Reklama

Promować dobro

Niedziela Ogólnopolska 40/2006, str. 10

Ks. dr Robert Nęcek (z lewej) na co dzień jest oblegany przez dziennikarzy i fotoreporterów z kraju i z zagranicy
Felici

Ks. dr Robert Nęcek (z lewej) na co dzień jest oblegany przez dziennikarzy i fotoreporterów z kraju i z zagranicy<br>Felici

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Justyna Kowalczuk: - Jak wytłumaczyć pewnego rodzaju paradoks: w jednym z najbardziej katolickich krajów Europy czasopisma katolickie mają zaledwie kilka procent udziału w rynku. Nie lepiej przedstawia się sytuacja z telewizją czy radiofonią. Dlaczego po wyjściu z kościoła większość z nas przechodzi obojętnie obok ministrantów sprzedających gazety katolickie?

Ks. dr Robert Nęcek: - Rzeczywiście, jesteśmy postrzegani w świecie jako kraj bardzo religijny. Sam Ojciec Święty Benedykt XVI dał temu wyraz podczas pielgrzymki do naszego kraju. Powiedział to Papież z Zachodu, z Niemiec, gdzie religijność jest traktowana jako dodatek do życia, a nie jego istota.
Pani Redaktor pyta o media katolickie. Otóż problem nie tkwi w niskim nakładzie tytułów katolickich, lecz w rzetelności i wyrazistości przekazu. Mamy w miarę poczytne tygodniki, ale nie ma dobrej, rzetelnej katolickiej gazety ogólnopolskiej, która wychodziłaby codziennie. Włosi mają bardzo solidny dziennik Avvenire, Francuzi - La Croix, a przecież tamte narody są mniej katolickie niż Polacy. Brak w tej kwestii jakiejś jednej wizji czy jedności w tej wizji.

- Dlaczego tak mało ludzi czyta prasę religijną?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Myślę, że nie jest tak tragicznie. Według mojej wiedzy, wielkim zainteresowaniem cieszy się tygodnik dla najmłodszych Jaś. Wzrastają nakłady takich tygodników, jak Niedziela i Gość Niedzielny. Generalnie rzecz biorąc, ludzie mało czytają. Mam na myśli nie tylko prasę katolicką, ale jakąkolwiek. Nie wspomnę już o książkach. Poza tym media katolickie często same zniechęcają do czytania. Jakość niektórych mediów katolickich odstrasza. Głównymi grzechami są m.in. niezmiernie długie artykuły, monotematyczność, wielość przedruków z innych gazet, przesadne angażowanie się w bieżący bieg wydarzeń, a nawet w bieżącą walkę polityczną.

- Czy media katolickie powinny w takim razie w ogóle zajmować się polityką, czy powinny dyskutować o władzy świeckiej?

- Zdecydowanie tak. Pod pojęciem „polityka” rozumiemy dbanie o powiększanie dobra wspólnego. Do tego zobowiązany jest każdy z nas. Z tego punktu widzenia media katolickie powinny wyzwalać w ludziach chęć angażowania się w życie publiczne, a także uczyć prowadzenia dialogu i promowania liderów życia społecznego. Chodzi o to, aby umieć tworzyć dobro, umieć je chronić i przekazywać dalej.

- Co, według Księdza Doktora, jest największą przeszkodą w przekazywaniu nauki Kościoła w mediach?

Reklama

- Największą przeszkodą jest język. Kiedyś - podczas wykładu na Uniwersytecie Opolskim - postawiono mi pytanie, czy można mówić o języku religijnym w mediach. Wyjaśnijmy to na konkrecie. Jeżeli Ewangelia ma być przyswajalna, to uzasadnione jest posługiwanie się językiem Ewangelii, czyli językiem obrazu. Kapłan mówiący obrazowo na ambonie błyskawicznie nawiązuje kontakt z wiernymi. Proszę zwrócić uwagę na przemówienia Papieża Benedykta XVI. W każdym wystąpieniu jest jakiś obraz. Nie tak dawno rozmawiałem z młodymi ludźmi, którzy potrafili powtórzyć obszerne fragmenty wystąpienia Ojca Świętego z krakowskich Błoni. Obraz budowy domu szeroko zapadł w świadomość słuchaczy. Telewizja jest właśnie dlatego tak popularna, że posługuje się obrazami i jej przekaz staje się przyswajalny. Tymczasem w wielu katolickich mediach język jest zbyt trudny, hermetyczny, zrozumiały jedynie dla teologów, osób mocno osadzonych w nauce. A przecież z Ewangelią chcemy wyjść nie tylko do ludzi, którzy orientują się w temacie, nie tylko do tych, którzy ledwo znają Dekalog, ale również do w ogóle nieznających nauki Kościoła.

- W jaki sposób media katolickie mogą przyciągnąć czytelników?

Reklama

- Po pierwsze - używając ciekawego, obrazowego języka. Po drugie - mając dobrze przygotowanych dziennikarzy. Dziennikarz katolicki musi pisać kompetentnie. Powinien być pewny tego, co podaje, odpowiedzialny za swoje słowa, a więc powinien pisać to, co rzeczywiście widzi, bez upiększeń, naciągania czy przeinaczeń. Kompetencja wyraża się nie tylko w profesjonalnym warsztacie dziennikarskim, ale także w zwykłej uczciwości.
Poza tym trzeba umieć zareklamować pismo. Często w naszych kościołach księża w ogóle nie wspominają o prasie katolickiej leżącej w kąciku lub reklama polega na tym, że ksiądz mówi: - Niedziela leży na stoliku, Gość Niedzielny - pod chórem, a u ministrantów można kupić Źródło. I to wszystko. Nic dziwnego, że wiernym nie chce się sięgnąć po żadne z tych pism i wychodząc ze świątyni, mijają ministrantów obojętnie. Są jednak i tacy kapłani, którzy rozumieją, na czym polega marketing, i potrafią przybliżyć treść zawartą w czasopismach. Nie należy, oczywiście, omawiać całych artykułów. Wystarczy powiedzieć kilka kluczowych zdań, które zaciekawią i zachęcą ludzi, aby podeszli i kupili. Chrześcijanin musi umieć reklamować dobro, które tworzy, i nie ma w tym nic zdrożnego, nie ma w tym pychy czy buty. Podobno dobry towar obroni się sam. Owszem, najpierw trzeba jednak zaznaczyć jego obecność na rynku.

- Zasadą twórców programów radiowych i telewizyjnych oraz redaktorów czasopism powinno być pragnienie służenia dobru wspólnemu. Wiadomo jednak, że aby utrzymać się na rynku, nadawca musi przyciągnąć odbiorców. Jak pogodzić te dwie sprawy?

- Nade wszystko trzeba ukazywać troskę o wspólną sprawę, o wspólne dobro i nieustannie próbować - choćby w części - osiągać wyższe umiejętności. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie sposób porównywać się z prasą laicką.
Znany niemiecki dziennikarz Ulrich Bobinger powiedział mi takie cyniczne zdanie: „Moje nieszczęście to twoje pieniądze”. Powstaje pytanie, czy nie dałoby się parafrazować tego hasła tak, aby o zyskach mediów stanowiło ludzkie szczęście? To, oczywiście, wymaga większego wysiłku. Każdy przecież wie, że aby dobro pokazać atrakcyjnie, trzeba się trochę nagłówkować. Zło samo w sobie jest medialne. Oczywiście, prasa katolicka powinna także poruszać ciemne strony życia, ale tak, aby wyzwolić dobre zachowania, aby pokazać rozwiązanie problemu. Naczelną zasadą nadawców katolickich powinno być pragnienie dobra wspólnego i atrakcyjne sprzedawanie dobra. Myślę, że przy odrobinie wysiłku można przyciągnąć czytelników dobrymi treściami.

- Jakie są zadania mediów katolickich?

Reklama

- Przede wszystkim formowanie człowieka, czyli inaczej mówiąc, wychowywanie do komunikacji z bliźnimi. Tymczasem komunikacja szwankuje, i to już w naszych domach. Niejednokrotnie wystarczy posłuchać, jak mąż zwraca się do żony, a żona do męża, jak rozmawiamy ze sobą w pracy. Żenujący jest poziom naszych dysput publicznych, gdzie każdy mówi sobie i nikt nikogo nie słucha. Jeśli człowiek nie potrafi dyskutować ze swymi najbliższymi o różnych bolączkach, to nie ma się co dziwić, że podobny styl braku wzajemnego poszanowania oglądamy w życiu polityczno-społecznym.
Osoba utożsamiająca się z Kościołem musi reprezentować pewien poziom, poniżej którego się nie schodzi. Wyraża się to w kulturze osobistej, stylu bycia, delikatności, radości, ale i w stanowczości. Dla mnie przestrogą w wypowiedziach stają się słowa św. Jana Chryzostoma: „Kto sam jest zły, niechętnie mówi dobrze o innych”.
Samo informowanie jest już wychowywaniem. Dziennikarz jest więc w pewien sposób nauczycielem, a to pociąga za sobą odpowiedzialność w przekazie. Informując, musi dokonywać selekcji, musi oceniać, co jest najważniejsze, a co mniej istotne, co będzie służyć odbiorcom, a co nie. Wybór wiąże się z kręgosłupem moralnym, z sumieniem. Jeśli system zachowań etycznych danego człowieka jest pokiereszowany, to wątpliwe będą treści, które przekazuje.

- Czy media katolickie powinny być skierowane tylko do ludzi wierzących?

- Już sama nazwa „katolicki” oznacza powszechny, a zatem media katolickie powinny wychodzić daleko poza obręb wspólnoty kościelnej i religijnej. Co innego media kościelne. Te siłą rzeczy są adresowane do członków danego Kościoła, wiernie prezentują jego naukę i nie podejmują polemik. Jeżeli bowiem piszę list do osoby, która myśli i czuje podobnie, to z czym będziemy polemizować? Media katolickie powinny być adresowane do wszystkich osób dobrej woli. Każdy, kto weźmie do ręki katolicką gazetę, pozna wspólnotę, do której niekoniecznie należy, i może nawet nie chce należeć, ale chciałby coś o niej poczytać. Innymi słowy - media katolickie wychodzą także do osób inaczej myślących, prezentują naukę Kościoła, ubierając ją w takie słowa, aby można było podjąć dysputę z kimś, kto myśli inaczej.

- Dziękuję za rozmowę.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jest orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego ws. lekcji religii

Trybunał Konstytucyjny orzekł, że rozporządzenie MEN, przewidujące, że od 1 września br. religia lub etyka będą się odbywać w szkołach w wymiarze jednej godziny tygodniowo, jest niezgodne z konstytucją. Minister edukacji arbitralnie ukształtował treść rozporządzenia - podkreślono w uzasadnieniu wyroku.

Trybunał wydał orzeczenie trojga sędziów pod przewodnictwem prezesa TK Bogdana Święczkowskiego. Sprawozdawcą była Krystyna Pawłowicz; w składzie był jeszcze Stanisław Piotrowicz. Orzeczenie zapadło jednogłośnie. Sprawa dotyczyła nowelizacji rozporządzenia MEN z 17 stycznia 2025 r., która wprowadza od 1 września 2025 r. jedną godzinę religii lub etyki tygodniowo, odbywającą się bezpośrednio przed lub po obowiązkowych zajęciach.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: Bóg w dom – pokój w dom

2025-06-30 14:05

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

meczennicy.franciszkanie.pl

Wysyłając swych uczniów na misje, Jezus daje im szczegółowe wskazania, jak powinni postępować. Właśnie w ramach tzw. Mowy Misyjnej pojawia się nakaz: „Gdy do jakiego domu wejdziecie, mówcie: Pokój temu domowi” (Łk 10,5). Jaką treść podsuwał Jezus pod pojęcie „pokoju”? Zapewne w Ewangelii pisanej po grecku dopatrywać się można tu nie tylko myśli judaistycznej, a więc środowiska życia Jezusa, ale także konotacji greckich, a może nawet rzymskich.

Eirene, grecka bogini pokoju, przedstawiana była z rogiem obfitości, z którego rozdawała swe bogactwa. W niektórych wyobrażeniach towarzyszy jej Pluton symbolizujący dobrobyt, a stąd już niedaleko do utożsamienia pokoju ze spokojem. Zgoła inaczej ów pokój widzieli mieszkańcy Brytanii. Tacyt, w biografii swojego teścia Gnejusza Juliusza Agrykoli, zarządcy Brytanii w latach 77-84 po Chr., zamieścił mowę Kalgakusa, brytyjskiego dowódcy. Mówca niezbyt pochlebnie wypowiada się o Rzymianach: „Grabieżcy świata, kiedy im wszystko pustoszącym ziemi nie stało, przeszukują morze; chciwi, jeżeli nieprzyjaciel jest zamożny, żądni sławy, jeżeli jest biedny; ani Wschód, ani Zachód nie zdołałby ich nasycić; jedyni wśród wszystkich ludzi tak bogactw, jak i niedostatków z równą pożądają namiętnością. Grabić, mordować, porywać nazywają fałszywym mianem panowania, a skoro pustynię uczynią – pokoju” (Tacyt, Żywot Juliusza Agrykoli).
CZYTAJ DALEJ

Kaczyński: z Hołownią rozmawialiśmy m.in. o tym, że trzeba Polskę ratować

Na spotkaniu z marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią była rozmowa o tym, że „trzeba Polskę ratować" - powiedział w niedzielę prezes PiS Jarosław Kaczyński. Na pytanie, czy osiągnął swój cel, odparł: „jak przejdziemy drogę, będę zadowolony".

W piątek Radio ZET i „Newsweek” podały, że marszałek Sejmu Szymon Hołownia odwiedził w prywatnym mieszkaniu jednego z najważniejszych europosłów Prawa i Sprawiedliwości - Adama Bielana. Do spotkania doszło w czwartek przed północą na warszawskim Białym Kamieniu. Potem do mieszkania Bielana - jak ustalili fotoreporterzy „Faktu” przyjechał między innymi prezes PiS Jarosław Kaczyński.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję