Dwa dni przed rozmową prezydentów USA i Rosji w mediach pojawia się informacja, że Pentagon wstrzymał część dostaw amerykańskiego uzbrojenia dla Ukrainy. Miało to dotyczyć systemów obrony przeciwlotniczej Patriot, amunicji artyleryjskiej oraz pocisków do systemu artylerii rakietowej HIMARS. Informacja mogła być jedynie zabiegiem, by zachęcić Moskwę do negocjacji pokojowych. To się jednak nie udało.
Po fiasku rozmowy telefonicznej Trumpa z Putinem Rosjanie zaatakowali Ukrainę bardzo dużą liczbą dronów i rakiet. Brutalny atak zmienił nastawienie amerykańskiej administracji wobec dostaw broni. – Chcemy wysłać broń defensywną, bo Putin nie traktuje odpowiednio życia ludzkiego. Zabija zbyt wielu ludzi (...). Jeśli chcecie znać prawdę, to Putin gada nam bzdury. Cały czas jest bardzo miły, ale nic z tego nie wynika – powiedział Trump.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Małe zapasy USA
Reklama
Zmiana postawy amerykańskiej administracji nie zmienia faktu, że narasta problem kurczących się zapasów pocisków obrony przeciwlotniczej. Szefostwo Pentagonu doskonale zdaje sobie sprawę, że zapasy muszą być również dostępne na wypadek np. zaognienia się sytuacji wokół Tajwanu. – Niestety, ale priorytetowe cele polityki USA nie są na Ukrainie. Odpowiedzialny za politykę strategiczną w Pentagonie podsekretarz Elbridge Colby uważa, że pomagając Ukrainie, USA tracą swoje możliwości strategiczne na najważniejszym kierunku, którym jest Indo-Pacyfik – tłumaczy Marek Budzisz, ekspert ze Strategy & Future.
Według amerykańskich mediów, zapasy rakiet Patriot odpowiadają 25% planowanego zapotrzebowania. Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej po irańskim ataku na bazę wojskową w Katarze, chronioną przez amerykański sprzęt. Amerykanie wystrzelili od dwudziestu ośmiu do nawet pięćdziesięciu sześciu rakiet Patriot. Odparcie tylko jednego ataku mogło pochłonąć całą miesięczną produkcję tych pocisków, która wynosi ok. pięćdziesięciu sztuk. Dlatego też Ukraina inwestuje w przemysł zbrojeniowy i budowę dronów, którymi mogłaby relatywnie tanio i skutecznie zwalczać rosyjskie drony.
W pierwszej fazie wojny Ukraińskie Siły Zbrojne posługiwały się postradzieckimi systemami obrony przeciwlotniczej, które jednak dawno się wyczerpały. Choć Stany Zjednoczone znacząco podniosły zdolności produkcyjne uzbrojenia – w przypadku pocisków Patriot – o ok. 20%, to zapotrzebowanie frontu jest znacznie większe. Podobnie jest z amunicją artyleryjską, której zakłady należące do U.S. Army produkują miesięcznie ok. 40 tys. pocisków. Pod koniec roku amerykańska produkcja ma sięgnąć 100 tys. miesięcznie, czyli ok. 1,2 mln rocznie. Około miliona pocisków rocznie zaczyna produkować także Europa, ale Rosja już od 2 lat ma produkcję na poziomie 3 mln rocznie.
O ile w pociskach artyleryjskich Europa może wspierać Ukrainę, to słabiej wygląda sytuacja z możliwościami obrony przeciwlotniczej. Kijów otrzymuje niewielką liczbę systemów np. z Wielkiej Brytanii, ale nie mogą się one równać ze skutecznością obrony baterii Patriot, które są uznawane za najlepsze na świecie. – Według ukraińskiego wywiadu, Rosja zmodyfikowała i rozwinęła produkcję dronów Shahed. Ma osiągnąć zdolność produkcji 500 dronów dziennie, co w nalotach dywanowych do reszty może wyczerpać system obrony przeciwlotniczej Ukrainy oraz wolę oporu samych Ukraińców – wskazuje Marek Budzisz.
NATO i Tajwan
Rosja posuwa się naprzód, szkoli rezerwistów i cały czas rozwija swój przemysł zbrojeniowy. Robi to znacznie szybciej niż europejska część NATO, gdzie fabryki dopiero mają powstać. Putin masowo produkuje czołgi i rakiety, a dzięki wsparciu z Chin, m.in. w dostawach silników do dronów, ta produkcja może być masowa. Analitycy nie mają złudzeń, że Putin szykuje się do wojny większej niż tylko Ukraina. Jego celem będą państwa wschodniej flanki NATO. Sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego mówi, że gdy Chiny zdecydują się na inwazję na Tajwan, Rosja może w tym samym czasie zaatakować NATO, by odciągnąć uwagę USA.