Zapewne wakacje nie tylko mnie, ale z zasady wszystkim, kojarzą
się z odpoczynkiem, lenistwem, dużą dawką słońca, długimi wieczorami (
bo nie trzeba rano iść do pracy), egzotycznymi podróżami, czy po
prostu wyjazdami z miejsca zamieszkania. W tym czasie pustoszeją
zakłady pracy, mniej dzieci wałęsa się koło bloków. Zaludniają się
natomiast autostrady, górskie szlaki, nadmorskie plaże. Na Zachodzie
w tym czasie pustoszeją także kościoły. Tam czas wakacji to czas "
święty": niech się wali, niech się pali, a ja jadę na urlop, żadne
tam obowiązki, praca, czy tym bardziej chodzenie do kościoła.
Lato, wakacje, urlopy, dni wolne od pracy to generalnie
czas na regenerację sił, odnowienie więzi rodzinnych i oczyszczenie
naszej głowy z nadmiaru nagromadzonych przez cały rok informacji
i problemów. I słusznie. Tak powinno być. Nawet takie zwykłe czarne
pudełko, które stoi u mnie na szafce i nazywa się wideo, od czasu
do czasu potrzebuje oczyszczenia, bo inaczej zacina się, wciąga kasetę,
a zamiast obrazu jakaś mgła i paski. Z oczyszczeniem wideo problemów
większych jednak nie ma, zupełnie inaczej przedstawia się sprawa
z przedstawicielem gatunku homo sapiens. Tu oczyszczanie jest bardziej
skomplikowane. Aby cała nasza robota nie poszła na marne i zregenerowanych
sił starczyło nam na kolejne 335 dni, zadbać trzeba o wszystko. Człowiek
jest jednością cielesno-psychiczno-duchową i każda z tych sfer domaga
się regeneracji. Dbamy o ciało, wystawiając je na słońce, pozwalając
sobie na większe letnie zakupy i smaczniejsze jedzenie; dbamy o psychikę,
wyjeżdżamy z dala od codziennych trosk, zmartwień, zapominamy choć
na te kilkanaście dni o szefie w pracy i kolejnych zadaniach, jakie
dla nas zapewne przygotowuje. Czas zadbać też o ducha. I wbrew pozorom
wakacje mogą okazać się dobrą okazją do odnowienia naszej - trochę
w ciągu roku zrytualizowanej - wiary.
Coraz częściej i w Polsce można zaobserwować, że latem
pustoszeją kościoły. Ale myli się ten, kto przypuszczałby, że parafie
obezwładnia wakacyjne lenistwo. Wręcz przeciwnie. Kościoły pustoszeją,
bo wręcz wylewa się z nich życie religijne na drogi i dróżki, którymi
tysiące pielgrzymów zdąża na Jasną Górę, na morskie plaże i domy
rekolekcyjne, na górskie szlaki, gdzie równie często jak "cześć"
można usłyszeć "Szczęść Boże". Polskie drogi i bezdroża aż kipią
od pielgrzymek pieszych, rowerowych, autokarowych, w sanktuariach
trudno znaleźć skrawek spokojnego miejsca, a przy wielu ogniskach
słychać słowa religijnych piosenek. Niewątpliwie jest to szansa,
aby zobaczyć inne oblicze Kościoła. Oblicze radości, oblicze zachwytu,
oblicze fascynacji, czy też oblicze błogosławionego zmęczenia.
Jeżeli pośród naszych wakacyjnych wypraw udało nam się
takie oblicze zauważyć, to jest nadzieja, że powrócimy do naszych
zajęć naprawdę odnowieni i w pełni sił stawimy czoła codziennym obowiązkom.
Pomóż w rozwoju naszego portalu