Reklama

Wędrówki z Wujkiem

„Za te całodzienne harce, zmówię brewiarz przy latarce!” - takie polecenie wydał ks. Karol Wojtyła podczas jednego ze spływów kajakowych narzeczonym Danusi i Stasiowi, gdy ich kajak „jakoś tak” zostawał w tyle...

Niedziela bielsko-żywiecka 12/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

O takich i jeszcze wielu innych spotkaniach z Janem Pawłem II Danuta i Stanisław Rybiccy opowiadali bielskiej publiczności zgromadzonej w największej sali Książnicy Beskidzkiej. Było to spotkanie niezwykle sympatyczne, bowiem odbywało się w radosnej atmosferze, również dlatego, że uczestniczyło w nim wielu członków Środowiska - jak Ojciec Święty Jan Paweł II zwykł nazywać swoich przyjaciół z Duszpasterstwa Akademickiego. Pani Danuta jest rodowitą bielszczanką, a fragmenty korespondencji Ojca Świętego do Rybickich czytał jej siostrzeniec i chrześniak, znany aktor, Kuba Abrahamowicz.
- Kiedy tu pierwszy raz przyjechałem - opowiadał o stalinowskim Bielsku Stanisław Rybicki - to zaraz sobie pomyślałem, że coś tu nie tak, bo panny pochodzą z porządnej rodziny a mieszkają na rogu Marksa i Lenina. Danusia studiowała polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim i mieszkała w internacie klasztornym obok św. Floriana. Ponieważ raz w roku siostry zakonne pozwalały organizować bal karnawałowy, na jednym z takich bali poznaliśmy się.
- Po tym balu - wtrąca Danuta Rybicka - koleżanka z Duszpasterstwa Akademickiego powiedziała do nas: „Przyprowadziłam wam chłopców do zabawy, to teraz musicie to odpracować. Jest tu taki ksiądz, który chce kościół rozśpiewać”. I w tym właśnie kościele oboje poznaliśmy w tym samym dniu, w tym samym czasie szczuplutkiego księdza. Był to Karol Wojtyła. Śpiewanie ładnie nam wyszło. Wszyscy byli zadowoleni, więc gdy ks. Karol Wojtyła namówił nas, byśmy chodzili na odprawiane przez niego Msze św. do kościoła na szóstą rano, mimo wczesnej pory przystaliśmy na to. Później zaproponował, żeby całą grupą pojechać do Zakopanego obejrzeć kwitnące krokusy. Przychodzimy na dworzec, a tu nikogo nie ma, wreszcie przybiegł jeden z chłopców z informacją, że oni nie mogą jechać, bo im egzamin przenieśli. W końcu pojechaliśmy: pięć dziewcząt z ks. Wojtyłą. Pociąg przepełniony, rozmawialiśmy, ale tak bezosobowo. Kiedy więc dotarliśmy na miejsce i tato koleżanki pokazał nam miejsce z krokusami, spytałam księdza Wojtyłę, czy nie mogłybyśmy zwracać się do niego Wujku. Efekt był taki, że wróciłyśmy bardzo dumne, bo nie dość, że wszyscy zobaczyliśmy krokusy, to jeszcze przyjechałyśmy z naszym Wujkiem. I tym Wujkiem został do samego końca. On nas nazwał Środowiskiem.
- Był to człowiek o głębokim podejściu do ludzi - kontynuje Stanisław Rybicki. - Widać było, jak on bardzo każdego szanuje. Nas do niego przyciągał jakiś charyzmat. On na zainteresowanie odpowiadał zainteresowaniem. Był bardzo przystępny, obdarzył nas przyjaźnią. My to mamy na piśmie. Oto list z 14 lutego 2005 r., w którym dziękuje nam za 54 lata przyjaźni. To jest dar Boży. Myśmy mieli to szczęście, bo był to człowiek niesłychanie wierny w przyjaźni! Niesłychanie!
- Potem się ośmieliłam i mówię, może byśmy, Wujku, pojechali w moje strony, do Bielska, w nasze góry. Wujek się zastanowił i pyta: „Jak to zrobimy”. Ja odpowiadam: „Można by u moich rodziców spać, tylko będzie trochę ciasno”. Na to Wujek: „Ja mam kolegę Franusia w Kozach, to chłopcy ze mną tam zanocują, a dziewczynki pojadą z tobą do Bielska”. Tak było. My musiałyśmy przyjechać do Kóz na szóstą rano na Mszę św., taka była dyscyplina! Moja młodsza siostra wróciła z teatru, widzi, że dom zajęty, to też postanowiła z nami iść w te góry. Tak poznała swojego przyszłego męża.
Po Mszy św. poszliśmy przez Przełęcz U Panienki, przez Hrobaczą Łąkę i dalej, w końcu zeszliśmy na dół do Bielska. Po jakimś posiłku u moich rodziców wróciliśmy pociągiem do Krakowa. Nieco później przyjechaliśmy ponownie do Bielska, tym razem poszliśmy na Błatnię. Rozmawialiśmy po drodze, potem ktoś zostawał z Nim troszkę w tyle, bo chciał porozmawiać na osobności. Ale przychodziły takie chwile, że my sobie rozmawialiśmy a on odchodził na bok i kontemplował, modlił się. Po chwili wracał i był jednym z nas.
- Podobnie było na kajakach - uśmiecha się mąż. - A na kajaki to jeździł tylko z nami. Ja z Nim byłem na wszystkich spływach kajakowych. Żona też pływała, ale nie zawsze mogła. Ostatni nasz spływ zakończył się w sierpniu 1978 r. Wtedy Wujek westchnął: „Kiedy będę mógł znowu tak odpocząć...”. Nie mógł. Wujek pływał jedynką, chyba dlatego, że mógł się wyłączyć, modlić w spokoju. On przywoził na spływ trzy torby: jedna z ubraniem, druga z jedzeniem i trzecia, najcięższa, pełna książek w różnych językach. Stale coś czytał, coś robił. Wykorzystywał każdą chwilę.
- Nauczył nas, że trzeba sobie tak zorganizować czas - włącza się pani Danuta - by był czas na pracę, ale i na odpoczynek. I tego pilnował.
- Był bardzo wysportowany - dodaje Stanisław Rybicki. - Świetnie pływał, ale my go nigdy nie widzieliśmy w kąpielówkach. On pływał wcześnie rano. Gdy my wstawaliśmy, on już był po gimnastyce, ubrany, czekał na nas. Potrafił przepłynąć całe jezioro. Kilkanaście lat później obok niego płynął chłopak - oczywiście kajakiem, bo nikt by mu nie dał rady. Pilnowaliśmy, by mu się coś nie stało. Niepotrzebnie! Chodził po górach tak, że czasem to mu się kamienie do plecaka kładło, by nie pędził! Oprócz Beskidów lubił bardzo Bieszczady, bo tam było spokojnie. Jedną przygodę, gdy ktoś w nocy krzyczał „Ratunku!”, opisał w Pod sklepem jubilera. Dokładnie tak było. Potem trochę było nam nieswojo, gdy odwołali go z kajaków, bo został biskupem. Cieszyliśmy się, ale nie wiedzieliśmy, co to dalej będzie. A on wrócił do nas na te kajaki i powiedział: Wujek zawsze będzie Wujkiem!
- Gdy przeniesiono go do Watykanu, przyjeżdżaliśmy do niego i on spotykał się z nami w czasie pielgrzymek do Polski. Wyjątkiem był rok 2002. Powiedziano nam, że jest słaby, to my się nie staraliśmy o widzenie. Siedzę sobie w domu, a tu dzwoni telefon. Podnoszę słuchawkę i słyszę: „Danusia?” - zawsze tak mówił. „Danusia! Bardzo mi przykro, że się nie spotkałem ze Środowiskiem. Bardzo mi przykro!”. Tak to jest, gdy człowiek nie chciał go trudzić... Ostatni raz całą gromadą widzieliśmy go w Castel Gandolfo. Wtedy poświęcił nam - a było przeszło sto osób - dwie godziny. Śpiewaliśmy pieśni, rozmawialiśmy. Gdy już przebrzmiała pieśń pożegnalna i arcybiskup, teraz kardynał, Stanisław Dziwisz się ucieszył, że wreszcie koniec, Ojciec Święty przysunął swoje krzesło i oświadczył: „A teraz się będę żegnał!”. I każdego przytulił do serca, zamienił kilka słów! Takie były te nasze spotkania. Niestety, już nie powrócą...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pierwsze Drzwi Święte zostaną zamknięte w Boże Narodzenie

2025-12-18 18:44

[ TEMATY ]

rok jubileuszowy

Drzwi Święte

Papież Leon XIV

@Vatican Media

Ponad 32 mln pielgrzymów przybyły dotychczas do Watykanu w roku Jubileuszu Nadziei 2025

Ponad 32 mln pielgrzymów przybyły dotychczas do Watykanu w roku Jubileuszu Nadziei 2025

Zbliża się koniec Jubileuszu Nadziei. Zakończy się on 6 stycznia 2026 roku, w uroczystość Objawienia Pańskiego, kiedy Papież Leon XIV zamknie Drzwi Święte Bazyliki św. Piotra w Watykanie. Wcześniej jednak zostaną zamknięte drzwi pozostałych trzech papieskich bazylik w Rzymie. Jubileusz Nadziei ogłosił i otworzył papież Franciszek, a zakończy go Leon XIV.

Jako pierwsze Drzwi Święte zamknięte zostaną w bazylice Matki Bożej Większej – Santa Maria Maggiore. Stanie się to 25 grudnia, w uroczystość Bożego narodzenia, podczas Mszy św., która rozpocznie się o godz. 18. Przewodniczyć jej będzie kard. Rolandas Makrickas, archiprezbiter tejże bazyliki.
CZYTAJ DALEJ

O. prof. Jacek Salij: o zwierzęta trzeba dbać, ale nie można ich zrównywać z ludźmi

2025-12-19 08:03

[ TEMATY ]

zwierzęta

Adobe Stock

Człowiek został powołany do opiekowania się przyrodą i nie może dopuszczać się okrucieństwa wobec innych istot. Jednak traktowanie psów czy kotów jak ludzi to błąd - mówi w rozmowie z KAI dominikanin o. prof. Jacek Salij. „Zwątpienie w Boga nieuchronnie kończy się zwątpieniem w człowieka. Dzisiaj wielu ludzi chciałoby urządzić świat tak, jakby Boga nie było. W tej perspektywie chciałoby się unieważnić tę prawdę, że na naszej ziemi jeden tylko człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże - i zrównać człowieka ze zwierzętami” - mówi.

Znany teolog, rekolekcjonista i autor popularnych książek o. Jacek Salij OP w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną przypomina, że jako ludzie mamy obowiązki wobec innych istot stworzonych. Bierze pod lupę zwyczaje żywieniowe, które doprowadziły do tego, że zwierzęta nie są już hodowane, tylko masowo „produkowane”. Podejmuje się jednak uporządkowania podstawowych pojęć w dziedzinie, która niekiedy bywa niezrozumiana nawet przez ludzi wierzących, np. kim jest człowiek i czym różni się od zwierzęcia. „Na naszej ziemi jeden tylko człowiek może usłyszeć Ewangelię i na nią się otwierać. I jeden tylko człowiek jest zdolny do modlitwy” - zauważa.
CZYTAJ DALEJ

Teologowie z KUL reagują na zarzuty w sprawie Chanuki

2025-12-19 17:14

[ TEMATY ]

KUL

teolog

chanukowa świeca

pixabay.com/

świace chanukowe

świace chanukowe

Chrześcijaństwo bez judaizmu nie istnieje, a współczesny antysemityzm nosi znamiona dawno potępionej herezji - piszą członkowie Koła Naukowego Teologów KUL w nowym stanowisku dotyczącym dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. Autorzy dokumentu, powołując się na nauczanie Soboru Watykańskiego II, podkreślają, że dialog z Żydami nie jest opcją fakultatywną, lecz koniecznością dla duchowego zdrowia Kościoła. Poruszono także kwestie stosunku katolików do święta Chanuki oraz literatury talmudycznej, przestrzegając jednocześnie przed postawą „ciasnego symetryzmu” w relacjach międzyreligijnych.

- W odpowiedzi na list otwarty przeciwko rokrocznemu obchodzeniu żydowskiego święta Chanuki na KUL, jako teolodzy postanowiliśmy dokonać przypomnienia katolickiego nauczania i optyki na temat dialogu z judaizmem. Nie robimy tego w duchu kontrreformacyjnym czy konfrontacyjnym, ale po to, by w osobach niemających jakiejś pogłębionej wiedzy w tym temacie rozwiać wątpliwości, jak na to zagadnienie patrzy cały Kościół, z Żyjącym Piotrem na czele. Tak, by nikt nie wziął za nauczanie Kościoła pewnych osobistych wątpliwości czy uprzedzeń takiej, czy innej grupy osób. Jest to wyraz naszej misji kroczenia, jako teolodzy, ramię w ramię z Kościołem, w charakterze uczniów, a nie recenzentów - mówi KAI ks. dr Karol Godlewski z KUL.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję