Reklama

Z redakcyjnej poczty

Matka Niebieska i Matka Ziemska

Niedziela Ogólnopolska 21/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Szanowna Redakcjo!

W jednym ze swoich felietonów Katarzyna Woynarowska zapytywała, czy pamiętamy o swoich Aniołach Stróżach. To pytanie zainspirowało mnie, aby napisać - przy okazji zbliżającego się Dnia Matki - że ja „delegowałam” swojego Anioła Stróża do mojej chorej Mamy. W częstych chwilach jej sercowych kryzysów, jadąc za karetką pogotowia porywającą moją nieprzytomną Mamę, modliłam się żarliwie, po dziecięcemu: „Aniele Boży, stróżu mój, Ty przy niej dzisiaj stój!”. Myślałam: co dwóch aniołów, to nie jeden. I to nie żart, ja tę modlitwę, śmiertelnie przerażona, śmiertelnie poważnie traktowałam.
I Mama dożyła 91 lat, mimo wieloletniej wieńcowej choroby serca, mimo raka i cukrzycy. Dożyła tego wieku przy zachowaniu wspaniałej kondycji umysłowej oraz w wierze i ufności Bogu, która zachwycała. Po jednym z kryzysów pytałam Mamę, czy się nie bała śmierci. A Mama spokojnie odpowiedziała: „Nie! Westchnęłam tylko do św. Józefa, aby się mną opiekował...”. Św. Józef, patron rodzin i dobrej śmierci, był jej ulubionym świętym, jemu powierzała swoje kłopoty. O jej dobrą śmierć modliłyśmy się razem, codziennie wieczorem, przez kilka lat, takimi słowami: „Ucieczko grzesznych i Patronko dobrej śmierci, bądź z nami w godzinie naszego konania. Wyjednaj nam żal doskonały, szczerą skruchę, odpuszczenie naszych grzechów, godne przyjęcie Świętego Wiatyku, umocnienie sakramentem chorych, abyśmy z ufnością mogli stanąć przed sprawiedliwym, ale i miłosiernym Sędzią, naszym Bogiem i Zbawicielem”. I dodawałam własne słowa: „Panie Boże, dozwól mi trzymać ją za rękę, gdy będzie odchodziła do Pana”. Tyle się naczytałam o samotności człowieka w godzinie śmierci. Jeśli więc chciałam z nią być w codzienności jej wieloletniej choroby, to jakże mogłabym nie chcieć jej towarzyszyć w godzinie śmierci? I ona tego chciała. O śmierci rozmawiałyśmy jako o czymś najbardziej naturalnym w świecie. Jaką nauką i jakim przykładem dla mnie był ten brak strachu przed końcem ziemskiej wędrówki! Wieloletnią modlitwą wyprosiłam u Boga moją obecność przy jej łożu śmierci. Trzymałam ją za rękę, gdy westchnęła po raz ostatni. I dzwony w tym momencie zaczęły bić w pobliskim kościele. Pomyślałam w wielkim zdumieniu i wzruszeniu, bez rozpaczy: moja Mama umiera i dzwony biją...
Miała raka, a nie cierpiała. Lekarz dawał jej pół roku życia po wykryciu nowotworu na podniebieniu. A ona żyła z nim ponad 5 lat. Bez bólu. Tak bardzo bałam się jej cierpienia, że kiedy tylko nadarzała się okazja i kiedy tylko było mnie na to stać, ofiarowałam swoje bóle za nią. Nawet prozaiczny ból u dentysty starałam się wykorzystać: - Panie Boże - „wołałam” z fotela - przyjmij mój ból w jej intencji, niech tylko ona nie cierpi! I Dobry Bóg wysłuchiwał.
Tyle razy słyszymy, że Panu Bogu starość się nie udała. Pan Bóg jest wszechmocny, więc gdyby chciał, urządziłby to inaczej, umieralibyśmy młodzi i piękni. Czy na pewno byśmy tego chcieli? W jednej z parafialnych lubelskich gazetek przeczytałam zdanie ks. Zbigniewa Wójtowicza: „Starość jest po to, żeby zakwitła miłość”. Tak właśnie to czuję. Tylko my tak często marnujemy te okazje do świadczenia miłości ludziom starszym, przede wszystkim rodzicom. Starość i choroba mojej Mamy była trudem, cierpieniem, uwiązaniem, obowiązkiem. Ale dziś, prawie dwa lata po jej śmierci, myślę: ileż ja bym straciła, nie będąc świadkiem jej starości, nie służąc jej radośnie w cierpieniu. Jakich pokładów miłości, dawanej i otrzymywanej, byłabym pozbawiona, gdyby ona osierociła mnie np. dziesięć lat wcześniej! I to też było wymodlone; przez całe moje dorosłe, świadome życie prosiłam Boga, aby starczyło mi miłości, cierpliwości i siły, aby opiekować się moją Mamą. Do jej śmierci albo do mojej... I chyba wystarczyło.
I tak bardzo, nieustająco, Bogu za nią dziękuję. I Matce Bożej. W tym celu pojechałam niedługo po jej śmierci na Jasną Górę - podziękować Matce Niebieskiej za tę ziemską.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ksiądz z osiedla: najważniejszym prezentem na komunię jest przyjęcie Jezusa

Podczas przygotowań do pierwszej komunii św. tłumaczę rodzicom, żeby wyluzowali. Ubrania, prezenty i obiad w restauracji nie są najważniejsze – powiedział PAP ks. Rafał Główczyński prowadzący na YouTube kanał "Ksiądz z osiedla". Dodał, że najważniejszym prezentem jest przyjęcie Jezusa.

W maju w większości parafii w Polsce dzieci przystępują do pierwszej komunii św. Zgodnie ze wskazaniami Konferencji Episkopatu Polski do sakramentów przystępują dzieci na zakończenie III klasy szkoły podstawowej, czyli około 10. roku życia.
CZYTAJ DALEJ

Abp Guzdek do funkcjonariuszy Straży Granicznej: Ojczyznę się kocha, Ojczyzny się nie zdradza

2025-05-16 16:43

[ TEMATY ]

straż graniczna

Abp Józef Guzdek

ks. Łukasz Romańczuk

Abp Józef Guzdek, metropolita białostocki

Abp Józef Guzdek, metropolita białostocki

„Ojczyznę się kocha, Ojczyznę się szanuje, Ojczyzny się nie zdradza ani się jej nie opuszcza - niezależnie od zmieniających się okoliczności” - te słowa metropolity białostockiego, abp. Józefa Guzdka, wybrzmiały podczas Mszy św. sprawowanej w intencji funkcjonariuszy i pracowników Straży Granicznej z okazji 34. rocznicy powołania formacji. Uroczystej liturgii w białostockiej archikatedrze towarzyszyło wręczenie medali „Gloria Caritas”, przyznawanych przez Ordynariat Polowy Wojska Polskiego, jako wyraz uznania za szczególną postawę służby bliźniemu i Ojczyźnie.

W homilii metropolita, odnosząc się do słów Ewangelii, zaznaczył, że zanim Jezus powierzył Piotrowi odpowiedzialność za Kościół, zapytał go o miłość - o to, czy kocha Go bardziej niż inni. Piotr potwierdził swoją gotowość nie tylko słowem, lecz także męczeństwem. „Tylko miłość heroiczna, gotowa na poświęcenie życia, daje prawo do służby najwyższym wartościom” - stwierdził, stawiając pytanie, czy postawa Piotra była wyjątkowa, czy też znalazła kontynuatorów.
CZYTAJ DALEJ

Papieskie błogosławieństwa z podobizną Leona XIV

2025-05-17 10:04

[ TEMATY ]

pomoc

błogosławieństwo

Jałmużnik Papieski

Papież Leon XIV

Włodzimierz Rędzioch

Urząd Dobroczynności Apostolskiej jest instytucją Stolicy Apostolskiej, który w imieniu Papieża zajmuje się pomocą charytatywną osobom potrzebującym.

Kościół pomagał ubogim od początku swego istnienia – byli za to odpowiedzialni diakoni. W przypadku Papieży działanością tą zajmowali się członkowie tzw. Rodziny Papieskiej. Natomiast w bulli Innocentego III (1198-1216) pojawiła się po raz pierwszy wzmianka o urzędzie Jałmużnika Apostolskiego. Jałmużnik Jego Świątobliwości ma godność Arcybiskupa i należy do Rodziny Papieskiej, co uprawnia go, między innymi, do uczestniczenia w papieskich ceremoniach liturgicznych. Franciszek, który przykładał wielką wagę do działalności charytatywnej wyniósł obecnego Jałmużnika, Konrada Krajewskiego, do godności kardynalskiej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję