Reklama

Sprawa meczetu w mieście Świętej Rodziny

Niedziela Ogólnopolska 13/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Budząca kontrowersje budowa meczetu w Nazarecie, tuż obok Bazyliki Zwiastowania, spowodowała wielkie napięcie w stosunkach między chrześcijanami a pewnymi grupami muzułmanów i doprowadziła do znacznego pogorszenia się relacji Stolicy Apostolskiej z państwem Izrael, i w związku z tym wywarła bardzo negatywny wpływ na dialog chrześcijańsko-żydowski. 3 marca br. międzyministerialna komisja izraelska podjęła decyzję o definitywnym wstrzymaniu budowy meczetu. Mamy nadzieję, że postanowienie to nie zostanie odwołane, a konflikt - który mógł mieć bardzo poważne konsekwencje - zostanie zażegnany. Pod koniec lutego br., tzn. zanim władze izraelskie podjęły decyzję, przeprowadziłem rozmowę z bp. Giacinto-Boulosem Marcuzzo, wikariuszem łacińskiego patriarchy Jerozolimy w Izraelu, który rezyduje w mieście Zwiastowania i od początku śledził tę upokarzającą wszystkich chrześcijan sprawę.

WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: - Ekscelencjo, dlaczego zaczęto budowę meczetu tuż przy świętym miejscu chrześcijaństwa, jakim jest Bazylika Zwiastowania?

BP GIACINTO-BOULOS MARCUZZO: - Aby zrozumieć "aferę" dotyczącą meczetu w Nazarecie, należy cofnąć się kilka lat wstecz. Nazaret nigdy nie miał prawdziwego planu zabudowy miasta i dlatego, w ramach przygotowań do Roku Świętego 2000, władze postanowiły przebudować centrum, aby ułatwić ruch pielgrzymkowy, gdyż miasto żyje głównie z turystyki i pielgrzymek. W ramach przebudowy na terenie starej szkoły i jej dziedzińca tuż obok Bazyliki Zwiastowania miał powstać duży parking dla autokarów. Gdy tylko zburzono budynek szkolny i rozpoczęto prace budowlane, mała grupa muzułmanów - w większości byli to ludzie spoza Nazaretu - zażądała od władz pozwolenia na wybudowanie w tym miejscu meczetu. Istnienie memoriału niejakiego Szihab Ed-Dina, muzułmanina, stało się pretekstem do wysuwanych żądań. Poza tym muzułmanie ci twierdzili, że cały teren wokół pomnika stanowi muzułmańskie miejsce święte, tzw. waqf. Wkrótce jednak stało się jasne, że za tym wszystkim kryją się przesłanki polityczne: budowa meczetu przed bazyliką, atak na Kościół katolicki, na Papieża, Patriarchę i Franciszkanów, którzy są kustoszami bazylik, stały się głównymi tematami propagandy wyborczej wyżej wspomnianej grupy muzułmanów.

- Rodzi się pytanie: Czy muzułmanom z Nazaretu brakowało miejsc kultu i czy potrzebny był im meczet w tym właśnie miejscu?

- W Nazarecie jest 16 meczetów! To najlepszy dowód, że żądanie wzniesienia wielkiego meczetu przed bazyliką nie wynikało z braku miejsc kultu i że nie jest to sprawa o podłożu religijnym. Cała sprawa była jedynie polityczną prowokacją, za którą kryją się także interesy.

- Jak układały się stosunki między chrześcijanami a muzułmanami w Nazarecie przed "aferą" dotyczącą meczetu?

- Stosunki te były bardzo dobre, powiedziałbym nawet - wzorowe: chrześcijanie pomagali muzułmanom budować meczety, ci z kolei pomagali nam w budowie kościołów. Przez wieki dwie wspólnoty religijne żyły i pracowały razem, i w ten sposób wytworzył się klimat tolerancji i harmonii.
Chciałbym jednak powrócić do sprawy wyborów, kiedy to mieszkańcy Nazaretu wybrali nową Radę Miejską i burmistrza. Burmistrzem został chrześcijanin, ale w Radzie Miejskiej przeważali muzułmanie, którzy postawili sobie za cel wybudowanie nowego meczetu. Napięcie między dwoma wspólnotami wzrastało coraz bardziej, aż osiągnęło szczyt podczas świąt Wielkanocnych w 1999 r. Chrześcijanie stali się wówczas ofiarą agresji ze strony muzułmanów. W wyniku zamieszek 64 chrześcijan zostało rannych, niektórzy bardzo ciężko, splądrowano i spalono 30 zakładów rzemieślniczych należących do chrześcijan, spalono także 25 samochodów. Chrześcijanie byli także ofiarami ciągłych prowokacji i agresji werbalnych. Wydarzenia te zagrażały dalszemu pokojowemu współżyciu obu wspólnot. Ludzie zastanawiali się, co robią władze, które powinny dbać o bezpieczeństwo mniejszości religijnych i miejsc świętych.

- Nazaret jest miastem izraelskim. Dlaczego fundamentalistom muzułmańskim udało się uzyskać od władz izraelskich pozwolenie na budowę tego kontrowersyjnego meczetu? Komu w Izraelu zależało na tym, by wejść w układy z najbardziej radykalnymi ugrupowaniami muzułmańskimi?

- Chciałbym wyjaśnić, że ci, którzy wystąpili z inicjatywą budowy meczetu, to nie fanatycy ani fundamentaliści religijni, lecz ludzie, którzy wcześniej utrzymywali przyjacielskie stosunki z władzami izraelskimi. Z czasem wokół nich uformowało się stronnictwo, do którego weszli również fundamentaliści i członkowie partii islamskiej działającej w Izraelu. Wszyscy zadawali sobie pytanie: W jaki sposób ludziom tym udało się otrzymać pozwolenie na budowę meczetu? Odpowiedź jest prosta: Cała sprawa meczetu miała podłoże polityczne, a uczucia religijne wykorzystano w rozgrywkach politycznych. W 1999 r. obecny prezydent państwa Izrael, a wówczas minister turystyki, zajmujący się jednocześnie mniejszością arabską, dał pozwolenie na budowę na bardzo ograniczonej przestrzeni małego budynku, przeznaczonego dla potrzeb kultu (postawił jedynie warunek, że budowa ma rozpocząć się po Roku Świętym i po wizycie Jana Pawła II). W tym samym czasie w Izraelu rozpoczęły się przygotowania do wyborów politycznych i sprawa meczetu znowu stała się przedmiotem politycznych przetargów. W październiku 1999 r. minister Ben Ami, popierany przez 4 innych ministrów, pozwolił na wzniesienie meczetu na o wiele większym obszarze, a ponadto władze przyznały państwowe fundusze na budowę. Decyzja ta wywołała falę protestów chrześcijan na całym świecie. Również my, pasterze Ziemi Świętej, zareagowaliśmy energicznie: wydaliśmy list protestacyjny i na dwa dni zamknęliśmy wszystkie miejsca święte.
11 listopada 2001 r. o północy robotnicy rozpoczęli wykop pod fundamenty meczetu, mimo że nie mieli wszystkich koniecznych pozwoleń technicznych i admini-stracyjnych. Poza tym prowadzono prace ziemne, nie zważając na archeologiczne znaczenie tego miejsca.

- Jaka jest obecnie sytuacja w Nazarecie?

- Prace ziemne prowadzono aż do połowy stycznia, kiedy to rząd izraelski, zaniepokojony reakcjami w świecie chrześcijańskim i falą terroryzmu, podjął decyzję wstrzymania prac. Specjalna komisja, której przewodniczy minister Natan Szarański, ma zadecydować, czy wstrzymać definitywnie budowę i czy istnieją jakieś alternatywne rozwiązania. Mam nadzieję, że komisja podejmie jak najszybciej ostateczną decyzję, dla dobra miasta i jego mieszkańców.
Chciałbym wyjaśnić także, że zarówno władze Autonomii Palestyńskiej, jak i wielu państw muzułmańskich są przeciwne budowie meczetu - zrozumiały one, że chodzi o zwykłą prowokację i wykorzystywanie religii do politycznych rozgrywek. Również wielu Żydów zaskoczyły niezrozumiałe decyzje niektórych ministrów izraelskich.

- O. David Jaeger, radca prawny Kustodii Ziemi Świętej, bardzo krytycznie wyrażał się o decyzjach władz izraelskich w sprawie meczetu w Nazarecie. Uznał on, że "afera" dotycząca meczetu może zniweczyć dotychczasowe osiągnięcia w dialogu żydowsko-chrześcijańskim oraz że jest dowodem, iż władze izraelskie nie potrafią być gwarantem " status quo" miejsc świętych. Czy podziela Ksiądz Biskup obawy o. Jaegera?

- Jeżeli byłaby kontynuowana budowa meczetu, oznaczałoby to, że nam, mniejszości chrześcijańskiej, Izrael nic nie gwarantuje i że jesteśmy ofiarami rozgrywek politycznych. Świadczyłoby to również, że zagrożone są chrześcijańskie miejsca święte. Państwo Izrael w 1948 r. zobowiązało się zagwarantować status quo miejsc świętych. W Porozumieniu Podstawowym zawartym między Stolicą Apostolską a Państwem Izrael w 1993 r. władze izraelskie zobowiązały się ułatwiać ruch pielgrzymkowy i wspierać dialog międzyreligijny. Tymczasem sprawa meczetu stwarza napięcia między grupami religijnymi i może stanowić dla nas zagrożenie.

- Przez wiele lat środowiska żydowskie na całym świecie wywierały olbrzymi nacisk na Papieża i na Kościół w Polsce, by zmusić władze kościelne do przeniesienia Karmelu położonego w sąsiedztwie obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, podkreślając wyjątkowe znaczenie tego miejsca dla Żydów. Dlaczego dziś Żydzi nie chcą zrozumieć, jak wyjątkowym miastem jest Nazaret - miasto Zwiastowania, gdzie "Słowo stało się ciałem"?

- Wydaje mi się, że nie można porównywać miejsca ludobójstwa Żydów z miejscem Zwiastowania - są to dwie różne rzeczywistości. Tym niemniej możemy dyskutować na temat wzajemnego poszanowania: tak jak Kościół okazał się wrażliwy na żądania Żydów w sprawie Karmelu w Oświęcimiu, tak też i Żydzi powinni respektować nasze uczucia religijne. Zależy nam bardzo na tym, aby mieszkańcy miasta Świętej Rodziny żyli w harmonii i wzajemnym zrozumieniu.

- Dziękuję za rozmowę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Różaniec z Aniołami - tajemnice światła

2025-10-01 20:54

[ TEMATY ]

różaniec

Anioł Stróż

Karol Porwich/Niedziela

Modlitwa różańcowa jest wzniesieniem serca do Boga, który przychodzi, aby zbawiać człowieka. Modlitwa różańcowa - jak przypominał nam Ojciec Święty Jan Paweł II - jest modlitwą kontemplacyjną.

Gdy Jezus został ochrzczony, otworzyły się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębica na Niego, a głos z nieba mówił: "Ten jest Mój Syn Umiłowany, w którym mam upodobanie", i te same słowa dotyczą każdego ochrzczonego dziecka, bowiem chrzest czyni nas dziećmi Bożymi, a obrzędowi temu towarzyszą Aniołowie, którzy stoją na straży życia. I tak Anioł oznajmił matce Samsona, iż Bóg da jej syna, który wyzwoli Izraelitów z ręki Filistynów. Również Anioł Gabriel zwiastuje Zachariaszowi, że jego żona pocznie syna Jana Chrzciciela, a Najświętszej Maryi Niepokalanej oznajmia, że będzie Matką Syna Bożego.
CZYTAJ DALEJ

Spekulacje na temat tytułu i treści pierwszej encykliki papieża Leona XIV

2025-10-01 15:46

[ TEMATY ]

Encyklika

Leon XIV

Vatican Media

Leon XIV

Leon XIV

Watykaniści spekulują obecnie na temat nazwy i treści dwóch pierwszych papieskich dokumentów nauczania Leona XIV. Powszechnie oczekuje się, że jego pierwsza encyklika będzie dotyczyła wyzwań stojących przed ludzkością w związku ze sztuczną inteligencją. Rzymski portal „Silere non possum” poinformował w środę, że łaciński tytuł dokumentu będzie brzmiał „Magnifica humanitas” - „Wspaniała ludzkość”.

Od momentu wyboru Leon XIV wielokrotnie wypowiadał się na temat szybkiego rozwoju sztucznej inteligencji i ostrzegał przed zagrożeniami związanymi z tym postępem technologicznym. Według „Silere non possum” pierwsza encyklika nowego papieża poświęcona globalnemu megatematowi sztucznej inteligencji może mieć podobne znaczenie jak historyczna encyklika „Rerum novarum” papieża Leona XIII z 1891 roku. W encyklice tej po raz pierwszy papież zajął się konsekwencjami industrializacji, inicjując tym samym katolicką naukę społeczną.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję