Reklama

Rok święty św. Jakuba Apostoła

Z biskupem w drodze do Santiago de Compostela (4)

Niedziela toruńska 46/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wędrując do Santiago, na pątniczej drodze nie byliśmy sami. Im bliżej celu, tym więcej spotykaliśmy pielgrzymów. Z tymi, którzy wędrowali podobnym rytmem, czyli ok. 30 km dziennie, spotykaliśmy się prawie każdego dnia, pozdrawialiśmy się w drodze lub nocowaliśmy w tych samych albergue. Po jakimś czasie okazywało się, że tworzymy swego rodzaju rodzinę tak, jakbyśmy znali się bardzo długo. Były też spotkania jednorazowe, niezwykłe, które zapadały w naszej pamięci.
Pierwsze z tych radosnych spotkań miało miejsce już w Madrycie. Urszula i Grzegorz, którzy od lat mieszkają w stolicy Hiszpanii, z wielką radością, bezinteresownie poświęcili nam prawie 2 dni, aby się nami zaopiekować w Madrycie, pokazać najpiękniejsze zakątki tego miasta. Z nimi również mieliśmy okazję zjeść kolację w tradycyjnym madryckim barze, w którym na ścianach wisiało pewnie kilkaset szynek będących hiszpańskim przysmakiem.
Kolejne miłe spotkanie odbyło się na początku drogi po przybyciu do Sahagun. Miejscowy proboszcz, z którym koncelebrowaliśmy Mszę św., z radością towarzyszył nam cały wieczór, pokazał kościoły należące do parafii oraz skarby dawnego, potężnego klasztoru benedyktynów. Kapłan ten bardzo zaangażowany w życie swojej parafii mówił nam wiele o radościach i troskach Kościoła w Hiszpanii. Odczuliśmy, że dla duszpasterza pracującego na szlaku Camino de Santiago jest ważne to, że spotyka co jakiś czas ludzi, którzy rzeczywiście tę drogę traktują jako pielgrzymkę.
Niezwykłe przyjęcie zgotowano nam w benedyktyńskim albergue w Rabanal del Camino. Nie było tam nic z komercyjnego podejścia do pielgrzymów. Jedna z wolontariuszek, która posługiwała pielgrzymom, przybyła aż z Australii, aby w ten sposób uczestniczyć w fenomenie, jakim jest Camino. Pewnie każdego dnia działo się tam to samo, przychodzili zmęczeni pielgrzymi, a ona z tym samym uśmiechem witała przybywających, częstując angielską herbatą i herbatnikami. Samo przyjęcie spowodowało, że poczuliśmy domową atmosferę. Potem wieczór i modlitwy wspólne w kościele, a następnego dnia jeszcze przed świtem serwowane pielgrzymom kromki chleba z dżemem i kawa. Wszystko to z radością i sercem.
Z podobną życzliwością spotykaliśmy się jeszcze nieraz. Na przełęczy Alto do Poio, gdzie zatrzymaliśmy się na nocleg w skromnym albergue na zapleczu baru, spotkaliśmy rodzinę zajmującą się od ponad 30 lat obsługą pielgrzymów. Skromny bar, z najbardziej potrzebnymi w drodze potrawami i napojami oraz zaplecze z noclegami. Wszystko to za niewielkie pieniądze. Kiedy przybyliśmy tam, była niedziela. W drodze nie mieliśmy okazji odprawić Mszy św., a więc zaraz po dojściu na miejsce sprawowaliśmy ją z niezwykle pięknym widokiem na okolicę w tle. Dołączyło do nas kilka osób, m.in. mężczyzna z Niemiec, który, jak potem zauważyliśmy, co jakiś czas musiał podjeżdżać samochodem, bo tusza nie pozwalała mu na przejście całej pielgrzymki. Na Mszy św. była też pani mieszkająca w centrum Paryża, która bardzo się ucieszyła, że mogła być w niedzielę na Mszy św. Z żalem z daleka przyglądała się nam starsza pani, właścicielka baru i albergue, która - jak potem się żaliła - nie mogła być na Eucharystii tej niedzieli w związku z obowiązkami względem pielgrzymów. Bardzo się jednak ucieszyła z otrzymanego drewnianego różańca, który zaraz odłożyła do swoich pamiątek, które otrzymywała od pielgrzymów. Sama przygotowała dla nas tradycyjny galicyjski obiad, na który składały się: zupa ziemniaczana, mięso w tłustym sosie z warzywami i ziemniakami, wino oraz tradycyjna tarta de Santiago.
Przez kilka dni mieliśmy okazję iść z grupą Słowaków. Spotkaliśmy ich pierwszy raz w albergue w Gonzar. Kiedy dowiedzieli się, że będziemy sprawować Mszę św., poprosili, by mogli w niej uczestniczyć. Tego dnia przypadło nam sprawować Eucharystię na cmentarzu w sąsiedztwie kościoła. Niestety, nie było innej możliwości. Miło spotkać na trasie „prawie rodaków”, którzy - tak jak my - podążali w duchu prawdziwie pielgrzymim.
Parokrotnie spotykaliśmy na trasie także Polaków. Okazuje się, że jest ich coraz więcej. Bardzo często są to księża prowadzący duszpasterstwa młodzieżowe, a letnia pielgrzymka do Santiago w małej grupie jest częścią całorocznej pracy formacyjnej. Jedna z grup była niezwykle liczna, to młodzież oazowa, która na Camino przeżywała III stopień swoich rekolekcji, zmodyfikowany i przystosowany właśnie do tej trasy. W pięknym kościele w Melide Biskup Józef przewodniczył Mszy św., a młodzież nie mogła uwierzyć, że biskup idzie z plecakiem jak wszyscy. Kiedy już dali się przekonać, pojawiła się jeszcze jedna wątpliwość, czy chłopcy z naszej grupy nie są klerykami, bo jak to tak, świeccy z biskupem na Camino? Z tą grupą spotykaliśmy się jeszcze parokrotnie. Takie spotkania w drodze są zawsze niezwykle budujące.
Tajemnicą pozostaje dla nas Patryk, który mieszkał z nami w niewielkim albergue za Ponferradą. Młody sympatyczny Niemiec, kiedy dowiedział się, że będziemy odprawiać Mszę św. w miejscowym kościele, wyraził pragnienie, by w niej uczestniczyć. Trochę było dla nas dziwne, że nie wykonał nawet znaku krzyża. Spotkaliśmy się potem na kolacji. Opowiedział Księdzu Biskupowi, jak wyglądało jego życie. Praktycznie dotknął w nim wszystkiego, co najgorsze, począwszy od braku normalnego domu rodzinnego, przez uzależnienia i inne dotkliwe problemy. Dopiero jakaś katolicka organizacja pomogła mu się pozbierać. Studiuje teraz filozofię i szuka swego miejsca w życiu. Wyznał także, że dotychczas nie przyjął sakramentu chrztu, a na Camino szuka, już po raz kolejny, swojej drogi.
Parokrotnie spotykaliśmy także dwie francuskie zakonnice, które, idąc, ewangelizowały. Widzieliśmy je w czasie rozmowy z przypadkowo spotykanymi ludźmi oraz w czasie modlitwy, kiedy odprawiały w plenerze liturgię godzin lub trwały na adoracji Najświętszego Sakramentu w kościele. Uczestniczyły także z nami w Mszy św.
Wszystkie te postawy uświadomiły nam, jak wielkim dobrem jest Camino de Santiago. Można iść w duchu głęboko religijnym, przeżywać swego rodzaju pielgrzymkę życia, można także iść w poszukiwaniu celu i sensu swojego życia. Wielu właśnie tam go znajduje. Często spotykaliśmy ludzi, którzy szli w zamyśleniu i milczeniu, anonimowo i nikt nie wiedział kim są, jakie zajmują miejsce w społecznej hierarchii, ale to na Camino w ogóle się nie liczy. Wszyscy podążają jako pielgrzymi w jednym kierunku, tak samo znosząc radości i trudy drogi. Myślę, że nawet ci, którzy idą do Santiago z czysto turystycznych pobudek, nie pozostaną obojętni na duchowe przeżycia związane z pielgrzymką do grobu św. Jakuba.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Karol Nawrocki na Marszu Za Polską: Polacy chcą dzisiaj zmiany

2025-05-25 15:42

[ TEMATY ]

Warszawa

Karol Nawrocki

Marszu Za Polską

PAP

Karol Nawrocki na Marszu Za Polską

Karol Nawrocki na Marszu Za Polską

Polacy chcą dzisiaj zmiany, nie godzą się na to, aby rząd kontrolował wszystkich, aby nas zadłużał - powiedział dziennikarzom obywatelski kandydat na prezydenta popierany przez PiS Karol Nawrocki podczas niedzielnego "Marszu za Polską" w Warszawie.

"Marsz za Polską" zorganizowany przez sztab Nawrockiego z ronda de Gaulle'a przeszedł w niedzielę Nowym Światem oraz Krakowskim Przedmieściem na plac Zamkowy. Na jego czele idą m.in. Nawrocki, szef PiS Jarosław Kaczyński, a także inni czołowi politycy ugrupowania.
CZYTAJ DALEJ

Bazylika św. Jana na Lateranie - katedra biskupów Rzymu i matka wszystkich kościołów

2025-05-25 16:26

[ TEMATY ]

Rzym

bazylika św. Jana na Lateranie

katedra biskupów

matka kościołów

Vatican Media

Absyda Bazyliki Laterańskiej, Rzym

Absyda Bazyliki Laterańskiej, Rzym

Bazylika Laterańska, którą obejmuje dziś Leon XIV, to nie tylko katedra Biskupa Rzymu, ale również pierwsza monumentalna świątynia chrześcijańska w Wiecznym Mieście. Jest naocznym znakiem początków chrystianizacji Rzymu i zachodniej cywilizacji.

Niedaleko murów rzymskich, w pobliżu mostu Mulwijskiego nad Tybrem, rozegrała się jedna z najsłynniejszych bitew w historii: 28 października 312 roku cesarz Konstantyn pokonał oddziały swojego rywala Maksencjusza. Tradycja głosi, że w noc przed bitwą Konstantyn ujrzał we śnie krzyż z napisem „In hoc signo vinces” - w tym znaku zwyciężysz. W dowód wdzięczności za spełnienie obietnicy Konstantyn postanowił zbudować w Rzymie bazylikę poświęconą Chrystusowi Zbawicielowi - i przeszedł do historii jako pierwszy cesarz chrześcijański.
CZYTAJ DALEJ

Nabożeństwo Drogi Światła

2025-05-25 22:07

Julia Nowińska

Nabożenstwo drogi światła

Nabożenstwo drogi światła

Wydarzenie to stanowi piękną, paschalną formę modlitwy, inspirowaną strukturą Drogi Krzyżowej, lecz skupiającą się nie na męce Chrystusa, ale na Jego zwycięstwie nad śmiercią i spotkaniach ze Zmartwychwstałym Panem.

Przez czternaście stacji uczestnicy wyruszyli w procesji, rozważając tajemnice Zmartwychwstania – od pustego grobu, przez ukazywanie się uczniom, aż po Zesłanie Ducha Świętego. Każda stacja była okazją do głębokiej refleksji i wspólnej modlitwy, w atmosferze radości i duchowego uniesienia, charakterystycznej dla okresu wielkanocnego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję