4 lutego w DPS „Prząśnik” świętowano 25-lecie istnienia placówki. Dom Pomocy Społecznej „Prząśnik” w Brenniku rozpoczął działalność statutową 1 stycznia 1980 r. w kompleksie pałacowym (barokowy zespół pałacowy z XIX w.). Pałac oraz przyległe budynki otoczone są parkiem, który rozciąga się na obszarze 25 hektarów. Atrakcją parku są dwa stawy, strumyk, aleja lipowa oraz aleja dębowa, polany przeznaczone na organizowanie imprez plenerowych, ogrody oraz różnorodny drzewostan będący zabytkowym pomnikiem przyrody. Dom przeznaczony jest dla 115 osób dorosłych, przewlekle chorych. Zadaniem Domu jest zaspokajanie niezbędnych potrzeb bytowych, społecznych i religijnych w sposób umożliwiający godne życie. Wszędzie widać troskliwą opiekę Alicji Jaśkiewicz szefującej tu od 20 lat. Ma ona u swego boku profesjonalną załogę. W ciągu 25 lat dom całkowicie zmienił swoje oblicze. Z „przechowalni” stał się namiastką prawdziwego rodzinnego domu, a mieszkańcy mówią, iż są u siebie, w swoim domu.
Jubileusz był niezwykle ważną okazją dla mieszkańców, jak i pracowników, do spojrzenia wstecz, do refleksji i wymiany serdeczności. Uroczystość uświetnili swoją obecnością starosta Mieczysław Kasprzak wraz z Zarządem, przewodniczący Rady Powiatu Andrzej Rokitnicki, posłowie: Bronisława Kowalska i Tadeusz Samborski, wójt Gminy Ruja Robert Chruściel, ks. kan. Józef Juźków, ks. Piotr Zawadka, proboszcz ks. Stanisław Krzak, jak również sponsorzy i dyrektorzy zaprzyjaźnionych Domów Pomocy Społecznej. Mieszkańcy z wielkim zaangażowaniem przygotowali program artystyczny. Pani Maria Matysiak przywitała gości wzruszającym wierszem, który samodzielnie ułożyła. (Drukujemy go powyżej).
Przewodniczący Rady Mieszkańców Józef Krzystek oprócz kwiatów wręczył pani Dyrektor specjalny certyfikat „Świadectwo troski o człowieka” i to z wynikiem celującym. Uroczystość została zakończona efektownym wjazdem tortu, na którym królował łabędź - symbol Prząśnika.
„Witamy Pana Starostę i Wójta Naszej Gminy,
Bo na nich zawsze można liczyć,
gdy ich o to prosimy
Witamy Księdza Józefa,
który w naszej kaplicy
poprzez modlitwę z Bogiem nas jednoczy.
Witamy też Księdza Piotra,
który stara się jak może,
gdy tylko ma czas, przyjeżdża i głosi nam Słowo Boże.
Dzisiaj w naszym Domu,
jak Państwo wiecie,
obchodzimy 25- lecie.
Od 20 lat zarządza tym Domem
Nasza wspaniała pani Dyrektor
ze swym dobranym zespołem.
Oby ten dom trwał jak najdłużej
I pracowali w nim wspaniali ludzie.
Tacy, jak ci obecni.
Bo to dzięki wam kochani czujemy się bezpieczni.
Tutaj wszystkie dni z wami są miło spędzane,
A nasze biesiady w gazetach opisywane,
A nawet w Faktach pokazywane.
Naszej pani Dyrektor chcemy podziękować,
Że przez lata tak dobrze potrafi tym Domem kierować.
I chociaż codziennie ma mnóstwo spraw na głowie,
To znajdzie czas,
by pochodzić po piętrach
i zapytać o zdrowie.
I dlatego na Twe ręce kwiaty składamy
Za ofiarną pracę i wielkie serce,
bo za to Cię wszyscy
tak bardzo kochamy!”.
Kolejna rocznica przekazania rzymskiego Domu Polskiego Janowi Pawłowi II
2025-11-08 09:24
Włodzimierz Rędzioch
Włodzimierz Rędzioch
W roku 1981 mieszkałem w Domu Polskim przy via Cassia, byłem tam również w listopadzie, kiedy Polonia oficjalnie przekazywała Dom Janowi Pawłowi II.
Uroczystości trwały trzy dni i stały się wielkim zgromadzeniem i świętem Polonii oraz przyjaciół Polski. 6 listopada prymas Glemp odprawił Mszę św. na Monte Cassino a wieczorem w rzymskim hotelu „Ergife” miała miejsce akademia, podczas której przemówili: kard. Rubin, o. Przydatek (przypomniał historię Domu) oraz prof. Grygiel (wygłosił wywiad zatytułowany „Naród i kultura”).
Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout.
Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout. W czasach napiętych terminarzy czy nadużywania social mediów, które trzymają nas w napięciu, a potem pozostawiają w stanie zbliżonym do stuporu lub depresji, to normalne. Bardzo potrzebujemy „świętego spokoju”. Nie zawsze jednak jest on ideałem ewangelicznym. Jeśli chcę zachować dobrostan, nie mogę odwracać głowy od ludzkiej krzywdy, która dzieje się na moich oczach. Nie wolno mi nie reagować, nawet wzburzeniem, gdy trzeba kogoś ostrzec przed niebezpieczeństwem, obronić przed agresorem czy zaangażować się w schwytanie złoczyńcy. Nie mogę wtedy powiedzieć: „to nie moja sprawa”, „od tego są inni”albo „co mnie to obchodzi”. To tchórzostwo. Tak rozumiany „święty spokój” jest nieprawością albo tolerancją zła. Jak mógłbym przymykać oko, gdyby ktoś popychał bliźniego na drogę upadku. Czy jest godziwe nieodezwanie się przy stole – dla zachowania pozytywnych wibracji – kiedy trzeba bronić ludzkiej i Bożej prawdy? Czy milczenie w sytuacji kpiny z dobra, altruizmu czy świętości jest godne chrześcijanina? Czy kumplowskie poklepywanie po ramieniu w imię „przyjaźni”, kiedy trzeba koledze zwrócić uwagę, upomnieć go lub nawet nim wstrząsnąć, uznamy za cnotę? Nawet kłótnia może być święta! Wszak istnieje święte wzburzenie. Jan Paweł II krzyczał do nas wniebogłosy, upominając się o świętość małżeństwa i rodziny oraz o ewangeliczne wychowanie potomstwa. Współczesna tresura, nakazująca tolerancję wszystkiego, wymaga sprzeciwu, czasem nawet konieczności narażenia się grupom uważającym się za wyrocznię. Jezus powiedział: „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię (Łk 12, 49). To też Ewangelia. Myślę, że zdrowej niezgody na niecne postępki, zwłaszcza te wykonywane pod płaszczykiem „zbożnych” czynności czy „szczytnych celów”, uczy nas dzisiaj Mistrz z Nazaretu. Primum: zauważyć ten proces czający się we mnie. Secundum: być krytycznym wobec świata. W dzisiejszej Ewangelii Zbawiciel jest naprawdę zdenerwowany, widząc, co zrobiono z domem Jego Ojca. Nie używa gładkich słów i dyplomatycznych gestów. Zagrożona jest bowiem wielka wartość. Najważniejsza świątynia świata miała za cel ukazanie Oblicza Boga prawdziwego i przygotowanie do objawiania jeszcze wspanialszej świątyni, dosłownej obecności Boga wśród ludzi – Syna Bożego. Na skutek ludzkich kalkulacji stała się ona niemal jaskinią zbójców, po łacinie: spelunca latronum. Dlatego reakcja Syna Bożego musiała być aż tak radykalna. Jezusowy gest mówi: w tym miejscu absolutnie nie o to chodzi! „Świątynia to miejsce składania ofiar miłych Bogu. Pan Jezus złożył swojemu Przedwiecznemu Ojcu ofiarę miłości z samego siebie. Ta Jego miłość, w której wytrwał nawet w godzinie największej udręki, ogarnia nas wszystkich, poprzez kolejne pokolenia i każdego poszczególnie, kto się do Niego przybliża” (o. Jacek Salij). O to chodzi w autentycznym kulcie świątynnym.
Papież Leon XIV spotkał się z 15 osobami z Belgii, ofiarami wykorzystywania seksualnego, którego dopuścili się wobec nich członkowie duchowieństwa, gdy te osoby były jeszcze niepełnoletnie.
Spotkanie, przebiegające w atmosferze bliskości z ofiarami, słuchania i dialogu – głębokiego i bolesnego – trwało prawie trzy godziny i zakończyło się głęboką modlitwą – podało 8 listopada biuro prasowe Stolicy Apostolskiej.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.