Reklama

Wniebowzięcie Maryi – wskazanie nam drogi do nieba

Niedziela Ogólnopolska 34/2003

BPJG/Robert Klekowski

Kard. Józef Glemp - Prymas Polski na Szczycie Jasnogórskim, 15 sierpnia 2003 r.

Kard. Józef Glemp - Prymas Polski na Szczycie Jasnogórskim, 15 sierpnia 2003 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Homilia wygłoszona
w Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny
Jasna Góra, 15 sierpnia 2003 r.

Pielgrzymowanie Maryi i nasze

Reklama

Jesteśmy pod wrażeniem pielgrzymek, które przeszły przez drogi naszej Ojczyzny. Etap po etapie przybyliśmy do celu, jakim jest Jasna Góra. Przybyliśmy na dzień uroczystości, w której liturgia kieruje naszą uwagę na Maryję, Matkę Jezusa, która została wzięta do nieba. Wychwalamy Ją dziś za to, że jest w niebie, że jako jedyna z ludzi cieszy się pełnią chwały. Ona, kochająca ludzi odkupionych przez Syna, Jezusa Chrystusa, chce wszystkich przyprowadzić do szczęścia, tam, do tego miejsca, o którym my nie mamy pełnego wyobrażenia.
Chcemy się dzisiaj dowiedzieć, jak to się stało, że Maryja została wzięta z duszą i ciałem do krainy ducha i światła. Jej ciało jest inne, dostosowane do przebywania tam, w krainie szczęścia, takie niepojęte jak wtedy, gdy ukazywała się w Fatimie, w Lourdes, w Gietrzwałdzie czy w innych miejscach. Powinniśmy dowiedzieć się o tym z Pisma Świętego. Zapewne wsłuchiwaliśmy się w dzisiejsze czytania liturgiczne, ale tam nie znajdujemy wprost opisu, jak przebiegało wniebowzięcie. Owszem, wiemy z tradycji o cudownym zaśnięciu Maryi, co zostało utrwalone w znakomitych obrazach wielkich mistrzów malarstwa i pozostaje świadectwem wiary w pokoleniach wiernych. Ludzie od początku wierzyli, że ciało Maryi, z której swoje ciało wziął Jezus Chrystus, nie mogło doznać skażenia, jakie w konsekwencji dla każdego stworzenia niesie śmierć. Po prostu nie zmieniło się w proch.
A więc co nam wyjaśnia Pismo Święte? W słyszanej dziś Ewangelii stykamy się jedynie z opisem podróży Maryi do okolic górzystych, gdzie nawiedza Ona krewną Elżbietę. W domu Elżbiety, po wzniosłym dialogu dwóch świętych Niewiast, wsłuchujemy się w hymn wypowiedziany przez Maryję – Magnificat – „Wielbi dusza moja Pana”. Ten hymn, w którym Maryja wykłada swoją wiedzę języka biblijnego Starego Testamentu, wyraża zachwyt nad dziełem Opatrzności Bożej, która kieruje rozwojem ludzkości. Maryja mówi o sobie jako o „uniżonej Służebnicy”, którą „odtąd błogosławić będą wszystkie pokolenia” (por. Łk 1, 48). Jak pokolenia będą sławić Maryję, tak i miłosierdzie Boga będzie przenoszone z ojców na synów przez wszystkie wieki. Miłosierdzie Boże jest jednak sprawiedliwe, ono potrafi pyszałków postrącać z ich piedestałów, a gromadzących bogactwa pozbawić ich luksusów. To porządkowanie sytuacji społecznych, o jakich mówi Matka Boża w swojej pieśni, to oczywiste działanie Opatrzności Bożej, do której odwołujemy się u początku XXI stulecia.
O ile Ewangelia opisująca scenę spotkania w domu św. Elżbiety ukazuje nam zamiary Boże przyjmowane w wielkim pokoju i ufności, o tyle czytanie z Apokalipsy, mimo że wskazuje na Maryję jako na Niewiastę obleczoną w słońce, odsłania jednak ponury obraz wrogości. Smok ognisty, ukazujący się jako znak w kosmosie, zmiata swoim ogonem trzecią część gwiazd i staje naprzeciw Niewiasty z najgorszymi zamiarami. Bóg jednak dla Niewiasty przygotował bezpieczne schronienie. Nadto z nieba dociera głos mówiący o zbawieniu i o królowaniu Boga. Z nauki przekazanej w Apokalipsie wynika, że zamiary Boga nie urzeczywistniają się na ziemi automatycznie, ale trwa ustawiczne zmaganie się dobra ze złem. A Maryja, którą rozpoznajemy jako ową Niewiastę, odgrywa niezwykłą rolę nie tylko w tym zmaganiu, między dobrem a złem, ale także w tryumfie rządów Bożych.
Uzupełnieniem prawdy o Maryi w dzisiejszych czytaniach liturgicznych jest Pierwszy List św. Pawła do Koryntian. Apostoł poucza, że grzech jest moralną śmiercią i jako moralna śmierć, gdy przyszedł na ludzkość przez Adama, został przez zmartwychwstanie Chrystusa zniweczony. Jak ludzkość uczestniczy w grzechu przez Adama, tak przez Chrystusa uczestniczy w zwycięstwie nad grzechem, czyli w zmartwychwstaniu. Ponieważ Maryja jako jedyna z ludzi nie uczestniczy w grzechu, bo jako Niepokalana została z jego skutków wyjęta, to tym samym na Nią spływają łaski zmartwychwstania. Kto jest objęty łaską zmartwychwstania jak Maryja, przed tym jest tylko droga, która wiedzie do nieba. Jak przed Maryją, tak przed wszystkimi, którzy dostąpią tej łaski zjednoczenia z Chrystusem. Widzimy więc, jak głębokie są zamiary Boga, który pozwala nam Matkę Chrystusa czcić jako Wniebowziętą, aby będąc tam, w niebie, wskazywała nam drogę, po której pójdziemy.

Niektóre zjawiska Panoszenia się zła

Reklama

Nasze pielgrzymki do miejsc świętych są drogą do osiągnięcia dobra, które najczęściej określamy jako łaskę. Przybycie na Jasną Górę jest zdobyciem jednej z łask, która jak ogniwo łańcucha prowadzi ostatecznie do naszego zbawienia, to znaczy do osiągnięcia nieba. Podobnie pielgrzymka Maryi do domu św. Elżbiety była początkiem tej drogi, która wiodła przez tułaczki życiowe aż do Kalwarii, by wreszcie osiągnąć ostateczny przystanek w niebie.
Wypada więc popatrzeć na naszą drogę życia, najeżoną przeciwnościami, i to znacznie większymi niż podczas pielgrzymowania. Oczywiście, nie możemy wskazywać na wszelkie zło, z którym musi borykać się wierzący człowiek w dążeniu do celu, jaki mu wyznacza wiara. Zła w świecie jest bardzo dużo. Jest ono powszechnie znane i doświadczane, choć nie zawsze pojmowane jako bariera do osiągnięcia dobra. Zbyt często przyzwyczajamy się do zła, które jest w nas i obok nas.
Zła jest tak dużo i pojawia się tak często, że niestety, przyzwyczajamy się i nieostro widzimy zniszczenia, jakie niesie programowana demoralizacja. Czym jest demoralizacja? Jest odstępowaniem od przyjętych obyczajów, od wartości trwałych, od prawa natury i wreszcie od Przykazań Bożych, a promowaniem i wprowadzaniem w praktykę czynów pozornie ponętnych, a faktycznie społecznie szkodliwych, niezgodnych z zasadami powszechnego rozwoju człowieka w jego osobistej i społecznej godności. Dokonuje się to na wielu płaszczyznach współczesnego życia. Szczególnie chodzi tu o politykę, o ekonomię i o wplątane w te dziedziny środki masowego przekazu. Polityka, która powinna mieć na celu dobro państwa, staje się walką o wpływy poszczególnych partii. Ekonomia jest dziedziną naruszania sprawiedliwości, bo funkcjonuje najlepiej przez korupcję i inne, tajemnicze dla obywatela, zabiegi finansowe. Wreszcie mass media, chcąc być atrakcyjne, często przyciszają prawdę i są w większości na służbie silniejszych. Rezultatem formowania świata według takiej koncepcji są krzywdy ukazane w zjawisku bezrobocia oraz w skażeniu systemu sprawiedliwości i deprawacji sumień, która nie tylko gubi miłość, ale wręcz lubuje się w przestępczości. Aby ten system uczynić ponętnym, szermuje się pojęciem wolności: wolność dla uprawiania bodajże każdego seksu, stanowienie legislacji niesprzyjającej rodzinie i uprawnienia do pozbywania się niewygodnych istnień ludzkich. To wszystko nie jest takie wyraźne, ale tendencja bardzo groźna. Ten pesymistyczny obraz rzeczywistości nie jest totalny, bo przecież pozostają ludzie wrażliwi na wartości: pielęgnują miłość bliźniego, rozwijają pracę charytatywną, starają się o poprawne wychowanie. Dzieje się to zwłaszcza w środowiskach mniejszych, gdzie odpowiedzialność za współistnienie jest większa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wydobycie się z opresji zła jest możliwe

Niektórym wydaje się jednak, że przychodzą takie czasy, iż ludzie uczciwi nie będą mieli nic do powiedzenia. Mówią, że wchodzimy w okres, który przypomina koniec XVIII wieku. Był to okres ogromnego kryzysu moralnego, gdy Polska – jak się mówiło – nierządem stała, a znakomite rody nie wstydziły się korzystać z łapówek, które były przekupstwem i handlowaniem Ojczyzną. Zdrowy odruch Narodu zdobył się wtedy na radykalną zmianę ustroju, co było wyrażone w Konstytucji 3 Maja, poparte wotum o budowie świątyni Opatrzności Bożej. Było to jednak za późno, aby ocalić wolność.
Nie sądzę, aby nasza sytuacja dziś, choć zawiera wiele podobieństw do moralnego kryzysu Polski z XVIII wieku, odzwierciedlała wiernie tamte czasy. Złe zjawiska występują nie tylko u nas, mają swoje korzenie raczej poza naszym krajem, my zaś dysponujemy dużym potencjałem duchowym – doświadczeni zaborami i okupacjami, mamy nabyte dyspozycje do odradzania się, mamy społeczne encykliki papieży, a zwłaszcza Jana Pawła II, mamy liczne kościelne ruchy świeckich, które nie poddają się działaniu pustych haseł. Zaraza moralnego załamania dosięgła wiele szanowanych grup społecznych, w tym także duchownych. Niezależnie jednak od jednostkowych potknięć, dysponujemy wykształconymi kadrami lekarzy, nauczycieli, duchownych, znakomicie wykształconych i gorliwych jak nigdy przedtem. Trzeba nam jednoczenia się ludzi solidarnie odrodzonych i dążących świadomie do odrodzenia wszystkiego, aby nie bali się, ale spokojnie i stanowczo stawiali czoło złemu.
Jeden z senatorów wypowiedział się, że ani sam, ani ludzie, z którymi się spotyka, nie interesują się przeszłością, stąd też Instytut Pamięci Narodowej jest niepotrzebny. Dziwna to sentencja, która obok treści ideologicznych dotyka praktyki postaw społecznych, mianowicie pozbycia się odpowiedzialności. Mógł wczoraj zabić, to się nie liczy, liczy się to, co będzie robił jutro. Między złym wczoraj a dobrym jutro, gdy chodzi o człowieka, musi nastąpić nawrócenie. Nie ma innej możliwości przemiany. Miłosierdzie Boże nie pójdzie z pokolenia na pokolenie, dopóki nie postrąca pysznych z tronów i nie zniweczy zamysłów zarozumiałych serc. Potrzebujemy więc powszechnego odrodzenia moralnego. I to jest zwrócenie uwagi ku przyszłości. My tylko w pewnej mierze czerpiemy z przeszłości. Ale patrzymy w przyszłość, która ma być świetlana, lepsza, ma być wypełnieniem woli Opatrzności i naszym współdziałaniem.

Zwracamy się do Opatrzności Bożej

W trudnych latach kryzysów Naród nasz zwracał się przez ślubowania bądź do Matki Najświętszej, bądź do Opatrzności Bożej, na której mądrość, sprawiedliwość i miłosierdzie wskazała Maryja w swoim Magnificat.
Kościół nazywa Maryję Matką Opatrzności Bożej, bo Ona po macierzyńsku czuwa nad wypełnieniem się Bożych zarządzeń.
Jako znak zawierzenia po raz trzeci podejmujemy się budowy przyrzeczonej świątyni Opatrzności Bożej. Pierwszą budowę rozpoczął król Stanisław August w roku 1792. Prace przerwała wojna z Rosją, pozostały do dziś jedynie fundamenty w Parku Łazienkowskim. Drugi raz władze polskie podjęły się realizacji świątyni w czasie międzywojennym, ale wybuch II wojny światowej przekreślił plany. Po raz trzeci została podjęta budowa świątyni na polach wilanowskich w Warszawie. Buduje ją cały Naród za uczciwie zebrane grosze. Utarło się powiedzenie: Choćby złoty, lecz z miłości – na świątynię Opatrzności.
O co nam chodzi? Czy o jeszcze jeden kościół? – Nie! Idzie o znak odrodzenia. Idzie przede wszystkim o takie spojrzenie na przeszłość, aby móc odpowiednio żałować za grzechy. Idzie także o wolę dobrego wychowania synów i córek naszej ziemi. Jesteśmy przecież świadkami potężnej fali odrodzenia, która płynąc strumykami pielgrzymek i wielu czynów dobroci, podpłynie kiedyś pod najwyższe Urzędy Rzeczypospolitej, pod Sejm, pod Senat itd.
Przepraszamy Pana Boga za to, że Jurkowi Owsiakowi nie udało się włączyć w nurt odrodzenia, że postawił znak zakazu na wejście Chrystusa do swego Woodstocku, a otworzył bramy dla wielu sposobów samodeprawacji młodych ludzi. Można się spodziewać, że za zdemolowane pociągi zapłaci z funduszów Wielkiej Orkiestry, ale po co ten wydatek?
Tu, przed tronem Jasnogórskiej Pani patrzymy na naszą polską przyszłość. Patrzeć na przyszłość – to widzieć jej wyraźny zapis w młodzieży. Patrząc na radosną i rozśpiewaną młodzież grup pielgrzymkowych, patrząc na harcerstwo – mam świeżo w pamięci międzynarodowy obóz w Żelazku pod Ogrodzieńcem, za Zawierciem – wzrasta nadzieja. Dziewięć tysięcy młodzieży, obozy chłopców i obozy dziewcząt, potrafiło pokazać ideały i to, że można je zrealizować właśnie w pokoju, we współpracy, w osiąganiu dobra. Młodzież to jest przyszłość. Młodzi z pielgrzymek, z obozów harcerskich, z innych form wychowania i samowychowania za 10 lub 15 lat obejmą w Polsce, Europie kierownicze stanowiska. Jest wielka nadzieja, że obejmą je w sposób odpowiedzialny, rzetelny, uczciwy, w poczuciu sprawiedliwości i miłości. A inni? Ci stojący pod kioskami, wytarzani w błocie itd.? Niech się porządnie wymyją. Oni nie są straceni! Niech wybiorą opcję życia, a nie śmierci! Niech się nawrócą! Matka Boża wspomaga wszystkich grzeszników do Niej się uciekających.
To jest droga Maryi, to jest droga do radości, to jest nasza droga do Nieba. Amen.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Na drodze do budowy ekspresówki stanęła kapliczka. Co zrobił wykonawca?

2025-06-09 15:39

[ TEMATY ]

kapliczka

GDDKiA

Via Carpatia

droga ekspresowa

S19

Oddział Rzeszów

GDDKiA-Oddział Rzeszów

Kapliczka przy nowo budowanej drodze ekspresowej S19

Kapliczka przy nowo budowanej drodze ekspresowej S19

W Polsce realizowanych jest wiele inwestycji drogowych, w tym droga ekspresowa S19. Jest to część trasy Via Carpatia, która powstaje we wschodniej części Polski, od granicy z Białorusią do granicy ze Słowacją. Na drodze ogromnej inwestycji stanęła mała kapliczka. A właściwie stoi tu już około 100 lat.

Budowa drogi ekspresowej S19 na odcinku Babica - Jawornik to nie tylko monumentalne podpory obiektów, imponujące ilości wykorzystanej stali, betonu, sprzętu oraz ciężka praca ludzi. To również wyjątkowa historia przydrożnych kapliczek, które są integralną częścią podkarpackiego krajobrazu.
CZYTAJ DALEJ

Święty Antoni z Padwy

Po przedstawieniu dwa tygodnie temu postaci św. Franciszka z Asyżu chciałbym dzisiaj opowiedzieć o innym świętym, który należał do pierwszego pokolenia Braci Mniejszych: o Antonim Padewskim czy - jak go się również nazywa - Lizbońskim, nawiązując do miejsca jego urodzenia. Mowa o jednym z najpopularniejszych świętych w całym Kościele katolickim, czczonym nie tylko w Padwie, gdzie wzniesiono wspaniałą bazylikę, w której spoczywają jego doczesne szczątki, ale na całym świecie. Wierni z wielką czcią odnoszą się do jego obrazów oraz figur, przedstawiających go z lilią, symbolem jego czystości, bądź z Dzieciątkiem Jezus na ręku, upamiętniającym cudowne widzenie, o którym wspominają niektóre źródła literackie. Antoni w znaczący sposób przyczynił się do rozwoju duchowości franciszkańskiej dzięki swym wybitnym przymiotom - inteligencji, zrównoważeniu, gorliwości apostolskiej, a przede wszystkim żarliwości mistycznej. Urodził się w Lizbonie w szlacheckiej rodzinie ok. 1195 r. i na chrzcie otrzymał imię Fernando (Ferdynand). Wstąpił do kanoników zachowujących monastyczną Regułę św. Augustyna, najpierw w klasztorze św. Wincentego w Lizbonie, następnie Świętego Krzyża w Coimbrze - renomowanego ośrodka kultury Portugalii. Z zainteresowaniem i zapałem poznawał Biblię i Ojców Kościoła, zdobywając wiedzę teologiczną, którą owocnie wykorzystywał w działalności nauczycielskiej i kaznodziejskiej. W Coimbrze wydarzył się epizod, który w decydujący sposób wpłynął na jego życie: w 1220 r. wystawiono tam relikwie pierwszych pięciu misjonarzy franciszkańskich, którzy udali się do Maroka, gdzie ponieśli śmierć męczeńską. Ich historia zrodziła w młodym Ferdynandzie pragnienie naśladowania ich i postępowania drogą chrześcijańskiej doskonałości: poprosił wówczas o zgodę na opuszczenie kanoników św. Augustyna i zostanie bratem mniejszym. Jego prośba została przyjęta i pod nowym, zakonnym imieniem Antoni on również wyruszył do Maroka. Opatrzność Boża zdecydowała jednak inaczej. Z powodu choroby musiał wrócić do Włoch i w 1221 r. wziął udział w słynnej Kapitule Namiotów w Asyżu, gdzie spotkał też św. Franciszka. Następnie żył czas jakiś w całkowitym ukryciu w klasztorze w pobliżu Forli w północnych Włoszech, gdzie Pan powołał go do innej misji. Wysłany w okolicznościach zupełnie przypadkowych do wygłoszenia kazania z okazji święceń kapłańskich, pokazał, że wyposażony jest w taką wiedzę i dar wymowy, iż przełożeni przeznaczyli go do kaznodziejstwa. Tak oto rozpoczął we Włoszech i we Francji ogromnie intensywną i skuteczną działalność apostolską, by nakłonić sporą liczbę osób, które odeszły od Kościoła, do zmiany decyzji. Był też jednym z pierwszych nauczycieli teologii Braci Mniejszych, jeżeli nie wręcz pierwszym. Rozpoczął swe nauczanie w Bolonii, z błogosławieństwem Franciszka, który, w uznaniu cnót Antoniego, wystosował do niego krótki list, rozpoczynający się tymi słowami: „Podoba mi się, że nauczasz świętej teologii braci”. Antoni położył podwaliny pod teologię franciszkańską, która - uprawiana przez innych wybitnych myślicieli - miała osiągnąć swoje szczyty w postaciach Bonawentury z Bagnoregio i bł. Dunsa Szkota. Kiedy został prowincjałem Braci Mniejszych w Północnych Włoszech, nadal zajmował się kaznodziejstwem, dzieląc je ze sprawowaniem urzędu przełożonego. Gdy skończył misję prowincjała, wrócił w okolice Padwy, dokąd jeszcze kilkakrotnie się udawał. Po niespełna roku zmarł u bram tego miasta - 13 czerwca 1231 r. Padwa, która przyjęła go z miłością i czcią, złożyła mu wieczny hołd czci i pobożności. Sam papież Grzegorz IX - który wysłuchawszy jego kazania, nazwał go „Arką Testamentu” - kanonizował go w 1232 r., również w następstwie cudów, jakie dokonały się za jego wstawiennictwem. W ostatnim okresie życia Antoni zapisał dwa cykle „Kazań”, zatytułowane „Kazania niedzielne” i „Kazania na uroczystości i święta”, przeznaczone dla kaznodziejów i wykładowców teologii z Zakonu Franciszkańskiego. Komentuje w nich teksty Pisma Świętego, prezentowane przez liturgię, wykorzystując patrystyczno-średniowieczną interpretację czterech zmysłów: literackiego lub historycznego, alegorycznego lub chrystologicznego, topologicznego czy moralnego i anagogicznego, który ukierunkowuje ku życiu wiecznemu. Chodzi o teksty teologiczno-homiletyczne, będące odzwierciedleniem żywego przepowiadania, w których Antoni proponuje prawdziwą i właściwą drogę chrześcijańskiego życia. Tak wielkie jest bogactwo nauki duchowej zawartej w „Kazaniach”, że czcigodny papież Pius XII w 1946 r. ogłosił Antoniego doktorem Kościoła, nadając mu tytuł „Doctor Evangelicus”, gdyż z pism tych przebija świeżość i piękno Ewangelii; dziś jeszcze możemy czytać je z wielkim pożytkiem duchowym. W swoim nauczaniu mówi o modlitwie jako związku miłości, która popycha człowieka do słodkiej rozmowy z Panem, przynosząc niewypowiedzianą radość, która łagodnie ogarnia modlącą się duszę. Antoni przypomina nam, że modlitwa potrzebuje atmosfery ciszy, która nie ma nic wspólnego z oderwaniem się od zewnętrznego hałasu, ale jest doznaniem wewnętrznym, mającym na celu usunięcie przeszkód w skupieniu się, spowodowanych przez troski duszy. Według nauczania tego wybitnego doktora franciszkańskiego, modlitwa składa się z czterech niezbędnych postaw, które Antoni określił po łacinie jako „obsecratio”, „oratio”, „postulatio”, „gratiarum actio”. Moglibyśmy je przetłumaczyć następująco: ufne otwarcie serca na Boga, czuła rozmowa z Nim, przedstawienie naszych potrzeb, wysławianie Go i dziękczynienie. W tym nauczaniu św. Antoniego o modlitwie widzimy jeden ze szczególnych rysów teologii franciszkańskiej, którą on zapoczątkował, a mianowicie fundamentalną rolę przyznaną miłości Bożej, która wkracza w sferę uczuć, woli, serca, i będącej także źródłem, z którego wytryska poznanie duchowe, przerastające wszelkie poznanie. Pisze dalej Antoni: „Miłość jest duszą wiary, sprawia, że jest ona żywa; bez miłości wiara umiera” („Kazania na niedziele i święta II”, „Il Messaggero”, Padwa 1979, s. 37). Tylko dusza, która się modli, może dokonać postępów w życiu duchowym: oto uprzywilejowany przedmiot przepowiadania św. Antoniego. Zna on doskonale ułomności ludzkiej natury, skłonność do popadania w grzech, dlatego stale wzywa do walki ze skłonnością do chciwości, pychy, nieczystości oraz do praktykowania cnót ubóstwa i wielkoduszności, pokory i posłuszeństwa, niewinności i czystości. Na początku XIII wieku, w kontekście odrodzenia miast i rozkwitu handlu, wzrastała liczba osób nieczułych na potrzeby ubogich. Z tego też powodu Antoni wielokrotnie wzywa wiernych do myślenia o prawdziwym bogactwie, bogactwie serca, które czyni ich dobrymi i miłosiernymi, i gromadzeniu skarbów dla Nieba. „Bogacze - tak wzywa - zaprzyjaźnijcie się z ubogimi, (...) przyjmijcie ich w swoich domach: to oni, ubodzy, przyjmą was potem w wieczne mieszkanie, gdzie jest piękno pokoju, ufność w bezpieczeństwo oraz obfity spokój wiecznej sytości” (tamże, s. 29). Czyż nie widzimy, Drodzy Przyjaciele, że to nauczanie jest bardzo ważne także dziś, gdy kryzys finansowy i poważne nierówności gospodarcze zubożają wiele osób i stwarzają warunki nędzy? W encyklice „Caritas in veritate” przypominam: „Ekonomia bowiem potrzebuje etyki dla swego poprawnego funkcjonowania; nie jakiejkolwiek etyki, lecz etyki przyjaznej osobie” (n. 45). Antoni, w szkole Franciszka, stawia zawsze Chrystusa w centrum życia i myślenia, działania i kaznodziejstwa. I to jest drugi rys typowy dla franciszkańskiej teologii: chrystocentryzm. Kontempluje ona z upodobaniem i wzywa do kontemplacji tajemnic człowieczeństwa Pana, w szczególny sposób tajemnicy Narodzenia, które wywołują w nim uczucia miłości i wdzięczności dla Bożej dobroci. Również widok Ukrzyżowanego inspiruje w nim myśli o wdzięczności dla Boga i szacunku dla godności osoby ludzkiej, tak iż wszyscy, wierzący i niewierzący, mogą znaleźć w niej to znaczenie, które wzbogaca życie. Antoni pisze: „Chrystus, który jest twoim życiem, wisi przed tobą, abyś patrzył na krzyż jak w lustro. Będziesz mógł tam poznać, jak śmiertelne były twoje rany, których żadne nie uleczyłoby lekarstwo, jak tylko krew Syna Bożego. Jeśli dobrze się przyjrzysz, będziesz mógł zdać sobie sprawę, jak wielka jest twoja godność ludzka i twoja wartość (...). W żadnym innym miejscu człowiek nie może lepiej uświadomić sobie, jak wiele jest wart, jak wtedy, gdy spogląda w lustro krzyża” („Kazania na niedziele i święta III”, str. 213-214). Drodzy Przyjaciele, oby Antoni Padewski, tak bardzo czczony przez wiernych, mógł wstawiać się za całym Kościołem, a zwłaszcza za tymi, którzy poświęcają się kaznodziejstwu. Oni zaś, czerpiąc natchnienie z jego przykładu, niech troszczą się o łączenie mocnej i zdrowej nauki ze szczerą i żarliwą pobożnością i zwięzłością przekazu. W obecnym Roku Kapłańskim módlmy się, aby kapłani i diakoni pełnili pilnie tę posługę głoszenia i aktualizacji Słowa Bożego wiernym, przede wszystkim w homiliach liturgicznych. Niech będą one skutecznym przedstawieniem odwiecznego piękna Chrystusa, właśnie tak jak zalecał Antoni: „Kiedy głosisz Chrystusa, otwiera On twarde serca; gdy wzywasz Go, osładza gorzkie pokusy; gdy myślisz o Nim, rozjaśnia Twoje serce; kiedy o Nim czytasz, nasyca twój umysł” („Kazania na niedziele i święta III”, str. 59).
CZYTAJ DALEJ

Francja: 100-lecie beatyfikacji św. Bernadety

2025-06-13 21:26

[ TEMATY ]

Francja

święta

źródło: wikipedia.pl

św. Maria Bernadetta Soubirous

św. Maria Bernadetta Soubirous

Francja świętuje 100-lecie beatyfikacji św. Bernadety. W Lourdes trwa beatyfikacyjne triduum. Wierni modlą się też przed nienaruszonym ciałem świętej, które znajduje się w Nevers w centralnej Francji. W 1858 r. 14-letniej Bernadecie objawiła się Matka Boża. Za jej pośrednictwem wzywała świat do nawrócenia, pokuty i modlitwy za grzeszników.

Bernadettę Soubirous beatyfikował 14 czerwca 1925 r. Pius XI. Dla pielgrzymów, którzy przybywają do Lourdes i Nevers, by upamiętnić setną rocznicę tego wydarzenia, przygotowano bogaty program, na który składają się Eucharystie, procesje z relikwiami świętej, różaniec oraz katechezy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję