Reklama

O powołaniu niełatwo mówić

Przez ostatni rok oczy Kościoła zwrócone były na tych, którzy głoszą Ewangelię, wybierając drogę powołania kapłańskiego. Wezwanie do takiej służby odbywa się w ciszy serc i sumień młodych chłopców, którzy podejmując formację w seminarium duchownym, starają się przygotować do życia pasterskiego. Jak mówią o odkrywaniu swojego powołania ci, który są na różnym etapie przygotowania do kapłaństwa lub odkrywają jego wielkość rozpoczynając posługę? Oto refleksje księdza neoprezbitera oraz dwóch alumnów WSD w Rzeszowie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Usłyszałem szept: „Jeśli chcesz...”

Reklama

Maturalne zdjęcie klasowe, które wisi nieco ponad biurkiem, jest w moich oczach beczką najrozmaitszych wspomnień, jakie tylko można sobie wyobrazić: od otrzymania kolejnej oceny celującej z łaciny po rozwieszanie plakatów koncertowych na samochodach pracowników szkoły. Patrząc na to dziś, choć tamten czas był wspaniały, wiele bym zmienił. Wiele, poza decyzją pomaturalną, decyzją dotyczącą mojej dalszej drogi życia. Bóg zawsze był obecny w moim życiu, a w tym właśnie czasie upomniał się, żebym i ja stał się obecny dla Niego. Oczywiście Pan Bóg w swej łagodności nie krzyczał: „Za mną marsz!”, ale zgodnie ze swym upodobaniem cichutkim, ledwie słyszalnym głosem szepnął do serca: „Jeśli chcesz…”. Jakby na przekorę szept okazał się mocniejszy od krzyku i tak w poszukiwaniu swej drogi życia udałem się do seminarium. Czy w ten sposób rodzi się powołanie? Być może! W każdym razie tak było ze mną. Oczywiście moja decyzja nie zapadła od razu. Wiele czasu i modlitwy trzeba było, żeby ta myśl dojrzała, a że z natury jestem człowiekiem niezdecydowanym, chyba wiele nerwów musiałem nadszarpnąć Panu Jezusowi zanim zrobiłem wreszcie to, do czego mnie powołał. Nie wiem, jaka będzie moja przyszłość, ale wiem, że wolą Bożą było, abym znalazł się tu, tzn. w seminarium. Myśl o kapłaństwie pojawiła się u mnie w okresie licealnym, gdy byłem pochłonięty przez różne wspólnoty: Oaza, KSM, LSO itd. Zadawałem sobie wtedy wiele pytań: czy poświęcić życie, by głosić Dobrą Nowinę? Czy oddać wszystko Bogu? Przecież i tak wszystko mam od Niego. Czyżby Jezus chciał, bym został Jego narzędziem? Wielkie ideały przepływały przez moją głowę i tak już napełnioną szkolnymi wzorami. W sercu zaś słyszałem powtarzający się głos: „pójdź za Mną”. Przebrnąwszy przez różne wiraże życia, z pomocą pewnego młodego księdza zdecydowałem w maturalnej klasie, że wstąpię do seminarium. We wrześniu 2008 r. przekroczyłem próg seminaryjnego budynku, by zamieszkać w tej Chrystusowej szkole. Jestem wdzięczny Bogu za każdy dzień tam spędzony, bo czuję, że kroczę dobrą drogą, którą Jezus wybrał dla mnie. I chociaż starsi klerycy już zdążyli nauczyć mnie pokory, jest tu bardzo sympatycznie. Dlaczego podjąłem taką właśnie decyzję? Wydaje mi się, że zrozumiałem, iż tu jest moja wolność, droga i prawdziwe szczęście.
Kl. Jakub Bukowski

Tajemnica spotkań i walki

Powołanie jest doświadczeniem i wydarzeniem tak mocnym i szerokim, że nie sposób całego jego bogactwa zawrzeć w kilku linijkach. Doświadcza tego każdy, kto próbuje rozeznawać i realizować swój sposób dojścia do nieba - bo tak właśnie rozumiem powołanie. Zawsze jednak można znaleźć coś, co nazywamy wyjątkowością własnego powołania. Od pewnego czasu odkrywam, że dla mnie takim wyjątkowym znakiem na mojej drodze ku kapłaństwu jest coś, co nazywam tajemnicą spotkań i walki.
Wiele osób staje na drodze mojego życia. Pierwszą z tych osób jest Jezus Chrystus. Inne spotkania to spotkania z ludźmi. Są one także darem Boga i jednocześnie spotkaniami z Chrystusem, mieszkającym w drugim człowieku. Jest to dar dany, abym zafascynował się jeszcze bardziej tym, do czego zmierzam; bym coraz bardziej kochał Tego, który mnie posyła; bym nie bał się tego, czego nie znam; bym rozumiał to, czego dziś nie rozumiem; bym nie stracił wiary wtedy, gdy przyjdą bolesne doświadczenia; bym odzyskiwał nadzieję wtedy, gdy jestem zbytnio zatroskany - i chyba najtrudniejszej rzeczy - bym uczył się kochać tych, do których dziś nie pałam wielką miłością.
Powołanie jest dla mnie także tajemnicą walki. Ideały, które czerpię od innych osób, chcę także realizować w sobie samym, a to wcale nie jest proste, a wręcz bardzo trudne. Wymaga to ode mnie zmagania się z własnymi przyzwyczajeniami, zmianą własnego sposobu myślenia, zmianą postrzegania innych ludzi. Aby tego dokonywać, muszę angażować wiele sił duchowych i nieco się z tym pomęczyć. Kiedy jednak już się tego dokona, chociaż w małym stopniu, to owoc duchowego zwycięstwa smakuje dużo bardziej niż cokolwiek innego, co jest w zasięgu ludzkiej ręki - mojej ręki.
Kl. Krzysztof Wilczkiewicz

Dlaczego ja?

Zima. Dzwoni budzik. Na zegarze 5.30. Półprzytomny wychylam głowę spod kołdry, leniwą ręką czynię znak krzyża i nie kryjąc złości, zadaję sobie w duchu pytanie: „dlaczego ja, co ja tutaj robię?”. Ta sytuacja przypomina mi się zawsze, kiedy wspominam moje pierwsze dni w seminarium, gdy odkrywałem „uroki wstawania” w „środku nocy”, aby zdążyć do kaplicy na poranną medytację. Dziś będąc na 6. roku, o dziwo też towarzyszy mi to pytanie. Nie jest to już jednak wyrzut niewyspanego kleryka rozpoczynającego seminaryjne życie. Aktualnie to pytanie nabrało głębszego sensu. Dziś widzę ogromną łaskę, jaka mnie spotkała, wielki dar, jaki otrzymałem za darmo, widzę, jak bardzo jestem niegodny tego daru. Jestem szczerze zaskoczony ogromem Bożej miłości, który obdarza mnie, słabego, grzesznego człowieka tak wielką łaską, jaką jest powołanie do kapłaństwa. Zastanawiam się niejednokrotnie, dlaczego to właśnie na mnie spoczęło Boże oblicze, dlaczego to ja usłyszałem słowa: „Pójdź za mną”? Nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie, może dlatego, że każde powołanie, jakim Bóg obdarza człowieka, to ogromna tajemnica… a tajemnicy zrozumieć się do końca nie da. Nad tajemnicą trzeba się z pokorą pochylić.
Nie wiem, kiedy zaczęło się moje pragnienie bycia kapłanem. Odkąd pamiętam, chyba zawsze chciałem zostać księdzem. Można powiedzieć, że to pragnienie wzrastało we mnie naturalnie, tak zwyczajnie i spokojnie. Mam zachowane w pamięci migawki z życia, które niczym drogowskazy pokazywały mi, jaką drogą mam podążać, by nie zbłądzić. Pamiętam, kiedy jako ministrant po raz pierwszy dzwoniłem dzwonkami na Przeistoczenie, tak bardzo chciałem „ładnie” zadzwonić, żeby Pan Jezus się nie obraził. Pamiętam widok z okna mojego pokoju na poddaszu na parafialny kościół oświetlony blaskiem zachodzącego, majowego słońca i podejmowaną ze łzami wzruszenia decyzję o wstąpieniu do Seminarium. Pamiętam, że serce waliło mi wtedy jak zwariowane i czułem się tak jakby zamiast krwi w żyłach płynęły mi słowa: „Pójdź za mną”. Potem pamiętam moje pierwsze dni w seminarium, strach przed tym, że mogą mnie wyrzucić. Pamiętam moment obłóczyn i nogi, które zaczęły się plątać w sutannę. Dziś patrząc w przejmującą postać Jezusa wiszącego na krzyżu w naszej seminaryjnej kaplicy, czuję się po prostu szczęśliwy. Tak po prostu szczęśliwy.
Ks. Przemysław Krzysztoń, neoprezbiter

Oprac. Katarzyna Kawa
W tekście wykorzystano materiały zamieszczone w czasopiśmie „Provocator”, specjalnym numerze pisma WSD „Znak Łaski”

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czerna: 27 Ogólnopolskie Spotkanie Rodziny Szkaplerznej

2025-07-19 19:19

[ TEMATY ]

Matka Boża Szkaplerzna

Czerna

bp Artur Ważny

Karol Porwich/Niedziela

„Maryjo, Tyś naszą nadzieją” - to hasło i temat 27. Ogólnopolskiego Spotkania Rodziny Szkaplerznej, to znaczy wszystkich noszących karmelitański szkaplerz Maryi. Spotkaniu, które odbyło się dziś w sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej w Czernej k. Krakowa przewodniczył bp Artur Ważny. Ordynariusz sosnowiecki wskazywał, że wobec 3 milionów przybyszów do Polski trzeba znaleźć rozwiązania i stosowny społeczny model życia zgodnie z Ewangelią gościnności i miłości, gwarantujący jednak integralność i wartości duchowe polskiego społeczeństwa.

W homilii biskup Ważny ukazał szkaplerz Maryjny w perspektywie obfitości łaski na tle jej suszy duchowej w dzisiejszym świecie i w optyce walki duchowej, która jest konieczna dla naszej świętości. Przeciwnikiem w tej walce, tłumaczył biskup, jest „stary człowiek” - „koń trojański” w nas, świat z jego mentalnością i szatan, duchowy pierwiastek zła.
CZYTAJ DALEJ

Rząd „zrzuca sukienki” z ręką na ambonie

2025-07-19 09:51

[ TEMATY ]

felieton

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

W demokratycznym państwie prawa obowiązuje zasada: wolność słowa dla wszystkich. Nie tylko dla polityków, dziennikarzy czy celebrytów, ale również — a może przede wszystkim — dla tych, których głos formuje sumienia i buduje duchowe kręgosłupy narodu. Dlatego działania obecnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które przesłało do Watykanu notę formalną potępiającą kazania dwóch emerytowanych biskupów — Wiesława Meringa i Antoniego Długosza — budzą poważny niepokój. To nie tylko ingerencja w niezależność Kościoła, ale także jawna próba zastraszenia duchowieństwa i naruszenia podstawowych wolności obywatelskich.

Czy mamy tu do czynienia z powrotem PRL-owskiej mentalności, w której każdy ksiądz był „oczkiem w głowie bezpieki”, a każdy kaznodzieja stawał się zagrożeniem dla władzy? Brzmienie noty MSZ i język używany przez ministra Sikorskiego, który nakazuje biskupowi „zrzucić sukienkę i zapisać się do PiS-u”, zdają się tę mentalność reaktywować. Jakby państwo chciało decydować nie tylko o tym, co wolno mówić w kościele, ale wręcz kto ma prawo do sumienia.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Parolin: sytuacja w Gazie jest nie do zniesienia - czekamy na konkretne kroki

2025-07-19 15:07

[ TEMATY ]

strefa gazy

kard. Pietro Parolin

Gaza

Vatican News

„Sytuacja w Gazie jest nie do zniesienia - czekamy na konkretne kroki” - tak ocenia to, co dzieje się w Strefie Gazy kard. Pietro Parolin, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, w wywiadzie telefonicznym udzielonym 18 lipca wieczorem programowi informacyjnemu Tg2 Post. Kardynał mówił o „granicach, które zostały przekroczone” i o „dramatycznym rozwoju sytuacji”, wzywając do wyjaśnienia, co wydarzyło się w zeszły czwartek podczas ataku wojskowego na kościół Świętej Rodziny w Gazie, w wyniku którego zginęły 3 osoby, a 10 zostało rannych, w tym proboszcz parafii o. Gabriel Romanelli. W odniesieniu do wielu toczących się wojen przypomina, że Stolica Apostolska jest zawsze otwarta na mediację, ale „mediacja”, jak mówi, „ma miejsce tylko wtedy, gdy obie strony ją akceptują”. Następnie wspomniał o wczorajszej rozmowie telefonicznej między papieżem a premierem Izraela.

Kard. Parolin mówił na temat wczorajszej rozmowy telefonicznej papieża Leona XIV z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu. Jej tłem był izraelski atak wojskowy w Strefie Gazy, w którym ucierpiał katolicki kościół Świętej Rodziny. Jego zdaniem, "nie dało się ukryć przed papieżem tego, co się wydarzyło, czegoś tak poważnego”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję