Reklama

Moje pierwsze Boże Narodzenie w Chicago

Niedziela w Chicago 52/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Moje pierwsze święta Bożego Narodzenie w Ameryce? Samotne, bardzo samotne i łzawe.
Było tak. Od momentu przyjazdu do Chicago naprawdę ciężko pracowałam, zresztą jak wszyscy tutaj. Od rana do wieczora. Na okrągło. Zero prywatnego czasu, żadnych nowo poznanych ludzi, żadnego grona przyjaciół. Pełne nastawienie na karierę. Myślałam, że Ameryka jest według takiej miary skrojona, że tak trzeba. Nic bardziej mylnego. W pracy, jak to w pracy, poznaje się wielu ludzi, spędza z nimi trochę czasu, zaznajamia, opowiada o sobie, o kłopotach, rodzinie w kraju, o planach na przyszłość. I tyle... Miałam też trochę znajomych spotykanych po kościele. Mili ludzie, szliśmy po Mszy św. na herbatkę, na pogaduchy. W Polsce nie organizuje się takich spotkań, a szkoda, bo one bardzo ludzi zbliżają. A takie chwile swojskości, bycia w gronie ludzi, którzy w mig rozumieją o co chodzi, śmieją się z tych samych żartów, to samo ich wzrusza, znają te same piosenki czy kolędy - to strasznie ważne na emigracji, w oddaleniu od kraju.
Tamtej zimy dostałam niespodziewany awans. Do sufitu skakałam z radości. Po tak krótkim czasie pobytu w USA to niezwykła rzadkość. No i wylądowałam na tydzień przed Bożym Narodzeniem 500 km na zachód od Jackowa. W wynajętym mieszkanku miałam piękny widok na rzekę, a w kieszeni korzystny kontrakt. I wszystko było dobrze dopóki pracowałam, pracowałam, pracowałam. Wracałam po nocy do domu i padałam bez czucia na łóżko. Ale przyszła Wigilia i mój wspaniałomyślny szef, wiedząc, że jestem Polką, a Polacy świętują już Wigilię, kazał mi iść do domu jakoś koło południa. I co dalej dziewczyno, pomyślałam sobie. Było zimno, wietrznie i nieprzyjemnie. Wiecie od czego zaczęłam? Od szukania kościoła. Mój znajomy powiada, że jak chce się gdzieś trafić na rodaków, to trzeba iść do kościoła albo do karczmy. W tej kolejności. Pojeździłam, podzwoniłam i znalazłam jedyny kościół katolicki w okolicy. Otwarty, w środku kilka osób. Sami Amerykanie. Pomyślałam, że jestem jedyną Polką w promieniu setek mil. Dramat! Z kim ja się opłatkiem przełamię? Amerykanie to bardzo mili, ciepli ludzie, otwarci na drugiego człowieka, ale tęsknot słowiańskiej duszy to oni nie zrozumieją. Było tam starsze małżeństwo, które domyśliło się, że jestem sama jak palec. I zaprosili mnie na obiad świąteczny... do knajpki, gdzie świętowali w gronie przyjaciół. Przy hamburgerach, frytkach i muzyce Franca Sinatry.
I tak zostałam sama w mieszkaniu z widokiem na rzekę. Sama sobie zrobiłam wieczerzę z półproduktów, sama ją zjadłam i solo wyśpiewywałam wszystkie kolędy, nawet te nie śpiewane od dzieciństwa, te babcine. I od tej pory wiem jedno - tak nie wolno spędzać żadnych świąt? A Bożego Narodzenia zwłaszcza, bo to święta radości, jednania, wybaczania i miłości. Wzięłam się więc w garść i rano poszłam do kościoła. Tak żarliwie jak wtedy nie modliłam się długo. A potem, potem był ten proszony obiad z mnóstwem cholesterolu...
Jadwiga

Pierwsze święta Bożego Narodzenia w Chicago do dziś sprawiają, że mam kluchę w gardle. Jeśli miałbym opisać szczęście, to użyłbym słów wyrażających tamte uczucia i emocje. Zresztą, czy istnieją takie słowa?
Po wielu perypetiach tacie udało się ściągnąć nas do Stanów, gdzie mieszkał od kilku lat. Była zima, śnieg, zawiane drogi z lotniska. Tuliliśmy się do siebie nieustannie, nawet podczas tej jazdy z poślizgami. Nie umieliśmy opanować radości. Mama trzymała stale rękę na ramieniu taty, a ten tylko ocierał rękawem policzki. Wmawiał nam, że nabawił się alergii...
Potem zza tego śniegu wyjrzał dom, z dużym świerkiem od frontu. Ciepły, dobry dom, od tej chwili nasz rodzinny. Świadek wielu późniejszych szczęśliwych chwil. Pamiętam poczucie nierealności. Miałem 17 lat i prosto z siermiężnego, szarego, biednego świata realnego socjalizmu trafiłem w sam środek wielkiego wesołego miasteczka. Najpierw olśnił mnie, jak to dzieciaka, blask, przepych i ogrom Ameryki. Całe kilometry ulic oświetlone lampkami choinkowymi. Domy iluminowane od dachu po piwnice. Te centra handlowe... szynki i pomarańczy ile dusza zapragnie. A kościoły? Mój Boże, rewelacja.... świateł tyle, co gwiazd na niebie.
Przepraszam, że piszę tak przyziemnie. Tamte święta pamiętam, może przede wszystkim dlatego, że poczułem moc modlitwy. Że Bóg spełnia nasze prośby - przecież tak prosiłem o wyjazd do taty i oto byliśmy razem. Chyba nigdy wcześniej tak nie wierzyłem w cud Bożego Narodzenia. I tę wiarę, tę iskrę staram się w sobie ochronić i ocalić. Dla siebie i dla moich dzieci.
Marian

Mój amerykański ojczym miał przyjaciela Murzyna. Zaprosił go z całą rodziną do nas na wigilijną wieczerzę. Przez godzinę uczyłem mojego koleżkę Bambo polskiej kolędy Bóg się rodzi... Chłopak miał nieprawdopodobne muzyczne „ucho”. Do dzisiaj pamiętam jaką zrobiliśmy furorę w kościele, śpiewając podczas Pasterski, że aż mury drżały...
Damian

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Galbas w narodowym sanktuarium św. Andrzeja Boboli: bądźmy apostołami jedności

2025-05-16 19:19

[ TEMATY ]

Sanktuarium św. Andrzeja Boboli

Abp Adrian Galbas

Karol Porwich/Niedziela

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

“Mamy być apostołami jedności z Bogiem, przede wszystkim przez to, że sami będziemy trwali w tej jedności, otwierając się na łaskę obecną w sakramentach i słowie Bożym, przyjmując całą naukę Chrystusa oraz dbając o swoje dobrze ukształtowane sumienie” - mówił abp Adrian Galbas. Metropolita warszawski przedowniczył liturgii w Narodowym Sanktuarium św. Andrzeja Boboli, w dniu uroczystości tego patrona Polski, w intencji ducha jedności w ojczyźnie. Hierarcha w kazaniu odniósł się także do wyborów prezydenckich.

- Nie przyszliśmy dzisiaj tutaj jak do jakiegoś muzeum, żeby tylko powspominać dawne historie i powzruszać się siłą naszych przodków. Przyszliśmy tu, aby nabrać siły do naszego chrześcijańskiego życia, dla którego życie i męczeństwo św. Andrzeja ma być wzorem i pomocnym światłem - mówił w kazaniu abp Galbas.
CZYTAJ DALEJ

Panie! Spraw, aby moja wiara przynosiła obfite owoce!

2025-05-14 16:07

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Magdalena Pijewska/Niedziela

Z wielkoczwartkowej mowy pożegnalnej Jezusa w dzisiejszą niedzielę czytamy tylko wstęp. Jezus w swojej mowie do uczniów skupia się na tym, co było w danej chwili najbardziej dla nich istotne.

Po wyjściu Judasza z wieczernika Jezus powiedział: «Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim otoczony chwałą, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy. Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali».
CZYTAJ DALEJ

Na świątyni we Wschowie stanął krzyż

2025-05-17 10:11

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Wschowa

montaż krzyża

Krystyna Pruchniewska

Na kościele św. Jadwigi Królowej we Wschowie 15 maja 2025 zamontowano krzyż. To ważny etap prac wykończeniowych w budowie świątyni.

Z miesiąca na bliżej coraz bliżej zakończeniu budowy nowego kościoła pw. św. Jadwigi Królowej we Wschowie. Trwają ostatnie prace wykończeniowe. Niedawno ułożono posadzkę w prezbiterium. Budowa kościoła rozpoczęła się w 2008 roku. Historia parafii sięga jednak 10 lat wstecz. W kwietniu 1998 roku z inicjatywy proboszcza parafii pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika we Wschowie, ks. Zygmunta Zająca (zmarłego w 2024 roku), rozpoczęto przygotowania do budowy kaplicy na placu przy Osiedlu Jagiellonów. Nowa parafia została erygowana dekretem biskupa Adama Dyczkowskiego 22 sierpnia 2000 roku. Z kolei plac pod budowę kościoła został poświęcony przez biskupa Stefana Regmunta 19 maja 2008. Budowę rozpoczęto 1 września 2008. Przez 19 lat proboszczem i budowniczym kościoła był ks. Krzysztof Maksymowicz, zmarły w 2020 roku. Jego następcą jest ks. Adam Tablowski. Posługę wikariusza sprawuje obecnie ks. Karol Aleksandrowicz. Kościół św. Jadwigi Królowej to jedna z trzech świątyń parafialnych we Wschowie. Zapraszamy do fotogalerii, jak wyglądał montaż krzyża.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję