Z zainteresowaniem śledziłem podczas wakacji relacje ks. Piotra Gąsiora pt. „Kajakiem z Krakowa do Bałtyku”, jako że i ja wiele razy pływałem kajakiem, tratwą, a ostatnio łodzią po Sanie, Wiśle, aż do Gdańska. Obecnie jestem już na emeryturze i chciałbym znów wybrać się w rejs po naszych pięknych i dzikich jeszcze rzekach. Jest to, według mnie, doskonała okazja do wypoczynku, wyciszenia się i przemyśleń, w tym religijnych. Sęk w tym, że moi znajomi, z którymi chciałbym pływać, wykruszyli się lub stali się leniwi. Mam nadzieję, że anons w rubryce „Chcą korespondować” pomoże mi znaleźć kolegę - partnera o podobnych zainteresowaniach i przekonaniach, z którym mógłbym odbyć taki rejs i zaprzyjaźnić się. O moich zasadach i przekonaniach świadczy stałe czytelnictwo tygodnika „Niedziela”.
Stanisław z Podkarpacia
Niestety, nie mam pewności, czy uda się zrealizować plany Pana Stanisława. Przede wszystkim na anons w rubryce trzeba czekać co najmniej kilka, kilkanaście tygodni. A po drugie - nie wiem nawet, czy ten list „zmieści” się w „Niedzieli”, zanim lato przeminie. Jeśli więc ktoś z Państwa pragnie zrealizować jakieś ambitne plany związane ze znajomościami poprzez „Niedzielę”, musi o tym pomyśleć odpowiednio wcześnie, a najlepiej - rok wcześniej... Oczywiście trudno jest przewidzieć, co nas może spotkać przez rok, ale jako osoby ufające Bożej Opatrzności powinniśmy wiedzieć, że Pan Bóg zawsze ma dla nas jakieś rozwiązania. Nie bez przyczyny mówi się: „Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi” i „Nie znamy nawet dnia ani godziny”. Uznanie tego nie oznacza bierności, położenia się do łóżka i czekania na koniec. Tym wszystkim, którzy zamartwiają się, co będzie jutro, dedykuję złotą myśl, przysłaną mi - już nie pamiętam nawet przez kogo. Oto ona: „Jak Bóg rozwiąże moje kłopoty, nie wiem, ale wiem na pewno, że On je rozwiąże”.
Aleksandra
Pomóż w rozwoju naszego portalu