Reklama

Wiara

Ludzkie historie

Zabiegane kapłaństwo

Czy da się być na serio zawodowym sportowcem i jednocześnie człowiekiem rozkochanym w Bogu? Ksiądz Tomasz Szady, kapłan i zapalony maratończyk, potwierdza, że to jest możliwe.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wprawdzie w jego sercu pojawiła się najpierw myśl o byciu sportowcem i zdobywaniu pierwszego miejsca na podium, ale pragnienie bycia kapłanem było tak silne, że stało się tym pierwszym, najważniejszym. Dziś ksiądz Tomasz posługuje jako duszpasterz jednej z parafii w Hrubieszowie (Lubelskie). Jego każdy dzień wypełniony jest modlitwą, posługą wobec parafian, naucza katechezy w szkole podstawowej, po lekcjach trenuje dzieci w tenisa stołowego, posługuje jako kapelan w zakładzie karnym, ale znajduje też czas na trening, bo jest również prawdziwym maratończykiem.

Początki biegacza

Poraj – wieś położona w województwie lubelskim, w powiecie hrubieszowskim, w gminie Horodło. Tu wszystko się zaczyna. I bieganie, i kapłaństwo, które choć w sercu zakiełkowało jako drugie, dziś jest pierwsze. Bieganie zaczęło się od tego, że... mały Tomek codziennie grał w piłkę nożną. Na początku dla zabawy, potem na ocenę w szkole. W podstawówce miał ekipę kolegów, z którymi jeździł na wszystkie sportowe zawody. Były biegi, to biegali na zawodach. Lubili, kiedy coś się działo.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ministrant

Reklama

– Byłem dynamiczny. Na Mszy św. trochę rozrabiałem – opowiada ks. Tomasz. Przełom i pierwszy zwrot w życiu małego chłopca nastąpił, kiedy babcia zaprowadziła go do zakrystii jako kandydata na ministranta. On nie do końca zdawał sobie jeszcze wtedy sprawę, że od tej pory jego życie zmieni się i obecność na Mszy św. nie będzie już tylko wyczekiwaniem na błogosławieństwo, ale cichą obserwacją tego, co się dzieje na ołtarzu. – Śmiało mogę powiedzieć, że od tego czasu, czyli od trzeciej klasy szkoły podstawowej, zaczęło się moje poważne uczęszczanie na Eucharystię. Wiedziałem, po co szedłem do kościoła. Z komżą, w białej wyprasowanej koszuli i czystych butach. Czułem, że wchodzę w inną przestrzeń – dzieli się z nami kapłan.

Droga powołania

W sercu młodego chłopca rosło powołanie. Kiełkowało pragnienie bycia duszpasterzem ludzi. Nie była to jednak taka gwałtowna zmiana, zwrot. Bóg po cichu i w sposób bardzo delikatny przemawiał do jego serca. W dojrzewaniu do kapłaństwa pomogła mu częsta obecność na Mszy św. Ksiądz Władysław, wikariusz z parafii, wymyślił, aby punktować wszelkie dyżury ministranckie. Dyscyplina zwykła, ale i zarazem niezwykła w swej prostocie. Chodziło o to, aby zebrać w naszych dyżurach jak największą liczbę punktów. Mały Tomek starał się jak najlepiej wywiązywać ze wszystkich dyżurów. Był na pogrzebach, ślubach, Mszach św. porannych i wieczornych. W kościele bywał często, świątynia stała się jego drugim domem. A w drodze modlił się na różańcu. – Pogłębiałem relację z Maryją, z Panem Jezusem. Sam nie wiedziałem, kiedy stali mi się tak bliscy. To konkretny owoc codziennej Eucharystii, mojego przylgnięcia do Boga – podkreśla kapłan.

Nie tak prosto

Przyszedł jednak czas liceum, fascynacji dorosłością, dojrzałością. Czas inwestowania w sportowy sprzęt, ale i we własne zdolności. Sport stał się ważny. Udało mu się wówczas odnieść kilka małych zwycięstw na płaszczyźnie sportowej, co dodatkowo zmotywowało go do tego, aby się rozwijać w tej przestrzeni. I tu wydawało się, że pragnienie bycia kapłanem Chrystusowym przycichło.

Reklama

Czas przed maturą był trudny. Powtarzanie, ciągłe „ubijanie” w głowie nowej wiedzy. Mózg chciał odpocząć. Pewnego dnia, kiedy głowa pękała od natłoku informacji, zamiast sięgać po kolejny kubek kawy, Tomek ruszył przed siebie. Już wtedy biegał, ale tego wieczoru pomyślał, że mógłby pobiec trochę dalej niż zazwyczaj, aby przewietrzyć głowę. Warunki były dość trudne. Szybko zrobiło się ciemno, zaczął padać śnieg. Nie było wyjścia, musiał wrócić do domu. Pokonał wtedy 17 km. Polubił bieganie, chciał być sportowcem.

Sport czy kapłaństwo

I jedno, i drugie było mu bliskie. Kochał sport, ale kiedy był sam w kościele, czuł w sercu głos, którego nie mógł zagłuszyć, przed którym nie mógł uciec. W szkole byłem normalnym uczniem, dobrym kolegą. Nie obnosił się z tym, że myśli o byciu księdzem. Dopiero w klasie maturalnej, kiedy wychowawczyni pytała, co chcą dalej robić, na kartce zapisał AWF lub WSD. Niewielu wiedziało, że WSD to Wyższe Seminarium Duchowne. I właśnie wtedy był organizowany bieg z Horodła do Hrubieszowa. Tomek bardzo chciał przebiec pierwszy raz w życiu półmaraton, więc poszedł do Miejskiego Klubu Sportowego „UNIA” Hrubieszów i poprosił trenera, żeby go podszkolił. Polubił sport tak bardzo, że nie wiedział, co robić. Wśród kolegów o podobnej pasji czuł się jak w rodzinie. Powołanie do kapłaństwa wciąż tliło się jednak w jego sercu. Było zbyt silne, aby dało się całkowicie odsunąć na drugi plan.

I Bóg wtedy pomógł Tomkowi podjąć trudną decyzję... Pomyślał, jeśli dostanę indeks na AWF, to pójdę, jeśli nie to WSD. Nie dostał się na AWF.

Nadal trenuje

Reklama

Ksiądz Tomasz jest już od 13 lat kapłanem. Jego każdy dzień wypełniony jest modlitwą i pracą, służbą wobec innych. Jest jednak coś, co go wyróżnia wśród innych kapłanów. Ksiądz Tomasz wciąż trenuje. Bo nadal lubi sport. Nie jest on na pierwszym miejscu jak kiedyś, ale odgrywa dużą rolę w jego życiu. Nadal startuje w zawodach, nie tylko w maratonach. – Jakiś czas temu w gdańskiej hali MRKS mierzyło się 27 kapłanów z całego kraju w zawodach w tenisa stołowego. Wróciłem z brązowym medalem. Jestem także zawodnikiem piłkarskiej drużyny seniorów Miejskiego Klubu Sportowego Unia Hrubieszów – opowiada kapłan. Gra na prawej pomocy. Nadal więc trenuje. Nie udaje mu się już codziennie biegać, najczęściej 4 razy w tygodniu. Przyznaje jednak, że gdy zbliżają się zawody sportowe, to stara się biegać częściej, bo wciąż marzy o pobiciu swoich rekordów życiowych.

W pokoju kapłana obok literatury religijnej, brewiarza i różańca są medale pamiątkowe. Jego jeden z największych sukcesów to życiowy rekord w biegu na 10 km – 35 min i 17 s, a w półmaratonie (czyli na dystansie 21 km i 97 m) – 1 godz. i 17 min. Ksiądz maratończyk zdobył złoty medal w rozgrywanych w Henrykowie, w województwie dolnośląskim, Mistrzostwach Polski Duchowieństwa w półmaratonie. Jego wynik to: 1 godz., 24 min i 45 s. Uczestniczył również trzykrotnie w biegach górskich, w Biegu Frassatiego – wtedy również są rozgrywane Mistrzostwa Duchowieństwa i Zakonników w biegach górskich. Wówczas dwa razy zwyciężył, raz zajął drugie miejsce na podium.

Przede wszystkim Chrystus

Jego pierwszą i największą miłością jest jednak kapłaństwo i miłość do Chrystusa. Sport to dodatek, pasja, ale i pewnego rodzaju forma świadectwa, ewangelizacji, dawania siebie innym. – Dla mnie bowiem żyć to Chrystus – uśmiecha się kapłan.

2025-01-28 13:49

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nałogi zabrały mi uczucia - niezwykłe świadectwo Arkadio

[ TEMATY ]

świadectwo

świadectwo wiary

youtube.com/salvenet

Mówi, że w duszy gra mu codzienność i hip-hop. Jaki na co dzień jest Arkadio? Jak bardzo zmieniło się jego życie? Dlaczego twierdzi, że nałogi kradną uczucia? Jak ważną rolę w jego życiu odegrał starszy brat? Kim dla niego jest Bóg?

Arkadio, mąż, ojciec, muzyk. Na Studio Świadectw zaprasza Kasia Supeł-Zaboklicka. Obejrzyj niezwykłe świadectwo nawrócenia, które ukazuje wielką dobroć i opiekę Boga w naszej codzienności.
CZYTAJ DALEJ

Teraz jest właśnie „czas, by o tym rozmawiać”

2025-07-26 08:16

[ TEMATY ]

Szymon Hołownia

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

W każdym dojrzałym państwie demokratycznym informacja, że druga osoba w państwie – marszałek Sejmu – był namawiany do przeprowadzenia zamachu stanu, powinna wywołać wstrząs. Nie tylko medialny, nie jedynie polityczny. Prawdziwy wstrząs instytucjonalny i społeczny. Czy ta informacja w Polsce przejdzie bez echa?

Szymon Hołownia, marszałek Sejmu, lider jednej z czterech partii rządzącej koalicji, powiedział wprost, że proponowano mu „zamach stanu”. Nazwał rzeczy po imieniu – próbę zablokowania procesu zaprzysiężenia demokratycznie wybranego prezydenta. Uczynił to publicznie, samowolnie, nie pod przymusem, czy przypadkiem. A mowa o czynie kwalifikowanym w kodeksie karnym jako przestępstwo przeciwko Rzeczypospolitej.
CZYTAJ DALEJ

Dramatyczne świadectwa z Gazy – Lekarze bez Granic o głodzie i śmierci

2025-07-26 16:25

Adobe Stock

Brak żywności, wody i pomocy medycznej. W takich warunkach od miesięcy funkcjonują lekarze i mieszkańcy Strefy Gazy. Pracownicy Lekarzy bez Granic (MSF) alarmują: głód stał się bronią wojenną w konflikcie Izraela z Hamasem, a ci, którzy próbują zdobyć jedzenie, giną od kul.

„W pierwszych 6-24 godzinach poziom cukru we krwi spada. Organizm zużywa zapasy glikogenu. Po 3 dniach zaczyna rozkładać tłuszcz, a potem mięśnie, nawet serce - tylko po to, by przeżyć. Wtedy dzieci przestają płakać” - mówi dr Mohammed Abu Mughaisib, zastępca koordynatora medycznego Lekarzy bez Granic w Gazie, w nagraniu dla mediów watykańskich prosto z obozu dla uchodźców.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję