Dziś Kościół i wiara nie są w modzie. Wręcz przeciwnie, na czasie jest obnoszenie się ze sztucznym ateizmem i atakowanie duchownych. W ogóle tego nie rozumiem - mówi Ewelina Dobrucka z Wałbrzycha, uczennica jednego z wiodących liceów w mieście. - Na szczęście mam grupę znajomych, dla których angażowanie się w duszpasterstwo młodzieży, wspólne wyjazdy na pielgrzymki czy dni skupienia są czymś naturalnym. Nie obnosimy się z tym, nie epatujemy tym, że chodzimy do kościoła. Po prostu to robimy: nie na pokaz, ale dla siebie.
Inaczej jest w klasie innego licealisty, Marcina. Tam nagonka na tych, którzy przyznają się do tego, że są wierzący jest tak duża, że uczeń prosił o niepodawanie jego nazwiska.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Zatruliby mi życie - mówi otwarcie Marcin. - Czasem sobie myślę, że dziś odwagą jest przyznać się do tego, że jest się katolikiem. To zupełnie jak w pierwszych latach chrześcijaństwa - uśmiecha się. - Poważnie jednak mówiąc, Kościołowi coraz trudniej jest się „przebić” do młodych ludzi ze swoją ofertą, a szkoda, bo przecież wiara to coś pięknego.
Kościół jest tak samo potrzebny młodym, jak młodzi Kościołowi - przypomina biskup świdnicki.
Reklama
- Ludzie młodzi potrzebują kapłanów i katechetów, ich porad, wskazówek i wsparcia duchowego - szczególnie dziś, w tak trudnym świecie, w jakim przychodzi im zmagać się z decyzjami życiowymi - zaznacza ordynariusz naszej diecezji. - Młodość jest czasem poszukiwania, czasem budowania życiowych ideałów, czasem pierwszych oczarowań i miłości. Wiąże się to także z wieloma niebezpieczeństwami, gdyż współczesny świat chce Was poprowadzić drogą niczym nieskrępowanej wolności, przeradzającej się w samowolę, a która ostatecznie prowadzi do poczucia bezsensu i utraty możliwości kształtowania własnej postawy w oparciu o prawdę i miłość. W takiej rzeczywistości łatwo jest się pogubić, pójść własną drogą, oddalając się od Chrystusowej owczarni. Gdyby przydarzyła się Wam w życiu taka sytuacja, to pamiętajcie, że Chrystus nigdy nie przestaje Was kochać i jako Dobry Pasterz poszukuje każdej zagubionej owcy. Pamiętajcie też o wielkiej radości, powstającej u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca (Łk 15, 7).
Także Jan Paweł II patrzył z ogromną miłością i nadzieją na młodzież, która ma do dziś w jego osobie ogromny autorytet moralny i może w jego nauczaniu odnaleźć piękno chrześcijańskiego życia opartego na Chrystusowej Ewangelii. Jan Paweł II napisał o młodzieży, wspominając Jubileusz Młodych, że „jeżeli ukazuje się młodym prawdziwe oblicze Chrystusa, to oni dostrzegają w Nim przekonującą odpowiedź na swoje pytania i potrafią przyjąć Jego orędzie, choć jest trudne i naznaczone przez Krzyż. Dlatego też, odpowiadając na ich entuzjazm, nie wahałem się zażądać od nich, aby dokonali radykalnego wyboru wiary i życia, i wskazałem im porywające zadanie: mają się stawać «stróżami poranka», zwiastującymi brzask nowego tysiąclecia” (Novo millenio ineunte 9).
- Chrystusowi naprawdę warto dać szansę - mówi z przekonaniem Marcin. - Choć na początku młodym ludziom może wydać się to niedzisiejsze, za chwilę okazuje się, że wokół Jezusa zbiera się zawsze grono wspaniałych ludzi.
Reklama
Kościół zawsze jest w modzie, od ponad 2000 lat. Czasami bywała to moda powszechnie obowiązująca, niekiedy niszowa. Dziś wybór „mody” na Kościół jest bardziej świadomy i to stwarza większe szanse. Na co? Na to, żeby bycie w Kościele było moim autentycznym stylem życia. Nie dlatego, że wszyscy tak robią, że rodzina każe, że tak wypada i jest na to „moda”. To szansa na to, by człowiek wybrał Chrystusa i jego Kościół jako miejsce bycia bardziej, lepiej i pełniej człowiekiem.
Kościół to forum, na którym mają szansę spotkać się osoby, które naprawdę cenią swoje życie i czegoś od niego chcą. Można siedzieć w Internecie całymi dniami, biegać po imprezach, podjąć dorywczą pracę, snuć się po galeriach handlowych bez końca. Można, nie ma w tym nawet nic złego. Ale jeśli to wszystko nie ma celu, to po co to robić? W Kościele szukamy razem ostatecznej odpowiedzi na pytanie „po co?”.
Wystarczy napisać w zasadzie jedno słowo - Chrystus. A pod tym słowem kryje się cała gama dróg dochodzenia do Jego osoby. Można wędrować drogą krzyżową, można też górskim szlakiem w czasie wędrówki z przyjaciółmi z duszpasterstwa. Do Chrystusa każdy idzie inaczej, zależnie od tego, w jakim jest wieku i co w życiu robi. Ważne, żeby iść razem. Razem jest raźniej, ciekawiej.
Reklama
- Wiem, że młodzież jest pełna ideałów i szuka wzorców do naśladowania. Pamiętajcie, iż tym wzorem dla nas, ludzi wierzących, pozostaje zawsze w pierwszym rzędzie nasz Pan i Zbawiciel Jezus Chrystus. Z poznawania i miłowania Chrystusa rodzi się nieodparta chęć Jego naśladowania. Chcę Was, Młodzi Przyjaciele, zachęcić, byście ochotnym i radosnym sercem podejmowali drogę naśladowania Chrystusa, a na tej drodze odnajdywali Jego miłość, którą ogarnia On każdego i każdą z Was. To Wam pomoże z dobrocią, szacunkiem i życzliwością odnosić się do rodziców i rodzeństwa, nauczycieli i wychowawców, kolegów i koleżanek, do każdego napotkanego w życiu człowieka. W szkole naszego Mistrza i Nauczyciela chcemy uczyć się przyjmowania naszych braci i sióstr w duchu takiej miłości miłosiernej, jaką On sam nam ukazuje swoim słowem i życiem - dodaje biskup Ignacy.
Warto przypomnieć jedne z ostatnich słów Jana Pawła II: „Szukałem Was - Teraz Wy przyszliście do mnie”. Papież pokazał, że młodzież trzeba traktować poważnie, bo jak często mówił - „Młodzi są nadzieją świata i Kościoła”.
- Mój duszpasterz często podkreśla, że to, co Boże, zaczyna się od tego, co ludzkie - mówi Ewelina Dobrucka. - Przecież uczniowie, których powołał Jezus, najpierw przyszli porozmawiać. Pewnie siedzieli całą noc, pytając i słuchając Jezusa. Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że takie połączenia sakralności z codziennością są dziwne i że Kościół jak tonący, chwyta się brzytwy. Nic bardziej mylnego! We wspólnocie Kościoła jest miejsce na to, co dotyczy całego człowieka. Nie tylko jego sfery religijnej. Jedyna różnica polega na tym, że człowiek wierzący, bawiąc się na imprezie czy na wyprawie kajakami, nie zapomina o Bogu i Ewangelii. Jak to ktoś trafnie ujął: Ewangelia to taki podręcznik obsługi świata. Przy okazji można odkryć księdza jako normalnego człowieka, a Kościół jako coś dostępnego. Dlaczego Jan Paweł II tak trafiał do ludzi? Bo poza tym, że był świętym, bliskim Bogu kapłanem, był normalnym człowiekiem - przekonuje wałbrzyska licealistka.
Warto więc w najbliższą sobotę zmówić w intencji młodych choć jedną modlitwę. Warto też życzliwym okiem spojrzeć na tych, którzy - w różnoraki sposób - angażują się w życie parafii. Ja z pewnością to zrobię.