Dwa słowa kontrastowe słyszymy dziś w Ewangelii z ust
Pana Jezusa: Pokój i rozłam! A przecież On ma najsłuszniejszy tytuł: "
Książę Pokoju!". A pokój jest tak bardzo potrzebny rodzinom i narodom,
a przede wszystkim każdemu ludzkiemu sercu. Aniołowie nad stajenką
betlejemską śpiewali: "Pokój ludziom dobrej woli!" albo, jak mamy
w innych przekładach: "Pokój ludziom, w których Bóg upodobał sobie!". Ów rozłam i nie-pokój może mieć często swoje źródło w całkowitym
odrzuceniu Ewangelii. Wystarczy obejrzeć dwa, trzy odcinki serialu
w TV, gdzie na tle mieszkań o pałacowym wystroju panoszy się walka:
ojca z synem, matki z córką, a nawet męża z żoną... Ale nie o tego
rodzaju rozdwojeniach mówi dziś do nas Pan Jezus. W życiu każdego
człowieka, który wybiera większe dobro, szczególnie to Dobro Najwyższe,
którym jest Bóg, do takich zdecydowanych rozłamów dochodzi. Wystarczy
wspomnieć św. Franciszka z Asyżu. On najpierw usłyszał tajemniczy
głos: "Franciszku, czy nie widzisz, jak mój dom rozpada się?... Idź
i ponaprawiaj go!". Dziś powiedzielibyśmy: Wyremontuj!... Franciszek
pomyślał wtedy o kościółku św. Damiana, który istotnie był prawie
zrujnowany. Odbudował go, a potem jeszcze wiele innych kościołów.
Aż nadszedł czas, gdy zrozumiał, że tym Domem Pana jest Kościół powszechny,
Jezusowy i wtedy nastąpiło owo zdecydowane rozdwojenie w jego rodzinnym
domu - odejście od najbliższej rodziny, by stać się ojcem, bratem,
matką wszystkich ludzi, szczególnie biedaków, cierpiących. Kiedy
Franciszek opuścił swoją rodzinę, jego ziemski ojciec najpierw szukał
go, bo nic nie wiedział o tych wewnętrznych głosach i niepokojach
Franciszka. Kiedy go znalazł, chciał przemocą zabrać go do rodzinnego
domu. Tylko matka zrozumiała niezwykłe powołanie swojego syna i kiedy
ojciec trzymał go w domowym areszcie, ona, płacząc, pozwoliła mu
odejść i wrócić do św. Damiana, Ojciec natomiast przekazał policji
upoważnienie, żeby go przemocą przywieźli do domu...
Także biskup nakłaniał Franciszka do powrotu. Ale kiedy
on wrócił, w obecności biskupa, krewnych i wielu świadków zdjął swoje
piękne ubranie syna bogatego kupca Bernardone i uroczyście oświadczył: "
Aż dotąd nazywałem ojcem kupca Bernardone, ale teraz podjąłem decyzję,
by mówić tylko ´Ojcze nasz w niebie!´". I wtedy ojciec zrozumiał,
że decyzja syna jest nieodwołalna. Zabrał piękne ubranie syna Franciszka
i wszystkie pieniądze, które on zostawił, i wrócił do domu. A biskup
okrył Franciszka swoim płaszczem. Co było dalej z kupcem Bernardone,
nie wiemy. Ale kim jest św. Franciszek, jak mówimy "Biedaczyna z
Asyżu", o tym wie cały świat i nawet ludzie niewierzący uznają jego
wielkość. Słusznie mówimy o nim, że był najbardziej konsekwentnym
naśladowcą Chrystusa, który idąc na krzyż, pozwolił zedrzeć z siebie
ostatnią szatę. Franciszek odnalazł swoją drogę: naśladowanie Pana
Jezusa przede wszystkim przez to swoje radykalne ubóstwo. Tu kompromis
nie byłby możliwy. Podobnych faktów w historii Kościoła i w życiorysach
świętych znajdziemy więcej. Ale ten radykalny wybór św. Franciszka
z Asyżu jest tak oczywisty, że stanowi najbardziej wyrazistą ilustrację
do słów Pana Jezusa o ogniu rzuconym na ziemię, o tym chrzcie, tak
często bolesnym, jak chrzest krwi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu