Reklama

Święci i błogosławieni

Audiencja generalna, 3 marca 2010

Święty Bonawentura

Niedziela Ogólnopolska 11/2010, str. 4-5

[ TEMATY ]

święty

Francisco de Zurbarán/pl.wikipedia.org

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Drodzy Bracia i Siostry!
Chciałbym mówić dziś o św. Bonawenturze z Bagnoregio. Muszę przyznać, że proponując Wam ten temat, odczuwam pewną nostalgię, ponieważ wracam myślami do poszukiwań, gdy jako młody naukowiec zajmowałem się właśnie tym autorem, który jest mi szczególnie bliski. Wiedza o nim odcisnęła się w niemałym stopniu na mojej formacji. Z wielką radością kilka miesięcy temu udałem się z pielgrzymką do miejsca jego urodzenia - Bagnoregio, włoskiego miasteczka w regionie Lacjum, które z czcią zachowuje pamięć o nim.
Urodzony prawdopodobnie w 1217 r. i zmarły w 1274 r., żył w XIII wieku, w czasach, gdy wiara chrześcijańska, która przeniknęła już głęboko do kultury i do społeczeństwa Europy, stała się natchnieniem do powstania nieśmiertelnych dzieł w dziedzinie literatury, sztuk pięknych, filozofii i teologii. Wśród wielkich postaci chrześcijan, którzy przyczynili się do stworzenia tej harmonii między wiarą a kulturą, wyróżnia się właśnie Bonawentura, człowiek czynu i kontemplacji, głębokiej pobożności i roztropności w rządzeniu.

Reklama

Nazywał się Jan z Fidanzy. Pewne wydarzenie, które miało miejsce, gdy był jeszcze chłopcem, głęboko naznaczyło jego życie, jak sam o tym opowiada. Zapadł na ciężką chorobę i nawet jego ojciec, który był lekarzem, nie miał nadziei na uratowanie go od śmierci. Wówczas jego matka poprosiła o wstawiennictwo niedawno kanonizowanego Franciszka z Asyżu. I Jan wyzdrowiał. Postać Biedaczyny z Asyżu stała mu się jeszcze bliższa kilka lat później, gdy znajdował się w Paryżu, dokąd udał się na studia. Otrzymał dyplom mistrza sztuk, co możemy w naszych czasach porównać do dyplomu prestiżowego liceum. W owym czasie, jak wielu młodych ludzi w przeszłości, a także dziś, Jan zadał sobie zasadnicze pytanie: „Co mam zrobić ze swoim życiem?”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zafascynowany świadectwem gorliwości i ewangelicznego radykalizmu Braci Mniejszych, którzy przybyli do Paryża w 1219 r., Jan zapukał do bramy franciszkańskiego klasztoru w tym mieście i poprosił o przyjęcie do wielkiej rodziny uczniów św. Franciszka. Wiele lat później wytłumaczył powody swego wyboru - w św. Franciszku i zainicjowanym przezeń ruchu dostrzegł działanie Chrystusa. Tak pisał w liście do innego brata: „Wyznaję przed Bogiem, że powodem, dla którego najbardziej umiłowałem życie błogosławionego Franciszka, jest fakt, iż podobne jest ono do początków i rozkwitu Kościoła. Kościół zaczął się od prostych rybaków, następnie wzbogacił się o wybitnych i bardzo mądrych uczonych; religię błogosławionego Franciszka ustanowiła nie roztropność ludzi, lecz Chrystus” (Epistula de tribus quaestionibus ad magistrum innominatum, [w:] „Opere di San Bonaventura. Introduzione generale”, Rzym 1990, s. 29).

Reklama

Dlatego ok. 1243 r. Jan przywdział franciszkański habit i przyjął imię Bonawentura. Od razu został wysłany na studia i uczęszczał na wydział teologii Uniwersytetu Paryskiego, realizując bardzo obszerny program nauczania. Uzyskał różne tytuły wymagane w karierze akademickiej, jak „bakałarz biblijny” i „bakałarz sentencjalny”. W ten sposób Bonawentura zgłębił Pismo Święte, „Sentencje” Piotra Lombarda - ówczesny podręcznik teologii oraz najważniejszych autorów z dziedziny teologii, a w zetknięciu z nauczycielami i studentami, którzy ściągali do Paryża z całej Europy, wypracował własną, osobistą refleksję i wrażliwość duchową o wielkiej wartości, którą w ciągu następnych lat potrafił przelać do swoich dzieł i kazań, stając się tym samym jednym z najważniejszych teologów w dziejach Kościoła. Wystarczy przypomnieć tytuł pracy, której bronił w celu uzyskania habilitacji do nauczania teologii - licentia „ubique docendi”, jak wówczas mówiono. Jego rozprawa nosiła tytuł „Zagadnienia poznania Chrystusa”. Temat ten pokazuje centralną rolę, jaką Chrystus pełnił zawsze w życiu i nauczaniu Bonawentury. Niewątpliwie możemy stwierdzić, że cała jego myśl była głęboko chrystocentryczna.

Reklama

W owych latach w Paryżu - mieście, które udzieliło gościny Bonawenturze - szalała gwałtowna polemika przeciw Braciom Mniejszym św. Franciszka z Asyżu i Braciom Kaznodziejom św. Dominika Guzmána. Podważano ich prawo do wykładania na Uniwersytecie i wręcz podawano w wątpliwość prawdziwość ich życia konsekrowanego. Niewątpliwie zmiany wprowadzone przez te zakony żebracze w sposobie rozumienia życia zakonnego, o których mówiłem w poprzednich katechezach, były tak nowatorskie, że nie wszystkim udawało się je zrozumieć. Dochodziły do tego, jak to czasem bywa nawet wśród osób szczerze pobożnych, względy związane z ludzką słabością, jak zawiść i zazdrość. Bonawentura, nawet jeśli otoczony był niechęcią innych nauczycieli akademickich, zaczął już wykładać w katedrze teologii franciszkanów i w odpowiedzi tym, którzy kontestowali zakony żebracze, napisał dzieło zatytułowane „Doskonałość ewangeliczna”. Udowadnia w nim, że zakony żebracze, a zwłaszcza Bracia Mniejsi, praktykując śluby ubóstwa, czystości i posłuszeństwa, wcielały w życie rady samej Ewangelii. Pomijając te okoliczności historyczne, nauczanie, jakie Bonawentura zawarł w swoim dziele i w swoim życiu, pozostaje zawsze aktualne: Kościół staje się bardziej świetlany i piękniejszy przez wierność powołaniu tych jego synów i córek, którzy nie tylko wcielają w życie przykazania Ewangelii, ale za sprawą łaski Bożej powołani zostali do przestrzegania Jego rad i w ten sposób, swym stylem życia w ubóstwie, czystości i posłuszeństwie, dają świadectwo, że Ewangelia jest źródłem radości i doskonałości.

Konflikt został zażegnany, przynajmniej na pewien czas, i dzięki osobistej interwencji papieża Aleksandra IV w 1257 r. Bonawentura uznany został oficjalnie za doktora i wykładowcę paryskiego Uniwersytetu. Musiał jednak zrezygnować z tego prestiżowego stanowiska, ponieważ w tym samym roku kapituła generalna zakonu wybrała go na przełożonego generalnego.
Urząd ten sprawował przez 17 lat z mądrością i oddaniem, odwiedzając prowincje, pisząc do braci, interweniując niekiedy z pewną surowością, by wyplenić nadużycia. Kiedy Bonawentura rozpoczynał tę posługę, Zakon Braci Mniejszych rozwinął się w sposób niezwykły: było ponad 30 tys. braci rozsianych na całym Zachodzie wraz z misjonarzami w Afryce Północnej, na Bliskim Wschodzie, a nawet w Pekinie. Należało umocnić tę ekspansję, przede wszystkim zaś nadać jej, dochowując w pełni wierności charyzmatowi Franciszka, jedność działania i ducha. Wśród uczniów świętego z Asyżu występowały bowiem różne sposoby interpretowania jego orędzia i istniało realne niebezpieczeństwo wewnętrznego rozłamu. Aby uniknąć tego zagrożenia, kapituła generalna zakonu w Narbonne w 1260 r. przyjęła i zatwierdziła tekst zaproponowany przez Bonawenturę, w którym zebrano i ujednolicono przepisy regulujące codzienne życie Braci Mniejszych.

Reklama

Bonawentura przeczuwał jednak, że rozporządzenia prawne, choćby najbardziej inspirowane mądrością i umiarem, nie były wystarczające dla zabezpieczenia jedności ducha i serc. Należało dzielić te same ideały i te same motywacje. Dlatego chciał przedstawić prawdziwy charyzmat Franciszka, jego życie oraz nauczanie. Zgromadził więc z wielkim zapałem dokumenty dotyczące świętego Biedaczyny i wysłuchał z uwagą wspomnień tych, którzy znali go osobiście. Powstała z tego historycznie dobrze udokumentowana biografia świętego z Asyżu, zatytułowana „Legenda maior”, przygotowana także w skróconej formie i dlatego nazwana „Legenda minor”. Łacińskie słowo „legenda”, w przeciwieństwie do znaczenia współczesnego, nie wskazuje na owoc wyobraźni, lecz przeciwnie, oznacza tekst miarodajny, „do czytania” oficjalnego. Kapituła generalna Braci Mniejszych, która w 1263 r. obradowała w Pizie, uznała życiorys napisany przez św. Bonawenturę za najwierniejszy wizerunek ich Założyciela i tym samym stał się on oficjalną biografią świętego.

Jaki obraz św. Franciszka nakreśliło serce i pióro jego oddanego syna i następcy, św. Bonawentury? Punkt zasadniczy: Franciszek to „alter Christus”, człowiek, który z pasją poszukiwał Chrystusa. W miłości, która popycha do naśladowania, upodobnił się wewnętrznie do Niego. Bonawentura ukazywał ten żywy ideał wszystkim uczniom Franciszka. Ideał ten, ważny dla każdego chrześcijanina, wczoraj, dziś i zawsze, wskazany został jako program także dla Kościoła trzeciego tysiąclecia przez mego czcigodnego poprzednika Jana Pawła II. Program ten, pisał w liście „Novo millennio ineunte”, skupia się „wokół samego Chrystusa, którego mamy poznawać, kochać i naśladować, aby żyć w Nim życiem trynitarnym i z Nim przemieniać historię, aż osiągnie swą pełnię w niebiańskim Jeruzalem” (n. 29).

W 1273 r. w życiu św. Bonawentury nastąpiła kolejna zmiana. Papież Grzegorz X wyświęcił go na biskupa i mianował kardynałem. Poprosił go też, by przygotował niezwykle ważne wydarzenie kościelne: II Sobór Powszechny w Lyonie, którego celem miało być przywrócenie jedności między Kościołami łacińskim i greckim. Sumiennie oddał się temu zadaniu, nie doczekał jednak zakończenia tego zjazdu ekumenicznego, ponieważ zmarł w trakcie jego obrad. Anonimowy notariusz papieski ułożył pochwałę Bonawentury, która przynosi nam ostateczny portret tego wielkiego świętego i wybitnego teologa: „Człowiek dobry, ujmujący, pobożny i miłosierny, pełen cnót, kochany przez Boga i ludzi (...). Bóg obdarzył go taką łaską, że wszyscy, którzy go widzieli, przepojeni byli miłością, której serce nie mogło ukrywać” (por. J.G. Bougerol, „Bonaventura”, [w:] A. Vauchez (red.), „Storia dei santi e della santitŕ cristiana”. T. VI „L’epoca del rinnovamento evangelico”, Mediolan 1991, s. 91).

Podejmijmy dziedzictwo tego świętego Doktora Kościoła, który przypomina nam o sensie naszego życia w następujących słowach: „Na ziemi (...) możemy rozważać Boży bezmiar przez rozum i podziw; w niebiańskiej ojczyźnie natomiast przez widzenie, gdy staniemy się podobni do Boga i przez ekstazę (...) wejdziemy do radości Boga” („La conoscenza di Cristo”, zesz. 6, „Conclusione”, [w:] „Opere di San Bonaventura. Opuscoli Teologici”/1, Rzym 1993, s. 187).

Z oryginału włoskiego tłumaczył o. Jan Pach OSPPE

2010-12-31 00:00

Oceń: +74 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Jozafat - apostoł jedności i wiary

Niedziela podlaska 48/2003

[ TEMATY ]

święty

Parafia św. Henryka - Sulęcin

12 listopada Kościół katolicki obchodzi 380. rocznicę śmierci męczeńskiej św. Jozafata, arcybiskupa połockiego. Jego życie i męczeństwo stało się dla wielu ludzi różnych krajów, kultur i pokoleń świadectwem jedności, powszechności i różnorodności Kościoła.

Św. Jozafat urodził się we Włodzimierzu na Wołyniu. Były to czasy, gdy zwierzchnicy Kościoła prawosławnego w Rzeczypospolitej w trosce o dobro dusz i jedność wyznawców Chrystusa podpisali unię z Kościołem rzymskim, tym samym dając początek Kościołowi unickiemu. Według ich myśli, która była zaakceptowana przez papieży, młody Kościół miał zachowywać wierność tradycji chrześcijańskiego Wschodu, uznając jednocześnie zwierzchnictwo Ojca Świętego. W tym czasie Jan (takie imię św. Jozafat otrzymał na chrzcie) był jeszcze małym chłopcem. Kiedy matka po raz pierwszy poprowadziła go do kościoła, w przedsionku świątyni zobaczył on krzyż z wizerunkiem ukrzyżowanego Zbawiciela. Chłopiec zapytał, kim jest ten człowiek? „To jest Zbawiciel nasz, Jezus Chrystus, który za nasze grzechy poniósł śmierć na krzyżu” - odpowiedziała matka. Wówczas przyszły Święty odczuł, jakby iskra przeszła przez jego ciało. To zdarzenie wywarło wielki wpływ na jego życie duchowe. Od tej pory ukochał on wszystkie nabożeństwa i nie opuścił Mszy św. w ciągu trzydziestu lat. Jan podrósł i rodzice wysłali do Wilna, stolicy Wielkiego Księstwa Litewskiego. Tam miał on pomagać w zakładzie kupieckim. Jednak chętniej oddawał się czytaniu literatury religijnej, niż prowadzeniu interesów. Uczęszczał również do różnych cerkwi na nabożeństwa i oddawał się modlitwie indywidualnej. Nabożeństwa, a zwłaszcza Liturgia Godzin Kościoła Wschodniego, stały się dla niego szkołą teologii. Nie mogąc długo znieść podziału wewnętrznego pomiędzy pracą w zakładzie a powołaniem do życia zakonnego, wstąpił do klasztoru Trójcy Przenajświętszej. Klasztor ten przebywał w tym czasie w stanie opłakanym. Było w nim kilku starszych mnichów, ale żaden z nich nie trzymał się Reguły. Nikt nie mógł podjąć się jego kierownictwa duchowego i Jozafat musiał poprzez modlitwę i lekturę duchową sam formować swoje wnętrze. Spotkanie i rozmowy z księżmi jezuitami z Akademii Wileńskiej wywarły wielki wpływ na młodego zakonnika i jego wybór drogi jedności kościelnej. Często mówi się o św. Jozafacie tylko w związku z jego śmiercią męczeńską, a przecież lata spędzone w klasztorze były przygotowaniem do złożenia ofiary z życia dla Chrystusa i jedności Jego owczarni. Oddawał się ascezie i modlitwie, a najbardziej ulubionym jego dziełem było czytanie i przepisywanie ksiąg religijnych. Lektura żywotów świętych stopniowo przygotowywała go do przyjęcia męczeńskiej śmierci. Czytał chętnie dzieła o Kościele i utwierdzał się w przekonaniu, że musi on zachowywać jedność pod rządami następcy św. Piotra - biskupa Rzymu. Św. Jozafat był głęboko rozmiłowany we własnej tradycji i liturgii. Nie przeszkadzało mu to w przyjęciu całym sercem unii. Poprzez swoją postawę stał się wielkim świadkiem jedności. Udowadniał przeciwnikom unii, że należąc do Kościoła katolickiego, nie trzeba zrzekać się swojej tożsamości. Wielkie znaczenie miała dla Jozafata i dla unii przyjaźń z Józefem Rutskim, trzecim zwierzchnikiem zjednanego Kościoła. Był on człowiekiem bardzo wykształconym, studiował w Rzymie, gdzie dostał od papieża błogosławieństwo na powrót do kraju i pracę na rzecz jedności. Pociągnięty przykładem młodego zakonnika, Rutski sam wstąpił do klasztoru Trójcy Przenajświętszej i wkrótce został przełożonym. Jozafata mianował swoim następcą. Gdy po śmierci sędziwego metropolity Pocieja, zwierzchnika Kościoła unickiego, jago miejsce zajął Józef Rutski, dwaj przyjaciele poprowadzili reformy, które dały nowego ducha młodemu Kościołowi. Jozafat zasłużył się nade wszystko jako reformator życia zakonnego. W duchu nauki Ojców Wschodnich - założycieli życia zakonnego, korzystając również z dorobku Kościoła Zachodniego, a szczególnie z uchwał Soboru Trydenckiego, odradzał on najpierw upadający wileński klasztor Trójcy Przenajświętszej. Później kilka innych klasztorów dołączyło się do reformy. Jozafat wszędzie posyłał młodych zakonników, swoich uczniów. Tak powstały klasztory w Supraślu koło Białegostoku, w Byteniu i Żyrowicach koło Słonimia na Białorusi. W tym ostatnim znajduje się cudowny obraz Matki Bożej, koronowany w XVIII stuleciu koronami papieskimi. Sanktuarium w Żyrowicach, gdzie obecnie znajduje się klasztor i seminarium prawosławne, był nazywany „unicką Częstochową”. Posługę przełożonego klasztoru przyszły męczennik pełnił tylko trzy lata. W 1618 r. Jozafat został powołany na nowy urząd - arcybiskupa w Połocku. Jego diecezja obejmowała prawie całą Białoruś, ale sytuacja religijna w niej wyglądała przerażająco. Katedra była mocno zniszczona, klasztory prawie puste. W wielu parafiach biskupa nigdy nie widziano. Księża znajdowali się pod presją szlachty, która traktowała ich jak swoich chłopów. Msza św. sprawowana była bardzo rzadko, kazań nie głoszono. Na dodatek przeciwnicy unii rozpowszechniali pisma, nazywając nowego Arcybiskupa zdrajcą, który chce się wyrzec własnej tradycji i poprzerabiać kościoły wschodnie na łacińskie. Święty niechętnie przyjął nowy urząd, w głębi serca pozostając zwykłym zakonnikiem. Jednak gorliwie pełnił posługę biskupią do samej śmierci. Zajął się odrodzeniem Kościoła materialnie i duchowo. Wyremontował katedrę św. Sofii w Połocku, budował kościoły i klasztory. Codziennie sam sprawował Mszę św., i wprowadził taki zwyczaj we wszystkich kościołach Połocka. Wizytował parafie, głosił słowo Boże, bronił duchowieństwa i wiernych od ucisku ze strony możnych. Pomagał biednym do takiego stopnia, że sam zaczął cierpieć niedostatek. Nawet pałac biskupi uczynił schroniskiem dla bezdomnych, sam zajmując najmniejszą izbę. Ale, co było najbardziej istotne, trzymał się we wszystkim tradycji Kościoła Wschodniego, udowadniając swoim przeciwnikom, że jedność Kościoła jest drogą do jego odrodzenia. Jozafat nie ukrywał swojej przyjaźni z duchowieństwem łacińskim, a szczególnie z profesorami kolegium jezuickiego. Jednak przeciwnicy jedności nie zaprzestali swoich starań o zniesienie unii. Nie mogąc prawdą zwalczyć Arcybiskupa, starali się oni odizolować go od ludu. A kiedy i to nie udało się, posunęli się do podstępu, kłamstwa i buntu. Sprawcą moralnym tego przestępstwa był Meleci Smotrycki, wyświęcony przez przeciwników unii na arcybiskupa Połocka. Co prawda nie pełnił on tego urzędu, rezydując w Wilnie, bo większość świątyń była w rękach Jozafata i jego zwolenników, jednak poprzez kłamstwo, że jakoby Jozafat ma wprowadzać obrządek łaciński, udało mu się wzburzyć mieszkańców Witebska, drugiego co do znaczenia miasta w diecezji. To, co zdarzyło się 12 listopada 1623 r. nie było dla abp. Jozafata zaskoczeniem. Był on świadom wrogości i niebezpieczeństwa. Ale również świadom był i swoich obowiązków pasterskich, które pełnił do ostatniej chwili. W dniu swojego męczeństwa, po odprawieniu jutrzni, Arcybiskup wrócił do swojego pałacu, ale tam już zebrał się tłum. Buntownicy wyłamali bramę pałacu i zaczęli bić czeladź Arcybiskupa. Jozafat wyszedł do tłumu, prosząc o litość dla swoich ludzi. Tłum zamarł w oczekiwaniu. Wtedy nieznane osoby uderzyły Świętego, zadając śmiertelny cios. Potem wszyscy bili martwe już ciało, drwiąc z jego godności pasterskiej. Szczątki Świętego wrzucili do rzeki, przywiązawszy mu do szyi kamienie. Za kilka dni, gdy przyszło otrzeźwienie po okropnej masakrze, zaczęto go szukać. Odnalezione ciało, pomimo kilkudniowego przebywania w wodzie, zachowało się nienaruszone. Buntownicze miasto spotkała surowa kara. Lecz większą karą dla mieszkańców była szerząca się świadomość, że zabili oni Świętego. Krew św. Jozafata stała się nasieniem wiary. Otaczał on swoją opieką modlitewną Kościół unicki, który rozwijał się aż do gwałtownego skasowania go w wieku XIX. Sam Jozafat został ogłoszony błogosławionym w 20 lat po śmierci, a świętym w 1867 r., kiedy szerzyły się prześladowania unii na Podlasiu. Męczeński los spotkał nie tylko samego Świętego. Nawet jego ciało po śmierci doznało prześladowań. Taką nienawiść żywili do Apostoła Jedności ci, którzy pragnęli wykorzystać rozłam kościelny dla swoich celów politycznych. W czasie wojny Rzeczpospolitej z Rosją 1653 r. relikwie św. Jozafata były przechowywane w różnych miejscach Rusi, Litwy i Polski. Potem w roku 1705 car Piotr I szukał ciała Świętego, aby je spalić. Nie znalazł go i urządził masakrę jego zakonników w katedrze św. Sofii w Połocku. Relikwie trafiły do Białej Podlaskiej pod opiekę Radziwiłów. Tam szerzył się kult Świętego. Przychodzili do niego liczni pielgrzymi i doznawali wielkich łask. Po skasowaniu unii kult nie zanikł, ale wręcz przeciwnie, szerzył się wśród prześladowanych unitów podlaskich. Żaden kapłan, nawet wśród tych, którzy porzucili unię, nie chciał podnieść ręki na relikwie św. Jozafata. Dlatego carski gubernator kazał żandarmom schować trumnę w piwnicach kościelnych i zasypać ziemią. Tam ciało leżało do roku 1916, zanim znowu je odnaleziono. Z Białej Podlaskiej Święty przewędrował do Wiednia, a stąd do Rzymu i teraz spoczywa w Bazylice św. Piotra pod ołtarzem św. Bazylego Wielkiego.
CZYTAJ DALEJ

Zmarła mama ks. Wojciecha Węgrzyniaka

2025-12-12 08:06

[ TEMATY ]

ks. Wojciech Węgrzyniak

Wojciech Węgrzyniak/Facebook

W czwartek wieczorem zmarła mama Księdza Wojciecha Węgrzyniaka. Miała 86 lat. Duchowny poinformował o śmierci we wpisie na jego profilu na Facebooku.

"W czwartek wieczorem przeszła z życia do Życia nasza mama, Wiktora Węgrzyniak, z domu Zązel, przeżywszy lat 86 i zostawiając na tym świecie spory kawałek dobrego serca.
CZYTAJ DALEJ

Papież na Koncercie Bożonarodzeniowym: muzyka prowadzi serca ku Bogu

2025-12-12 19:59

[ TEMATY ]

koncert

Papież Leon XIV

@Vatican Media

„Muzyka jest uprzywilejowaną drogą do zrozumienia najwyższej godności istoty ludzkiej” – mówił Papież Leon XIV do uczestników Koncertu Bożonarodzeniowego w Auli Pawła VI. W przemówieniu, wygłoszonym przed wręczeniem Nagrody Ratzingera Maestro Riccardo Mutiemu, Ojciec Święty podkreślił duchową i etyczną odpowiedzialność sztuki oraz jej znaczenie dla wychowania i pokoju.

Dziękując za koncert, Papież przypomniał słowa św. Augustyna, który określał muzykę jako scientia bene modulandi. Jak zaznaczył Leon XIV, jest ona „sztuką dobrego kształtowania, łącząc ją ze sztuką prowadzenia serca ku Bogu”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję