o dramatach bezrobotnych. Nie znaczy to wcale, że bezrobocie spadło. Wręcz przeciwnie. Nieubłaganie wzrasta. Z miesiąca na miesiąc wpatrujemy się w gusowskie „czarne”
wskaźniki, licząc na odmianę. I każdego miesiąca spotyka nas zawód. Zazwyczaj obok siebie są dwie informacje: jedna o wzroście gospodarczym i ta obok, też o wzroście,
ale bezrobocia. Za tym suchym sformułowaniem kryje się ogrom ludzkiego smutku, łez, skrajnych myśli, bezradności, a nawet dramatów.
Wobec informacji o bezrobociu człowiek, który ma pracę, czuje się często bezradny. Chciałby, żeby bezrobocia nie było, ale mimo jego zaklęć, ono jest. Zżyma się na decydentów, ale źle jest,
gdy w ten sposób wyładowując złość, odchodzi przekonany, że spełnił swój obowiązek wobec braci. Trochę to mało. Nie wystarczy. Trzeba więcej.
Nie można zostawiać ludzi z takim ciężarem na ramionach. Jest on na tyle ogromny, że często nie jest w stanie go udźwignąć nawet jedna rodzina. Nie chodzi w nim tylko
o braki materialne, choć także. Chodzi o sens istnienia.
Wielki Post przeżywamy w cieniu Krzyża. Każdego roku jest to inny cień. W tym niech będzie to cień Krzyża bezrobocia. Nie chodzi o to, aby jak Szymon pomagać go dźwigać
tylko przez jakiś czas, ale o to, żeby w czasie postnym chwycić go mocno i trzymać dopóty brat go będzie dźwigał.
„Ecce Homo”. To nie jest zwykły obraz, bo też nie malował go zwykły artysta. Medytacja nad „Ecce Homo” nie jest przeżyciem przede wszystkim estetycznym, jakie nam zwykle towarzyszy, kiedy spotykamy się ze sztuką. Ten obraz nie został namalowany po to, żeby cieszyć oczy. Można powiedzieć nawet mocniej – nie został namalowany po to, żeby zdobić kościół.
Kiedy Brat Albert podarował go arcybiskupowi Szeptyckiemu, do Lwowa, arcybiskup nie umieścił go w kaplicy, ale dał do muzeum archidiecezjalnego; a najpierw trzymał u siebie w mieszkaniu. To nie jest obraz, który był namalowany do świątyni. Już samo pytanie, po co – na jaki użytek został on namalowany, jest pytaniem jakoś niewłaściwym.
Sakrament kapłaństwa czy sakrament święceń? Jaki sakrament przyjmuje diakon, prezbiter i biskup? Co to znaczy? - na te pytania odpowiada ks. dr Andrzej Persidok, wykładowca teologii fundamentalnej na Akademii Katolickiej w Warszawie. Ks. dr Persidok przypomina też, że - w myśl nauczania Kościoła - diakonem, prezbiterem i biskupem zostaje się już na zawsze, również po śmierci.
Maria Czerska (KAI): Co to znaczy „przyjąć sakrament kapłaństwa”? Maj i czerwiec to miesiące, w których najczęściej odbywają się święcenia - diakonatu i prezbiteratu? Czy te osoby przyjmują ten sam sakrament?
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.