Reklama

Bóg dał mi znak

Niedziela Ogólnopolska 41/2009, str. 15

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Andrzej Tarwid: - Po 14 latach pracy w klinice in vitro porzucił Pan to zajęcie. Jak doszło do tej decyzji?

Dr Tadeusz Wasilewski: - Najpierw muszę powiedzieć, że przez lata pracy w klinice stosującej m.in. program in vitro byłem przekonany, że pomagam małżeństwom. Wyrazy wdzięczności pacjentów oraz życzenia, jakie przysyłali mi oni na święta - wszystko to utwierdzało mnie w przekonaniu, że to, co robię, jest słuszne i dobre. Ale w marcu 2007 r. moje sumienie zaczęło mi mówić zupełnie coś innego. Czułem, że już nigdy więcej nie założę białego fartucha, aby wykonać kolejny program in vitro czy też kolejną inseminację. Poszedłem więc do właściciela firmy i powiedziałem, że rezygnuję z pracy. Z perspektywy czasu myślę, że to Pan Bóg dał mi znak, abym tak dalej nie postępował.

- A co o Pańskiej decyzji mówili koledzy? Przecież kierował Pan ważnym zespołem w tej placówce, był dla młodszych lekarzy autorytetem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Dla nich to było wielkie zaskoczenie. W klinice pracowałem od 1993 r. Była to jedna z pierwszych prywatnych placówek leczenia niepłodności w Polsce. Miała świetne, wręcz światowe wyniki, jeśli chodzi o walkę z niepłodnością. Ja natomiast cieszyłem się w środowisku prestiżem, miałem duże doświadczenie i wielu pacjentów. A za tym szły także odpowiednie apanaże...

Reklama

- I nagle koniec...

-...dokładnie tak. Mając 48 lat, zostawiłem wszystko. Wyszedłem na ulicę bez żadnych planów na przyszłość. Nie wiedziałem, dokąd mam pójść ani co będę robił. Czułem jedynie, że muszę umrzeć dla swojego dotychczasowego życia zawodowego.

- Co takiego jest w metodzie in vitro, że nie powinno się jej stosować? Przecież z wielu mediów możemy się dowiedzieć o szczęściu małżeństw, które poddały się tej metodzie...

- Metoda in vitro wiąże się ze śmiercią części zarodków, które powstały w wyniku jej przeprowadzenia. Natomiast w przypadku powikłań w postaci ciąż wieloraczych niewykluczone jest uciekanie się do usuwania części płodów z jamy macicy. Wszystko po to, aby uzyskać ciążę pojedynczą lub bliźniaczą, bo to zwiększa szansę na donoszenie ciąży i wystąpienie porodu w terminie.

- Koledzy z dawnej pracy nie widzą tego dramatu związanego ze stosowaniem metody in vitro?

- Nie chcę oceniać moich kolegów ani innych osób ze środowiska. Uważam, że nie mam do tego prawa. Sam przecież przez wiele lat byłem przekonany o słuszności swojej pracy. Dopiero dzięki Bożemu Miłosierdziu zrozumiałem swoje błędy.

- Co było po tym, kiedy zrezygnował Pan z pracy w klinice in vitro?

Reklama

- Pojechałem na kilkudniowe rekolekcje do klasztoru Sióstr Bernardynek w Zakliczynie. Tam wiele razy rozmawiałem z s. Cecylią. Te rozmowy utwierdziły mnie w postanowieniu o zerwaniu z metodą in vitro. Jednocześnie jednak s. Cecylia przekonała mnie, żebym nie rezygnował całkowicie ze swojego zawodu, gdyż jest on potrzebny.

- I tak się stało. Obecnie pracuje Pan w klinice leczenia niepłodności metodą naprotechnologii.

- Rok po odejściu z poprzedniej pracy Opatrzność Boża wskazała mi drogę, w której nadal wykorzystuję swoje doświadczenie. Tą drogą jest właśnie naprotechnologia.
Mówiąc w największym skrócie - metoda ta polega na wykorzystaniu biowskaźników, które na co dzień daje nam natura organizmu kobiety, oraz na wykorzystaniu wszystkich najnowszych osiągnięć medycyny (badania przedmiotowego, ultrasonografii, badań endoskopowych, chirurgii ginekologicznej itd.) do diagnostyki niepłodności i wdrożenia właściwego leczenia.

- Czy naprotechnologia jest skuteczniejsza od in vitro?

- Statystyczne badania porównawcze pokazują, że skuteczność programu in vitro dla urodzonych żywych dzieci w czasie ok. półtora roku wynosi 62 proc. (W tym czasie robi się ok. 3-4 podejść do programu in vitro - red.). W przypadku naprotechnologii skuteczność wynosi 82 proc., z tym że w ciągu dwóch lat. Z tego wynika, że naprotechnologia nie odbiega od programów in vitro pod względem skuteczności.

- Dlaczego w takim razie jest tak duży opór części środowiska medycznego w stosunku do naprotechnologii?

Reklama

- Powodów jest wiele. Moim zdaniem, niebagatelną sprawą są siły i środki zaangażowane po stronie programu in vitro. Dzisiaj nad jego rozwojem pracuje ok. 200 tys. osób na świecie. Tymczasem prof. Thomas Hilgers (twórca naprotechnologii - red.) był sam, kiedy zaczynał swoją pracę w 1978 r. Potem zaczęli go wspierać lekarze z Kanady, Irlandii, Włoch. I to ta nieporównywalnie mniejsza grupa pokazała większą skuteczność leczenia niepłodności niż olbrzymia rzesza pracująca nad programem in vitro. Ciężko zaakceptować taką porażkę. W efekcie mamy sytuację, że nie dopuszcza się do wymiany poglądów - co przecież powinno mieć miejsce w nauce - lecz uparcie obstaje się przy swoim.

- Wziąwszy pod uwagę dysproporcje sił, o których Pan mówi, sytuacja zwolenników naprotechnologii jest beznadziejna.

- Niekoniecznie. Myślę, że w Polsce potrzebujemy trochę czasu, aby pokazać społeczeństwu zalety naprotechnologii. A więc że jest to metoda nieporównywalnie tańsza niż in vitro, mało inwazyjna i bardziej skuteczna. A przede wszystkim opierająca się na naturze ludzkiej, a więc szanująca godność rodziców i dziecka.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo: uzdrowienie Leona było wynikiem interwencji ks. Vianneya

[ TEMATY ]

świadectwo

św. Jan Maria Vianney

Bliżej Życia z wiarą

commons.wikimedia.org

Pół Francji ciągnęło do maleńkiego Ars, by prosić tamtejszego proboszcza o spowiedź, modlitwę i... cuda.

Świętego Jana Marii Vianneya nie trzeba nikomu przedstawiać. Proboszcz z Ars może nie należał do wielkich intelektualistów, jak św. Tomasz z Akwinu czy św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein), za to wzbudzał podziw skromnością, pokorą i gorliwością w modlitwie, co przełożyło się na ogromny rozgłos, jaki zdobył. Cechował się jeszcze czymś, co zauważali ludzie żyjący w jego otoczeniu – Bóg pozwolił mu nawracać grzeszników. Dzięki niemu nawet zatwardziali ateiści klękali przed Bożym majestatem, co uczyniło Vianneya jednym z najbliższych współpracowników Boga w tym dziele. W ostatnim roku swojego życia wyspowiadał aż 80 tys. penitentów! Ciągnęły więc do niego, niczym metalowe opiłki do magnesu, zastępy różnych niedowiarków, ateuszy i ateistów. Ale nie tylko, bo również wielu chorych szukało u Vianneya ratunku, gdyż po Francji rozeszła się wieść o cudach, które dzięki niemu działy się w Ars.
CZYTAJ DALEJ

„Wracam jako inny człowiek” – świadectwa po Jubileuszu Młodzieży

2025-08-04 08:18

[ TEMATY ]

Rzym

świadectwa

Casa Polonia

Jubileusz Młodzieży

ks. Marek Weresa

Młodzież w Casa Polonia

Młodzież w Casa Polonia

Przyjechałem tutaj nastawiony, że to będzie taka wycieczka krajoznawcza. Wprawdzie okazało się, że było super także pod tym względem, ale to było bardziej duchowe doświadczenie. I tak szczerze: wracam jako zupełnie inny człowiek – mówi w rozmowie z Vatican News Paskal z Poznania, który uczestniczył w Jubileuszu Młodzieży w Rzymie. W spotkaniu uczestniczyło ponad milion młodych z całego świata.

Karol podkreślił, że szczególnym doświadczeniem było spotkanie na Tor Vergata z Papieżem i młodymi ludźmi z całego świata. „Dwa lata temu też byłem na Światowych Dniach Młodzieży w Lizbonie z kolegami i to jest dokładnie takie samo doświadczenie” – dodał.
CZYTAJ DALEJ

Pierwszy raz Biblia w wersji cyfrowej częściej kupowana niż w druku

2025-08-04 14:10

[ TEMATY ]

Biblia

Pismo Święte

wersja cyfrowa

wersja drukowana

Adobe Stock

Po raz pierwszy rozprowadzono więcej egzemplarzy Biblii w wersji cyfrowej niż w wersji drukowanej

Po raz pierwszy rozprowadzono więcej egzemplarzy Biblii w wersji cyfrowej niż w wersji drukowanej

Po raz pierwszy w historii rozprowadzono na całym świecie więcej cyfrowych egzemplarzy Pisma Świętego niż drukowanych. Egzemplarzy drukowanych było 22,5 mln, a 25,9 mln egzemplarzy cyfrowych - poinformowało 1 sierpnia niemieckie Towarzystwo Biblijne w Stuttgarcie, powołując się na dane Zjednoczonych Towarzystw Biblijnych. W 2023 r. liczba egzemplarzy drukowanych wyniosła 24,2 mln.

Ponadto w 2024 r. liczba odsłon rozdziałów w aplikacjach Biblii wyniosła około 28,3 mld, które to dane uwzględniono w statystykach po raz pierwszy. Oprócz odsłon rozdziałów w najważniejszych międzynarodowych aplikacjach biblijnych, Światowe Towarzystwo odnotowało w swojej rocznej statystyce około 1,3 miliarda odsłon audiobooków. Wśród nich znalazły się aplikacje od takich dostawców jak YouVersion, BibleBooster i Faith Comes by Hearing
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję