Pytanie czytelnika: W Adwencie oczekujemy na przyjście Mesjasza. Ale przecież On już jest obecny w Kościele. Po co czekać, skoro już jest?
Kiedy rozpoczyna się okres liturgiczny zwany Adwentem, zapewne częściej zastanawiamy się nad znaczeniem słowa „adwent” oraz myślimy o specyfice tego okresu. Nie możemy jednak zapominać, że w naszym życiu adwentem jest nie tylko kilka tygodni w grudniu, lecz jest nim całe nasze życie. Okres liturgiczny poprzedzający Boże Narodzenie nie tylko przygotowuje nas do świąt i przypomina, że Pan powtórnie przyjdzie, lecz staje się szkołą całego chrześcijańskiego życia. Życie człowieka wierzącego w Chrystusa jest jednym wielkim adwentem.
Skoro łacińskie słowo adventus oznacza przybycie kogoś, na kogo czekamy, to sam okres liturgiczny zwany Adwentem jest dla nas radosnym czasem oczekiwania na Przybywającego. Nie mamy wątpliwości, że owo oczekiwanie inaczej było przeżywane przez żydów, którym prorocy wciąż musieli dodawać nadziei, że Pan przyjdzie, a inaczej rokrocznie przeżywają ten krótki czas przed Bożym Narodzeniem chrześcijanie, dla których owo przyjście Pana stało się już faktem historycznym. Dla chrześcijan nadzieja, którą wzbudzali prorocy, została spełniona w Jezusie Chrystusie, który objawił się jako Mesjasz, umarł na krzyżu dla naszego zbawienia, zmartwychwstał i żyje. Każdego roku, celebrując w liturgii tajemnicę Wcielenia, Kościół w swej mądrości chce, żeby tę uroczystość poprzedził okres Adwentu. Ten okres liturgiczny jest niesamowicie bogaty w swej wymowie. Teksty liturgiczne oraz symbole wywołują w życiu przeżywających Adwent napięcie, które wyrasta z tego, co jest pomiędzy: „On już przyszedł” a „On przyjdzie”.
Pan już przyszedł, dlatego przeżywamy oczekiwanie na uroczystość Narodzenia Pańskiego, przechodząc przy tym drogę narodu wybranego, który pragnął przyjścia Mesjasza. Pan przyjdzie – ale przecież On nas nie zostawił. On wciąż jest w swoim Kościele, w Słowie, w sakramentach, a przede wszystkim w Najświętszym Sakramencie. On sam nas zapewnił, że pozostanie z nami aż do skończenia świata. Napięcie między „On już przyszedł” a „On przyjdzie” to doświadczenie całego życia chrześcijanina, który wobec tego wyznaje, że Pan wciąż przybywa. Wciąż na nowo staje przy nas w nowych kontekstach życiowych. Wciąż na nowo nas pokrzepia i odradza. Jako ochrzczeni, którzy należymy do Jego Kościoła, wciąż jesteśmy spragnieni Jego obecności, a zarazem radujemy się nią. Wciąż chcemy do Niego wracać, a zarazem uwielbiamy Go za Jego przyjście.
Tym właśnie jest adwent naszego życia – ciągłym pragnieniem, oczekiwaniem, czuwaniem. Adwent naszego życia to świadomość, że On do nas ciągle przybywa i chce być w swoim Kościele. To w końcu ciągła gotowość na przyjście Oblubieńca, ze świadomością, że będzie taki czas, iż może być już za późno na jakiekolwiek przygotowanie. Adwent naszego życia na pewno nie ma nic wspólnego z powiedzeniem: „Jeszcze mam czas. Od jutra albo w przyszłości zacznę czuwać”.
Trzy niedziele Adwentu wskazywały życie jako czas czekania, czas drogi, jako płaszczyznę, z której otwierają się rozległe widoki na najdalsze cele. Czwarta niedziela Adwentu ukazuje jeszcze jedno zadanie, które uzupełnia poprzednie przemyślenia. Czekanie na wieczność dokonuje się na ziemi i w czasie, droga do wieczności prowadzi przez ziemię i czas. W ostatnią niedzielę Adwentu podchodzi się już bardzo blisko do prawdy, że Bóg stał się człowiekiem, bo słychać o Matce Zbawiciela: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna” – prorokował wielki Izajasz na siedem wieków przed spełnieniem się tajemnicy Betlejem.
Kiedy potężne na przełomie XI i X wieku przed Chrystusem dziedzictwo Dawida zostało w X wieku rozbite na dwa oddzielne państwa wzajemnie się zwalczające, kiedy religia państw ościennych wdzierała się coraz bardziej do kultury i do umysłów, nawet centralnej świątyni tego narodu, a jego królowie coraz częściej zaczęli hołdować zgubnemu synkretyzmowi – wtedy zdawało się, że zagubi się w tym zamieszaniu myśl o Obiecanym, a wraz z nią podstawa jedności narodu oraz sens jego istnienia. Wtedy to właśnie pojawiali się duchowi przywódcy tego narodu, prorocy, i budząc w nim świadomość obietnicy, podtrzymywali jego poczucie odrębności i wewnętrznej jedności. „Pan sam da wam znak: oto Panna pocznie i porodzi Syna i nazwie go imieniem Emmanuel”, to znaczy Bóg z nami…
A więc znakiem, sprawdzianem tego, że naród ten był rzeczywiście wybrany, by wobec całej ludzkości spełniać jedyny w swoim rodzaju cel: przenieść przez całą starożytność myśl o obietnicy Bożej – znakiem tego była pogłębiana przez proroków myśl o Bogu, który przez cud wcielenia zbliży się do człowieka, będzie „Bogiem z nami”. Wyłania się tu po raz drugi – po pierwszej zapowiedzi w raju – tak wyraźnie postać Matki Oczekiwanego, prawda, że będzie On człowiekiem, ale i „Bogiem z nami”. Matka Zbawiciela jest rękojmią i gwarancją człowieczeństwa, obecności natury ludzkiej w Bogu, który ma przyjść. Poprzez wskazanie na Nią w treści obietnicy pojawia się niezgłębiona tajemnica Boga-Człowieka, Syna Bożego Syna ludzkiego.
Chrystus, stając się człowiekiem, stał się bratem każdego człowieka, nawiązał z nim łączność i przed każdym postawił szansę zbawienia. Bo jak człowiek w imieniu każdego żył, cierpiał, umarł i zmartwychwstał. A obok Niego w najważniejszych chwilach jego życia zawsze była Jego Matka.
Ewangelia czwartej niedzieli Adwentu opowiada o narodzinach Jezusa Chrystusa. Maryja „znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego (…)”. To było już po zaślubinach z Józefem. W tradycji żydowskiej może to oznaczać zarówno zaręczyny, jak i ślub. Fakt, że było to przed wspólnym zamieszkaniem, wskazuje na zaręczyny (zob. Mt 1,18). W tym czasie [zazwyczaj przez rok] zaręczeni byli sobie oficjalnie obiecani, jednak nie mogli dopełnić związku, a nawet pozostawać sami. Zgodnie z ówczesnymi zwyczajami Maryja mogła mieć wtedy około 14 lat, a Józef najprawdopodobniej 18. Zaręczyny były o wiele bardziej zobowiązujące niż współcześnie. Związanie się zaręczonych z inną osobą uważano za cudzołóstwo (zob. Pwt 22,23-24), a w przypadku śmierci narzeczonego kobieta była uważana za wdowę. Józef, nie będąc świadkiem Zwiastowania, mógł podejrzewać Maryję o zdradę i publicznie Ją oskarżyć. W Starym Testamencie groziło za to ukamienowanie, jednak w opisywanych czasach wymagano jedynie oddalenia narzeczonej. Kobieta z dzieckiem odprawiana w sposób oficjalny nie miała szans na znalezienie męża, mogła też zostać bez środków do życia. Józef chciał to zrobić potajemnie, czyli bez rozgłosu, tak, by nie narazić Maryi na publiczne konsekwencje. Nie zamierzał skorzystać z obecności sędziego, która w takich sprawach nie była konieczna. Do przeprowadzenia oddalenia wystarczał zwykły dokument poświadczony przez dwóch świadków (zob. E. Burzyk, „Adwentowa reanimacja”, Kraków 2010, s. 66).
Za kilka dni będziemy śpiewać kolędy w nastrojowych słowach malujące fakt Jezusowych narodzin. Popatrzmy na tę scenę również z punktu widzenia wielkiej prawdy, że jest to znak. Ważne to, skoro Bóg zstąpił na ziemię i miał ludzką Matkę, chciał być „Bogiem z nami”…
Arcybiskup Prymas Meksyku, kardynał Carlos Aguiar Retes, ogłosił swoją decyzję o mianowaniu Marii Magdaleny Ibarroli y Suarez kanclerzem archidiecezji. Jest to pierwsza świecka kobieta na tym stanowisku - informuje portal ACI Prensa.
Ibarrola y Suárez ma dyplom z prawa kanonicznego z Papieskiego Uniwersytetu Meksyku i tytuł magistra administracji biznesowej z Universidad Latinoamericana. Od lutego 2019 r. pełni funkcję wicekanclerza archidiecezji Meksyku.
Módlmy się, abyśmy umieli coraz lepiej rozeznawać, by dobrze wybierać drogi życia i odrzucać to, co oddala nas od Chrystusa i Ewangelii - wskazuje Ojciec Święty. W najnowszym filmie „The Pope Video” Papież Leon XIV odczytuje oryginalną modlitwę, prosząc Ducha Świętego o łaskę nauki rozeznawania. W świecie, który nieustannie się zmienia, rozeznawanie jest bardziej potrzebne niż kiedykolwiek, by podejmować właściwe decyzje.
Dziś ukazała się nowa edycja „The Pope Video”, ilustrująca intencję modlitewną Papieża Leona XIV na lipiec. Intencja ta, powierzona Papieskiej Światowej Sieci Modlitwy, poświęcona jest formacji w rozeznawaniu. Modlitwa Papieża brzmi:
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.