Reklama

Kiedy przychodzi demon

Robert Tekieli, publicysta, wydawca, producent i dziennikarz telewizyjny oraz radiowy. Mąż Olgi, ojciec sześciorga dzieci. Autor cyklu książek „Popularna encyklopedia New Age”, programów radiowych (na www.sielskiefale.pl) „Pocieszenie i strapienie” (pon., śr. 22), „Encyklopedia New Age dla chrześcijan” (pon. 14, na www.encyklopedia.fronda.pl), redaktor strony www. newage.info.pl. W lipcu 2008 r. ukaże się pierwsza część „Leksykonu zagrożeń duchowych” (hasła A-H) autorstwa Roberta Tekieli

Niedziela warszawska 29/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wiesława Lewandowska: - Czy zauważył Pan, jak wielką karierę robi od jakiegoś czasu przymiotnik „magiczny”? Jest ostatnio bardzo często używany i bynajmniej nie w negatywnym znaczeniu.

Robert Tekieli: - To prawda. Absurdalne jest na przykład kiedy w kolorowych magazynach mówi się o „magii” świąt Bożego Narodzenia. Dominujące w Polsce media są bardzo mocno zakorzenione w naiwnym scjentystycznym światopoglądzie, który głosi, że rzeczywistości duchowej nie ma. Dla takich ludzi słowo „magia” oznacza nic innego, jak niecodzienność, nadzwyczajność... Na gruncie tak zredukowanego spojrzenia na rzeczywistość rozplenia się przesąd, który jest doskonałą pożywką dla myślenia magicznego. Paradoksalnie, niewierzący w Boga uwierzą we wszystko.

- Na własnej skórze, a właściwie na własnej duszy, przekonał się Pan o realności magii. Jak to było?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Na początku lat 90., po wyjściu mojego pisma („Brulionu”) z podziemia i jego kolejnym dużym sukcesie, zacząłem współpracować z telewizją. Zarządzałem też fundacją, z którą współpracowało wówczas kilkaset osób. Aby podołać wyzwaniom biznesmena postanowiłem doskonalić swe umiejętności. Poszedłem na kurs doskonalenia i kontroli umysłu według Silvy. Okazało się, o wiele później, że jest to kurs magii i spirytyzmu...

Reklama

- Stał się Pan jasnowidzem, czarownikiem?

- Tak. Mogłem w sposób ograniczony „przewidywać” przyszłość - tak mi się przynajmniej wydawało. Nakładałem ręce na ludzi, zabierałem im bóle głowy, wiedziałem, na co chorują. Czasami musiałem wychodzić z autobusu, gdy był w nim ktoś bardzo chory na serce, bo mi po prostu rozrywało klatkę piersiową… Przychodziły do mnie chore zwierzęta i wpychały się pod ręce…

- Jak Pan wykorzystywał ten dar?

- Nadal byłem biznesmenem i robiłem swoje. Na szczęście byłem tak zajęty, że nie rozwijałem tych „darów”, nie fascynowałem się nimi specjalnie. Nawet wtedy, gdy doznałem euforycznego stanu oświecenia, takiego, jak w buddyzmie zen czy hinduizmie. W tym stanie „świadomości kosmicznej” nie ma sprzeczności między absolutnym determinizmem i absolutną wolną wolą, wszystko jest jasne... W świecie, który zobaczyłem wyraźnie w tej wizji, nie było miejsca dla Boga, bo ja byłem bogiem, potrafiłem odpowiedzieć na wszystkie istniejące na świecie pytania. Gdy ten stan minął, zaczęła rozpływać się też ta moja „wiedza”, teraz nie znam już tych odpowiedzi.

- Był Pan szczęśliwy?

- Tak mi się wtedy wydawało... Teraz wiem, że było to najgorsze doświadczenie w moim życiu.

- Długo trwało to „zaczarowanie”

- Stan euforii trwał chyba ze dwa lata.

Reklama

- Dlaczego się skończyło?

- Ze strachu przed złem, które czaiło się w środowisku ludzi podobnych do mnie! Gdy pewnego razu poszliśmy z żoną na zebranie założycielskie stowarzyszenia Gnosis, obydwoje poczuliśmy, że na sali obecne jest żywe, zimne, śmiertelnie niebezpieczne zło. Poczuliśmy, że ci ludzie mogą nam zrobić krzywdę.
Potem umarł na raka jogin, który uczył wszystkich jak być zdrowym. Rozwiódł się jasnowidz... Zobaczyłem, że to środowisko zbudowane jest na kłamstwie. Powoli zaczęliśmy się nawracać. Zaczęliśmy chodzić do kościoła, żona się ochrzciła, wzięliśmy ślub kościelny.

- Dlaczego taki niewinny kurs doskonalenia umysłu może poczynić tak ogromne spustoszenie w duszy człowieka?

- Metoda Silvy jest jedną z doskonalszych technik inicjacyjnych, gdyż kumuluje w sobie wszystkie praktyki okultystyczne poznane do lat 60. XX wieku. Proponuje zarówno szamańskie techniki depersonalizacyjne polegające na „wchodzeniu” w kamienie, drzewa, a także spirytystyczne, np. zapraszanie do swego wnętrza ducha przewodnika. Jeśli i to nie zadziała to są jeszcze ćwiczenia magiczne: wizualizacja w trakcie medytacji. Poznałem tylko jedną osobę, która oparła się inicjacji magicznej na tym kursie.

- A zatem w praktyce każdy może być narażony na tego rodzaju niebezpieczeństwo?

Reklama

- Przede wszystkim każdy, kto się decyduje na uczestnictwo w tego rodzaju kursach czy warsztatach. Ale nie tylko. Niebezpieczeństwo to przybiera dziś bardziej niewinne formy.

- Jakie?

- Można powiedzieć, że wkracza we wszystkie dziedziny życia, a co najbardziej niepokojące - także do szkół, m.in. przez kinezjologię edukacyjną, przez wschodnie sztuki walki, aikido czy tai chi chuan. W niektórych liceach w Warszawie, a także w innych miastach, nauczyciele wprowadzają dzieci w praktyki magiczne. Są też specjalistyczne szkoły, zarejestrowane w kuratoriach oświaty, jako np. szkoły edukacji ekologicznej, astro psychologii, magii stosowanej i praktycznej, psychotroniczne, psychologii alternatywnej.

- Skoro we współczesnym świecie nie sposób nie zetknąć się z jakąś formą zabobonów i magii, to jak unikać tych najbardziej niebezpiecznych?

Reklama

- Najważniejsze - trzeba je znać. Jest sześć głównych sfer kultury, których uczestnicy z powodu opętania trafiają nawet do egzorcystów. Przede wszystkim mamy ofiary wróżbiarstwa, jasnowidzenia, kart tarota, chiromancji, astrologii i magii, czyli wszelkich prób wywoływania w świecie materialnym efektów, które nie są działaniem fizycznym, tu mieści się również wiara w moc amuletów, pierścieni Atlantów, pentagramów itp. Drugim obszarem zagrożenia jest spirytyzm, wywoływanie duchów, ale też podróże poza ciałem, techniki świadomego śnienia czy kultu UFO. Trzecim - medycyna niekonwencjonalna (bioenergoterapia, reiki, uzdrawianie duchowe, itp.). Czwartym - sztuki i walki Wschodu, zwłaszcza aikido i tai chi, oraz joga i wschodnie rodzaje medytacji. Piątym - transowa muzyka techno i muzyka satanistyczna, przywołująca wprost demona. Szóstym - takie praktyki jak pozytywne myślenie, metody kontroli umysłu (w tym według Silvy), programowanie neurolingwistyczne oraz metody fotograficznego czytania czy szybkiego uczenia się (zwłaszcza te, które wprowadzają w trans czy bardzo głęboki relaks), hipnozę, która choć nie zawsze jest czymś złym, to ponieważ nie do końca znamy jej mechanizm, nie warto z niej korzystać.

- Dlaczego noszenie amuletów jest niebezpieczne?

- Chyba nie bez powodu jest zabronione przez Pismo Święte! Ludzie, którzy sprzedają amulety przekonują, że są one przedmiotami, które mają nam zapewnić opiekę jakiejś niezdefiniowanej siły, mocy. Problem polega tylko na tym, że te przedmioty albo powstają w wyniku rytuałów, w których są poświęcane demonowi, albo zawierają na sobie symbole, które - jak św. Tomasz z Akwinu to opisał - są znakami przynależności do konkretnego świata duchowego. Znaczy to, że nosząc amulet, nosimy tabliczkę z napisem „demonie, zapraszam cię do mojego wnętrza.”

- A co z miłą zabawą w astrologię?

- Tak się składa, że wszystkie jej diagramy i wykresy są bardzo zbliżone do wschodniej mandali i do rysunków, które się medytuje wchodząc w trans. Jak piszą okultyści prawdziwy astrolog jest transowym jasnowidzem. I tu tkwi jej szkodliwość, bo najbardziej niebezpieczne są wszelkie techniki osiągania odmiennych stanów świadomości. W tym stanie człowiek ma wyłączoną funkcję moralnej oceny rzeczywistości i przytłumioną funkcję oceny intelektualnej. Człowiek jest kodowany, nasączany informacjami, poza własnym rozeznaniem.

- Kto i w jakim celu wykorzystuje dziś techniki transowe?

Reklama

- Trans wydaje się nieszkodliwy, no może ekstrawagancki, ale w końcu prowadzi człowieka do wielkich cierpień. Jedną z najbardziej popularnych rzeczywistości transowych jest muzyka techno, która wzorowana jest na psychoaktywnej muzyce szamańskiej. Uczestnicy imprez techno w takt mocnej, monotonnej muzyki wchodzą w trans. Często odbywa się to w scenerii nasyconej satanistycznymi, okultystycznymi czy New Age’owymi symbolami. Nietrudno sobie wyobrazić, co dzieje się wówczas z umysłami tych ludzi…

- Młodzież chętnie uprawia dziś wschodnie sztuki walki. Trudno wprost uwierzyć, że i to może być niebezpieczne!

- Niestety, wiemy to na pewno, że np. aikido i tai chi powodują otwarcie na rzeczywistość demoniczną. Niebezpieczeństwo polega na tym, że na bardziej zaawansowanym etapie uprawiania tych sztuk następuje medytacyjne otwarcie na telepatię, na przewidywanie ruchów przeciwnika, na oddziaływanie bez dotyku…

- I to jest złe?

- To są już „dary” demoniczne. Podam przykład chłopaka, który ćwiczył aikido, był wychudzony, a jednocześnie miał tak potężną siłę psychiczną, że ludzie uciekali z pomieszczeń, w których przebywał; potrafił narzucać innym swoją wolę, czuł się jak Bóg. Kiedyś sprzątając mieszkanie znalazł różaniec, gdy wziął go do ręki, usłyszał wewnątrz siebie stek bluźnierstw. Skończyło się egzorcyzmami.

- Jak najprościej przekonać „przetworzonego” przez popkulturę człowieka Zachodu, że zabawa w magię może być groźna?

- Nikogo nie powinno się do niczego przekonywać, po prostu należy informować o tym, jakie są np. konsekwencje wejścia w jogę, w medytację zen, w techniki transowe, techniki spirytystyczne, jakie są konsekwencje noszenia amuletów… Każdy, kto zobaczy depresję, lęk i przerażenie - realne działanie tych praktyk na emocje, na ciało, na ducha człowieka - nie będzie potrzebował już żadnych tłumaczeń.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przesłanie, które płynie z dzisiejszej Ewangelii mówi, że nie wystarcza sama chęć pomagania

2025-07-10 21:29

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Czytamy następnie, że Samarytanin: „Podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem”. To również ważne przesłanie, które płynie do nas z dzisiejszej Ewangelii. Mówi ono, że nie wystarcza tylko sama chęć pomagania. Ważne jest, aby pomagać mądrze, aby pomoc, którą chcemy nieść, była dostosowana do warunków, sytuacji i potrzeb osoby pokrzywdzonej.

Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?» Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?» On rzekł: «Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego». Jezus rzekł do niego: «Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył». Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?» Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź i ty czyń podobnie!»
CZYTAJ DALEJ

Michał Koterski: Modlę się słowami „Jezu, Ty się tym zajmij!”

Niedziela Ogólnopolska 16/2025, str. 68-71

[ TEMATY ]

Bliżej Życia z wiarą

Michał Koterski

Karol Porwich/Niedziela

Michał Koterski

Michał Koterski

Od zawsze marzył o tym, by być fajnym mężem, ojcem, trzeźwym, czego nie doświadczył we własnej rodzinie. Jak udało mu się to osiągnąć?

Dla wielu ludzi obraz Boga wiąże się z obrazem ojca w domu. U Pana było to zaburzone, bo najukochańszy tata – Marek był uzależniony od alkoholu, nie dawał poczucia bezpieczeństwa. Dom rzutował na Pana wiarę?
CZYTAJ DALEJ

Przesłanie, które płynie z dzisiejszej Ewangelii mówi, że nie wystarcza sama chęć pomagania

2025-07-10 21:29

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Czytamy następnie, że Samarytanin: „Podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem”. To również ważne przesłanie, które płynie do nas z dzisiejszej Ewangelii. Mówi ono, że nie wystarcza tylko sama chęć pomagania. Ważne jest, aby pomagać mądrze, aby pomoc, którą chcemy nieść, była dostosowana do warunków, sytuacji i potrzeb osoby pokrzywdzonej.

Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?» Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?» On rzekł: «Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego». Jezus rzekł do niego: «Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył». Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?» Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź i ty czyń podobnie!»
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję