Reklama

Niedziela Sandomierska

Święta inne niż nasze

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Święta Bożego Narodzenia są trudne dla samotnych. I dla tych, których rozmaite okoliczności życiowe oddzieliły od ludzi, których kochają, za którymi tęsknią. Mimo że o tej miłości i tęsknocie dowiadują się czasem właśnie w sytuacji oddzielenia, niemożności spotkania, rozmowy, wspólnego świętowania. Takie sytuacje graniczne często uczą nas pokory.

Psychologowie mówią, że Boże Narodzenie jest dla ludzi samotnych sytuacją z gatunku granicznych. Nawet jeśli rozłąka ta dotyczy wydarzenia pozytywnego, a nawet radosnego. W Boże Narodzenie rodzą się bowiem dzieci, ktoś dostaje wiadomość, że jego choroba nie jest tak groźna jak podejrzewano i zaraz po Świętach zostanie wypisany do domu. Jednak w czas świąteczny szpitale pełne są ludzi, których stan nie pozwala na przerwanie leczenia. Spędzą je w szpitalnych salach i po krótszej lub dłuższej wizycie rodziny z opłatkiem, czeka ich samotna, długa noc. Najsmutniejsze są wtedy oddziały dziecięce. Smutne w sposób podwójny, bo ta sytuacja jest także trudna dla rodziców, którzy tracą chęć do radości Bożonarodzeniowej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Szpitalny blues

Reklama

Maciuś, syn Majki i Darka, spędził kilka lat temu swoje trzecie Boże Narodzenie w szpitalu. Majka i Darek do ostatniej chwili mieli nadzieję, że lekarz prowadzący zdecyduje się wypisać małemu przepustkę. Nie zgodził się. Tłumaczył, że nie może narażać chłopca. Mimo że w tym czasie nie będzie miał robionych żadnych badań, musi zostać pod opieką szpitala, tłumaczył.

– Postanowiliśmy zostać z Maćkiem dopóki nas nie wyrzucą. – opowiada Majka. – Problem polegał na tym, że w domu mieliśmy dwoje starszych dzieci, których nie mogliśmy zostawić. Na szczęście przyjechała moja mama i opracowaliśmy cały strategiczny plan jak podzielić obowiązki przedświąteczne, tak żeby na spokojnie zdążyć ze wszystkim. Chodzić codziennie do szpitala i bez zadyszki przeżyć rekolekcje. Tak na marginesie – nastąpiła wówczas cudowna rodzinna mobilizacja – w jednym czasie wpadliśmy na to, żeby odbyć je w intencji Maćka. Trzeba było zrobić zakupy, kupić prezenty, posprzątać dom, a potem jeszcze stanąć w kuchni i ugotować jadło dla całej, wcale niemałej, rodziny – bo u nas do wigilijnej wieczerzy siada 12 osób. Zależało nam także na tym, żeby choroba Maćka miała jakieś wychowawcze oddziaływanie na starsze rodzeństwo. Nie chodziło o to, żeby się martwili i tęsknili za „Maciem” – jak go nazywali. Chcieliśmy, żeby rozumieli powagę sytuacji. Zaskoczyło nas, jak największy rozrabiaka w rodzinie, nasz pierworodny Janek, oznajmił przy obiedzie, że właśnie obiecał Panu Bogu, że nie będzie dokuczał siostrze, dopóki najmłodszy nie wyzdrowieje. Paula, jak tylko usłyszała brata, natychmiast zobowiązała się, że ona rezygnuje ze słodyczy – w tej samej intencji.

Reklama

– Staraliśmy się trzymać i nie popłakiwać po kątach, ale Wigilia była naprawdę trudna. – wspomina Darek. – Siedzieliśmy z Maciusiem w szpitalnej sali. Resztę rodziny przed zmrokiem wyprawiliśmy do domu, obiecując, że wrócimy natychmiast jak mały zaśnie. Maciek nie zasypiał, marudził. Okazało się, że gorączka rośnie. Lekarz miał rację – w Noc Bożonarodzeniową przyszedł kryzys. Personel wyprosił nas z sali na korytarz. Siedzieliśmy na twardych ławkach i odchodziliśmy od zmysłów patrząc na biegających lekarzy i pielęgniarki. Starsze dzieci bez przerwy dzwoniły, prosząc żebyśmy wreszcie przyjechali. Lekarze opanowali sytuację krótko po 5 rano. Wkroczyliśmy z żoną do domu jakieś pół godziny później i zastaliśmy całą rodzinę śpiącą pokotem przy stole i na każdym miejscu nadającym się do przytulenia głowy. Głównie na dywanie. Dopiero wtedy dotarło do nas, że przywieźliśmy im największy prezent tych Świąt – wiadomość, że Maciek będzie zdrów!

W tym roku, jak zawsze, szpitale w Sandomierzu, Tarnobrzegu, Staszowie czy Ostrowcu Świętokrzyskim mają w święta Bożego Narodzenia dyżur. Świąteczny czas nie oznacza, że nikt nie zachoruje, nie zdarzy się wypadek, nie nastąpi np. zatrucie, a takie sytuacje zdarzają się niemal w każde święta. Jeśli spadnie śnieg, a drogi i chodniki zamienią się w lodowiska, szpitale zaroją się od ludzi z połamanymi i pękniętymi kończynami. Jeśli – a tak zapewnie będzie – nieodpowiedzialni kierowcy siądą za kierownicą na podwójnym gazie, dojdzie do wypadków drogowych. Niemal pewnymi „klientami” świątecznych ostrych dyżurów, będą pacjenci z kłopotami gastrycznymi, ofiary przejedzenia.

Nie zawsze na własne życzenie

Samotne Święta mają także osoby przebywające w zakładach karnych i aresztach śledczych. Mawia się, że nawet najwięksi twardziele, miękną w świętą Noc. Oczywiście nie popłakują i nie chodzą smętnie z kąta w kąt, ale zachowują się inaczej niż zwykle. Ludzie ci, często mają za sobą trudne dzieciństwo. Doświadczyli wcześnie agresji i okrucieństwa świata, ale mimo to Boże Narodzenie budzi w nich nostalgię i tęsknoty, których źródła nie potrafią nawet wskazać. Ktoś kiedyś przez chwilę okazał im trochę ciepła i zrozumienia. Pamiętają te chwile, hołubią je, pielęgnują. Nie rezygnują z marzeń o lepszym życiu i szczęśliwej rodzinie przy świątecznym stole, bo z takich marzeń nigdy się nie wyrasta.

Reklama

Jak wyglądają święta w więzieniu? W Wigilię więźniowie odbywają spotkania opłatkowe, a popołudniu zasiadają do wigilijnego stołu. Andrzej, który ma za sobą epizod więzienny, pamięta, że jadało się wtedy smażonego dorsza, śledzie w oleju i barszcz z uszkami. Zapamiętał też niemal zupełną ciszę, jaka panowała w świetlicy, z wyjątkiem kolęd puszczanych z głośnika. Nikt jakoś nie miał ochoty na pogaduchy. Nawet ci, którzy zerwali wszelkie kontakty z rodziną, albo rodzina się ich wyrzekła, w te dni przeżywają trudne chwile. Wracają wspomnienia.

W Święta jada się lepiej, bo jak przekonuje Andrzej, zgodnie z przepisami normy żywnościowe zostają zwiększone o 30 proc. Andrzej pamięta też paczki, jakie dostawał nie tylko od rodziny, ale także od organizacji, których nie znał. W środku kawa, herbata, słodycze, czasem lepsza wędlina. Zabronione były cytrusy czy orzechy, bo np. do pomarańczy można wstrzyknąć alkohol, a w łupiny orzecha wsadzić narkotyki. Paczki były kontrolowane także z powodu ukrywanych tam noży, brzeszczotów, albo telefonów komórkowych. Część więźniów dostaje przepustki, żeby spędzić Boże Narodzenie w rodzinnym gronie. Warunkiem dostania takiego zezwolenia jest wzorowe zachowanie, praca za zewnątrz zakładu i lżejszy rodzaj przestępstwa, za jakie trafili do więzienia.

Reklama

W okresie przedświątecznym wielu ludzi stara się, by osadzonym w więzieniech i aresztach umilić ten niezwykły czas. Dobrym przykładem jest Areszt Śledczy w Nisku. W areszcie tym, zdolnym pomieścić 93 osoby, przebywają kobiety tymczasowo aresztowane i odbywające karę pozbawienia wolności z całego Podkarpacia. Niedawno stalowowolskiej Stowarzyszenie „Równowaga”, które realizuje projekt „Poza schematem”, przygotowało dla osadzonych kobiet, ich dzieci i rodzin, spotkanie „Popołudnie z rodziną”. Na zdjęciach z tego zdarzenie widzimy pięknie ubraną choinkę, a obok pełno paczek. Jest św. Mikołaj, są rozemocjonowane dzieci. Przy stołach ze świątecznym poczęstunkiem siedzą rodziny. Były konkursy, była miła atmosfera – wszystko tak, jak być powinno w świąteczny czas.

Jedno „Zdrowaś...” za pogubionych

Nasza redakcyjna koleżanka, świetna dziennikarka Joanna Operacz, mama i żona 3 dzieci, opowiada, że w tym roku będzie się modlić także za tych, którzy pogubili się w życiu. Bo kiedyś podjęli złą decyzję, może przegapili swój czas i teraz zostali sami. Nie chcieli takiego życia, ale stało się ich udziałem i teraz nie istnieje już zbyt wielkie pole manewru. Często nikt na nich już nie czeka. Jakaś rodzina gdzieś tam jest, ale z tak porwanymi więzami, że nie ma już co odbudowywać. Mogą sobie pozwolić na wyjazd all exlusive do dowolnego ciepłego kraju. Mogą wyjechać na narty w dowolne miejsce Europy – byle na stokach mieli śnieg. Ale byli już i na południu, i na nartach. Nie cieszą egzotyka i sport. Joanna pisze, że zna kogoś takiego. – Od lat korzysta z terapii psychologicznych i psychiatrycznych, bierze antydepresanty, a mimo to z najwyższym trudem zwleka się rano z łóżka. Nawet rozsądnie podsumowuje te różne terapie, którym się poddawała: niektóre pomogły jej zrozumieć problemy, ale żadna nie pomogła ich rozwiązać, bo przecież analiza i instrukcja to za mało – trzeba jeszcze mieć siłę do zmiany. Ja bym jeszcze dodała problem, który jest źródłem wszystkich innych: brak odniesienia do Tego, który nas wszystkich stworzył i który jako jedyny ma klucz do naszego szczęścia. Stawiając dodatkowe nakrycie na wigilijnym stole, postaram się pamiętać o ludziach, którzy się pogubili w życiu, bo dali się zwieść obłąkańczym modom. I pomodlę się za nich.

W te piękne święta Bożego Narodzenia, gdy radować się będziemy z narodzenia Pana w gronie najbliższych nam ludzi, pomódlmy się za tych, którym smutno i źle. Czują się samotni, odrzuceni i zapomniani, często skrzywdzeni przez los i innych. A także za tych, którzy w ten czas przeżywają trudne chwilę.

2014-12-19 13:26

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Z królewskiego pałacu

Niedziela Ogólnopolska 51/2013, str. 37

[ TEMATY ]

Boże Narodzenie

Bożena Sztajner/Niedziela

Oto tytuły z pierwszych stron gazet: „Świat zwariował, czeka na narodziny dziecka”, „Dziecko księcia ma już imię”, „Książę ochrzczony”, „Prawnuk królowej, czyli kto jest kim w rodzinie”. Notabene, to tytuły z tych samych pism, w których inne dzieci przed narodzeniem często są tylko „zygotami”, „zarodkami” i „płodami”. I nikt nie urządza konkursów internetowych, by wybrać dla nich imię. Dziś trzeci w kolejności następca brytyjskiego tronu pięknie rośnie, pieszczony miłością rodziców i wciąż, choć już z mniejszym zainteresowaniem, podziwiany przez media. I całe szczęście, bo każde dziecko zasługuje na miłość! A ja sobie myślę, że jestem jeszcze większym szczęściarzem niż książę na Wyspach! Bo przecież jestem dzieckiem Króla Wszechświata! To nic, że urodził się w grocie. To nic, że bez dachu nad głową, w ubóstwie, wśród pasterzy i zwierząt. To nic, że przyszedł na świat z dala od rodzinnego Nazaretu i że tuż po zawitaniu na naszej ziemi musiał uciekać do kraju piramid. Urodził się z największej, przeczystej miłości i otoczony był najpiękniejszą troską świętych Rodziców! Królewską troską. „A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel” (Mt 1, 22-23). Gdy trzydzieści kilka lat później Jego ziemska misja dobiegła końca, każdy, kto w Niego wierzy, nie musi już chodzić po tej ziemi z pochyloną głową! Może dumnie podnieść czoło i jasnym spojrzeniem patrzeć przed siebie! W końcu jesteśmy księżniczkami i książętami! Dziećmi Króla Wszechświata! Nawet jeśli brytyjska prasa o tym milczy.
CZYTAJ DALEJ

Św. Cecylia - patronka muzyki kościelnej

Niedziela płocka 46/2003

[ TEMATY ]

św. Cecylia

pl.wikipedia.org

22 listopada Kościół obchodzi wspomnienie św. Cecylii. Należy ona do najsłynniejszych męczennic Kościoła rzymskiego. Żyła na przełomie II i III w. Jako młoda dziewczyna, złożyła ślub czystości. Mimo iż zmuszono ją do małżeństwa z poganinem Walerianem, nie złamała swego przyrzeczenia, lecz pozyskała dla Chrystusa swego męża i jego brata. Wszyscy troje ponieśli śmierć męczeńską. Jakub de Voragine w Złotej legendzie w taki oto sposób pisze o św. Cecylii: „Gdy muzyka grała, ona w sercu Panu jedynie śpiewała. Przyszła wreszcie noc, kiedy Cecylia znalazła się ze swym małżonkiem w tajemniczej ciszy sypialni. Wówczas tak przemówiła do niego: Najmilszy, istnieje tajemnica, którą ci wyznam, jeśli mi przyrzekniesz, że będziesz jej strzegł troskliwie. Jest przy mnie anioł Boży, który mnie kocha i czujnie strzeże mego ciała. Będziesz go mógł zobaczyć, jeśli uwierzysz w prawdziwego Boga i obiecasz, że się ochrzcisz. Idź więc za miasto drogą, która nazywa się Appijska i powiedz biedakom, których tam spotkasz: Cecylia posyła mnie do was, abyście pokazali mi świętego starca Urbana. Skoro ujrzysz jego samego, powtórz mu wszystkie moje słowa. A gdy on już oczyści ciebie i wrócisz do mnie, wtedy ujrzysz i ty owego anioła. Walerian przyjął chrzest z rąk św. Urbana. Wróciwszy do Cecylii znalazł ją w sypialni rozmawiającą z aniołem. Anioł trzymał w ręce dwa wieńce z róż i lilii i podał jeden z nich Cecylii, a drugi Walerianowi, mówiąc przy tym: Strzeżcie tych wieńców nieskalanym sercem i czystym ciałem, ponieważ przyniosłem je dla was z raju Bożego. One nigdy nie zwiędną ani nie stracą swego zapachu i nigdy nie ujrzą ich ci, którym czystość nie jest miła”. Pierwszym miejscem kultu św. Cecylii stał się jej grób w katakumbach Pretekstata, gdzie zachowała się grecka inskrypcja „Oddała duszę Bogu”. Następnie kryptę powiększono, przyozdabiając jej sklepienie malowidłem przedstawiającym Świętą w postaci orantki. Pierwsze ślady kultu liturgicznego Świętej męczennicy zawiera Sakramentarz leoniański z V w., gdzie znajduje się 5 formularzy mszalnych z własnymi prefacjami. Z kolei w aktach synodu papieża Symmacha z 499 r. znajduje się wzmianka o kościele pw. św. Cecylii wzniesionym w połowie IV w. Inną sławną świątynią dedykowaną Świętej jest bazylika zbudowana przez papieża Paschalisa na rzymskim Zatybrzu w początkach IX w., gdzie złożono pod ołtarzem jej doczesne szczątki. Za patronkę muzyki kościelnej uznano św. Cecylię dopiero pod koniec średniowiecza. Miało to swoje źródła w błędnym rozumieniu treści jednej z antyfon oficjum brewiarzowego: Cantantibus organis Coecilia Domino decantabat. Owo sformułowanie antyfony spowodowało powstanie licznych przedstawień ikonograficznych św. Cecylii, która gra na instrumencie przypominającym organy. W nawiązaniu do tej średniowiecznej tradycji od XVI w. w Kościele zachodnim zaczęły powstawać stowarzyszenia, których celem było pielęgnowanie muzyki kościelnej. Największy jednak rozgłos zyskało Stowarzyszenie św. Cecylii, które powstało w Bambergu w 1868 r. Dążyło ono do odnowienia prawdziwej muzyki kościelnej poprzez oczyszczenie liturgii z elementów świeckich i przywrócenia w liturgii chorału gregoriańskiego oraz polifonii Szkoły Rzymskiej. Rychło ruch cecyliański rozszerzył się na cały Kościół powszechny, a wybitni kompozytorzy dedykowali jej swoje dzieła.
CZYTAJ DALEJ

Papieski apel po atakach w Nigerii i Kamerunie

2025-11-23 16:00

[ TEMATY ]

Kamerun

Nigeria

papieki apel

po atakach

Vatican Media

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

Odczuwam głęboki ból zwłaszcza z powodu wielu uprowadzonych chłopców i dziewcząt oraz rodzin drżących o ich los - wskazał Ojciec Święty, mówiąc o wydarzeniach w Nigerii i Kamerunie, gdzie doszło do porwań księży, wiernych i studentów. „Zwracam się z żarliwym apelem o natychmiastowe uwolnienie zakładników i wzywam właściwe władze do podjęcia odpowiednich i szybkich decyzji, aby zapewnić ich uwolnienie” - dodał Leon XIV.

Zwracając się pielgrzymów przybyłych na Plac św. Piotra, Papież pozdrowił m.in. wiernych z Ukrainy. Przekazał, aby zabrali „do ojczyzny wyrazy otuchy i modlitwy”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję