Reklama

Felietony

Zanim zborsuczą nasze dzieci

Niezwykle ważne jest to, co państwo tłoczy uczniom do głów w ramach zatwierdzonej rządowo ideologii, ale przecież są jeszcze rodzina i rodzice.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Moje lata szkolne przypadły na szczytowy moment PRL-u. Codziennie byliśmy agitowani, aby należeć do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, chciano nam zmienić harcerstwo na Harcerską Służbę Polsce Socjalistycznej, w której zamiast lilijek i chust nosiło się ruskie krajki. Wpajano w nas sfałszowaną historię, sfałszowane lektury (koszmarny i opasły Pamiętnik matki Marcjanny Fornalskiej – matki Małgorzaty Fornalskiej, z którego aż ciekło czerwone kłamstwo), sfałszowane informacje ze świata, i na dodatek goniono nas na pochody 1 maja. Efekt był taki, że założyliśmy sobie własną drużynę harcerską, aby nie należeć do kompromitującego HSPS. Nadal nosiliśmy polskie mundury harcerskie, demonstracyjnie nie uczestniczyliśmy w pierwszomajowych szopkach, ostentacyjnie wyśmiewaliśmy na lekcjach propagandowe bzdety komunizmu. Tak mi to weszło w krew, że już na studiach niejaki marcowy docent Pawlik – politruk od wykładania ekonomii politycznej socjalizmu i facet od mokrej roboty na Uniwersytecie Jagiellońskim – na sam mój widok dostawał nerwowego szału.

Reklama

Skąd brały się efekty tak przeciwne do zamierzonych kierunków komunistycznej propagandy, którym mieliśmy w szkołach podlegać? Wszystkiemu „winne” były rodzina i rozbrajanie propagandowych min przez rodziców i dziadków, którzy natychmiast podsuwali właściwe lektury i myśli. Jednym słowem – gdyby nie rodzinne domy i ich mądrość, pewnie wytresowaliby nas na nowych Pawków Morozowów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dziś, kiedy słyszę lamenty nad toksyczną ideologią, którą chce naszym dzieciom wtłoczyć do głów minister Barbara Nowacka, tylko uśmiecham się ze zniecierpliwieniem. Owszem, niezwykle ważne jest to, co państwo tłoczy uczniom do głów w ramach zatwierdzonej rządowo ideologii, ale przecież są jeszcze rodzina i rodzice. Mogą rozbroić każdą szkolną brednię i nauczyć dzieci czytać między wierszami. Jest jednak jeden, i to najważniejszy, warunek: należy mieć dla dzieci czas i poważnie z nimi rozmawiać! Wtedy żadna brednia oficjalnego programu edukacyjnego nie jest straszna.

Tymczasem w naszej rzeczywistości, nie mając czasu dla dzieci z powodu tryliona „najważniejszych w życiu spraw”, słusznie przeczuwamy, że ktoś inny zajmie się ich gruntownym kształtowaniem. Dominują jednak dwie postawy: jakoś tam będzie, a burza pewnie przejdzie bokiem, oraz: „wyżołądkuję się” w internecie, nawalczę się „lajkami” i pełnymi oburzenia postami i mam czyste sumienie, bo przecież tak się nawalczyłem jak nikt inny w świecie!

Reklama

Nie bardzo rozumiem też strachu przed wyeliminowaniem religii ze szkół. Chodziłem do szkoły komunistycznej, a na religię musiałem biegać po lekcjach do parafii, gdzie spędzałem kilka godzin. Nic mi nie ubyło, a to, co w takich warunkach dostało się do głowy, pozostało w niej do dziś. Wiara nie upadnie od tego, że nowi bolszewicy zakażą jej w szkołach. Inna sprawa to fakt, że katolicka większość Polaków ma prawo tak kształtować program nauczania, jak uważa, i religia w szkołach należy się nam tak jak gwiazda na głowie Lenina. Nie ma jednak takiej opresji, z której byśmy nie wyszli. Ale pod jednym warunkiem: musimy być zaangażowani, interesować się dziećmi i tym, czego uczy się ich w szkołach.

Jeśli chodzi o oficjalny zestaw lektur, też nie rwałbym włosów z łepetyny, bo przecież możemy sobie stworzyć domowy kanon lektur, które będziemy razem czytać i na ich temat wspólnie, rodzinnie dyskutować. Pod warunkiem jednak, że wyłączymy smartfony, telewizory i inne źródła niepokoju w naszych domach.

Moje pokolenie kształcone w bardzo opresyjnych warunkach komunistycznej szkoły wyrosło na najbardziej antykomunistyczne pokolenie po 1945 r. Nie strzelaliśmy do sekretarzy tak jak niezłomni żołnierze antykomunistycznego powstania, ale to dzięki nam powstała Solidarność i komuna zatrzęsła się w posadach.

Kiedy spoglądam na garstkę ludzi zaangażowanych w zwalczanie toksycznych pomysłów pani minister Nowackiej, to przychodzi mi do głowy myśl, że za złe wychowanie kolejnego pokolenia mniej będzie odpowiedzialna komunistka Nowacka, a bardziej bezczynność i ideowa cisza, jaka panuje w naszych domach.

2025-09-09 14:25

Oceń: +10 -3

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Myślmy o wieczności

Świat jest niesamowitą zagadką, podobnie jest z naszym istnieniem w świecie. Kto może zbliżyć się do poznania tego w zwykłym, ziemskim życiu?

Jak będzie w niebie? – zapytał mnie ostatnio pewien malec i tym samym uświadomił mi, jak mało o tym wiem i jak wiele zaniedbałem w myśleniu, aby choć zbliżyć się do wyobrażenia o zaświatach. Ktoś powie: no to leć pan, poczytaj mistyków i lekcja będzie odrobiona. To jednak nie jest takie łatwe. Żyjemy uwięzieni w teraźniejszości, sprawy doczesne, czasem zupełnie nieistotne z punktu widzenia wieczności, i aferki zajmują nas bardziej niż zastanawianie się nad tym, co będzie, gdy zakończymy już swój ziemski żywot.
CZYTAJ DALEJ

Czy Prymas Glemp wiedział, że ks. Popiełuszko miał być uwięziony w bunkrze w Kazuniu?

Przy okazji 41. rocznicy pogrzebu ks. Jerzego Popiełuszki (3 listopada) w przestrzeni medialnej pojawiły się informacje, że „prymas Polski Józef Glemp co roku przyjeżdżał do Kazunia i odwiedzał bunkier, w którym zginął ks. Popiełuszko”, ale „ukrywał ten fakt przed opinią publiczną”. Jaka jest prawda na ten temat?

W pogrzebie ks. Jerzego 3 listopada 1984 roku uczestniczyłam z rodziną jako mała dziewczynka. Trzymając mamę za rękę, stałam w tłumie na placu przed kościołem św. Stanisława Kostki w Warszawie i ze zdumieniem obserwowałam ludzi znajdujących się na drzewach oraz na dachach pobliskich domów, a także na balkonach mieszkań. O jedenastej, przy akompaniamencie dzwonów, stanął na balkonie prymas Polski, kard. Józef Glemp jako główny celebrans. Obok niego sześciu biskupów z jednej strony i sześciu księży z drugiej.
CZYTAJ DALEJ

Włochy/ W centrum Rzymu zawalił się fragment średniowiecznej wieży

2025-11-03 18:47

[ TEMATY ]

Rzym

Rzym2025

PAP/EPA/ANSA/MAURIZIO BRAMBATTI

W centrum w Rzymu w rejonie alei przy Koloseum zawalił się w poniedziałek fragment średniowiecznej wieży, w której prowadzono prace remontowe i konserwacyjne. Włoskie media podały, że czterech robotników zostało rannych, w tym jeden ciężko.

Runęła zbudowana w 1238 roku wieża Torre dei Conti, znajdująca się w pobliżu alei Fori Imperiali i uważana za jedną z najbardziej imponujących i dobrze zachowanych budowli z czasów średniowiecza.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję