Agata Pawluk: Jak wyglądały wasze przygotowania do wyjazdu na misje?
Anna Kalkowska: Przygotowania zaczynają się dużo szybciej niż tuż przed samym wyjazdem. Najpierw jest formacja w naszym Zespole Misyjnym Wschód, który działa przy Prowincji Warszawskiej Redemptorystów. Kilka razy w roku odbywają się zjazdy ogólnopolskie oraz regionalne w różnych częściach Polski, np. w Tuchowie, Krakowie, Toruniu. Mają one na celu pogłębianie naszej wiedzy teologicznej, rozwijanie umiejętności pracy z dziećmi oraz współpracy we własnym gronie, by jak najlepiej przeprowadzić wspólnie rekolekcje. Oprócz tego formujemy się także indywidualnie, w naszym życiu codziennym, dbamy o dobrą relację z Bogiem, modlimy się za nasz zespół, za dzieci, do których pojedziemy, oraz prosimy Boga, by nas umacniał i działał przez nas według Jego woli. Czasami wyjazd w okresie wakacyjnym może być trudny ze względu na urlopy. Tak było w moim przypadku – do końca maja myślałam, że nie uda mi się w tym roku wyjechać na misje, a tak bardzo tego pragnęłam. Jednak po zawierzeniu Bogu On wszystko tak poprowadził, że mój wyjazd był możliwy i wtedy już wiedziałam, że te misje są moim posłannictwem.
Reklama
Zuzanna Zalewska: Na spotkaniach nie brakuje wspólnej integracji, abyśmy się rozwijali i dzielili swoimi doświadczeniami, a następnie mogli je wdrożyć na rekolekcjach. Zjazdy regionalne są spokojniejsze. Odbywają się między zjazdami ogólnopolskimi. W programie również jest konferencja, wspólna modlitwa, ale przede wszystkim czas, aby pobyć razem i budować wspólnotę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zofia Gala: Moje powołanie do posługiwania w Zespole Misyjnym „Wschód” zrodziło się dość spontanicznie trzy lata temu. Kilku moich znajomych z duszpasterstwa akademickiego było już zaangażowanych w działalność zespołu. To właśnie jedna z koleżanek zaprosiła mnie na zjazd regionalny w Toruniu. Początkowo nie planowałam w nim uczestniczyć, ale sytuacja potoczyła się tak, że ostatecznie wzięłam udział w części programu. W zespole są osoby w różnym wieku – zarówno nasi rówieśnicy, jak i osoby kilkadziesiąt lat starsze – a mimo tych różnic wszyscy doskonale się dogadujemy. Majowy zjazd to zawsze ostatni etap przed rekolekcjami misyjnymi, które odbywają się w kilku turach – zapisujemy się przez formularz na ten termin, który najbardziej nam odpowiada, i tak tworzy się ekipa wyjazdowa.
Jak wyglądała wasza misja na miejscu?
Reklama
A.K: Celem wyjazdu na rekolekcje jest ewangelizacja oraz służba drugiemu człowiekowi. Wyjechaliśmy na Ukrainę, by pomóc dzieciom pogłębiać wiarę w Boga oraz by dać im radość w tym trudnym dla nich czasie, jakim jest wojna. Treści tegorocznych rekolekcji obejmowały temat wiary, nadziei i miłości, które przybliżyliśmy dzieciom podczas codziennych katechez oraz homilii, ale także przez nasze uczynki i dawanie świadectwa. Większość czasu spędzaliśmy na świeżym powietrzu, były wspólne zabawy, gry, podchody oraz tańce, które cieszyły się największą popularnością wśród dzieci.
Z.Z: Naszą misją było być z dziećmi, poświęcić im swoją uwagę i czas. Pokazywałyśmy, jak można działać we wspólnocie poprzez wspólne obowiązki, jak przygotowywanie stołów do posiłków czy zmywanie naczyń. Dzieci bardzo to doceniają. Na koniec rekolekcji mają w sobie niesamowicie wiele wdzięczności.
Z.G: Organizujemy kilkudniowe rekolekcje – pełne modlitwy, radości, zabawy i bycia razem. W tym roku posługiwałam w Równym na Ukrainie – w parafii prowadzonej przez polskich księży i siostry zakonne. Każdy z członków zespołu przygotowywał konferencję, scenkę, aktywizację na dany dzień – oczywiście wszyscy wzajemnie się wspieraliśmy. W naszej parafii dzieci dochodziły na zajęcia – mieliśmy je pod opieką w godz. 10.00-16.00. Każdego dnia odbywały się katechezy, wspólna zabawa, Msza św. oraz posiłek. Po zakończeniu dnia planowaliśmy kolejne zajęcia, omawialiśmy katechezy i zastanawialiśmy się, co warto poprawić lub dostosować do warunków lokalnych.
Jak dzieci reagowały na waszą obecność?
Reklama
A.K: Dzieci, jak i tamtejszy ksiądz proboszcz przyjęli nas bardzo gościnnie i życzliwie. Bardzo się cieszyli z naszego przybycia. Część dzieci brała udział w rekolekcjach w zeszłym roku i czekała na nasz kolejny przyjazd. Z racji tego, że nasze rekolekcje miały miejsce blisko polskiej granicy, tamtejsze dzieci nie są bezpośrednio ofiarami panującej wojny, jednakże mają w sobie niepokój, bo zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Nasz przyjazd był dla młodszych dzieci, jak i dla młodzieży, która również brała udział w rekolekcjach, odskocznią od życia codziennego i od myśli o panującym niebezpieczeństwie. Był to dla nich atrakcyjnie spędzony czas wakacji dzięki wielu zabawom i panującej radosnej atmosferze.
Z.Z: Dzieci były bardzo różne – jedne otwarte i chętne do współpracy, inne początkowo zdystansowane. Choć wojna wciąż trwa, wiele z nich stara się żyć normalnie. Większość ma w rodzinie kogoś na froncie: brata, ojca, wujka. Podczas rekolekcji robimy wszystko, by dać im chwilę wytchnienia, odciągnąć myśli od trudnej codzienności i wnieść w ich życie choć odrobinę radości i spokoju.
Z.G: Dzieci reagowały na nas bardzo pozytywnie, choć początkowo trzeba było przełamać pierwsze lody, to szybko się na nas otworzyły. Przychodziły, przytulały się, zadawały pytania, śmiały się – czuły się przy nas swobodnie. Mieliśmy kontakt z dziećmi w wieku od 3 do 15 lat, co stanowiło spore wyzwanie przy przygotowywaniu zajęć odpowiednich zarówno dla najmłodszych, jak i starszych uczestników. Miasto, w którym posługiwałam, nie jest bezpośrednio dotknięte działaniami wojennymi tak jak inne regiony Ukrainy, ale skutki wojny są tam widoczne. Słychać regularnie alarmy ostrzegawcze, a na cmentarzach wciąż chowane są ofiary wojny – są to często bardzo młodzi żołnierze. Byłam świadkiem przejazdu konduktu wojskowego – miasto wtedy się zatrzymuje, ludzie wychodzą z samochodów, klękają. To bardzo poruszający widok. Podczas Mszy św. dzieci same przywoływały te osoby w swoich intencjach – modliliśmy się razem za ich bezpieczeństwo i pokój.
Reklama
Jak wolontariat misyjny wpływa na waszą wiarę i spojrzenie na świat?
A.K: Wyjazd misyjny pogłębił moją wiarę. Dał mi wiele radości i pozwolił poznać nowe osoby. Głoszenie innym Ewangelii, a także wdzięczność ze strony dzieci za bycie z nimi, bardzo wzbogaca i otwiera serce. Wyjazd misyjny może nie tylko przynieść piękne owoce osobom, do których jedziemy, ale także nam. Dzieląc się swoim doświadczeniem wiary, rozwijamy ją i przybliżamy się do Boga przez służbę drugiemu człowiekowi.
Z.Z: Misje pogłębiają moją wiarę. Czasami bywa tak, że rozumiem coś, czego wcześniej nie rozumiałam lub nie zauważałam. Jest to czas refleksji nad życiem, z jednej strony szalony i zapełniony, ale z drugiej można wewnętrznie odpocząć i oddać swój czas dzieciom, które go bardzo potrzebują.
Reklama
Z.G: Moja wiara bardzo wzrasta, gdy widzę zaangażowanie i oddanie tamtejszych księży i sióstr zakonnych, którzy całe swoje życie poświęcają posłudze duszpasterskiej w trudnych warunkach – często bez wygód, w cieniu wojny i niepewności. Niezwykle poruszyła mnie działalność tamtejszego proboszcza i sióstr w zakresie pamięci o ofiarach Rzezi Wołyńskiej – Równe znajduje się przecież w samym sercu Wołynia. Mieliśmy okazję odwiedzić miejsca pamięci, posprzątać i uporządkować groby. Ksiądz proboszcz pokazał nam również kościół, który zbudował w jednej z pobliskich miejscowości – tam, gdzie kiedyś istniała parafia, a gdzie bolszewicy zniszczyli wszelkie ślady katolicyzmu. Świadectwo jego życia i pracy jest niesamowicie inspirujące i pociągające.
W jaki sposób można wyjechać z wami na wolontariat?
A.K: Wyjazdy z Zespołem Misyjnym Wschód to wyjazdy do krajów Europy Wschodniej. Jeśli ktoś ma pragnienie wyjazdu na misje, ale wie, że wyjazd do Afryki lub Ameryki Południowej, gdzie najczęściej są organizowane misje, nie jest dla niego, ma możliwość wyjazdu do kraju, który nie jest aż tak bardzo oddalony od Polski, np. na Ukrainę, do Mołdawii czy Rumunii. Wszystkich zainteresowanych naszymi działaniami zachęcamy do śledzenia mediów społecznościowych, gdzie pojawiają się wszystkie aktualności dotyczące naszego Zespołu. Zjazdy, które odbywają się w Toruniu, mają miejsce przy parafii św. Józefa u redemptorystów. Zachęcamy do kontaktu i wyjazdu z nami.
Z.Z: Spotkanie regionalne w Toruniu odbywa się zazwyczaj w okolicy marca, nic nie kosztuje można przyjść i poznać część ekipy. Myślę, że warto spróbować.
Z.G: Zaangażowanie w Zespół Misyjny „Wschód” to wyjątkowe doświadczenie – to spotkanie z Kościołem żywym i otwartym, a także szansa na głębsze poznanie siebie i Boga przez służbę innym. Serdecznie zapraszam do udziału w zjazdach – szczególnie tych regionalnych, które co roku odbywają się również w Toruniu. Zachęcam do śledzenia mediów społecznościowych – na Instagramie i Facebooku znajdziecie wszystkie aktualne informacje o spotkaniach i działalności Zespołu.