A na prowincji mówią, że troska niektórych dziennikarzy o poprawność językową wypowiedzi prezydenta RP jest czasami wprost rozczulająca. W Jastrzębiu na spotkaniu z okazji 29. rocznicy podpisania „porozumień jastrzębskich” Lech Kaczyński, mówiąc krytycznie o planach prywatyzacyjnych rządu premiera Donalda Tuska, w tym o ewentualnej prywatyzacji sektora górniczego, miał zauważyć, że „nie sprzedaje się pereł w koronie”. „Pereł w koronie”? - żachnęli się prześmiewczo dziennikarze jednej ze stacji radiowych. - Chyba „pereł korony” albo „z korony”?
Jak zwał, tak zwał, ale chyba nie niuanse językowe powinny najbardziej zaprzątać dziennikarskie głowy. Przecież istotą wypowiedzi prezydenta Kaczyńskiego było zwrócenie uwagi, że podejmując decyzje prywatyzacyjne, polski rząd nie może szafować najcenniejszymi, a przede wszystkim najbardziej strategicznymi firmami Skarbu Państwa (spośród tych, które pozostały jeszcze w jego gestii). A już pospieszna sprzedaż tych firm właśnie teraz, w dobie kryzysu i ogromnej „dziury budżetowej” do załatania, wydaje się kompletnym nieporozumieniem.
Obyśmy pewnego dnia nie obudzili się nie tylko bez „pereł”, ale i bez „korony”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu