Reklama

Świat nie jest bezpieczniejszy

Czy świat po zabiciu Osamy bin Ladena jest bezpieczniejszy? Niekoniecznie. Trzeba się liczyć z możliwością odwetu zwolenników arabskiego terrorysty, którzy uważają go teraz za szahida - męczennika

Niedziela Ogólnopolska 21/2011, str. 8-9

GRAZIAKO/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Informacja o zabiciu szefa Al-Kaidy wywołała euforię w USA. Tysiące wiwatujących ludzi zgromadziły się w centrach miast. Tłumy przyszły na Ground Zero na nowojorskim Manhattanie, gdzie w 2001 r. po staranowaniu przez samoloty zwaliły się wieżowce World Trade Center, grzebiąc 3 tys. ludzi. - To dla nas zamknięcie pewnego rozdziału - mówili reporterom ludzie na Ground Zero. - Schwytanie lub zabicie bin Ladena było dla nas sprawą honoru.
Zadowolenie z faktu wyeliminowania szefa Al-Kaidy wyrazili przywódcy państw należących do koalicji antyterrorystycznej, m.in. premierzy Wielkiej Brytanii, Włoch oraz Izraela. Także Polski. - Wszyscy odczuliśmy ulgę, bo sprawiedliwość zatriumfowała - mówił Donald Tusk. - To ważny dzień dla Polski - dorzucił prezydent Bronisław Komorowski. - Obudziliśmy się w bezpieczniejszym świecie - uzupełnił Jerzy Buzek, przewodniczący Parlamentu Europejskiego.
Czy jednak śmierć Osamy bin Ladena w Abbotabbad w Pakistanie oznacza przełom w wojnie z terroryzmem? Niekoniecznie: nie oznacza ona bowiem końca organizacji. Wszak Al-Kaida jest organizacją o charakterze sieciowym („al-kaida” oznacza sieć, a organizacja ma taką właśnie, zdecentralizowaną strukturę - wielu luźno związanych organizacji terrorystycznych), nie posiada jednego centrum dowodzenia, a jej członkowie nie są uzależnieni od decyzji jednego wodza. Śmierć przywódcy i ideologa nie pociągnie za sobą rozpadu całej organizacji. Zagrożenia pozostaną. Trzeba też liczyć się z atakami na chrześcijan na Bliskim Wschodzie, którzy są kojarzeni ze światem zachodnim.
Nic dziwnego, że władze USA dmuchają na zimne. Dyrektor CIA Leon Panetta powiedział, że Al-Kaida „niemal na pewno weźmie odwet”. Na fali dążenia do pomszczenia zabitego przywódcy terroryści mogą przeprowadzić ataki terrorystyczne przeciwko obiektom i obywatelom USA przede wszystkim w krajach Bliskiego Wschodu, ale także na terytorium Stanów Zjednoczonych i w Europie.

Marka Al-Kaidy

Reklama

Gen. Sławomir Petelicki, współtwórca i były dowódca GROM-u, ocenia, że wraz ze śmiercią Osamy bin Ladena nie dokonał się żaden istotny przełom w walce z terroryzmem, bo nie mógł się dokonać. A że Amerykanie wpadli niemal w euforię? Można to tłumaczyć tym, że uznali to za wymierzenie sprawiedliwości za zabicie 3 tys. niewinnych ludzi w atakach 11 września 2001 r. Jeśli jednak ktoś uznał, że to początek końca terroryzmu, jego radość jest przedwczesna. Trudno spodziewać się, aby śmierć jednego człowieka zadecydowała o końcu wojny z terroryzmem.
- Groźba zamachów terrorystycznych nie zmniejszy się, lecz się zwiększy - podkreśla generał. - Al-Kaida będzie musiała teraz pokazać, że działa, że istnieje i liczy się. Ma dziś przecież zwolenników prawie na całym świecie. Z jednej strony - są to biedni ludzie, np. masy muzułmanów w Indonezji, z drugiej jednak są to też bossowie narkotykowi. Terroryzm to także biznes narkotykowy. Bossom narkotykowym zależy na tym, żeby chronić markę Al-Kaidy, żeby była ona traktowana z respektem i mogła chronić ich interesy.
W zdominowanej przez muzułmanów Indonezji odbyły się chyba najbardziej emocjonalne demonstracje niezadowolenia ze zgładzenia szefa Al-Kaidy. W jawajskiej miejscowości Solo manifestację zorganizowała nowo zawiązana grupa Al-Kaida Solo, która jako cel działania zadeklarowała ataki na USA. Ulicami Solo przeszła grupa zamaskowanych mężczyzn w białych strojach religijnych, zapowiadających kontynuację działań terrorystycznych bin Ladena. A ideolog grupy zakomunikował, że grupa dysponuje setką osób zdecydowanych oddać życie w zemście za śmierć męczennika, który oddał swe życie w walce o wyzwolenie świata muzułmańskiego. Dla nich wraz ze śmiercią Osamy bin Ladena narodził się nowy szahid (męczennik), z którego imieniem na ustach mogą umierać kolejne rzesze bojowników, otumanionych szaloną ideą fałszywie rozumianego islamu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Sukces propagandowy

Reklama

Zgładzenie Osamy bin Ladena, obserwowanego przez wiele miesięcy w twierdzy pod Islamabadem, odbyło się w momencie dogodnym dla administracji amerykańskiej - podkreśla wielu komentatorów. Barack Obama z pewnością potrzebował już jakiegoś sukcesu, bo jego prezydentura do tej pory nie mogła się takimi poszczycić - podkreśla politolog dr Przemysław Żurawski vel Grajewski z Uniwersytetu Łódzkiego.
Tymczasem w zagrożeniu terroryzmem niewiele się zmieniło. Ani nie wzrosły, ani szczególnie nie zmalały techniczne zdolności Al-Kaidy do zadawania ciosów. Należy to rozpatrywać raczej w kategoriach sukcesu propagandowego, skierowanego do opinii publicznej nie tylko w USA, ale też na zachodzie Europy, polegającego na potwierdzeniu, że Stany Zjednoczone są w stanie dosięgnąć nawet najbardziej zakonspirowanego wroga - uważa politolog.
Czy są w stanie? Nie do końca, niemniej, jak podkreśla gen. Petelicki, przez te 10-15 lat, gdy trwało polowanie na założyciela Al-Kaidy, amerykańskie służby specjalne sporo się nauczyły. Pochodzący z Arabii Saudyjskiej Osama bin Laden na pozycji wroga numer jeden USA pojawił się jeszcze w latach 90. Kierowana przez niego organizacja przeprowadziła wiele zamachów, w tym m.in. w 1993 r. na budynek World Trade Center (w eksplozji zginęło 6 osób, a ponad 1000 zostało rannych), a w 1998 r. na ambasady USA w Kenii i Tanzanii.
Zamachy dotknęły też później Europę, która zaangażowała się w wojny w Iraku i Afganistanie. W zamachu na pociągi podmiejskie w Madrycie w 2004 r. zginęło ok. 200 osób, a rok później w ataku na metro i autobusy w Londynie - ponad 50. W państwach zachodnich ryzyko ataku terrorystycznego zaczęto uważać za najpoważniejsze ze współczesnych zagrożeń.
Olbrzymie środki zainwestowano w systemy bezpieczeństwa oraz szkolenie służb odpowiedzialnych za zwalczanie terroryzmu i reagowanie na wypadek ataku terrorystycznego. Dzięki zaostrzeniu procedur bezpieczeństwa udało się uniknąć wielu ataków terrorystycznych przygotowywanych lub inspirowanych przez Al-Kaidę.

Amerykańscy chłopcy

- Zagrożenie terroryzmem jest większe, ale i przygotowanie służb specjalnych do zapobiegania i zwalczania terroryzmu jest lepsze - mówi gen. Petelicki. - W fortecy bin Ladena znaleziono wiele skarbów. Oficjalnie wiadomo, że jeszcze nigdy nie znaleziono tylu wartościowych materiałów u pojedynczego terrorysty, a przecież nieraz już znajdowano u terrorystów bardzo ważkie materiały.
- Terroru nigdy do końca się nie zneutralizuje - zwraca uwagę gen. Petelicki. Takie akcje, jak zabicie bin Ladena też nie są w stanie do tego doprowadzić, ale najpewniej wzrosło - co bardzo ważne w tej sprawie - morale służb, które doprowadziły do wykrycia i wyeliminowania Saudyjczyka. - To, że przygotowanie służb specjalnych do zapobiegania i zwalczania terroryzmu jest lepsze, pokazuje też dobitnie fakt, iż nie było po 11 września 2001 r. żadnego zamachu terrorystycznego w USA, a przecież to wielki, rozległy kraj - mówi.
- Al-Kaida będzie chciała dokonać akcji odwetowej - ocenia dr Przemysław Żurawski vel Grajewski - ale warto zwrócić uwagę na to, że nie zaatakowała ona Stanów Zjednoczonych od 2001 r., co oczywiście nie oznacza, że takiej woli po stronie Al-Kaidy nie było. Jest natomiast dowodem na to, że amerykański system antyterrorystyczny okazał się skuteczny.
Akcja w Pakistanie, w dodatku przygotowana perfekcyjnie, to też dowód na (specyficzny, trzeba przyznać) profesjonalizm służb specjalnych. - Amerykanie nie mogli ryzykować życiem swoich żołnierzy - zwraca uwagę Sławomir Petelicki. - Nie mogli pozwolić sobie na to, żeby bin Laden zdążył np. uruchomić ładunki wybuchowe. Gdyby zginęli amerykańscy żołnierze, opinia publiczna nie wybaczyłaby Obamie, tak jak kiedyś, w latach 80., nie wybaczyła Carterowi niepowodzenia akcji w Iranie, gdy w czasie próby odbicia zakładników zginęli amerykańscy komandosi. Carter stracił po tych wydarzeniach władzę.

Trudna sytuacja chrześcijan

- Śmierci bin Ladena powinni obawiać się chrześcijanie na Bliskim Wschodzie, zagrożeni odwetem - przestrzega dr Adam Bieniek, orientalista z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - W najbliższej przyszłości spodziewać się można odwetu na chrześcijanach. Jak zwykle nastąpią ataki na Asyryjczyków w Iraku i na Koptów w Egipcie - cel bliski i dość łatwy - twierdzi.
I choć - jak zwraca uwagę dr Tomasz Korczyński z polskiego oddziału organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie - bin Laden tracił posłuch w świecie muzułmańskim (największą popularnością cieszył się w Autonomii Palestyńskiej), jego śmierć i jej okoliczności zelektryzowały muzułmanów w wielu krajach, a to może mieć bezpośrednie przełożenie na sytuację chrześcijan na Bliskim Wschodzie, kojarzonych z cywilizacją zachodnią.
- Największe zagrożenie dla chrześcijan jest w Iraku, Pakistanie i Somalii. Ale ostatnio także w Syrii, zdawałoby się przyjaznej dla chrześcijan - mówi dr Tomasz Korczyński. - Tam rebelianci mocno naciskają na chrześcijan, żeby włączyli się w protesty przeciwko reżimowi Asada. Różnie to może się zakończyć.
Dla sytuacji chrześcijan w tamtym rejonie wielkie znaczenie będzie miało to, kto ostatecznie przejmie i utrzyma władzę - zwraca uwagę dr Korczyński. Jeśli muzułmańscy radykałowie - sytuacja chrześcijan nie będzie godna pozazdroszczenia. Z nową falą prześladowań można się też liczyć w samym Pakistanie, gdzie radykałowie nie ukrywają nienawiści do chrześcijan.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wymagać od siebie

2025-08-05 08:53

Niedziela Ogólnopolska 32/2025, str. 20

[ TEMATY ]

homilia

Adobe Stock

Dzisiejsze słowo Boże pobudza naszą duszę podobnie jak rollercoaster w parku rozrywki, który w ciągu krótkiej chwili przeprowadza uczestników zabawy od zaciekawienia, zachwytu, lęku i przerażenia do uczucia ulgi i spokoju. Z jednej strony ukojenie i nadzieja, z drugiej – emocjonalne wezwanie do czuwania. „Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo” – mówi do nas Jezus. Czyż słowa te nas nie uspokajają, kiedy zewsząd – od dziennikarzy, od socjologów i z własnych obserwacji – dochodzą do nas informacje o masowym i szybkim odchodzeniu, szczególnie młodych ludzi (choć przecież nie tylko!), od wiary i Kościoła?
CZYTAJ DALEJ

9 sierpnia Kościół wspomina św. Teresę Benedyktę od Krzyża – Edytę Stein

[ TEMATY ]

Edyta Stein

św. Edyta Stein

wspomnienie

wikipedia.org

ŚW. Edyta Stein

ŚW. Edyta Stein

Ten, kto poszukuje prawdy, poszukuje Boga, bez względu na to, czy sobie z tego zdaje sprawę, czy nie. Była o tym przekonana Edith Stein – św. Teresa Benedykta od Krzyża. Żydówkę, filozofa, karmelitankę i męczennicę, jedną ze współpatronek Europy, Kościół katolicki wspomina w liturgii 9 sierpnia. Przed 79 laty, 9 sierpnia 1942 roku, Edyta Stein i jej siostra Rosa zostały zamordowane w komorze gazowej niemieckiego obozu zagłady Auschwitz.

“Była wielką córką narodu żydowskiego i wierzącą chrześcijanką pośród milionów niewinnie zamęczonych ludzi” – mówił podczas jej beatyfikacji w 1987 roku Jan Paweł II. Papież podkreślił, że „jako Benedicta a Cruce (Benedykta od Krzyża) pragnęła wraz z Chrystusem nieść krzyż za zbawienie swego narodu, swego Kościoła, całego świata”. Podziel się cytatem
CZYTAJ DALEJ

Włoskie miasto zalane wydrążonymi cytrynami. Symbol lata problemem mieszkańców

2025-08-10 10:07

[ TEMATY ]

symbol lata

wydrążona cytryna

włoskie miasto

Amalfi

Adobe Stock

Symbolem lata w tym włoskim mieście jest sorbet podawany w wydrążonej cytrynie

Symbolem lata w tym włoskim mieście jest sorbet podawany w wydrążonej cytrynie

W Amalfi na południu Włoch ustawiono w różnych punktach specjalne pojemniki na odpady, do których należy wrzucać tylko wydrążone cytryny. To w podaje się słynny lokalny deser - sorbet cytrynowy. W ten sposób rozwiązano problem ogromnych ilości resztek cytrusów wyrzucanych przez turystów.

Biały sorbet podawany w dużej wydrążonej cytrynie jest symbolem lata na Wybrzeżu Amalfitańskim, odwiedzanym przez setki tysięcy turystów z całego świata. Niemal każdy, kto tam przyjeżdża, próbuje tego specjału. Z tą tradycją wiąże się jednak poważny problem: skórki cytryn porzucane są wszędzie, na ulicach i placach, na promenadzie, na ławkach.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję