Reklama

Kolegiata Piasta Henryka (2)

Niedziela legnicka 3/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie wiadomo, jak wydarzenia potoczyłyby się dalej, gdyby nie napaść z 12 na 13 marca na współpracownika biskupiego scholastyka Jana. Chciano go zamordować. Podejrzenie padło na księcia, który w tym czasie urzędował w zamku. Scholastyk salwował się ucieczką do kościoła, napastnicy ukradli jego konie i pozostałe mienie. Biskup, rezydujący wówczas w swej siedzibie na Ostrowie Tumskim, przestraszył się, że ludzie księcia mogą nastawać również na jego życie i pospiesznie wyjechał do swego zamku w Otmuchowie (niektóre źródła podają odmienną wersję, że biskup został przez księcia wygnany).
Dokładnie 12 maja, po upływie dwumiesięcznego ultimatum, biskup kazał zapłacić księciu 3,5 tysiąca grzywien kary, grożąc za przeciwstawienie się ekskomuniką. Henryk IV znów nie zląkł się klątwy i odwołał się do obradujących w kościele Najświętszej Maryi Panny na Piasku duchownych, w tym przedstawicieli dominikanów i franciszkanów, prepozyta i przeora klasztoru św. Macieja oraz proboszcza kościoła św. Elżbiety. Duchowni postanowili grać na zwłokę - przekonywali biskupa, że książę jest w posiadaniu pisma z Kurii Rzymskiej, która przekazuje sprawę pod swój osąd.
Ale biskup nie dał się zwieść - ponownie wyklął księcia. Najwyraźniej nie poskutkowało, skoro potem jeszcze kilkakrotnie klątwę ponawiał, wyklinając przy tym wszystkich tych, którzy staną przy księciu. W końcu rzucił klątwę nawet na sprzyjających Henrykowi IV duchownych, całe miasta i wsie, w których będzie on przebywał lub przebywa aktualnie. A gdy i to nic nie dało - obłożył anatemą całe książęce posiadłości.
Trudno dziwić się irytacji biskupa, skoro książę zamiast się podporządkować, zaraz po ogłoszeniu klątwy najechał zbrojnie należące do biskupa miasto Nysę, w którym nie dość, że zorganizował turniej rycerski, podczas którego kazał spasać konie zbożem z kościelnych spichrzów, to jeszcze... zburzył zamek biskupa. Skonfiskował ponadto zamki biskupie w Otmuchowie i Edelstein (obecnie Śląsk czeski) oraz inne biskupie posiadłości.
Jak widać, klątwa jakoś nie skutkowała, choć - jak już wyżej wspomniano - była to wówczas broń straszliwa. Tego, kogo dosięgła, wyrzucano poza nawias społeczeństwa. Jeśli klątwa dosięgła władcy i podległych mu ziem, nie odprawiano Mszy św., zaprzestawano sprawowania sakramentów. Nie było więc mowy ani o chrztach, ani nawet o katolickich pogrzebach.
Książę miał jednak za sobą trzy potężne siły: rycerstwo, zniemczone mieszczaństwo wrocławskie i dwa hołdujące niemczyźnie zakony: premonstratensów oraz - przede wszystkim - franciszkanów, których osiem klasztorów, korzystając z zamieszania podczas walk pomiędzy księciem i biskupem, oderwało się od prowincji polsko-czeskiej i w 1284 r. przyłączyło się do saskiej. Za księciem stanęło też kilku proboszczów. Cystersi się wahali.
Posłuszne księciu duchowieństwo zaczęło głosić z ambon, że klątwa jest nieważna, a tym samym podważać wśród wiernych autorytet biskupa. Co więcej - książę zakazał stosowania się do interdyktu biskupiego i wydał dekret nakazujący poddanym uczestniczyć tylko w liturgii sprawowanej przez fraciszkanów, którzy nie uszanowali woli biskupa i oferowali w pełni dostęp do wszystkich sakramentów. Tym samym książę odciął drogę komunikacji wiernych z duchowieństwem wiernym biskupowi, które - na jego polecenie - usuwano. Doszło do tego, że książę tolerował nawet morderstwa na posłach biskupich i inne akty przemocy. Szczególnie ucierpieli kanonicy katedralni, których wyrzucono z domów. Premonstratensa Dominika, prepozyta z klasztoru w Czarnowąsach, który jako wysłannik biskupa wrocławskiego przybył do Wrocławia wraz z dwoma współbraćmi celem ogłoszenia klątwy, ograbiono z majątku. Zabrano mu nawet konie. Uczynili to marszałek i dworzanie księcia na terenie klasztoru ołbińskiego, którego opat zachowywał się tak, jakby sprawa ta w ogóle go nie interesowała.
Wśród wypędzonych z rozkazu księcia znalazło się 40 dominikanów, wraz z przeorem, którzy byli wierni biskupowi. Do bram miasta odprowadził ich płacz wiernych. Potem z terenu księstwa musieli uciekać też kanonicy regularni.
Nikt, kto sprzyjał biskupowi, nie był bezpieczny. Książę zakazał uczestniczenia wiernym w Mszach św. w katedrze wrocławskiej, gdyż kanonicy stanęli murem za biskupem. Nic więc dziwnego, że gdy do Wrocławia przybył we wrześniu 1286 r. jako egzekutor klątwy i interdyktu premonstratens ze Strzelna, kustosz Ulryk, musiał ogłosić ją osobiście na terenie kilku kościołów, gdyż ich przełożeni byli tak przerażeni, że odmówili ogłoszenia wyroków biskupich. Zapłonął też stos. Za murami miasta spłonęła siostra dominikanka Gozka, która zapewne jako tercjarka pomagała zakonnikom.
Biskup przebywał już wówczas w zamku w Raciborzu, w którym schronił się 19 kwietnia 1285 r. Wybór był nieprzypadkowy. Panami Raciborza byli zaciekli wrogowie Henryka IV - książęta z linii opolskiej Mieszko i Przemysł. Ich siostra była żoną Henryka IV, którą ten bezceremonialnie oddalił. W tym czasie biskup był biedny jak mysz kościelna, gdyż książę wszystko mu skonfiskował.
Racibórz jawił się więc jako wymarzone miejsce do tego, w którym można przygotować krucjatę przeciw księciu. Ale Henryk IV był szybszy - zaczął oblegać zamek. Na szczęście, prowadzone w międzyczasie rokowania przyniosły tak długo oczekiwaną zgodę. Konflikt zakończył się po ośmiu latach, w 1288 r.
Zgodę przypięczętowano budową dwóch kolegiat. Pierwszą - w Raciborzu, miejscu szczęśliwego zakończenia sporu - ufundował biskup. Drugą - we Wrocławiu - obiecał zbudować książę. Wrocławska miała powstać pod murami zamku książęcego (infra muros castri) na skrawku Ostrowa Tumskiego, który był jeszcze w rękach księcia (reszta najczęściej w wyniku darowizn książęcych należała już do Kościoła). Inwestorem był książę, z czego skorzystała skrupulatnie ponoć jego żona. Miała podsunąć mu mianowicie myśl, żeby patronem nowej świątyni uczynił patrona domu Piastów Śląskich, św. Bartłomieja. Tymczasem robotnicy podczas kopania dołów pod fundamenty natrafili na korzeń, którego kształt przypominał krzyż. O znalezisku poinformowano biskupa, który stwierdził, że to znak z niebios i zażądał od księcia, żeby nowo budowany kościół nosił wezwanie Krzyża Świętego. Księżna postawiła weto.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Jan z Dukli wzorem pokory i cierpliwości

Niedziela świdnicka 28/2016, str. 5

[ TEMATY ]

św. Jan z Dukli

Autorstwa Jan Matejko - fragment, Domena publiczna, commons.wikimedia

Św. Jan z Dukli

Św. Jan z Dukli
Święty Jan z Dukli urodził się na galicyjskiej ziemi, na przełęczy Karpackiej, w Dukli w 1414 r. Został dobrze wychowany przez bogobojnych rodziców. Rodzice posłali go do szkół w Krakowie. Jako młodzieniec otrzymał od Boga powołanie kapłańskie i zakonne. Wstąpił do Zakonu Franciszkanów Konwentualnych. Został wyświęcony na kapłana. Pracował w Krośnie i we Lwowie. Pod wpływem św. Jana Kapistrana przeniósł się do franciszkanów obserwantów, czyli bernardynów. I tu zasłynął jako kaznodzieja, wytrwały spowiednik, szerzyciel czci do Męki Pańskiej i Matki Bożej. Pod koniec życia stracił wzrok. Umarł w uroczystość św. Michała Archanioła, w środę 29 września 1484 r. Jan Paweł II kanonizował go 10 czerwca 1997 r. w Krośnie. Relikwie jego spoczywają w Dukli. Św. Jan z Dukli jest patronem diecezji przemyskiej. Co to znaczy, że jest naszym patronem? jakie wnioski z tego wynikają dla nas? Wynikają z tego dwa główne zadania. Po pierwsze, mamy uznać, że św. Jan jest naszym niebieskim opiekunem i orędownikiem. Stąd też winniśmy mu polecać często sprawy naszego życia. Drugie zadanie, jakie mamy wobec naszego patrona w niebie – to naśladować go w życiu. Każdy święty zostawia nam swoje chrześcijańskie życie jako testament do realizowania. Wszyscy jesteśmy zobowiązani ten testament rozpoznać i go wypełniać w kontekście naszego powołania, czyli inaczej mówiąc: jesteśmy zobowiązani do naśladowania naszych świętych. Pytamy się dzisiaj na nowo, jakie przesłanie zostawił nam św. Jan z Dukli, w czym go winniśmy naśladować? By odpowiedzieć na to pytanie, sięgnijmy do modlitwy: „Boże, Ty obdarzyłeś błogosławionego Jana z Dukli, kapłana, cnotami wielkiej pokory i cierpliwości, spraw, abyśmy naśladując jego przykład, otrzymali podobną nagrodę”. Św. Jan z Dukli wyznawał wiarę nie tylko w swoich kazaniach, ale przede wszystkim swoim życiem. Jak wyznajesz wiarę jako ojciec, jako matka, żona, mąż, dziecko, synowa, zięć? Czy Bóg zajmuje w twoim życiu pierwsze miejsce? Jeżeli w życiu Pan Bóg jest naprawdę na pierwszym miejscu, to wszystko się właściwe układa. Wiarę wyznajemy nie tylko w kościele, na modlitwie, ale całym swoim życiem. Dzisiaj, Bogu dzięki, nie prześladują nas za wiarę. Nie idziemy do więzień, nie zwalniają nas z pracy. Nie mamy niepokoju o konsekwencje naszego świadczenia o wierze.
CZYTAJ DALEJ

109 lat temu urodziła się Olga Maria Wojtyła – siostra przyszłego Papieża

2025-07-08 07:25

[ TEMATY ]

Karol Wojtyła

św. Jan Paweł II

Vatican Media

109 lat temu urodziła się Olga Maria Wojtyła – siostra, przyszłego Papieża Jana Pawła II. Jednak Karol Wojtyla nigdy nie poznał swej starszej siostry. Olga Maria Wojtyła urodziła się i zmarła tego samego dnia – 7 lipca 1916 roku w Białej, obecnie części Bielska-Białej. Choć dziewczynka żyła zaledwie kilkanaście godzin, jej obecność na zawsze zapisała się w historii rodziny Wojtyłów.

Olga Maria była upragnionym dzieckiem Emilii i Karola Wojtyłów. Urodziła się w samym środku zawieruchy I wojny światowej – 7 lipca 1916 roku. Niestety, zmarła tego samego dnia, zaledwie kilkanaście godzin po przyjściu na świat. W zapisach wojskowych Karola Wojtyły seniora, służącego w armii austro-węgierskiej, odnaleziono po latach adnotację w języku niemieckim: „Tochter Olga Maria, geboren und gestorben 7 VII 1916”. (Córka Olga Maria, urodzona i zmarła 7 lipca 1916 roku). Podano również przyczynę śmierci: zachłyśnięcie się wodami płodowymi.
CZYTAJ DALEJ

Rozpoczął się Festiwal Życia w Kokotku. Z Archidiecezji Wrocławskiej jest ok. 150 młodych

2025-07-08 22:37

mat. prasowy

W Kokotku rozpoczął się Festiwal Życia. Współorganizatorem wydarzenia jest także Archidiecezja Wrocławska oraz ks. Piotr Rozpędowski, diecezjalny duszpasterz młodzieży. Bierze w niej udział kilkaset młodych ludzi z całej Polski, w tym około 150 osób z Archidiecezji Wrocławskiej. 

- Są dwie duże grupy z naszej archidiecezji. Jedna 65-osobowa z Diecezjalnego Duszpasterstwa Młodzieży i druga około 50-osobowa z ks. Tomaszem Zalwowskim z parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Siechnicach. Dodatkowo są osoby, które przyjechały indywidualnie - podkreśla ks. Piotr Rozpędowski, zaznaczając, że Festiwal cieszy się z roku na rok coraz większym zainteresowaniem, a wszystkich uczestników wydarzenia jest o 300 więcej niż rok temu. Tegorocznym bohaterem wydarzenia jest Mojżesz, jako człowiek nadziei. - Jego osoba komponuje się świetnie z Rokiem Jubileuszowym. On pełen nadziei wędrował przez 40 lat przez pustynię. Okazuje się, że dla wielu młodych jest to postać nieznana, pomimo tego, że to jest tak bardzo ważna postać biblijna. Widać, że są bardzo zaciekawieni jego osobą i z zainteresowaniem słuchają przygotowanych konferencji - mówił ks. Rozpędowski, dodając: - Do wyboru jest kilkadziesiąt warsztatów, które mają pomóc młodym rozwinąć swoje talenty. A zajęcia są różne, od szycia przez paintball, tematy związane z Biblią, czy szkoła modlitwy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję