Wręczyłam paczkę dziewczynce i usłyszałam radosny pisk: – Tato, a widzisz, jednak byłam grzeczna, a ty mówiłeś, że św. Mikołaj nie przyjdzie... – mówi „Niedzieli” Katarzyna Rudnicka. Główna koordynatorka „Wirtualnej Choinki” może opowiedzieć setki wzruszających historii. Bo chociaż nasz kraj nie przypomina tego sprzed 15 lat, to w Warszawie i jej sąsiedztwie ciągle jest wiele osób, które potrzebują wsparcia.
Spiętrzone trudności
Beneficjenci „Wirtualnej Choinki” nie są leniwi, ale często tacy, na których nieszczęścia nachodziły parami. W jednym przypadku najpierw przyszyły choroby, potem niepełnosprawność i odziedziczony dług. W innym: dom ledwo stoi, ale nie da się go remontować, bo piętnastu spadkobierców mieszka za granicą i nie ma z nimi kontaktu. Oszczędności topnieją na ciągłe naprawy dachu i paliwo dla taty, który dojeżdża do pracy ze wsi bez komunikacji. Natomiast mama nie może pracować, bo opiekuje się dwójką niepełnosprawnych dzieci i sparaliżowaną babcią.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
