MARTA JACUKIEWICZ: - Tomek, gratulacje wygranej! Po pół roku znowu widzimy Cię wygrywającego. To była trudna walka?
TOMASZ ADAMEK: - Nie. Nie byłem zmęczony po tych dziesięciu rundach. Ta walka nie była dla mnie ciężka. Bolały mnie ręce, ale nie przyjąłem żadnych mocnych ciosów. No, ale na tym polega walka. Nie idę na ring tańczyć, tylko walczę. Wiadomo, iż trzeba się liczyć z tym, że podczas walki można złamać nos czy ręce, że mogą być porozcinane łuki brwiowe. Boks to szermierka na pięści. Wszystko się może zdarzyć.
- Od ostatniej walki minęło sześć miesięcy. To nie za długo jak na przerwę w ringu?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Była mi potrzebna taka dłuższa przerwa. Jednak kiedy się boksuje w wadze ciężkiej cztery razy w roku, to jest za dużo.
- Czy coś zaskoczyło Cię w taktyce przeciwnika?
- Nagy Aguilera nie ma schematów, według których walczy. W ostatnim czasie razem z trenerem Rogerem Bloodworthem ćwiczyłem sporo elementów technicznych. Mój przeciwnik oprócz tego, że ważył więcej ode mnie - 102,5 kg, to także jest młodszy o 10 lat i troszkę niższy. Chciałem wygrać tę walkę. To zwycięstwo jest moim drugim początkiem o zdobycie pasa HW.
- W Aviator Sports Complex na Brooklynie w Nowym Jorku nie było takiej atmosfery, do jakiej nas przyzwyczaiłeś…
Reklama
- W ostatnich latach wchodziłem na ring przy wielotysięcznej publiczności. Przyzwyczaiłem się, że duża część widowni to moi fani i zawsze chciałbym wchodzić na ring przy dużej publiczności. Tutaj było niewielu kibiców. Nie było atmosfery takiej, jak na wcześniejszych moich walkach. Dziękuję moim fanom, którzy oglądali transmisję walki na żywo - mimo zmiany czasu w Polsce. Wiem, że mnie dopingują.
- Nie tylko przyzwyczailiśmy się do wielkiej publiczności, ale również do „Pamiętaj” Funky Polaka, którego tym razem zabrakło…
- Zabrakło „Pamiętaj”, ale tym razem również wchodziłem na ring przy jego utworze. „Jestem jak strzała” to piosenka, która także nawiązuje do emigracji.
- W jednej z naszych rozmów powiedziałeś, że Twoim największym marzeniem jest zdobyć pas w wadze ciężkiej. Zwycięski pojedynek to początek realizacji tego marzenia?
- Każde zwycięstwo się liczy. Nie wiem jeszcze, ile walk będę musiał stoczyć i kto jeszcze będzie moim przeciwnikiem, ale cel pozostaje niezmienny. W 2013 r. muszę zdobyć swój pas i zostać mistrzem świata w HW. Walki, które będę miał w tym roku, muszą przybliżyć mnie do tego celu.
- Życzę tego. I tak na pewno będzie! Dziękuję za rozmowę.
Kontakt: