Reklama

Wszyscy zwątpili w nasze rodzinne szczęście

Małżeństwo jest sakramentem. Ustanowił je, jak i wszystkie inne sakramenty, Jezus Chrystus. Każdy sakrament ma pomagać człowiekowi w kontakcie z Bogiem, w zrozumieniu sensu życia. Laicka prasa w ostatnim czasie uczyniła z sakramentu małżeństwa, z rodziny „piekło życia”, lansując pogląd: „Chcesz w życiu być szczęśliwym, nigdy nie wychodź za mąż, nie żeń się”. Przewodniczący Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny bp Stanisław Stefanek podczas spotkania w Radiu Nadzieja powiedział: „Jesteśmy świadkami, jak środowiska wrogie Chrystusowi rzucają wszystkie swoje siły, które mają rozbić rodzinę, skłócić rodziny”. Sytuacja jest bardzo poważna. Czy uda się zniszczyć rodziny? Czy uda się zaszczepić w umyśle młodych ludzi przekonanie, że małżeństwo to życiowe przekleństwo?

Niedziela łomżyńska 45/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Szczęśliwy dzień

Leszek ma 39 lat, Marta 35. Od piętnastu lat są małżeństwem. Poznali się podczas jednej z uroczystości rodzinnych. Wiele ze sobą rozmawiali. Po kilku tygodniach znajomości zaczęli układać swoje życiowe plany. Każdy kolejny dzień dawał im do zrozumienia, że są dla siebie stworzeni. Jedyne pytanie, które pozostawało nierozstrzygnięte było takie, gdzie w przyszłości będą mieszkać: u Leszka na wsi czy w miejskim bloku u Marty i jej rodziców? Po wielu rozmowach, bycia ze sobą zdecydowali się stanąć na ślubnym kobiercu. Zaprosili gości, znajomych, przyjaciół, chcieli, aby w tej szczególnej chwili byli przy nich najbliżsi. W lipcową sobotę przed Chrystusowym ołtarzem powiedzieli sobie sakramentalne „tak”. Były życzenia, kwiaty, głośne śpiewy, huczne wesele, a potem przyszła już szara codzienność życia. I Marta, i Leszek wspominają, że był to najwspanialszy dzień w ich życiu. Oboje uważali, że spełnia się ich najpiękniejsze marzenie. Że teraz zacznie się sielanka życia, przecież we dwoje zawsze łatwiej.

Ona z miasta, on ze wsi

Reklama

Zamieszkali u Leszka na jednej z podlaskich wsi. Leszek przejął po ojcu 35-hektarowe gospodarstwo, które nastawione było na produkcję mleka. Nie miał łatwego życia, bo już od najmłodszych lat ojciec wyznaczał mu zajęcia w gospodarstwie. Nauczony pracy za młodu, nie miał z nią problemów w latach późniejszych. Ojciec często mu powtarzał: „Dobry ty chłopak, pracowity, tylko czy ty znajdziesz sobie dziewczynę, która by chciała na ziemi pracować?”. Leszek wspomina, że często ta myśl powracała w jego pamięci. Nie ukrywał więc radości, że któregoś dnia taką dziewczynę znalazł.
Marta uczyła się w jednym z ogólniaków. Była dobrą uczennicą. Wspomina, że jej ulubionym przedmiotem był język polski i biologia. Już wtedy układała sobie życiowe plany. Były one różne. Pierwszym marzeniem Marty była medycyna, drugim - studia prawnicze. Wszystko to stało się tak bardzo realne, kiedy egzamin dojrzałości zdała z wyróżnieniem. „Myślałam wtedy, że jestem najmądrzejsza, że życie ode mnie zależy, że mogę w tym życiu osiągnąć to, co mi się podoba” - wspomina Marta. Wtedy właśnie poznała Leszka. Nie ukrywa, spodobał się jej od pierwszego wejrzenia. Tylko jej rodzice powtarzali ciągle: „Martuś, zastanów się, on przecież jest ze wsi”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Trudne chwile małżeństwa

Chęć bycia ze sobą na całe życie spowodowała rezygnację ze studiów. „Jako 20-letnia dziewczyna uważałam, że nie studia są najważniejsze, ale rodzinne szczęście. Dlatego zdecydowałam się wyjść za mąż - mówi Marta. - Ta decyzja spotkała się z wielkim niezadowoleniem moich rodziców. Pamiętam, jak mama mnie straszyła, tata krzyczał, groził. Ja nikogo nie słuchałam, kochałam Leszka i chciałam z nim być” - dodaje.
Po czterech latach małżeńskiego życia zaczęło się coś psuć. Coraz częściej dochodziło do sprzeczek, nieporozumień. Coraz częściej mieli odmienne zdania na różne życiowe plany. Do tego wszystkiego dochodziły jeszcze plotki sąsiadów, że Marta w mieście ma kogoś innego, że Leszek, kryjąc się przed żoną, wydaje pieniądze na jakieś hazardowe gry. W maju 1994 r. Marta przeprowadziła się do rodziców, zostawiając Leszka samego na gospodarstwie. Po wiosce rozeszła się wiadomość, że małżeństwo to od samego początku było skazane na niepowodzenie. Od tego czasu Marta i Leszek spotykali się tylko przy wielkich okazjach. Rozmawiali ze sobą, ale to nie były te rozmowy sprzed kilku lat.

Trzeba słuchać serca, nie ludzi

Nie wiadomo, jak długo trwałby małżeński kryzys, gdyby nie zaangażowanie dobrych ludzi. Pogodzeniem małżeństwa zajęli się ksiądz proboszcz, dobrzy sąsiedzi i ci ludzie, którzy w swoim życiu kierują się prawdą. „Dowiedzieliśmy się, że wielu ludziom bardzo zależało na tym, abyśmy się rozwiedli. Jaki mieli w tym interes, nie wiemy, zresztą nie chcemy wiedzieć. Spotkaliśmy się pewnego popołudnia i wyjaśniliśmy sobie wszystko. Dzisiaj wiemy, że bardziej powinniśmy słuchać swojego serca aniżeli ludzkiego gadania” - oświadczają zgodnie Marta i Leszek.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bóg w jedności trzech Osób uczy, że wspólnie jesteśmy zdolni tworzyć wielkie rzeczy

2025-06-12 07:13

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Bóg w jedności trzech Osób uczy, że tylko i wyłącznie wspólnie, we współpracy, w silnym powiązaniu jedni z drugimi jesteśmy zdolni tworzyć wielkie i piękne rzeczy, jesteśmy w stanie zadbać o właściwy rozwój nas samych i innych.

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi».
CZYTAJ DALEJ

Izrael/ Reuters: w Jerozolimie i Tel Awiwie słychać wiele eksplozji

2025-06-13 21:12

[ TEMATY ]

Izrael

Iran

PAP/EPA/ATEF SAFADI

Liczne eksplozje są słyszane w piątek wieczorem w Jerozolimie i Tel Awiwie - podała w piątek wieczorem agencja Reuters. Według irańskich mediów w kierunku Izraela z Iranu wystrzelona została druga fala dziesiątek rakiet.

Jak napisała agencja AFP, izraelskie służby ratunkowe poinformowały, że w wyniku irańskiego ostrzału rannych zostało siedem osób na terytorium Izraela.
CZYTAJ DALEJ

Jerozolima: mieszkańcy ubolewają z powodu przemocy

2025-06-14 18:03

Monika Książek

Opat benedyktynów w Jerozolimie, o. Nikodemus Schnabel, jest zaniepokojony sytuacją, jaką pogłębił izraelski atak na Iran. „W tej chwili widzę tylko region, który coraz częściej mówi językiem przemocy” - powiedział urodzony w Niemczech duchowny katolicki w rozmowie z portalem internetowym „domradio.de” 13 czerwca w Kolonii. Podkreślił, że ludzie w Izraelu są spanikowani i zmartwieni, cały kraj cierpi. „Ten kraj potrzebuje pojednania, pokoju, dyplomacji i przyszłości dla wszystkich ludzi”.

Izrael zaatakował w nocy z czwartku na piątek dziesiątki celów w Iranie, w tym obiekty nuklearne. Zginęło kilku wysoko postawionych wojskowych. Iran wysłał w piątek rano w stronę Izraela co najmniej 100 dronów, z których wszystkie, według doniesień medialnych, zostały przechwycone. Wzajemne ataki trwają.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję