Reklama

Chronić, a nie niszczyć

Niedziela lubelska 25/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdy proaborcyjne media podały, że rzymskokatolicki kapłan skontaktował się w szpitalu z 14-letnią dziewczyną, spodziewającą się dziecka, rozpętała się prawdziwa burza. Seria domysłów, informacji wyssanych z palca, aż po pozbawione wszelkich skrupułów nękanie dziewczyny, którą media nazwały umownie Agatą i atak na znanego w środowisku lubelskim księdza. Na internetowych forach zawrzało, a niemal cała Polska z uwagą śledziła wydarzenia, które rozgrywały się w scenerii szpitalnych sal Lublina i Warszawy. Zwolennicy aborcji na łamach gazet nazywali przestępstwem działania skierowane na ochronę życia; pod sztandarami wolności i szacunku dla drugiego człowieka zapełniali skrzynkę mailową kapłana listami z wulgarnymi pogróżkami. Z drugiej strony te same media, które z młodocianej ciężarnej uczyniły wielką skrzywdzoną, bo w szpitalach odmówiono jej zagwarantowanej prawem aborcji, kilka dni wcześniej z rozrzewnieniem rozpisywały się o innej Agacie - siatkarce, która nad swoje życie za cenniejsze uznała życie dziecka.
W pierwszych dniach ideologicznej dyskusji, której bezwolną ofiarą stała się ciężarna nastolatka, abp Józef Życiński stanowczo przypominał, że zadaniem Kościoła jest ochrona życia. Spekulacje dziennikarzy nt. udziału w sprawie ks. Krzysztofa Podstawki i osób z ruchów pro-life stanowczo przerwała wypowiedź duszpasterza, który 13 czerwca zwołał konferencję prasową. Uczestniczył w niej także ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik Metropolity oraz dr Elżbieta Trubiłowicz, szefowa Ośrodka Ratowania Dziecka Opuszczonego.
Ks. Puzewicz przypomniał, że Kościół podejmuje wiele działań na rzecz ratowania i ochrony życia, w których nurt wpisała się postawa ks. Podstawki. Ze smutkiem zauważył, że część mediów uznała obronę życia za przestępstwo, nie uznając za takie podawanie nieprawdy, np. że ciąża jest wynikiem gwałtu. Poddał w wątpliwość pracę tych dziennikarzy, którzy przekroczyli granice przyzwoitości i postępowali wbrew etyce. Za skandaliczne uznał przeprowadzenie wywiadu z Agatą i naruszenie jej prywatności w czasie, w którym potrzebowała spokoju i wsparcia. Z drugiej strony - z wielkim uznaniem odniósł się do postawy lekarzy, którzy postępując zgodnie z głosem sumienia mieli odwagę odmówić wykonania zabiegu aborcji. „Dobro dziecka powinno być wartością nadrzędną, a wbrew temu część mediów wykorzystała całą sytuację do ideologicznej dyskusji - mówił ks. Puzewicz. - Ważniejsza jest dyskrecja, która chroni godność człowieka, niż powtarzanie kłamstw”.
W dotychczasowej dyskusji o sytuacji Agaty najważniejszym zadawało się wyjaśnienie sprawy, w jaki sposób ks. Krzysztof Podstawka został poinformowany o sprawie, niż w jaki sposób można pomóc nastolatce i jej najbliższym. Dr Elżbieta Trubiłowicz wyjaśniała, że informacje o pracy ośrodka i możliwościach skorzystania z proponowanej przez niego pomocy są dostępne niemal wszędzie. Nikogo nie powinno więc dziwić, że Kościół wszedł w posiadanie informacji o sytuacji Agaty. W szpitalach, szkołach, parafiach, a nawet w wiejskich sklepikach można znaleźć jedną z kilkudziesięciu tysięcy ulotek z całodobowym numerem telefonu zaufania. „Dzięki pracy wolontariuszy w krótkim czasie jesteśmy w stanie dotrzeć do każdej osoby potrzebującej wsparcia - mówiła Trubiłowicz. - Działamy dla ochrony życia dziecka i matki, żeby nie dochodziło do tragicznych sytuacji”. Paradoksalnie, na Lubelszczyźnie, dzięki wysiłkowi lekarzy, a zwłaszcza prof. Jana Oleszczuka, odnotowuje się najmniej zgonów wśród noworodków. Na tym samym terenie, niestety, dochodzi do najczęstszych w Polsce porzuceń i zabójstw dzieci nowonarodzonych. „Wiele kobiet przeżywa trudności związane z sytuacją nieplanowanej ciąży i potrzebuje konkretnego wsparcia - mówiła dr Trubiłowicz. - My staramy się zapewnić wszelką pomoc i dyskrecję”. Ośrodek współpracuje z Domem Samotnej Matki, prowadzonym przez Fundusz Ochrony Życia Archidiecezji Lubelskiej, którego dyrektorem jest ks. Krzysztof Podstawka.
Ks. Krzysztof Podstawka, jako wieloletni duszpasterz służby zdrowia i kapelan szpitala, gdy dowiedział się o sytuacji Agaty - jak podkreślał, z kilku źródeł - podjął się mediacji. „W żaden sposób nie wywierałem presji, swoimi działaniami nie chciałem i mam w sumieniu pewność, że nie zaszkodziłem ani Agacie, ani jej dziecku, mamie i najbliższym - mówił. - Działałem w imię dobra człowieka, kierując się prawdą o godności osoby ludzkiej, która, jak wierzę, rozpoczyna się i towarzyszy człowiekowi od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Zaofiarowałem pomoc małoletniej w postaci schronienia w Domu Samotnej Matki, ponieważ w rozmowie, którą przeprowadziłem z nią, doszedłem do przekonania, że tej pomocy potrzebuje; że decyzje, które podejmuje, nie są do końca jej samodzielnymi decyzjami” - wyjaśniał. Podczas konferencji ks. Podstawka odczytał list z zaproszeniem do spotkań, napisany przez Agatę; zapewnił także, że nie podejmował ingerencji wbrew woli jej najbliższych. Zaznaczył, że jako księdza katolickiego obowiązuje go tajemnica, także spowiedzi, i stara się nawet w rozmowach prywatnych zachowywać jak najdalej posuniętą dyskrecję, by nie naruszać dobrego imienia rozmówcy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne. Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej. Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia. Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie. Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy. Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską. Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej". Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała! Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła. Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża. Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.
CZYTAJ DALEJ

Niepokojące doniesienia. Polska rezygnuje z udziału w międzynarodowej koalicji na rzecz prawa do życia

2025-04-28 21:25

[ TEMATY ]

Ordo Iuris

Adobe Stock

Ministerstwo Spraw Zagranicznych potwierdziło, że Polska wycofała poparcie dla Deklaracji Konsensusu Genewskiego - informuje Ordo Iuris.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych, w odpowiedzi na wniosek Instytutu Ordo Iuris, potwierdziło, że Rzeczpospolita Polska wycofała swoje poparcie dla Deklaracji Konsensusu Genewskiego w sprawie promowania zdrowia kobiet i wzmacniania rodziny – międzynarodowego dokumentu, który sprzeciwia się uznaniu aborcji za prawo człowieka oraz podkreśla nienaruszalne prawa kobiet i dzieci, w tym prawo do życia i zdrowia. Decyzję o wycofaniu podjął Minister Spraw Zagranicznych bez konsultacji społecznych z organizacjami pozarządowymi. Resort przekazał informację w tej sprawie w piśmie datowanym na 9 kwietnia (wniosek został przesłany do MSZ 28 lutego).
CZYTAJ DALEJ

Sztangista Grzegorz Kleszcz: Jan Paweł II przyniósł mi uwolnienie

2025-04-30 08:12

[ TEMATY ]

świadectwo

"Któż jak Bóg" YT

Sztangista Grzegorz Kleszcz

Sztangista Grzegorz Kleszcz

Fanom sportu Grzegorz Kleszcz kojarzy się przede wszystkim jako wybitny sztangista, mistrz Polski, brązowy medalista Mistrzostw Europy (2001), trzykrotny olimpijczyk (2000, 2004, 2008). Ale jego życie to również historia wielu zranień z dzieciństwa, afery dopingowej i licznych kontuzji, a wreszcie depresji, zniewoleń i uzależnień, które przyszły po zakończeniu kariery sportowej.

Nadużywałem alkoholu, "leczyłem się" marihuaną. Uciekałem od tej rzeczywistości coraz bardziej, znalazłem się nad krawędzią przepaści. Wychodziłem w lesie na polanę i krzyczałem do nieba, że ja nie chcę pełzać. Ja chcę latać. Boże, co ja mam robić i jak?! - wyznaje sportowiec.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję