W zaistniałej sytuacji prymas Wyszyński, aby nieco uspokoić niezadowolenie władz, wydawał duchownym greckokatolickim zgodę na odprawianie nabożeństw w obrządku rzymskokatolickim bez formalnego obowiązku przechodzenia do Kościoła łacińskiego. Z możliwości tej skorzystała znaczna część duchownych, którzy pozbawieni swoich parafii i wywiezieni w zupełnie obce dla siebie środowisko, podejmowali przejściowo obowiązki wikariuszy bądź rektorów w parafiach łacińskich. Niektórzy sporadycznie, bez rozgłosu odprawiali nabożeństwa w obydwu obrządkach. Ale nawet taka bardzo ograniczona i zakonspirowana działalność duchownych powodowała reperkusje ze strony Urzędu Bezpieczeństwa. Działania władz wpisywały się w antyreligijną politykę komunistów wobec Kościoła katolickiego, niezależnie od przynależności obrządkowej.
Kulminacyjne wydarzenie miało miejsce we wrześniu 1953 roku: funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa aresztowali zarówno kardynała Stefana Wyszyńskiego, jak i jego najbliższych współpracowników, czołowych duchownych, między innymi księży Bazylego Hrynyka, Mikołaja Deńkę oraz ojców bazylianów Pawła Puszkarskiego i Pasywa Szewahę. Odwilż w podejściu do posługi duszpasterskiej nastąpiła w drugiej połowie lat pięćdziesiątych, gdy prymas Wyszyński został zwolniony z internowania po dojściu do władzy w październiku 1956 roku Władysława Gomułki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W tym też czasie władze komunistyczne zmieniły taktykę, przyjmując postawę milczącego przyzwolenia wobec działalności grekokatolików. Decyzje o zgodach na posługę w rodzimym obrządku dla kolejnych kapłanów, wydane przez prymasa Stefana Wyszyńskiego wiosną 1957 roku, w ówczesnych uwarunkowaniach politycznych były maksimum tego, co mógł uzyskać pozbawiony osobowości prawnej Kościół greckokatolicki. Możliwość rozpoczęcia działalności duszpasterskiej w kilku nowych ośrodkach zaspokajała jedynie w minimalnym stopniu potrzeby religijne wiernych. Proces odbudowywania struktur był niezwykle złożony i wymagał specjalnych umiejętności negocjacyjnych ze strony prymasa Wyszyńskiego, informowanego na bieżąco o sytuacji przez ks. Bazylego Hrynyka.
W wyniku rozmów toczonych przez Konferencję Episkopatu Polski oraz przy uwzględnieniu postulatów nadsyłanych przez wiernych, władze zgodziły się na otwarcie 17 nieoficjalnych duszpasterstw. Kard. Wyszyński jako delegat Stolicy Apostolskiej musiał często zmierzyć się z niezwykle trudnymi sytuacjami: z jednej strony łagodzić wrogie nastawienie władz komunistycznych, a z drugiej zaspokajać oczekiwania wspólnoty greckokatolickiej. Odwilż polityczna w drugiej połowie lat 50. spowodowała minimalną poprawę życia religijnego i nieco usprawniła kontakt wiernych z duchowieństwem, ale ciągle pojawiały się nowe prośby związane z zapewnieniem posługi duszpasterskiej.
Do tamtej pory działalność Kościoła greckokatolickiego w skali ogólnopolskiej obejmowała niewiele wspólnot, gdzie księża odprawiali nabożeństwa nieregularnie i z różnymi utrudnieniami. Były to: Cyganek k. Nowego Dworu, Bytów, Kwasowo na Pomorzu Środkowym, Chrzanowo koło Ełku, Komańcza i Krempna na Podkarpaciu. Takie działania nie wystarczały i nie były w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb religijnych grekokatolików, co wywoływało u wiernych rozczarowanie i rozgoryczenie.
W powojennej rzeczywistości na aktualności zyskały uzgodnienia zawarte w Konkordii z 1863 roku, regulujące m.in. wzajemne relacje międzyobrządkowe Kościoła katolickiego w zakresie zmiany przynależności oraz relacji między duchowieństwem. Zdezorganizowana represjami politycznymi struktura parafialna spowodowała, iż grekokatolicy zostali rozrzuceni po całej Polsce wś́ród przeważającej większości rzymskokatolickiej i pozbawieni własnych świątyń. W konsekwencji, chcąc praktykować swoją wiarę, stawali bardzo często przed trudnymi wyborami. Mogli albo uczęszczać́ do kościołów rzymskokatolickich, co często wiązało się z zerwaniem więzi ze wschodnią tradycją i liturgią, albo chodzić́ do cerkwi prawosławnych, tracąc kontakt z katolicyzmem. Uprawnienia nadane prymasowi Wyszyńskiemu wobec grekokatolików miały pomóc w kanonicznym regulowaniu stosunków międzyobrządkowych i chronić grekokatolików przed utratą własnej tożsamości lub nawet rezygnacją z jakiejkolwiek aktywności religijnej. Nieprzychylne nastawienie oraz brak zgody ze strony władz państwowych na tworzenie parafii w miejscu przesiedlenia prowadziły do całkowitej asymilacji i laicyzacji lub osłabienia życia religijnego, sprowadzając je do sporadycznego uczestnictwa na nabożeństwach przy okazji największych świąt.