Reklama

Niezwykłe świątynie archidiecezji wrocławskiej

Pustelnik pilnie poszukiwany

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ojcom franciszkanom marzy się, że powróci tutaj kiedyś pustelnik. Pustelnia już czeka. Jest nie byle jaka. Murowana. Jeden z pustelników rozsławił Mariańską Górkę balsamem jerozolimskim, którego właściciele kłodzkiej apteki "Pod Murzynem" nie zaprzestali produkować nawet po 1945 r. kiedy wyjechali z Kłodzka do Niemiec. Mariańska Górka leży obecnie w granicach Kłodzka, ale historycznie to część Wojciechowic.
Pustelnia położona jest niezwykle malowniczo, na zboczu. Mieszkał w niej najsłynniejszy pustelnik hrabstwa kłodzkiego Johannes Treutler, twórca balsamu. Osiadł na Spittelbergu, jak nazywano wówczas Mariańską Górkę, w 1846 r. W 1868 r. kupił nawet kawałek ziemi, na której zaczął uprawiać potrzebne do produkcji tego specyfiku zioła, ale zapisał ją od razu franciszkanom z Kłodzka "za dożywocie", bo pustelnikowi nie wypada przecież posiadać dóbr doczesnych.
Treutler był niespokojnym duchem. Nosiło go. Młodość spędził w Częstochowie oraz w Wojciechowicach, potem nauczył się tkactwa i pracował w Wambierzycach i w Dusznikach Zdroju. Do III Zakonu św. Franciszka wstąpił w Nowej Rudzie. Stamtąd była już prosta droga do pustelni, w której osiadł 14 listopada 1846 r. Wypełniał wzorowo zadania pustelnika na Mariańskiej Górce do 1854 r., gdy uznał chyba, że warto zmienić klimat, skoro przeniósł się do pustelni na Górze Kaplicznej w Złotym Stoku. Za Mariańską Górką zatęsknił po sześciu latach.
Pewnego dnia przyszedł do Louisa Ambrosiusa - właściciela apteki "Pod Jeleniem" w Kłodzku, u którego postanowił kupić zioła, korzenie i żywicę potrzebne do wyrobu balsamu jerozolimskiego. Stary przepis na ten specyfik miał przy sobie. Dostał od aptekarza to, czego potrzebował, a nawet więcej - wiele rad, jak się do tego w ogóle zabrać. Ambrosius zdradził mu także wiele tajników, jak poprawić smak lekarstwa, wywołać to lub inne jego działanie itp. Pustelnik zabrał się do dzieła.
Pewnego dnia doniesiono na niego, że wyrabia i sprzedaje lekarstwo, choć nie ma do tego uprawnień. Aptekarz Ambrosius, powołany na rzeczoznawcę sądowego, przyznał się, że to on sprzedaje Treutlerowi potrzebne mu składniki. Pustelnika ukarano karą pieniężną, Ambrosius zaś stracił klienta. Śmiertelnie obrażony na niego Treutler zaczął zaopatrywać się odtąd w drogeriach, u zielarzy oraz w konkurencyjnej dla Ambrosiusa aptece "Pod Murzynkiem". Był to jednocześnie okres, gdy balsam stawał się coraz bardziej rozcieńczony i sprzedawany nie tylko w małych, ale i dużych butelkach. Zmieniło się też dawkowanie. Zamiast kropelek, zaczęto pić go kieliszkami do likieru. Zawierał bowiem ok. 30 proc. alkoholu, mógł być więc zażywany jako gorzka wódka żołądkowa. Jego tajemnica tkwiła przede wszystkim w zawartych w nim goryczkach, które działały pubudzająco głównie na żołądek. "Co kto zjada, takie zdrowie posiada" - mawia nie bez przyczyny ojciec Grande, słynny wrocławski bonifrater leczący ziołami.
Wróćmy jednak do Treutlera, który pomimo sukcesów na polu medycznym zrzuca w pewnym momencie habit tercjarza i przystępuje do grona tkaczy, z którymi wiedzie tak wesołe życie, że władze zakonne nie mają innego wyjścia, jak tylko wykluczyć go z grona członków III Zakonu Franciszkańskiego. Treutler zdaje się tym nie przejmować. Produkuje dalej swój coraz słynniejszy balsam. Do pustelni na Mariańską Górkę wraca pod koniec życia. W 1892 r. zapada na grypę. Po krótkiej chorobie umiera w wieku 72 lat. Wcześniej jednak sporządza testament, w którym wszystkie swe receptury zapisuje Przytułkowi dla Chorych Scheibe. Jeszcze tego samego roku prawa do balsamu, tabletek i maści firmowanych nazwiskiem pustelnika odkupił Johannes Schittny - właściel kłodzkiej apteki "Pod Murzynem". Wiedział, co robi. Błyskawicznie opatentował recepturę i znak pielgrzyma z laską, którym opatrywano te specyfiki. Medykamenty okazały się "żyłą złota". Wyciągnęły Schittnego z dołka finansowego, jako że jego apteka cienko przędła.
Ale nie tylko on chciał zbić kapitał na specyfikach pomysłowego pustelnika. Balsam jerozolimski produkowały także kłodzka apteka Franciszkanów i apteka "Pod Orłem" w pobliskim Bardzie Śląskim, znanym miejscu pielgrzymkowym. Największe kłopoty właściciel apteki "Pod Murzynem" miał jednak ze swoim kłodzkim konkurentem z apteki "Pod Jeleniem", który twierdził, że to on posiada pierwotne receptury i to jego balsam jerozolimski jest najlepszy w smaku i w działaniu. Trwający całe dziesięciolecia spór zakończył się dopiero w 1932 r. Nazwy "Jerozolima" nie można było zastrzec, natomiast nazwisko pustelnika - jak najbardziej. Wyłączne prawo do jego używania przyznano aptece "Pod Murzynem". Rodzina Schittny, do której apteka ta należała do 1945 r., rozlewała balsam jerozolimski do tysiąclitrowych beczek dębowych. Całą produkcję zautomatyzowano. Dr Richard Schittny kupił w 1943 r. nawet fabryczkę na skraju Kłodzka, gdzie chciał rozwinąć produkcję, ale plany pokrzyżowała wojna. Potem rodzina przeniosła produkcję do Niemiec.
Na ziemi kłodzkiej czasy, gdy produkowano balsam jerozolimski, pamiętają wciąż kłodzka apteka "Pod Murzynem" w Rynku koło ratusza (w 1993 r. obchodziła 600-lecie działalności) i oczywiście Mariańska Górka. Wnętrze apteki jest zabytkowe, pochodzi z czasów ostatniej przebudowy z lat 1910/11. W jej witrynie stoi wciąż bardzo stara figurka Murzyna. Z Mariańską Górką czas obszedł się mniej łaskawie niż z apteką. Kaplice Kalwarii, pnące się ku górze, są jeszcze w nie najgorszym stanie. Podobnie stojąca na szczycie kolumna maryjna z 1875 r., kaplica i XIX-wieczna pustelnia, choć wejście do niej i okna zostały zamurowane. Niestety, niewiele zostało z pierwotnego wyposażenia kaplicy, do której przyciągała kiedyś cudami słynąca figura Matki Bożej (według tradycji wykonano ją z oryginalnie ukształtowanego pnia, wyłowionego podczas powodzi z płynącego w pobliżu Jodłownika). Szczególnie olśniewający był ołtarz. Jego podstawa zniknęła już dawno, barokowe rzeźby aniołów skradziono jakieś dwa lata temu, na szczęście resztę - dla bezpieczeństwa - kłodzccy franciszkanie brązowi zabezpieczyli w swym klasztorze. Latem, gdy na Mariańskiej Górce odprawiane są w niedziele Msze św., na ołtarzu polowym ustawiana jest figura Czarnej Madonny, wykonana dla o. Wojciecha Piętowskiego, proboszcza parafii fanciszkańskiej z Kłodzka (Mariańska Górka podlega jej kanonicznie).
Ojcowie mówią, że idea życia pustelniczego przeżywa w świecie renesans, być może więc i tutaj powróci kiedyś jakiś eremita? Pustelnicy pełnili zawsze funkcje strażników tutejszej kaplicy. A to, że jeden z nich odkrył w sobie przy okazji żyłkę biznesmena, to już zupełnie inna historia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wakacyjna propozycja: Caravaggio w Rzymie na Rok Jubileuszowy

2025-07-18 10:37

[ TEMATY ]

Rzym

Caravaggio

Wojciech Rogacin / Family News Service

Caravaggio w Rzymie

Caravaggio w Rzymie

Ogromną popularnością cieszy się w Rzymie wystawa Caravaggio 2025. Zorganizowana z okazji Roku Jubileuszowego, ogłoszonego przez papieża Franciszka, gromadzi wielkie arcydzieła artysty, który z Rzymem związany był w swoich najbardziej burzliwych i twórczych latach. 18 lipca przypada 415. rocznica śmierci Caravaggia.

Cztery sale na parterze pięknego palazzo Barberini od 7 marca zajmują jedne z najbardziej znanych dzieł Michalangelo Merisiego, powszechnie znanego jako Caravaggio.
CZYTAJ DALEJ

"Cudowne życie" już w kinach!

2025-07-18 08:41

[ TEMATY ]

film

"Cudowne życie"

mat. prasowy

Paryż, 1963 rok. Najmłodszy z sześciorga rodzeństwa Roland to chłopiec niepodobny do innych. Według lekarzy nigdy nie będzie chodził, ale jego nieugięta matka, Esther, stanowczo odmawia pogodzenia się z tym wyrokiem. Dzięki połączeniu niezachwianej wiary i wyjątkowej zdolności do zaprzeczania rzeczywistości postanawia stawić czoła (pozornie) nieprzezwyciężonym przeciwnościom.

Jej ogromna odwaga i miłość, cięty język oraz zamiłowanie do żartowania i wiara w medycynę alternatywną torują drogę Rolandowi do cudownego życia, które jego matka dla niego wymarzyła.
CZYTAJ DALEJ

Szkoła duchów: Ministerialna reforma, która niszczy wieś?

2025-07-18 17:20

[ TEMATY ]

reforma oświaty

Andrzej Sosnowski

system oświaty

Red.

Andrzej Sosnowski

Andrzej Sosnowski

Czy naprawdę chcemy budować system oświaty, w którym edukacyjny los dziecka zależy od kodu pocztowego?

Minister Edukacji (już nie Narodowej) skierowała do konsultacji projekt nowelizacji ustawy Prawo oświatowe, który zakłada m.in. możliwość łączenia klas i tworzenia zespołów szkół w związku ze spadkiem liczby uczniów. Choć celem zmian ma być dostosowanie systemu edukacji do realiów demograficznych, propozycje budzą niepokój w środowiskach lokalnych, zwłaszcza na terenach wiejskich. Czy może to oznaczać faktyczną degradację jakości nauczania i przyspieszenie procesu likwidacji małych szkół
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję