Reklama

Rozeznał skarby duchowe tej ziemi

3 października br., w przededniu wspomnienia św. s. Faustyny Kowalskiej, miało miejsce uroczyste wprowadzenie relikwii bł. ks. Michała Sopoćki do myśliborskiego sanktuarium.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pierwsza niedziela października, słoneczny i ciepły dzień oraz rozgrzane miłością serca mieszkańców Myśliborza - to zewnętrzna atmosfera tych niepowtarzalnych chwil, kiedy po 63 latach znowu przybył do tego miasta róż (jak nazwał je abp Andrzej Dzięga) bł. ks. Michał Sopoćko. Najpierw relikwie błogosławionego nawiedziły kolegiatę myśliborską. Ks. Michał „zajrzał” znowu do tej świątyni, tak jak to czynił za życia, nawiedzając nieraz Myślibórz - o czym wspomniał w słowie powitania dziekan myśliborski ks. kan. Jerzy Tobiasz. Mszy św. koncelebrowanej przewodniczył abp Edmund Piszcz, emerytowany pasterz archidiecezji warmińskiej, a słowo Boże wygłosił abp Andrzej Dzięga. Metropolita, przywołując psalm responsoryjny: „Słysząc głos Pana, serc nie zatwardzajcie”, prosił licznie zebranych wiernych, miejscowych i pielgrzymów z różnych zakątków metropolii, by służyli Bogu całym sercem, umysłem i wolą. A odwołując się do Drugiego Listu św. Pawła do Tymoteusza, zachęcał wszystkich, aby na nowo rozpalili w sobie charyzmat Boży (por. 2 Tm 1, 6). Podkreślając przy tym, że każdy może to uczynić, gdyż każdemu Bóg daje swoje dary i każdy jest wezwany do świętości. Mówił, że losy świata nie zależą od wielkich tego świata ani od polityków, ale od świętych. Ukazał bł. ks. Michała Sopoćkę jako człowieka zawierzenia, zapraszając w tym miejscu wiernych do podobnej postawy.
Po tych krótkich, ale duchowo bogatych odwiedzinach kolegiaty wszyscy udali się do sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Godzinnej „procesji różanej”, podczas której prawie każdy niósł różę, towarzyszyło niezwykłe skupienie. Wprowadzenia do poszczególnych tajemnic różańcowych zaczerpnięte były z rozważań ks. Sopoćki, a relikwie nosiły poszczególne stany mieszkańców Myśliborza. W sanktuarium rozpoczęła się Godzina Miłosierdzia. Po krótkiej inscenizacji miała miejsce Koronka do Miłosierdzia Bożego, podczas której wierni składali u stóp relikwii bł. ks. Michała setki róż, a potem po raz pierwszy odśpiewano Litanię do bł. ks. Michała Sopoćki (opracowanej na podstawie Dzienniczka św. Faustyny; przeznaczona jest ona do użytku wiernych na terenie archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej). Kolejnej Mszy św. koncelebrowanej przewodniczył (było 25 kapłanów w tym kanonicy Myśliborskiej Kapituły Kolegiackiej w strojach chórowych) abp A. Dziega, słowo Boże wygłosił abp E. Piszcz. Arcybiskup rozpoczął homilię od sceny ukrzyżowania Chrystusa, wskazując na to, że tutaj rozlało się miłosierdzie Boże na ludzkość. Zaznaczył, że ponad sprawiedliwością jest miłosierdzie. Ukazał też postać dobrego łotra, stwierdzając, że jeżeli żałujemy - to znaczy jeszcze kochamy. Następnie dał dwa świadectwa, dopełniając w ten sposób bogate w treść słowo Boże. Pierwsze z nich związane było z osobą ks. Michała. Wspomniał tutaj rok 1959 r., kiedy to, jako młody kapłan z 4-letnim stażem posługiwał w okresie wakacyjnym w jednej z parafii na Półwyspie Helskim. Na wypoczynek wakacyjny przyjechał tutaj także bp Kazimierz Józef Kowalski, a do niego zaś na rozmowę ks. Michał. „Wówczas - jak wspominał Arcybiskup - ujrzałem w bardzo głębokim smutku ks. Sopoćkę. A sytuacja dla niego była bolesna, bo Stolica Apostolska wydała notyfikację, w której nakazała wyciszyć kult miłosierdzia Bożego”. Nie wiem, co mu przekazał biskup, ale z pewnością dał mu pocieszenie w tych słowach, że jeżeli ta sprawa jest z Boga, to się ostoi.
Drugie świadectwo dotyczyło ubiegłorocznej wizyty w słynnym włoskim miasteczku Manopello, gdzie przechowywana jest chusta z Cudownym Obliczem Jezusa Chrystusa. Rozmówczyni Arcybiskupa, siostra zakonna - trapistka, która jako pustelnica bada ową chustę, stwierdziła, że twarz Jezusa zarówno na tej chuście, na Całunie Turyńskim, jak i na obrazie „Jezu, ufam Tobie!”, namalowanym na podstawie wizji św. Faustyny Kowalskiej - jest identyczna.
Przed błogosławieństwem abp A. Dzięga zwrócił się do kanoników myśliborskiej kapituły, dziękując im za dotychczasową posługę: ks. prał. prepozytowi Aleksandrowi Jaszczurowi i ks. Stanisławowi Gulczyńskiemu, którzy z powodu ukończenia 75. roku życia przeszli w stan - kanoników gremialnych seniorów, natomiast powołał na urząd prepozyta - ks. kan. Mariana Kucharczyka, promotora - ks. kan. Stanisława Piekarza, kustosza - ks. kan. Waldemara Michałowskiego i sekretarza - ks. Michała Kostrzewę.
Po błogosławieństwie abp. E. Piszcz poświęcił, umieszczoną na frontonie kościoła tablicę upamiętniającą to wydarzenie.
Dzień 3 października br. to wielkie święto dla Myśliborza i wielkie wydarzenie historyczne. Należą się wielkie uznania dla ks. kustosza sanktuarium ks. kan. Mariana Kucharczyka, ks. dziekana kan. Jerzego Tobiasza, sióstr zakonnych i wszystkich mieszkańców miasta róż, którzy się zaangażowali w to wielkie dzieło.
Ks. Michał Sopoćko urodził się 1 listopada 1888 r. w Nowosadach na Wileńszczyźnie. W 1914 r. otrzymał święcenia kapłańskie z rąk bp. Franciszka Karewicza. Był kolejno: wikariuszem w Taboryszkach (1914-18), a następnie kapelanem Wojska Polskiego w Warszawie i w Wilnie (1918-32). W międzyczasie doktoryzował się, a w 1926 r. objął funkcję ojca duchownego w wileńskim seminarium. Dwa lata później rozpoczął wykłady na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu im. Stefana Batorego i w Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Wilnie. Habilitował się w 1934 r. Był spowiednikiem wielu zgromadzeń zakonnych. Angażował się w odbudowę kościołów w Warszawie i w Wilnie. W latach 1947-62 był profesorem Wyższego Seminarium Duchownego w Białymstoku. Po przejściu na emeryturę prowadził nadal działalność duszpasterską jako rektor kaplicy publicznej Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny w Białymstoku.
Siostrę Faustynę Kowalską po raz pierwszy spotkał w Wilnie w 1933 r. - został wówczas jej spowiednikiem. Zanim jednak doszło do tego spotkania, s. Faustyna widziała ks. Sopoćkę w swej wizji. W ten sposób Jezus odpowiedział na jej prośbę - o dobrego spowiednika. Trzyletni pobyt s. Faustyny w Wilnie był bardzo bogaty w jej przeżycia mistyczne i liczne objawienia. Kiedy jednak siostra opuściła Wilno i wyjechała do Krakowa, ci święci ludzie dalej kontaktowali się ze sobą listownie, aż do śmierci s. Faustyny w 1938 r.
Ks. Sopoćko, przekonując się coraz bardziej o misji, jaka została powierzona s. Faustynie przez Miłosiernego Boga, zaangażował się w nią całkowicie. Polecił s. Faustynie spisywać objawienia, a szczególnie to, co mówił do niej Pan Jezus. Ponadto podjął się spełnienia poleceń Pana Jezusa przekazanych świętej: namalowania obrazu Jezusa Miłosiernego, rozpowszechniania obrazków i Koronki do Miłosierdzia Bożego. Z wielkim zaangażowaniem głosił kazania o Miłosierdziu Bożym, wykorzystując do tego celu nie tylko ambonę, lecz również radio. Pisał liczne artykuły o Bożym Miłosierdziu, zabiegał o ustanowienie święta Miłosierdzia Bożego i o powołanie nowego zgromadzenia. W nocy 16 listopada 1944 r. w Wilnie, w drewnianej kaplicy sióstr karmelitanek ks. Michał przyjął śluby prywatne pierwszych sześciu kandydatek. Taki był początek nowego zgromadzenia.
Niestety, nie było mu dane doczekać się ostatecznego zwycięstwa - nowej notyfikacji Stolicy Apostolskiej z 1978 r. odwołującą tę z roku 1959. Jednakże do ostatnich dni swego życia pozostał wierny Jezusowi Miłosiernemu. Zmarł w Białymstoku 15 lutego 1975 r. I to właśnie w tym mieście dwa lata temu został ogłoszony błogosławionym.
Ks. Sopoćko był kapłanem szczególnie umiłowanym przez Boga. S. Faustyna wielokrotnie podkreślała, że ks. Sopoćko dźwigał nie tylko swój krzyż, ale brał na siebie także ciężary innych. Nazwała go słupem świetlanym oświecającym innym drogę do Boga.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Monika – matka św. Augustyna

[ TEMATY ]

święta

Autorstwa Sailko - Praca własna, commons.wikimedia.org

Portret św. Moniki, pędzla Alexandre’a Cabanela (1845)

Portret św. Moniki, pędzla Alexandre’a Cabanela (1845)

"Święta kobieta” – można by dziś użyć potocznego określenia, przyglądając się Monice, jej troskom i niespotykanej wręcz cierpliwości, z jaką je przyjmowała.

Nie tylko to było niezwykłe, co musiała znosić jako żona i matka, ale przede wszystkim to, jaką postawą się wykazała i jak ta postawa odmieniła życie jej męża i syna. Monika. Urodzona ok. 332 r. w mieście Tagasta w północnej Afryce, pochodziła z rzymskiej chrześcijańskiej rodziny. Jednak największy wpływ na jej pobożność miała prawdopodobnie piastunka, stara służąca, która, zajmując się dziewczynką, dbała, by ta ćwiczyła się w pokorze, umiarze i spokoju. Gdy młoda kobieta wychodziła za mąż za rzymskiego patrycjusza, była bardzo religijna, znała Pismo Święte, filozofię, ale przede wszystkim wierzyła, że z Bożą pomocą będzie dobrą, cierpliwą żoną i matką. I była. Jednak jeszcze wtedy nie miała pojęcia, jak dużo ją to będzie kosztowało i jak wielkie owoce przyniesie jej życie. Przeczytaj także: Monika i Augustyn Najpierw mąż. Był poganinem, ponadto człowiekiem gniewnym i wybuchowym. Lubił zabawy i rozpustę. Monika potrafiła się z nim obchodzić niezwykle łagodnie. Swą dobrocią i cierpliwością, tym, że nigdy nie dopuszczała do kłótni, a także modlitwami i chrześcijańską postawą spowodowała nawrócenie i przyjęcie chrztu przez męża. Gdy owdowiała w wieku ok. 38 lat, miała świadomość, że mąż odszedł pojednany z Bogiem. Syn. Monika urodziła troje dzieci: dwóch synów – Nawigiusza i Augustyna oraz córkę (prawdopodobnie Perpetuę). Mimo ogromnego wysiłku włożonego w wychowanie dzieci jeden z synów – Augustyn zapatrzony w ojca i jego wcześniejsze poczynania, wiódł od lat młodzieńczych hulaszcze życie, oddalone od Boga. Kolejne 16 lat swojego wdowiego życia Monika poświęciła na ratowanie ukochanego syna. Śledząc ich losy, trudno pojąć, skąd brali siły na tę walkę, np. ona – by odmówić własnemu dziecku przyjęcia do domu po powrocie z Kartaginy (wiedziała, że związał się z wyznawcami manicheizmu), on – by nią pogardzać i przed nią uciekać. Była wszędzie tam, gdzie on. Modliła się i płakała. Nigdy nie przestała. Wreszcie doszło do spotkania Augustyna ze św. Ambrożym. Pod wpływem jego kazań Augustyn przyjął chrzest i odmienił swoje życie. Szczęśliwa matka zmarła wkrótce potem w Ostii w 387 r.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV: nawet w godzinie ciemności można miłować aż do końca

2025-08-27 10:40

[ TEMATY ]

Leon XIV

Vatican Media

„Nawet w najciemniejszej godzinie można pozostać wolnym, aby miłować aż do końca” - powiedział Ojciec Święty podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. W swojej katechezie papież skoncentrował się na scenie pojmania Jezusa.

Dzisiaj zastanowimy się nad sceną, która wyznacza początek męki Jezusa: wydarzenie Jego pojmania w ogrodzie Getsemani. Ewangelista Jan, z właściwą sobie głębią, nie przedstawia nam Jezusa przestraszonego, uciekającego czy też ukrywającego się. Wręcz przeciwnie, ukazuje nam człowieka wolnego, który wychodzi naprzód i zabiera głos, otwarcie stawiając czoła godzinie, w której może objawić się światło największej miłości.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV: nawet w godzinie ciemności można miłować aż do końca

2025-08-27 10:40

[ TEMATY ]

Leon XIV

Vatican Media

„Nawet w najciemniejszej godzinie można pozostać wolnym, aby miłować aż do końca” - powiedział Ojciec Święty podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. W swojej katechezie papież skoncentrował się na scenie pojmania Jezusa.

Dzisiaj zastanowimy się nad sceną, która wyznacza początek męki Jezusa: wydarzenie Jego pojmania w ogrodzie Getsemani. Ewangelista Jan, z właściwą sobie głębią, nie przedstawia nam Jezusa przestraszonego, uciekającego czy też ukrywającego się. Wręcz przeciwnie, ukazuje nam człowieka wolnego, który wychodzi naprzód i zabiera głos, otwarcie stawiając czoła godzinie, w której może objawić się światło największej miłości.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję