Nie tylko u nas
Popularny dziennik berliński o zabarwieniu prawicowym - Berliner
Morgenpost ogłosił 17 grudnia ub.r. artykuł redakcyjny komentujący
wyniki przeprowadzonych niedawno w wielu krajach europejskich badań
nad rezultatami nauczania szkolnego. Przypomnijmy najpierw, że po
opublikowaniu tych wyników rozległy się w prasie polskiej utyskiwania
na niewysoką pozycję, jaką w tych badaniach uzyskali uczniowie szkół
polskich. Krajowe gazety nie doniosły jednak, jak wypadli w tych
badaniach uczniowie innych krajów europejskich, cieszących się opinią
wysoko cywilizowanych.
Z artykułu w gazecie berlińskiej wynika niedwuznacznie,
że i uczniowie niemieccy nie mieli się czym pochwalić na tym międzynarodowym "
egzaminie". Czytamy tam: "Po żałosnych wynikach uczniów niemieckich,
ujawnionych w studium PISA, krytyce zostają teraz poddani nauczyciele
i rodzice badanych uczniów". Chodzi o to, że - jak się okazało -
niemieccy rodzice tylko w mniejszości przejawiają zainteresowanie
tym, co ich dzieci robią w szkole: 40% rodziców rozmawia ze swoimi
dziećmi o sprawach szkolnych, podczas gdy np. we Włoszech czyni to
80% rodziców. O innych, pozaszkolnych zajęciach swoich dzieci, np.
o filmach, telewizji, książkach, niemieccy rodzice rozmawiają z nimi
w mniejszości zupełnie znikomej (16%). W Berlinie zjawisko to występuje
z jeszcze większym natężeniem. Skłoniło to nawet miejscowy urząd
radcy szkolnego (odpowiednik polskiego kuratorium oświaty) do zwrócenia
się do rodziców z apelem, aby zechcieli bardziej angażować się w
pracę szkół i aby interesowali się zajęciami swoich dzieci.
Wyraźna porażka Rosji
Powiadomienie przez prezydenta Busha o nieodwołalnym zamiarze
jednostronnego wycofania się Stanów Zjednoczonych z zawartego w 1972
r. z ówczesnym Związkiem Sowieckim układu o wzajemnym ograniczeniu
zbrojeń rakietowych i o przystąpieniu USA do przyspieszonej rozbudowy
własnego systemu obrony przeciwrakietowej wywołało zaniepokojenie
w rosyjskich kołach wojskowych. Wyrazem tego stał się ogłoszony 18
grudnia ub.r. w miarodajnym dzienniku moskiewskim Niezawisimaja Gazieta
wywiad z emerytowanym generałem lotnictwa 70-letnim Wolterem Makarowiczem
Kraskowskim, przeprowadzony przez dziennikarza NG Michaiła Chodarenoka.
Gen. Kraskowski był do 1991 r. dowódcą wojsk obrony rakietowo-kosmicznej
ZSRR. We wspomnianym wywiadzie przedstawił dość szczegółowo historię
tworzenia od lat sześćdziesiątych XX wieku sowieckiego "parasola
rakietowego", osłaniającego Rosję. Twierdzi przy tym, że jeszcze
20 lat temu systemy rakietowe ZSRR i USA były pod względem poziomu
technicznego całkowicie porównywalne, a nawet - jak mówi - niektóre
konkretne rosyjskie rozwiązania techniczne były lepsze od amerykańskich.
Wtedy Rosja była równorzędnym partnerem dla Stanów Zjednoczonych
i wówczas w Waszyngtonie poważnie się z nią liczono.
Zmiany ustrojowe, rozpad Związku Sowieckiego i transformacja
gospodarcza Rosji doprowadziły - powiada gen. Kraskowski - przede
wszystkim do zmniejszenia rosyjskiego produktu krajowego brutto.
W latach siedemdziesiątych wynosił on ok. 20% produktu światowego,
obecnie wynosi zaledwie nieco ponad 1%. W podobnym stosunku uległ
osłabieniu rosyjski potencjał wojskowy. Rosja przestała być dla Stanów
Zjednoczonych równorzędnym partnerem, toteż kierownicy polityki amerykańskiej
czynią użytek z tej wygodnej dla nich sytuacji.
Gen. Kraskowski w konkluzji swych obszernych wywodów
dochodzi do wniosku, że USA może teraz budować swój system obrony
przeciwrakietowej z wykorzystaniem okołoziemskiej przestrzeni kosmicznej,
ponieważ Rosja nie jest w stanie skutecznie się temu przeciwstawić.
Na ten temat emerytowany generał sowiecki wypowiada się z nietajoną
goryczą: "Z silnej machiny wojennej zostały w większości tylko wspomnienia.
A ze słabymi nikt się nie liczy. Dlatego nie ma nic dziwnego w jednostronnym
wycofaniu się USA z układu o ograniczeniu zbrojeń rakietowych. Jest
to porażka dyplomacji rosyjskiej, przy tym porażka uzasadniona, bo
gdy wysiłki polityków nie opierają się na realnej sile wojskowej,
ekonomicznej i finansowej własnego państwa, bardzo trudno o praktyczne
rezultaty. Już starożytni mówili: ´biada zwyciężonym!´, toteż nie
ma co osładzać Rosjanom tej gorzkiej pigułki, jaką jest jednostronne
wycofanie się Stanów Zjednoczonych z układu z 1972 r.". W końcowych
zdaniach wywiadu gen. Kraskowski jeszcze raz z naciskiem podkreśla,
że uważa decyzję prezydenta USA nawet za coś gorszego niż zwykłą
porażkę Rosji, chociaż oficjalnie się o tym w Moskwie nie mówi.
Jerzy Włodzimierz Serczyk
Pomóż w rozwoju naszego portalu