W intencji jubilata modliła się rodzina i wierni ze wspólnoty parafialnej św. Anny na wrocławskim Oporowie. Eucharystii przewodniczył ks. Jarosław Lawrenz, misjonarz św. Wincentego a Paulo, proboszcz parafii. – Dzisiaj dziękujemy i wychwalamy Pana za tę posługę p. Jerzego przy ołtarzu. To szczególna droga posługi w Kościele. Pan Jerzy służył w trzech parafiach: u ojców redemptorystów, w parafii św. Elżbiety przy ul. Grabiszyńskiej i u nas w parafii św. Anny. Ta służba pozwoliła mu zyskać tylu przyjaciół, którzy są dzisiaj razem z nami wokół ołtarza – mówił ks. Lawrenz.
W homilii nawiązał do krzyża, który jest dla nas znakiem nadziei i zwycięstwa. Przywołał słowa Jezusa z Ewangelii według św. Jana: „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie” (J 12, 32).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Wsłuchując się w słowa Jezusa, zmieniamy całkowicie wartościowanie tego wpatrywania się w krzyż. Krzyż, który był znakiem hańby, tortur i śmierci niewolników stał się znakiem miłości ofiarnej, zbawiającej. Na krzyżu zostanie pokonana miłość własna i egoizm. Musiało zaistnieć to, co pięknie określił słowami św. Augustyn: „Jezus mógł zejść z krzyża, ale wolał powstać z grobu” – mówił ks. Jarosław, podkreślając, że nie zrozumiemy krzyża bez Zmartwychwstania Jezusa, ani Zmartwychwstania bez śmierci Jezusa na krzyżu.
Reklama
Ks. Lawrenz zachęcał do oddawania czci krzyżowi, do robienia znaku krzyża przy różnych okazjach – przed posiłkiem, podróżą, czy wtedy, gdy mijamy kościół lub kapliczkę. Przywołał jeden z obrazów znajdujących się w krakowskim kościele Nawrócenia św. Pawła. Widnieje na nim św. Wincenty a Paulo. Ciemne tło obrazu symbolizuje smutek, niepowodzenie, cierpienie. Zaś z tego ciemnego tła wychodzi dynamicznie postać świętego, który trzyma w prawej dłoni duży krzyż. Zapala nim światło nadziei, otwiera Bożą perspektywę otaczającym go ludziom.
– Pan Jurek Gzowski przez 60 lat w różnych momentach swojego życia szedł i idzie za krzyżem Jezusa. Niejednokrotnie niósł ten krzyż, aby innym go pokazywać. Za tę wierność, za zrozumienie dzisiaj dziękujemy jemu i wszystkim wam tutaj obecnym, kolegom i przyjaciołom, którzy na tej drodze także wzrastacie – mówił ks. Jarosław.
Reklama
Pan Kazimierz, lektor i przyjaciel jubilata przypomniał początki posługi p. Jerzego. – To już 60 lat minęło, gdy mama zaprowadziła Ciebie i Twojego brata Andrzeja do kościoła Matki Bożej Pocieszenia na Biskupinie i zostawiła was przy ołtarzu po to, abyście rozpoczęli służbę liturgiczną. Najpierw jako kandydaci na ministrantów staliście przy ołtarzu, a po trzech miesiącach musieliście zdać egzamin. Wtedy jeszcze obowiązywał obrządek łaciński – opowiadał p. Kazimierz. Przypomniał, że najpierw przez rok p. Jerzy służył do Mszy św. jako aspirant. Prawie codziennie chodził a raczej biegał do kościoła na poranną Mszę św. Po roku stał się pełnoprawnym ministrantem. Wówczas rodzina wyprowadziła się z Biskupina. – Zmieniłeś parafię, szkołę, otoczenie. Ale z nowym rokiem szkolnym rozpocząłeś w nowej parafii służbę przy ołtarzu. Tak samo jak w pierwszej parafii, tak samo u św. Elżbiety mama była tą inspiratorką służby przy ołtarzu – mówił p. Kazimierz. W parafii św. Elżbiety, już jako lektor, p. Jerzy razem z bratem Andrzejem zainicjowali program wprowadzania młodych ministrantów do służby liturgicznej. Powstały grupy młodych chłopców, którymi się opiekowali i wprowadzali ich w arkana sztuki ministranckiej. – To dzięki wam w parafii św. Elżbiety ta liturgiczna służba była tak liczna i perfekcyjna – podkreślał p. Kazimierz.
W klasie maturalnej p. Jerzy został jednym z ojców założycieli ośrodka akademickiego przy parafii św. Elżbiety. Razem z ks. Franciszek Głodem i grupą młodzieży tworzyli miejsce, w którym kształtowały się charaktery, stabilizowała się wiara. – Ten ośrodek był dla mnie bardzo istotny. Tam spotkałem ciebie. W tym ośrodku nawiązały się nowe przyjaźnie, tam też znalazłem swoją miłość. Z tego ośrodka wyszło bardzo wiele małżeństw, które do tej pory dają piękne świadectwo wierności przyrzeczeniom i złożonej przysiędze małżeńskiej. Ty również znalazłeś w tym ośrodku swoją miłość, ożeniłeś się, zostałeś ojcem. Mimo takiej zmiany, pozostałeś wierny i dalej służyłeś przy ołtarzu jako lektor a potem jako nadzwyczajny szafarz Komunii św. I tak minęło 60 lat służby, która wymagała nie tylko głębokiej wiary, ale głębokiego hartu ducha, aby tak niezmiennie stać przy ołtarzu, dając piękne świadectwo wiary i miłości do Jezusa. Za to świadectwo bardzo Ci dzisiaj dziękujemy – mówił p. Kazimierz.
Przyjaciele lektorzy podarowali p. Jerzemu wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej ze specjalną dedykacją. – Niech ten wizerunek i ta dedykacja przypominają Ci, że Twoja służba przy ołtarzu jest potrzebna, tu w parafii św. Anny, ale potrzebna jest również nam, Twoim przyjaciołom, abyśmy mogli trwać i wierzyć tak jak Ty – mówił p. Kazimierz.
Reklama
Życzenia złożyli również przedstawiciele Rady Parafialnej i ks. Jarosław Lawrenz, który obdarował jubilata figurą św. Wincentego ukazanego razem z Panem Jezusem. – Ta historia spotkania św. Wincentego z Jezusem jest także i Twoją historią – mówił ksiądz proboszcz. Dar związany jest z obchodami roku jubileuszowego w Zgromadzeniu Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo, a także z 10. rocznicą poświęcenia nowego kościoła na Oporowie.
– Jestem bardzo wzruszony tą dzisiejszą uroczystością. Bogu dziękuję za dar wiary. Dziękuję mojej mamie, rodzinie i każdemu z was, przyjaciele. Dla mnie to wielka radość, że tak licznie przyszliście tutaj i uczestniczyliście wspólnie ze mną w tej uroczystości. Przeżyłem z wami wiele wspaniałych chwil, byliście dla mnie inspiracją i wsparciem. W różnych sytuacjach mogliśmy razem działać i umacniać swoją wiarę – w ośrodku duszpasterstwa akademickiego, w pracy z ministrantami, na wspólnych wyjazdach – mówił p. Jerzy, dziękując za wszystkie cenne inicjatywy, m.in. za organizowany od 45 lat rajd lektora i porządkowego pielgrzymki. Dziękował również księżom misjonarzom za ich wsparcie duchowe.
– Tutaj na Oporowie odnalazłem swoje miejsce, tutaj ludzie zachęcili mnie, bym przeniósł tę swoją grupę z ul. Grabiszyńskiej do św. Anny. Za to jestem wam bardzo wdzięczny. Mam nadzieję, że Bóg pozwoli mi jeszcze przez wiele lat trwać w tej służbie, wyznawać wiarę i świadczyć o Chrystusie. Nie tylko przy ołtarzu, ale też swoim życiem – mówił wzruszony jubilat.