Reklama

Rozpoczął nowy łów

Słowa „Barki” - znanej, oazowej pieśni miał w swojej pamięci Ojciec Święty Jan Paweł II, kiedy 16 października 1978 r. usłyszał wyrok konklawe. Gdy kapłan otrzymuje dekret na nowy urząd duszpasterski, raz po raz przychodzi refleksja nad sensem tej pieśni. Letnie miesiące to czas zmian, w wyniku których wikariuszowie i proboszczowie rozpoczynają swoisty „nowy łów” - w nowych warunkach, nowym środowisku, z nowymi pomysłami i wyzwaniami. 1 lipca na mocy dekretu abp. Stanisława Nowaka urząd proboszcza w parafii kolegiackiej Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Zawierciu objął dotychczasowy proboszcz parafii Świętych Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Żarkach Mieście, ks. Zenon Gajda. Uroczystość instalacji, czyli wprowadzenia Księdza Proboszcza na nowy urząd miała miejsce w niedzielne popołudnie 5 września. W Liturgii uczestniczyło blisko 90 kapłanów, przedstawiciele władz miasta, zaproszeni goście, parafianie, rodzina i przyjaciele nowego Proboszcza.

Niedziela częstochowska 39/2004

Powitanie przez parafian

Powitanie przez parafian

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

O, Panie, to Ty na mnie spojrzałeś,
Twoje usta dziś wyrzekły me imię.
Swoją barkę pozostawiam na brzegu.
Razem z Tobą nowy zacznę dziś łów.

Z ks. kan. Zenonem Gajdą - proboszczem parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Zawierciu - rozmawia Agnieszka Raczyńska-Lorek

Agnieszka Raczyńska-Lorek: - Z jakimi nastrojami obejmuje Ksiądz nową placówkę duszpasterską - placówkę ze wszech miar wyjątkową, nazywaną wizytówką miasta i regionu?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Zenon Gajda: - Z natury jestem optymistą, dlatego bez większych obaw i lęków podejmuję posługę w nowej wspólnocie. Bagaż doświadczeń zdobytych na poprzednich parafiach jest duży i z pewnością przyda się w służbie na tym terenie. Poza tym pierwsze kontakty z parafianami pozytywnie nastrajają do pracy duszpasterskiej. Jestem pełen wiary i ufności, że wszystko się dobrze poukłada.

- Jaki jest program działania Księdza Proboszcza, jeśli chodzi o życie duchowe parafian?

Reklama

- Pragnę z szerokim sercem i troską wyjść w stronę wszystkich wiernych. Życzeniem moim i celem duszpasterzowania w parafii kolegiackiej jest budowa Kościoła „żywych kamieni”, dlatego na pierwszym miejscu stawiam sprawę rozwinięcia ruchów i stowarzyszeń katolickich, działających w tej parafii, być może powołanie nowych wspólnot. Do tej współpracy zapraszam wierzących i wątpiących, a także ludzi będących do tej pory daleko od Chrystusa. Drzwi kolegiaty są otwarte dla wszystkich. Musimy przecież pamiętać, iż niezależnie od stanowiska, godności, przynależności do ugrupowań społeczno-politycznych staniemy kiedyś przed Bogiem, który nas sprawiedliwie oceni. Chodzi o to, by jak najpiękniej i najpełniej służyć ludziom, by nie zmarnować szlachetnych i głębokich czynów poprzedniego, wieloletniego proboszcza, ks. prał. Piotra Miklasińskiego, który zainicjował tutaj tak wiele zbożnych dzieł.

- Zarówno świątynia, jak i całe jej otoczenie prezentują się okazale i pięknie. Czy to oznacza, że sprawy materialne schodzą całkowicie na dalszy plan?

- W tym miejscu również należy schylić czoła przed Księdzem Prałatem, który nie tylko dla parafii, ale dla całego Zawiercia stał się ojcem wielu prac gospodarskich i wszędzie widać tu jego serce. Otoczenie kościoła rzeczywiście robi imponujące wrażenie, wszędzie porządek, ład i dbałość o najmniejszy szczegół. Na szczęście pozostało jeszcze kilka ważnych inicjatyw do realizacji. Remontu wymagają np. zabytkowe, 37-głosowe organy kościelne. Już umówiona jest firma, która podejmie się odnowy. Prace będą trwać około 2 lat. Konieczne jest też założenie w kościele ogrzewania, o którym już myślimy.

- Co czuje i przeżywa nowo mianowany Proboszcz najstarszej świątyni miasta, matki wszystkich zawierciańskich kościołów?

Reklama

- Pełnienie posługi duszpasterskiej w tak ważnej parafii, wspólnocie z tradycjami, parafii eksponowanej, która zrodziła tak wiele nowych wspólnot, to dla mnie osobiście wielkie wyróżnienie i zaszczyt, ale i nowe wyzwania, zadania, obowiązki, które będę się starał wypełniać jak najowocniej. Jestem pełen szacunku i synowskiego oddania wobec Pasterza archidiecezji, na którego polecenie zostałem proboszczem kolegiackiej wspólnoty. U progu mojego pasterzowania proszę parafian o modlitewne westchnienie w mojej intencji.

- Dziękuję za rozmowę.

Ks. Zenon Gajda urodził się 7 września 1957 r. w Wieluniu - ziemi niezwykle żyznej duchowo, która słynie z wielości powołań kapłańskich i zakonnych, a pierwszy biskup częstochowski nazywał ją „Galileą Wieluńską”. Szkołę Podstawową ukończył w Popowicach, zaś Liceum Ogólnokształcące im. Powstańców Śląskich w Praszce. W roku 1976 złożył dokumenty do Częstochowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie. Już u samego progu studiów teologicznych młodego seminarzystę i jego kolegów z roku spotkała niespodzianka - powołanie do 2-letniej służby wojskowej w Bartoszycach. Nie uważa jednak tego czasu za czas stracony. „Wręcz przeciwnie, nauczyłem się tam bardziej trzeźwo oceniać rzeczywistość” - wyznaje. Po powrocie z wojska został przyjęty na pierwszy rok WSD. Święcenia kapłańskie otrzymał 22 maja 1983 r. z rąk bp. Stefana Bareły. Łazy, Wrzosowa, Radomsko - to placówki, w których ks. Zenon Gajda pełnił posługę wikariuszowską. Już w 5. roku kapłaństwa otrzymał nominację na urząd proboszcza w części Radomska, zwanej Wymysłówkiem. Tam zasłużył się jako twórca nowej wspólnoty, jednoczący parafian we wspólnym dziele budowania nowej świątyni pw. Miłosierdzia Bożego. Drugą placówką, w której ks. Gajda pracował przez 6 lat jako proboszcz, była wspólnota w Żarkach. Na tym terenie zapoczątkował słynne uroczystości ku czci bł. Ludwika Rocha Gietyngiera, pochodzącego z tej parafii. To na cześć Rodaka z Żarek, jednego z pierwszych męczenników Kościoła częstochowskiego, z inicjatywy ks. Gajdy wzniesiony został pomnik, a Plac nazwano imieniem Męczennika. Sprawując proboszczowski urząd w Żarkach, wraz z wiernymi wzniósł kościół filialny w Jaroszowie pw. bł. Ludwika Gietyngiera i 107 Męczenników, ofiar II wojny światowej. Przygotował również świątynię w Jaworzniku do uroczystej konsekracji. Ze spraw materialnych należałoby wspomnieć o renowacji zabytkowych kaplic i ołtarzy w żareckiej świątyni oraz o całkowitej rekonstrukcji organów piszczałkowych. To jednak nie koniec działalności proboszczowskiej ks. Zenona Gajdy. W swojej posłudze szczególny nacisk kładł na życie duchowe swoich parafian. Najlepszym dowodem jest niezwykłe zaangażowanie wiernych w powstające wspólnoty, których ks. Gajda był siłą napędową. Na terenie parafii w Żarkach działa obecnie 18 wspólnot, które obejmują ponad 600 osób. „Nie można w tym miejscu nie wspomnieć moich wikariuszy - ks. Marcina Święcha, ks. Jacka Drozdka, ks. Jacka Michalewskiego oraz ks. Rafała Pyzika, którzy mają ogromny wkład w istnienie tych stowarzyszeń i organizacji kościelnych” - zaznacza ks. Zenon Gajda.
Trzecią placówkę proboszczowską w 21. roku kapłaństwa ks. Gajda objął w Zawierciu. W słowie wygłoszonym podczas uroczystości prosił Boga w Trójcy Świętej Jedynego, aby dodał mu sił, mądrości i roztropności, by godnie mógł stanąć w szeregu tak wielkich i zacnych poprzedników, jak ks. Franciszek Zientara, ks. Bolesław Wajzler, ks. Wacław Bogucki oraz ks. prał. Piotr Miklasiński.
Jak zaznacza świeżo upieczony Proboszcz parafii kolegiackiej, w dotychczasowym kapłańskim życiu towarzyszą mu słowa wypowiedziane przez rodziców: „Synu, idź przez życie i postępuj tak, abyś zawsze - i ludziom, i Panu Bogu - prosto w oczy mógł patrzeć”.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ciepło kurtki, ciepło serca – o dawaniu i dzieleniu się w czasie zimy

2025-09-30 20:44

[ TEMATY ]

ciepło kurtki

ciepło serca

dawanie

dzielenie się

czas zimy

Materiał sponsora

Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich

Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich

Zima to czas, w którym szczególnie odczuwamy potrzebę ciepła. Grube kurtki, szaliki i rękawiczki stają się codziennymi towarzyszami drogi, chroniąc nas przed mrozem i zimnym wiatrem. Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich. W chrześcijańskim spojrzeniu możemy dostrzec w niej również przypomnienie o tym, że każdy człowiek potrzebuje ochrony, zarówno fizycznej, jak i duchowej. Tak jak dbamy o ciepło ciała, tak też powinniśmy troszczyć się o ciepło serca i relację z Bogiem.

Ewangelia przypomina nam słowa Jezusa: „Byłem nagi, a przyodzialiście Mnie” (Mt 25,36). Ten fragment uświadamia nam, że każdy dar, nawet tak prosty jak ciepłe ubranie, ma ogromną wartość w oczach Boga. Dając komuś kurtkę, której już nie nosimy, albo kupując nową dla potrzebującego, nie przekazujemy jedynie tkaniny i zamka błyskawicznego. Przekazujemy ciepło, nadzieję i poczucie godności. W tym sensie kurtka zimowa staje się nie tylko odzieżą, ale także narzędziem budowania wspólnoty i praktycznym świadectwem miłości bliźniego. To właśnie w takich gestach realizujemy chrześcijańskie powołanie do troski o słabszych.
CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Przyszłość dzieci w naszych rękach

2025-10-01 19:42

Marzena Cyfert

Pod takim hasłem w niedzielę 5 października przejdzie przez Wrocław Marsz dla Życia i Rodziny.

Jego uczestnicy dadzą świadectwo swojego przywiązania do wartości życia, rodziny i wspólnoty. Marsz został objęty patronatem honorowym abp. Józefa Kupnego, metropolity wrocławskiego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję