Pytanie: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy innego mamy oczekiwać?” – jest zaskakujące. Przecież spotkali się już wcześniej przy Jordanie. Wtedy, gdy Jezus przyszedł do Jana i poprosił o chrzest. Tydzień temu słyszałem, jak wołał: „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki Jego”. A dziś? Dziś przeżywa wewnętrzny dramat opuszczenia.
Prawdziwy prorok – przekonany do swojej misji, wierny powołaniu, które miał zrealizować. Przygotować drogę Temu, który nadchodzi. Jest głosem Boga. Woła na pustyni. Sługa wierny. Bezkompromisowy. Głosi prawdę, naraża życie i za to płaci teraz najwyższą cenę – uwięzienie. Pozostaje opuszczony, osamotniony, doświadczony więzieniem. Dlaczego mnie to spotkało, dlaczego akurat ja? – takie pytania postawiłby sobie każdy z nas.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ile razy stawiamy takie pytania? Panie, czy Ty jesteś? Gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Nie spotkałoby nas to nieszczęście. Nie zachorowałbym. Oczekujemy, że Bóg będzie spełniał wszystkie nasze prośby. Będzie myślał tak, jak my myślimy. Będzie czuł tak, jak my czujemy. Będzie widział tak, jak my to widzimy. Tak często jesteśmy rozemocjonowani. Niesieni na fali wiary i rozentuzjazmowani. Potrafimy uwielbiać Boga, czuć moc, ale tu i teraz – na stadionach, na halach, na polach. Kiedy wszystko wychodzi, kiedy wszystko układa się po naszej myśli. „Jesteś z nami, Panie. Alleluja – uwielbiamy Cię”. Ale co, gdy przychodzi trudne doświadczenie? Gdy przychodzi cierpienie? Gdy przychodzi samotność? A gdy życie nie układa się tak, jak byśmy chcieli, i gdy staje się niespójne, nieznośne? Pytanie Jana jest naszym pytaniem. Czy Ty jesteś? Czy Ty jesteś, Panie, w moim codziennym doświadczeniu życia?
Spodziewał się Jan wraz z przyjściem Mesjasza odnowy, zmiany życia Izraela, wyzwolenia z niewoli. Może miał nadzieję na jakąś, nawet małą, rewolucję, na przejęcie władzy, na nowe królestwo – tu i teraz. A jednak teraz ma wątpliwość? To doświadczenie, które może spotkać każdego z nas. Taka samotność istnienia. Wewnętrzna pustka. Doświadczenie, jakby Pan Bóg odszedł, odsunął się od nas na bok. Doświadczenie, jakby zostawił nas samych. To chwila zwątpienia w sens tego, co się robiło dotychczas. Pojawia się wówczas, gdy do końca nie rozumiemy. Gdy nie widzimy dalej, poza horyzont ziemskiego życia. Miał przyjść triumf, miało być zwycięstwo, a jest jakaś osobista porażka.
Gdy wszystko w życiu zawodzi i nie jesteśmy już w stanie sami tego ogarnąć, przychodzi odpowiedź. To nie jest zapewnienie ani wyjaśnienie. To jest zachęta. Patrz na to, co się dzieje, ale z uwagą i wiarą. „Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i widzicie: niewidomi widzą, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Dobrą Nowinę”. To świadectwo wypływające z życia. Otwórz oczy ducha. Zobacz sercem. Nie ulegaj pozorom. Nie patrz na to, co teraz przeżywasz i czego doświadczasz.
Największy z proroków na ziemi ma w wierze chwilę zwątpienia, chwilę niepewności. Przeżywa chwilę załamania. W nim rodzą się te same pytania, które wiele razy sam noszę w sercu. Ale Jezus mnie nie potępia, nie odrzuca, nie gani, nie przekreśla. Daje odpowiedź i dzisiaj.
Popatrz sercem. Dookoła dzieje się dobro. Ludzie odzyskują wiarę, odzyskują wzrok, a serca napełniają się miłością. Ciągle dokonują się nawrócenia po cichu, niespektakularnie. Może nie zawsze tak, jak byśmy tego oczekiwali. Ale Bóg zawsze daje swoją obecność i pewność wiary tym, którzy Go szukają. Wiara to droga, którą się idzie. Nie przed Chrystusem, nie obok Niego, ale za Nim. To droga Adwentu – do odkrycia Jego obecności.
