Współcześnie wielu ludzi odrzuca pojęcie przygodności, czyli kruchości naszego istnienia, i absolutyzuje doczesność - jak gdyby tylko na ziemi rozgrywały się dzieje człowieka. Jednak od czasu do czasu przeżywamy doświadczenia, które wywołują wstrząs w naszym życiu i pozbawiają nas pewności siebie. Wystarczy jakiś dziwny ból w okolicy mostka, podwyższone ciśnienie i nagle uświadamiamy sobie jak kruche jest doczesne mieszkanie naszego ducha. A kiedy znajdziemy się na w tzw. erce, skrępowani przewodami podłączonymi do urządzeń, które monitorują pracę naszych zagrożonych organów, kiedy do naszych dłoni zostaną podłączone igły kroplówek, kiedy trudno się nam poruszyć i gdy jesteśmy skazani na pomoc innych (nawet w najbardziej upokarzających sytuacjach), wówczas poznajemy prawdę o przygodności naszego istnienia. Do tej edukacji należy jeszcze przejście skróconego kursu współprzeżywania cierpień innych chorych, dla których często jest to ostatni etap ziemskiej wędrówki. Na tym bolesnym i niepozbawionym lęku etapie ludzkiego życia jakże ważna jest rola bliźnich w białych kitlach - lekarzy i pielęgniarek. Pełni poświęcenia, spieszący ofiarnie z pomocą, nie zawsze mogą pokonać prawa przemijania i przynieść ulgę, ale zasługują na naszą wdzięczność. Jak dobrze, że znajdujemy tam także kapelana, który udziela nam Komunii św. Gdzie zatem powinniśmy szukać pociechy i wsparcia? U Tego, który w Ewangelii zapewnia nas, że w Jego dłoniach są nasze losy, że widzi i nagrodzi każde cierpienie i każdą przelaną łzę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu