam Tobie i w ręce Maryi oddaję swoje życie”. Ujawnił to przy jego trumnie abp Wacław Depo. Wyraził nadzieję, że piękne kapłańskie życie i odchodzenie ks. Arkadiusza, przepełnione bezgranicznym zaufaniem Panu Bogu, wzbudzi w młodych sercach pragnienie pójścia za Chrystusem. Ks. Olczyk pokazał swoim życiem, że naprawdę chciał być świętym kapłanem i dążył do świętości. Dla niego najbardziej liczyła się miłość. – Od Księdza Arka możemy się nauczyć przyjmowania krzyża, ukochania cierpienia. Walczył z tym „draniem” nowotworem, jak sam się wyrażał, ale każdą chwilę cierpienia przyjmował w jakiejś intencji – powiedział na pogrzebie bp Andrzej Przybylski. Ks. Arkadiusz Olczyk był wybitnym teologiem moralistą, bioetykiem z ogromnym dorobkiem naukowym. Długo zmagał się z chorobą nowotworową. Zmarł w wieku 52 lat. Przez całe swoje życie kochał wszystkich braterską i przyjacielską miłością, potrafił być wdzięczny i serdecznie dziękować. Tak też uczynił na krótko przed śmiercią – podyktował słowa wdzięczności wobec Pana Boga i wobec ludzi swojej drogi. Ten wzruszający tekst możemy opublikować dzięki dobroci rodziny Księdza Arka.
L. D.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Sytuacja Waszego choruska, Księdza Arka, znacznie się pogorszyła. Drań wygrywa... Ale nie poddajemy się! Walczymy do końca! Ostatecznie z draniem wygramy z Jezusem i w Jezusie! Wierzę w to mocno! Jezus zwyciężył i my zwyciężymy!

Ponieważ walczyłem przez lata z draniem z otwartą przyłbicą jak Dawid z Goliatem, chcę stanąć przed Wami w PRAWDZIE o moim cierpieniu. Proszę, by ci, którym się to nie podoba, nie czytali tego wpisu do końca. Jest to potrzeba mojego serca, by umocnić w walce tych, którzy cierpią podobnie lub jeszcze bardziej niż ja.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przychodzi czas podsumowań, bilansów. Myślę, że taki właśnie nadszedł dla mnie. DRAŃ ZABRAŁ MI CAŁKOWICIE WZROK, dołożył bólu, nie mogę się poruszać. Cierpienie stało się moją codziennością.

Reklama

Nie wiem, co będzie – tylko Bóg to wie, ale chcę teraz bardzo podziękować za tę walkę przez kilka lat, w której nie poddawałem się dzięki Wam. Dziękuję Bogu Jedynemu, Jezusowi Eucharystycznemu, Duchowi nadziei i mocy, Najlepszej Matce, Niebu całemu – ze św. Janem Pawłem II, św. Ojcem Pio, św. Siostrą Faustyną – i dobrym ludziom. Było ich bardzo wielu, musiałbym wymieniać długo, ale muszę wywołać tutaj nade wszystko Biskupów, Braci Kapłanów, Siostry Zakonne, mojego Arcybiskupa Wacława Depo, Arcybiskupa Stanisława, Biskupa Antoniego, Biskupa Andrzeja, Biskupa Jana, przelicznych kapłanów przyjaciół z kraju i zagranicy, przyjaciół ze Wspólnoty Seminaryjnej, Wspólnoty Instytutowej, z Krakowa, z różnych gremiów, w których zasiadam, z mojego rocznika święceń, siostry zakonne różnych zgromadzeń. Z wdzięcznością wspominam moich umiłowanych Kleryków i Kapłanów, których uczyłem teologii moralnej. Myślami wielkiej serdeczności biegnę do Profesorów i Studentów Instytutu Teologicznego.

Wszystkich WAS KOCHAM!

Właściwie powinienem swoją wdzięczność rozpocząć od rodzinnego domu. Codziennie pamiętam w modlitwie o swoich Rodzicach, którzy nauczyli mnie bycia dobrym człowiekiem, przez co łatwiej być dobrym kapłanem. Leżąc teraz w łóżku w domu rodzinnym, codziennie doświadczam od moich najbliższych, od Rodzeństwa wielkiej ofiary, służby, poświęcenia i miłosierdzia. Bóg zapłać, Aniu, Radku, Anetko, za miłość, którą mi okazujecie, dbając o mnie jak o własne dziecko. Brakuje słów... Służycie jak bratu do końca. Dziękuję Niki i Marcinowi, jesteście dla mnie przedobrzy.

Dziękuję wszystkim dobrym Przyjaciołom. Zawsze pamiętacie. Troszcząc się, piszecie, telefonujecie, ślecie e-maile i SMS-y, pomagacie, jak możecie. Dziękuję Wam, Kochani Studenci, najlepsi, niezmiernie wierzący w to, że jeszcze wysłuchacie moich wykładów, obronicie prace magisterskie, porozmawiacie ze mną o życiu, teologii, Jezusie. Tak, dla Boga nie ma nic NIEMOŻLIWEGO! Żebyście Wy wiedzieli, jak bardzo Was kocham, jak bardzo mi na Was zależy i jak bardzo jak pasterz chcę Was pociągnąć do Jezusa...

Reklama

Myślę z wdzięcznością o konkretnych ludziach i konkretnych parafiach, gdzie zostawiłem kawał serca. Nie jestem w stanie wymienić ich wszystkich... i nie jest to moje ostateczne pożegnanie. Pozwólcie, że wspomnę tutaj parafię w Pławnie z księdzem proboszczem Grzegorzem Grelą, który przez lata mnie tam zapraszał, gdzieśmy duszpasterzowali, gdzie doświadczyłem wiele dobra, zwłaszcza w chorobie i w czasie pogrzebu mojej śp. Mamy Izabeli – nigdy Wam tego nie zapomnę.

Na koniec myślę o moich rodakach, o Kodrębie, o Zapolicach. Tak się składa, że tu rozpoczęło się moje życie i najprawdopodobniej po kapłańsku tu się skończy.

Kochani Wszyscy, uwierzcie mi, jestem przygotowany na spotkanie z Jezusem. Już teraz chcę podać Mu rękę i powiedzieć: Jezu, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham i chcę iść z Tobą do domu Ojca.

Bieg ukończyłem! Wiarę ustrzegłem i jej dochowałem. Bądź dla mnie Sędzią Łaskawym, Sędzią Zbawicielem, którego umiłowałem w całym życiu. W Twoje ręce oddaję siebie, moje życie, przyjmij je łaskawie.

Błagam, wybaczcie mi wszystko, kogokolwiek i w jakikolwiek sposób zraniłem, dotknąłem, skrzywdziłem. Wybaczcie mi to! Ja wybaczam wszystkim wszystko...

Jezus Was kocha!

2018-10-24 10:41

Oceń: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowa misja Heleny

Niedziela Ogólnopolska 6/2017, str. 16-18

[ TEMATY ]

zmarły

Parafia Św. Barbary w Libiążu

Kochała Boga, ludzi i życie. Pomagała wszystkim, którzy potrzebowali wsparcia. Została zamordowana w Boliwii, gdzie służyła jako wolontariuszka misyjna w ochronce dla dzieci. Helena Kmieć miała zaledwie 25 lat

Pochodziła z Libiąża. Tam też chodziła do szkoły, a za wybitne osiągnięcia w nauce otrzymała stypendium i możliwość nauki w prestiżowym katolickim liceum w Wielkiej Brytanii. Po studiach na Politechnice Śląskiej rozpoczęła pracę jako stewardesa w liniach lotniczych. Gdy wracała z pracy po nieprzespanej nocy, żal jej było czasu na odpoczynek, wolała spędzić go z przyjaciółmi, modlić się we wspólnocie albo komuś pomóc. – Wyśpię się po śmierci – mówiła żartobliwie Helena Kmieć.
CZYTAJ DALEJ

Wiara to wybór wolności – powitalna Msza św. Jubileuszu Młodych

2025-07-29 20:42

[ TEMATY ]

Jubileusz Młodych w Rzymie

Jubileusz Młodzieży

Jubileusz Młodych

Natanael Brewczyński/Radio Fiat

Wiara jest spotkaniem z Jezusem, naszym towarzyszem drogi, a także wyborem wolności - powiedział abp Rino Fisichella w homilii podczas Mszy św. na Placu św. Piotra w Watykanie, którą Kościół w Rzymie powitał uczestników Jubileuszu Młodych.

Na początku liturgii, w imieniu Leona XIV, powitał uczestników jako proprefekt Dykasterii ds. Ewangelizacji, która zorganizowała Jubileusz. Podziękował, że przyjęli papieskie zaproszenie do uczestnictwa w nim. Szczególnie podkreślił obecność młodych z Ukrainy, Palestyny i innych miejsc, w których toczą się wojny. Zachęcił wszystkich, by kontemplowali Rzym i niezliczone dzieła sztuki, będące wyrazem wiary. „Pan was nie zawiedzie. Przychodzi, żeby się spotkać z wami” - zapewnił włoski hierarcha, wzywając do czujności w odkrywaniu Jego obecności. Abp Fisichella przemówił po włosku, angielsku, hiszpańsku, francusku, portugalsku i niemiecku.
CZYTAJ DALEJ

„Głos powiedział mi, żebym się nie bała” – uznano 72 cud w Lourdes

2025-07-29 20:36

[ TEMATY ]

świadectwo

Lourdes

Fot. Sanktuarium w Lourdes

Antonia Raco

Antonia Raco

Antonia Raco, 67-letnia Włoszka, od lat cierpiąca na nieuleczalną chorobę neurodegeneracyjną, została oficjalnie przedstawiona mediom 25 lipca w Lourdes, gdzie jej uzdrowienie uznano za 72. cud przypisywany wstawiennictwu Matki Bożej od czasu objawień z 1858 roku. U kobiety stwierdzono w 2006 roku chorobę neuronu ruchowego – stwardnienie zanikowe boczne (ALS) postępujące, będące schorzeniem nieuleczalnym. Jej powrót do zdrowia wymykał się wszelkim wyjaśnieniom lekarskim.

Amerykańska katolicka platforma NCR podała 26 lipca, iż cud ogłoszony przez sanktuarium w Lourdes po raz pierwszy 16 kwietnia, został uznany po 16 latach badań medycznych, kanonicznych i duszpasterskich. Raco, matka i aktywna parafianka z Basilicaty w południowych Włoszech, od wielu lat cierpiała na stwardnienie zanikowe boczne (choroba Charcota lub Lou Gehriga, choroba neuronu ruchowego, łac. sclerosis lateralis amyotrophica – SLA, ang. amyotrophic lateral sclerosis – ALS). Jest to choroba nieuleczalna, postępująca, prowadząca do niszczenia komórek rogów przednich rdzenia kręgowego, jąder nerwów czaszkowych rdzenia przedłużonego oraz neuronów drogi piramidowej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję