Jak rozmawiać i przekonywać do obrony życia od poczęcia?
Film z USG, rozmowa na forum internetowym, czasem przypadkowe spotkanie może doprowadzić do tego, że uratujemy ludzkie życie. Jak robią to przedstawiciele Fundacji Małych Stópek ze Szczecina? Musimy jak najwięcej robić dla obrony życia w naszym kraju - przekonuje ks. Tomasz Kancelarczyk, prezes Fundacji.
Okazuje się, że codziennie każdy z nas może znaleźć się w sytuacji, w której rozpocznie rozmowę z osobą z "przeciwnej strony barykady". Jak rozmawiać? Jak przekonywać?
W ostatnią niedzielę na szczecińskich Jasnych Błoniach każdy mógł uderzyć w Dzwon „Głos Nienarodzonych”, by pokazać, że jest „za życiem”. W ubiegłym roku papież Franciszek pobłogosławił dzwon i podkreślał, że ma przypominać o wartości życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci. - Ten dźwięk dzwonu jest po to, aby budzić sumienia. Ta symbolika dzwonu jest bardzo ważna dla pobudzenia sumień - mówił na szczecińskich Jasnych Błoniach ks. Tomasz Kancelarczyk.
Anna Piotrowska z Fundacji Małych Stópek wspominając niedzielne wydarzenie w Szczecinie mówi, że podszedł do niej młody człowiek, który zapytał o symbolikę dzwonu.
Reklama
- Krótko mu wyjaśniłam, na co on odrzekł, że jest „z innej strony barykady”. Ma zupełnie inne poglądy, ale rozumie. Przyjrzał się naszym materiałom, które były rozłożone. Część z nich była stricte dla dzieci, ale była również książka "Genesis" (to nowa propozycja Fundacji Małych Stópek. Zawiera informacje o rozwoju prenatalnym człowieka od poczęcia do narodzin. Ściągając specjalną aplikację na smartfon lub tablet można, dzięki tej książce zobaczyć w trójwymiarze nienarodzone dziecko i poszczególne etapy jego rozwoju - przyp. red.) Tę książkę mu pokazałam, razem z grafiką w trójwymiarze. Był tym naprawdę zainteresowany. Pożegnaliśmy się, było bardzo miło. Zabrał książkę ze sobą, więc uważam, że rozmowa przebiegła bardzo owocnie. Co ten chłopak zrobi dalej i jakie będą jego wnioski? Na to nie mam wpływu, ale wiem, że zachowałam się w porządku. Miałam dobre intencje, żeby dowiedział się czegoś o nas. Myślę, że powinniśmy mniej się bać siebie nazwajem - mówi Anna Piotrowska. - Temat jest trudny, ale rozmowy nieraz potrafią nas zadziwić i mile zaskoczyć – dodaje.
Adrian Perec, grafik w Fundacji Małych Stópek, przypomina sobie sytuację, w której udało mu się przekonać kobietę na forum internetowym, żeby nie dokonywała aborcji.
- To była jedna z mocniejszych dla mnie historii. Korespondowałem w sieci z nieznaną osoba, która myślała o dokonaniu aborcji. Podobnego zdania była jej rodzina. Pamiętam, że wysłałem tej kobiecie film na YouTube, ukazujący nienarodzone dziecko w szóstym tygodniu życia, z wyraźnym echem serca. Ku mojemu zdziwieniu to właściwie wystarczyło, żeby dziewczyna zmieniła zdanie. Dużo rozmawiała ze swoją rodziną, rodzina też zmieniła zdanie na temat tej aborcji, przyjęła to życie. Oczywiście zaoferowałem tej kobiecie dalszą pomoc, chciałem jej sfinansować wyprawkę z Fundacją Małych Stópek, ale to już nie było potrzebne. Rodzina jej pomogła - wspomina Perec.
Jak docierać do ludzi, żeby nie zostało to odebrane jako zbyt nachalne? - Na pewno pozytywną informacją i uświadamianiem biologicznym czym jest życie, bo jak to zrobimy, to już będzie połowa sukcesu. Jak pokażemy USG czy książkę "Genesis" to już jest dużo. Jak robiłem to wiele razy, to ludzie otwierali oczy. Patrzą i pytają czy naprawdę w 12 tygodniu tak wyglądają stópki? Teoretycznie to jest wiedza, która powinna być w szkołach. Nie wiem, czy ona nie jest przyswajana, czy coś stoi na przeszkodzie, ale nie ma wiedzy, która powinna być powszechna - uważa Perec.
Ks. Tomasz Kancelarczyk, prezes Fundacji Małych Stópek radzi, jak rozmawiać o obronie życia od poczęcia z nieprzekonanymi. - Po prostu po prostu bądźmy ludźmi wartości życia, a sytuacje, doświadczenia, przyjdą same - w kontekście jakiejś rozmowy, wystawy itp. - mówi. -Myślę, że w dzisiejszym świecie znaki są ważne, bo to początek i iskra do dalszego działania. A początkiem może być znaczek stópek czy model Jasia, czyli model edukacyjny pokazujący dziecko w 10 tygodniu od poczęcia - tłumaczy organizator największego w Polsce Marszu dla Życia. Ks. Kancelarczyk dodaje też, że ważne, żebyśmy wychodzili z jakimś świadectwem – w formie słowa czy znaku.
Z pomocą darczyńców Fundacja Małych Stópek w ciągu 3 tygodni zebrała środki potrzebne na zakup czterech respiratorów. Sprzęt ratujący życie zastał przekazany Samodzielnemu Publicznemu Wojewódzkiemu Szpitalowi Zespolonemu w Szczecinie.
- Dziękujemy wszystkim, którzy odpowiedzieli na naszą inicjatywę. To była bardzo dynamiczna akcja i widać było, że ludzie działają z ogromnej wrażliwości i potrzeby serca. Jeszcze większego impetu inicjatywa nabrała, gdy włączyli się w nią kapłani - opisuje ks. Tomasz Kancelarczyk, prezes fundacji.
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona
na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii
pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju.
Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół
i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie
widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów.
Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności
obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość
dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć,
energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa
europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe.
Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości
ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących.
Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła
swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście,
Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził
życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni
byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja
rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy
życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji
Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina,
umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie
lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała,
że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem
a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności
i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii
i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była
wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie,
gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze
większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna
osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie
- Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy
wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc,
czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi
jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby "
wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą
ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława
Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety,
chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach
powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się
do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do
księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier
i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby
zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie
chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej
robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl
o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza
XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną
i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami
pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj,
przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie
czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje
mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy
Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na
twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze
30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób
życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc
odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie
zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy
są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić
z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością
i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne.
Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców
katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało
być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna
pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański,
dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy
się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział
apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił
do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI
starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy
zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która
trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna
umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego
Mistrza.
Szef MS, prokurator generalny Adam Bodnar oświadczył we wtorek wieczorem w Katowicach, że osobą, która została zatrzymana w sprawie zabójstwa lekarza Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, okazał się funkcjonariusz Służby Więziennej.
We wtorek zamordowany został lekarz ortopeda krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego Tomasz Solecki. Do gabinetu, w którym badał pacjentkę, wtargnął 35-letni mężczyzna i zaatakował medyka nożem. Lekarz mimo wysiłków personelu medycznego zmarł. W sprawie zabójstwa śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa Kraków Podgórze.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.