Reklama

Na świecie jest zbyt wiele kompromisów

Basia Rabajczyk najpierw należała do oazy młodzieżowej, później była Odnowa w Duchu Świętym, potem oaza rodzin, a teraz Wspólnota Dobrego Słowa i Eucharystii. To wszystko ze względu na „ciągoty biblijne i charyzmatyczne”. Pan Bóg „miesza im w życiu”. Co rusz, jakieś rewolucje. Kilka lat temu z mężem Romanem odkryli powołanie do posługiwania na kursach przedmałżeńskich

Niedziela kielecka 10/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Za najpiękniejszy dzień w życiu Basia uważa ósmego września 1990 r. W dniu urodzin Matki Bożej w obliczu Boga i Kościoła, w świątyni św. Józefa w Kielcach ślubowała Romkowi miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że nie opuści go do śmierci. Urodziny Matki Bożej i ich ślub... Nie zaplanowali tego, nie szukali „dobrych dat” na ślub. To był po prostu przypadek, a jak wiadomo przypadek to drugie imię Ducha Świętego. Akurat była wolna sala, wolny termin i tak wypadło. Jeśli popatrzy się po datach, to okaże się, że Matka Boża towarzyszy im przez całe życie. Romek urodził się siódmego października, w uroczystość Matki Bożej Różańcowej, a ich dzieci były chrzczone w wigilię Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Na swój ślub i wesele zaprosili Jezusa i przyjaciół ze wspólnoty. Wtedy byli w warszawskiej wspólnocie „Przystań”, w której przeżyli seminarium Odnowy w Duchu Świętym, przyjęli modlitwę o wylanie darów Ducha Świętego, czyli tak zwany chrzest w Duchu Świętym.

Gdzie ty Kajus, tam ja Kaja

Reklama

Z Romkiem znali się od lat nastoletnich. Chodzić ze sobą zaczęli po studniówce. Tak naprawdę można o nich powiedzieć „małżeństwo oazowe”, przecież poznali się we wspólnocie. Po maturze stanęli przed wyborem: gdzie iść na studia. Basia chciała iść na KUL, Romek na Politechnikę Warszawską. Rozstać się? Widywać raz w miesiącu? Co robić? Roman - umysł ścisły, ona z zacięciem humanistycznym... Wybór był więc prosty: Roman poszedł na wymarzoną Politechnikę, a Basia na Uniwersytet Warszawski. Byli blisko siebie. Szybko odnaleźli się w nowej rzeczywistości. Nie mogli żyć bez wspólnoty. Odnowę w Duchu Świętym znaleźli w kościele św. Anny. Opiekował się nimi ks. Tadeusz Sowa - wspaniały człowiek, późniejszy wicerektor warszawskiego Wyższego Seminarium Duchownego. Bez wspólnoty życie nie miało smaku. Zawsze szukali ludzi, którzy podobnie myślą, czują i szukają Boga, tak jak oni. Szukali ludzi, z którymi można porozmawiać, którzy zrozumieją ich problemy, podobnie patrzą na świat i postrzegają rzeczywistość. Takich ludzi można spotkać przede wszystkim we wspólnocie. - Sobór Watykański II jasno określił rzeczywistość Kościoła w XX wieku. Kościół to „wspólnota wspólnot”. Nie wystarczy „odstanie” godziny w niedzielę w świątyni, by „uczestniczyć” w Eucharystii. To tylko uspokaja sumienie. Bycie katolikiem to coś więcej niż wysłuchanie Mszy św. w świąteczny dzień. Naprawdę zdecydowanie więcej - mówi. Chciałoby się powiedzieć, że Basia i Roman zrozumieli to wiele lat temu, ale tak naprawdę ciągle do tej prawdy dorastają. - Jak Pan Jezus „zakręci” komuś w głowie, to na dobre - śmieje się Basia. Im zakręcił „na całego”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Tylko wspólnota

Reklama

Takie epizody, gdy w ich życiu nie było wspólnoty, nie trwały długo. Musieli „poświęcić” wspólnotę, kiedy w ich rodzinie pojawiły się dzieci - bliźniaczki Asia i Magda. Trzeba było się nimi zająć. Pamięta tamten czas, było ciężko. Żyć bez wspólnoty jest trudno i w nowym „innym czasie” trudno było się im odnaleźć. Do wspólnoty wrócili jak najszybciej. Czekali na nich przyjaciele i Jezus. Każdego dnia uczyli się dostrzegać działanie Boga w ich małżeństwie, Jego troskę o najdrobniejsze szczegóły życia i to, co otrzymali od Niego. Przełomem były rekolekcje pierwszego stopnia oazy rodzin w 1997 r. Niby podobne do poprzednich, ale inne, bo przeżywane w rodzinie i z innymi rodzinami. Pojechali do Krościenka, centrum Ruchu Światło-Życie. Wokół szalały powodzie, wzburzony Dunajec mało ich nie porwał, ale tak naprawdę pamiętają głównie katechezy jezuity śp. o. Józefa Możdrzenia. To był przełom. To był czas, kiedy zrozumieli dużo, bardzo dużo. Tak naprawdę to dopiero wtedy otworzyły się im oczy na to, co przysięgali w kościele siedem lat wcześniej. - Do tej pory uczciwość małżeńską kojarzyłam głównie z oddawaniem mi pieniędzy przez męża - śmieje się Basia. Te rekolekcje były początkiem zmian.
Usłyszane wtedy treści odżyły bardzo mocno, kiedy sami zaczęli głosić rekolekcje dla małżeństw i katechezy dla narzeczonych. Teraz już wiedzą, że do małżeństwa dorasta się w małżeństwie. Że rozwijanie wiary to proces. Widzą to, wyraźnie obserwując swoje życie. Wciąż towarzyszy im nieustanna refleksja - czy ja jestem człowiekiem wierzącym? Co to znaczy w praktyce?
- Bardzo często dochodzimy do wniosku, że popularne zdanie wypowiadane w różnych wspólnotach: „Jezus jest moim Panem”, „idę za Jezusem”, nie ma potwierdzenia w rzeczywistości. Bo przeważnie to my chcemy, aby Pan Jezus nam służył, był na każde zawołanie, spełniał - jak automat - prośby. A przecież powinno być na odwrót. Powinno.

Trochę inne życie

„Wymyślili sobie” trochę inne życie. Bez nałogów. Wesele mieli bezalkoholowe. Goście weselni mieli obawy, jak można się bawić bez alkoholu? Trzeba przecież trochę wypić, żeby się rozluźnić. Jak postanowili, tak zrobili. Wbrew obawom zabawa była przednia. Ba! - wspaniała. Wszyscy goście byli zaskoczeni tak swojską atmosferą. Zwłaszcza że w pląsy ruszyli też zaproszeni księża. Przyjaciele ze wspólnoty „rozkręcili” wesele i biesiadników. Jedna z ciotek przy każdej okazji wspomina wesele Basi i Romka ze słowami: „Ale było nieziemsko!!! Nie byłam jeszcze na takim weselu! Bez wódki można zaszaleć!!!”. Wesele bezalkoholowe nie było tylko pokazówką. Alkohol nigdy nie zagościł w ich domu. Taką podjęli decyzję po ukończeniu 18 roku życia. W ich domu nie ma kieliszków, nigdy nie kupują alkoholu, nie częstują gości. Wszyscy znajomi wiedzą o tym, przyzwyczaili się i nie protestują. Bez alkoholu można żyć. Na pytanie o powód tak radykalnej decyzji odpowiadają krótko: „To taka forma postu”.

W rodzinnych stronach

Reklama

Po ślubie Romek pracował na Okęciu w Warszawie. Na świat przyszły córki bliźniaczki Asia i Magda. Trzeba było podjąć decyzję, co dalej. Postanowili wrócić w rodzinne strony. Basia do trzeciego roku życia dziewczynek opiekowała się nimi. Po powrocie z Warszawy przez osiem lat mieszkali w Zagnańsku. Proboszczem w parafii św. Józefa Oblubieńca NMP był wtedy obecny biskup Kazimierz Gurda, a później ks. Ryszard Niemiec, z którym utrzymują serdeczny kontakt do dziś. Co jakiś czas prowadzą w tej parafii katechezy przedmałżeńskie. Od kilku lat piszą też komentarze do niedzielnych czytań do gazety parafialnej „Credo”.

Życie, szkoła

Po powrocie w Kieleckie zaczęli układać sobie nowe życie. Roman założył prywatną firmę - zajmuje się komputerami. Basia została nauczycielką - jej marzenie się spełniło. Od chwili powstania Zespołu Szkół Katolickich Diecezji Kieleckiej zasiada w gronie pedagogicznym. Początki były trudne, entuzjazmem nadrabiano wiele braków. Ale z czasem szkoła wróciła do historycznego budynku i należy do najlepszych w województwie świętokrzyskim. Na renomę pracowało się piętnaście lat. Basia uczy języka polskiego w liceum i w jednej klasie gimnazjalnej. Bardzo lubi swój zawód. O byciu nauczycielką - jak obydwoje rodzice - marzyła od szkoły podstawowej. Już wtedy wiedziała, że będzie uczyła języka polskiego. Nie było wahania w wyborze kierunku studiów. Mówi się, że ludziom słabym Pan Bóg daje jasne rozeznanie, wytyczne, co powinni robić w życiu. Tak było z wyborem pracy, zawodu i małżeństwem. Wiedziała, że chce wyjść za Romka, nigdy nie miała dylematów. Opiekę Pana Boga czuje na co dzień. Wciąż potwierdza się w jej życiu to, że jeśli tylko uważnie patrzy, to widzi, jak Pan Bóg „organizuje” jej każdą chwile, każdy dzień. Razem z Nim pokonuje problemy, kiedy nawarstwiają się obowiązki, kiedy nie da się zgrać terminów itd. Po zakończeniu dnia widzi, że wystarczy tylko zaufać Bogu. Często powtarza sobie: Powierz Panu swą drogę, On sam będzie działał.

Dzielą się doświadczeniem

Reklama

Po kilkunastu latach życia małżeńskiego i rodzinnego, po wielu przeżytych rekolekcjach, kiedy zdecydowali, że pragną się dalej formować w prowadzonej przez ks. Leszka Starczewskiego Wspólnocie Dobrego Słowa i Eucharystii, Romek co jakiś czas słyszał w sobie głos: „katechezy przedmałżeńskie”, „katechezy przedmałżeńskie”. Kiedy powiedział o tym Basi, ta go obśmiała. - Katechezy przedmałżeńskie? My?! Ale Romek jak się weźmie za „pobożne rzeczy”, to nie ma siły. Codziennie rano chodzi na Mszę św. do Ojców Kapucynów. Pewnego dnia usłyszał, że organizują katechezy. Postanowił, że podejmie decyzję, jeśli otrzyma jakiś znak - położył przed Panem Bogiem, jak sam przyznał, „runo Gedeona”. Po południu Basia szła na pogrzeb. „Jeżeli Mszę pogrzebową będzie odprawiał ten sam ojciec, który prowadzi katechezy, to się zgłoszę”. Księży w parafii jest blisko dziesięciu, więc prawdopodobieństwo było niewielkie. Ale Pan Bóg spłatał figla. Pogrzeb prowadził o. Wit. Za katechezy przedmałżeńskie odpowiadał o. Wit. To było pięć lat temu. Zaczęli wspólnie z Basią głosić co dwa miesiące katechezy. Później pojawiły się zaproszenia z innych parafii: ze św. Józefa, z Miłosierdzia Bożego oraz z Zagnańska. Starają się pokazać młodym ludziom, że małżeństwo jest piękne, święte i warto w nie wchodzić. Mąż i żona - razem - są ikoną Boga, czyli obrazem najdoskonalszej miłości, jaką ma Bóg, a dobrze przeżyte małżeństwo wprowadza w Niebo. Basia boleje nad tym, że wiele młodych osób zawiera małżeństwo bez tej świadomości. Jest jej przykro, że wiele małżeństw się rozpada, że niejednokrotnie ci, który przychodzą przed ołtarz po błogosławieństwo, czynią to tylko po to, by zadośćuczynić tradycji, zadowolić rodziców. - Tymczasem sakrament małżeństwa to realna siła, jakiej Pan Bóg udziela do tego, żeby nasze życie było udane. „Bez pomocy Pana Boga, tak «o własnych siłach», nie dalibyśmy rady ani być ze sobą tyle lat, ani wychować dzieci”. Mówią o tym młodym ludziom, wskazując na wartość modlitwy, słowa Bożego, wspólnego przeżywania Eucharystii. Swoje konferencje opierają między innymi o symbolikę trzech ołtarzy, na których dokonuje się swoista ofiara. Trzy sfery życia małżeńskiego niezbędne w tej relacji to ołtarz eucharystyczny, czyli cała rzeczywistość przeżywania wiary, stół, przy którym nie tylko spożywa się posiłki, ale zasiada do dialogu małżeńskiego, i łoże małżeńskie.

Świat wartości

Nie żałuje swoich życiowych wyborów. Tego, że jest nauczycielką. Młodzież bywa trudna, niektórzy twierdzą, że coraz trudniejsza, ale można się z nią porozumieć, jeżeli traktuje się ją „po ludzku”, serdecznie. Trzeba wymagać i być sprawiedliwym. Basię przeraża to, że ludzie młodzi coraz mniej czytają, przez co przestają się rozwijać. Niepokoi, że w liceach ubywa godzin języka polskiego, historii. Zadanie nauczyciela postrzega jako rolę przewodnika również po świecie wartości, które trzeba wskazywać bardzo jasno i precyzyjnie, i akurat w tej dziedzinie trzeba być bezkompromisowym. Na świecie jest zbyt wiele kompromisów. Cieszy ją, że wielu młodych ludzi zachowuje wrażliwość na piękno i dobro, na relacje z innymi. Uczniowie Katolickiego Liceum i Gimnazjum im. św. Stanisława Kostki wielokrotnie podkreślają, że cotygodniowa Msza św. jest dla nich wielką wartością i źródłem siły. Stara się mieć czas dla wychowanków, żeby wysłuchać i jeśli da się, to doradzić, ale to, co uważa za najważniejsze, to wychowywanie do odpowiedzialności za swoje życie.

Przeżywanie ciszy

W przeszłości nie było roku, żeby nie jeździli na oazy. Teraz są rekolekcje ze Wspólnotą Dobrego Słowa i Eucharystii. Pamięta pierwszy rodzinny wyjazd do Krościenka. Zawsze byli zakochani w górach. Wracają do nich co roku. Gdy urodziły się dzieci, zwolnili tylko na chwilę. Gdy dziewczynki podrosły, wybrali się na górski szlak. - Wyszliśmy z dziećmi na szlak wiodący na Trzy Korony. Po krótkim czasie dziewczynki zaczęły protestować, że góry inaczej wyglądają - do tej pory znały je tylko z obrazków - że dalej nie chcą iść. Nie pomogła próba przekupienia poziomkami. Zawrócili więc z drogi. Na Trzy Korony w tym dniu już nie doszli, ale później był Turbacz, Tatry i inne góry. Dziewczyny podzieliły miłość rodziców i teraz tak planują czas, by chociaż weekend, kilka dni spędzać na górskich wypadach. Basia nie lubi dużych zgromadzeń, tłumów ludzi, zorganizowanych wyjazdów, ale była z młodzieżą w Taizé, La Salette. Katolicka szkoła daje możliwość uczestniczenia w pielgrzymkach, więc w Jubileuszowym 2000 r. pojechali do Włoch. Zwiedzili Padwę, Florencje, Wenecję, Asyż, Monte Cassino i Rzym. Uczestniczyli w audiencji generalnej z Janem Pawłem II. To były chwile, których nigdy nie zapomni.

Jej świat

Oprócz rodziny i wspólnoty, jej światem, który kocha, jest szkoła. To jej życie. Cieszy się, gdy uczniowie nawiązują z nią bardzo ciepłe relacje, szukają kontaktu, przychodzą, żeby porozmawiać o sobie, o swoich problemach. Od tego jest nauczyciel, żeby wysłuchać, podpowiedzieć, wskazać rozwiązanie problemu. Nauczyciel nie jest tylko od przekazywania wiedzy. Bardzo dobrze czuje się w katolickiej szkole, w której może uczestniczyć w Eucharystii, gdzie dzieciom przekazywane są wartości chrześcijańskie. Oprócz tego duży nacisk kładziony jest na budzenie patriotycznych postaw wśród młodych ludzi. O Polsce, jej historii, o patriotach walczących o wolność dużo się mówi. Ostatnio w szkole powstał Klub Historyczny im. Armii Krajowej. Tak, ma szczęście uczyć w dobrej szkole, którą sobie wymarzyła.

W następnym numerze sylwetka Władysławy Janiny Orlikowskiej z Włoszczowy, która przeżyła gehennę wygnania z Polski i zesłania do Kazachstanu, odznaczonej „Krzyżem Zesłańców Sybiru”.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Chile: coraz mniej katolików, Kościół potrzebuje żywych wspólnot

2025-07-08 17:44

[ TEMATY ]

Kościół

Chile

spadek

wierni

Grażynak Kołek

Spis ludności Chile wykazał, że coraz mniej mieszkańców tego południowoamerykańskiego kraju deklaruje się jako katolicy. Z kolei coraz więcej określa siebie mianem osób bez przynależności religijnej lub deklaruje przynależność do wspólnot protestanckich.

Ze spisu wynika, że w 2024 roku za katolików uważało się 54 proc. obywateli Chile powyżej 15. roku życia. W 1992 roku było ich 77 proc., a w 2002 roku - 70 proc. Przynależność do wspólnot protestanckich deklaruje obecnie 16 proc. mieszkańców tego kraju, zaś 26 proc. nie wyznaje żadnej religii.
CZYTAJ DALEJ

Psychiatra i lekarz dla 13-latków bez wiedzy i zgody rodziców?

2025-07-09 11:05

[ TEMATY ]

ustawa

PFROŻ

ograniczenia prawa rodziców

Adobe Stock

Ustawa ograniczająca prawa rodziców

Ustawa ograniczająca prawa rodziców

„Projekt ten będzie powodować konflikty w rodzinie, podważać zaufanie do rodziców, alienować małoletnie dzieci z więzi rodzinnych i pogłębiać ich osamotnienie, przez co godzi w dobro dzieci deklarowane w uzasadnieniu projektów” - czytamy w przekazanym KAI Stanowisku Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia dotyczącym projektów ustaw ograniczających prawa rodziców.

Autorzy komentują projekt nowelizujący ustawę o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta oraz ustawę o zawodach lekarza i lekarza dentysty, uchwalony przez Sejm 25 czerwca 2025 r. Wprowadza on zmiany dotyczące przede wszystkim możliwości uzyskiwania przez małoletnich (od 13 roku życia) określonych świadczeń zdrowotnych w zakresie opieki psychiatrycznej, bez zgody i wiedzy rodziców.
CZYTAJ DALEJ

Jubileusz Młodych w Rzymie [zapowiedź]

2025-07-09 14:15

Vatican Media

Z racji Roku Jubileuszowego w Rzymie odbywać się będzie Jubileusz Młodych. Na przełomie lipca i sierpnia tysiące młodych z całego świata przyjadą na spotkanie z Ojcem Świętym Leonem XIV.

Nie zabraknie także innych wydarzeń, które będa pomocą młodym w poznawaniu Pana Boga i drugiego człowieka. - Z Archidiecezji Wrocławskiej do Rzymu wyrusza około 400 młodych. Są grupy, które wylatują samolotami. Jedna z nich, wraz z ks. Piotrem Rozpędowski wyrusza szybciej, aby jeszcze być na tzw. dniach w diecezji. Z kolei grupy młodzieży wraz z duszpasterzami z Milicza i Brzegu jadą autobusami, aby po drodze odwiedzić jeszcze kilka miejsc i spędzić wspólnie ten czas. Są też grupy duszpasterstw akademickich - podkreśla ks. Tomasz Latawiec, koordynator przygotowań do ŚDM w Archidiecezji Wrocławskiej i wikariusz parafii Miłosierdzia Bożego w Oławie, dodając: - Jesteśmy już na ostatnim etapie przygotowań do wyjazdu. Razem z nami będzie bp Maciej Małyga. Rozpoczynamy 28 lipca i wtedy w Rzymie mamy zakwaterowanie i dzień później będzie oficjalne rozpoczęcie i Msza święta na placu św. Piotra. Na środę i w czwartek przygotowane są wydarzenia o charakterze kulturalnym, artystycznym i duchowym, a my będziemy uczestniczyć w przeznaczonej dla nas polskiej strefie. Nie zabraknie także Eucharystii czy adoracji Najświętszego Sakramentu. A w piątek na Circo Massimo zaplanowany jest nabożeństwo pokutne, aby młodzi mogli przygotować się do sakramentu pokuty. W sobotę, czyli 2 sierpnia wszyscy udajemy się na Tor Vergata, gdzie będzie Msza, koncerty i świadectwa, a także wieczorem między 20:30 a 21:30 rozpocznie się czuwanie z Ojcem Świętym. A w niedzielny poranek papież będzie sprawował tam Eucharystię dla nas.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję