Jakiś czas temu, dosłownie kilka tygodni wstecz, uczestniczyłam w rozdaniu nagród za najlepsze prace magisterskie i licencjackie poświęcone życiu. Osobą w sposób szczególny zaangażowaną był pan inż. Antoni Zięba. Wiedziałam, że jest chory. On sam nie ukrywał tego faktu. Oficjalnie mówił, co mu dolega. Równocześnie cały czas przypominał i powtarzał, że naszą powinnością jest walka o życie; od poczęcia do naturalnej śmierci.
Dziś, w uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski otrzymałam informację, że Pan powołał inż. Antoniego Ziębę do Siebie. Jak zareagowałam? Oczywiście, najpierw się za Zmarłego, bodaj największego spośród w tej chwili żyjących obrońców życia, pomodliłam. A potem skojarzyłam jego datę śmierci z dzisiejszym świętem i pomyślałam, że to nie przypadek. Królowa Polski zabrała w taki dzień Człowieka, który głośno, twardo i konsekwentnie opowiadał się za życiem. I pomyślałam jeszcze, że właśnie zamyka się pewna epoka batalii o życie, epoka naznaczona niebywałą aktywnością pana Antoniego…
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W tym dziele śp. inż. Zięba był niezłomny. Dla niektórych wręcz …nudny czy nawet denerwujący. Miał świadomość, że nie wszystkim się podoba jego postawa, jego zaangażowania. Jednak to mu nie przeszkadzało upominać się o największy dar, jaki człowiek otrzymuje od Pana Boga. Potrafił być bardzo przekonujący, uparty i bezwzględny. I takiego Go zapamiętam. Zapewne nie tylko ja.
Jeden z wielu artykułów o nim nosił znamienny tytuł: „Idzie Zięba, będzie o życiu”. Zastanawiam się, kto będzie tak jak on twardy i nieustępliwy w tym temacie. A z drugiej strony, tak sobie myślę, że właśnie dzisiaj obrońcy życia, nie tylko w Polsce, zyskali w niebie swego orędownika. I mocno wierzę, że właśnie teraz pan inż. Antoni Zięba odniesie wiele, wiele kolejnych zwycięstw. I niech tak się stanie!