Parafia to jest moja ostoja, to jest mój drugi dom, tu się odnajduję i wypoczywam, tu mogę uporządkować moje serce – podkreśla Jolanta Leśkiewicz.
Parafianie i wierni z okolicy
Małgorzata i Dariusz Pardelowie nie są formalnymi parafianami, ale czują się jak wierni pallotyńskiej placówki. – Często przejazdem mijaliśmy ten kościół. Pewnego dnia zajrzeliśmy do niego i od razu go pokochaliśmy – opowiada Dariusz Pardela. I dodaje: – Ta parafia jest nam bliska również z tego powodu, że nasza córka w tym kościele brała ślub. – Dla nas był on oznaką Bożego miłosierdzia. Modliliśmy się o ten ślub i Pan Bóg nas wysłuchał – mówi wzruszona Małgorzata Pardela.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– W tym kościele podoba mi się atmosfera. Odpowiadają mi kapłani, którzy tutaj posługują, poziom homilii, oprawa Mszy św. To wszystko składa się na bardzo dobry obraz parafii, który przyciąga ludzi z Częstochowy i okolicy – zapewnia Wojciech Wrona, ojciec Weroniki i Władysława. – Ze względu na przyjazną wobec dzieci atmosferę przychodzimy tutaj chętnie – wtóruje mu żona Adrianna Wrona. I dodaje: – W czasie Eucharystii o godz 11.30 jest wygłaszane słowo Boże osobno dla dzieci i osobno dla dorosłych. W naszej parafii dzieci są mile widziane. – Nie jesteśmy z tej parafii, ale tutaj duchowo czujemy się bardzo dobrze. Piękna przestrzeń świątyni jest mniej ważna od tego, co słyszymy od ołtarza – podkreśla Zbigniew Sienniak. – Tu możemy usłyszeć istotę słowa Bożego – uzupełnia wypowiedź męża Renata Sienniak. – W tym kościele przekaz słowa Bożego dociera do mnie całkowicie. Tutaj w każdym momencie modlitwy czuję Pana Boga. Mój tato w godzinie śmierci powiedział nam: „Nigdy nie odchodźcie od Boga, bo On mnie zabiera, ale ja was zostawiam z Nim” – cytuje słowa zmarłego ojca p. Renata. – Podawałem kamień węgielny pod obecną świątynię biskupowi diecezji częstochowskiej Stanisławowi Nowakowi. Pamiętam, że nie było ładnej pogody, ale ludzi dopisało sporo. I dziękować Panu Bogu, że wierni do tej pory są w kościele – wspomina Krzysztof Jeż, który przyszedł na nabożeństwo z małżonką Anną.
W służbie parafii
Jest ich trzech, wiernych muszkieterów, którzy służą w parafii od wielu lat. Jacek Krygier czyni to już od 1976 r. – Lata lecą, siwizna na głowie, a ja wiernie trwam przy parafii i przy ołtarzu – cieszy się p. Jacek. I dodaje: – My tutaj jesteśmy nie tylko ministrantami, ale też członkami rady parafialnej, działamy w Akcji Katolickiej. Staramy się być użyteczni dla parafii. – Mam już swoje lata, ale jak stoję przy ołtarzu, czuję się duchowo młody, czuję się jak dziecko blisko Boga Ojca. Coś wspaniałego – zwierza się Andrzej Wierzchowswki, kolega p. Jacka. – Specyfika posługi w tym miejscu polega na tym, że skupiamy się nie tylko na życiu parafialnym, ale również na życiu sanktuaryjnym, mamy przecież tutaj pielgrzymów z całej Polski – tłumaczy s. Aleksandra Leśniak, betanka, którą spotykamy w zakrystii. – Zostałam zakonnicą, bo chciałam czegoś więcej. Czułam, że tylko bycie przy Jezusie i służba skoncentrowana na Nim to jest właśnie to coś więcej – wyjaśnia.
Reklama
– Zostałem wychowany w wierze katolickiej, a potem, kiedy zobaczyłem, jak ludzie przestają wierzyć, postanowiłem wziąć się w garść, by nie być jak oni. Muszę zostać przy Bogu – deklaruje ministrant Łukasz Kilian, który przyjechał z rodziną z Kanady. – Za oceanem mieszkaliśmy w miejscowości oddalonej od Toronto o godzinę jazdy samochodem. Tam w polskiej parafii służyłem przy ołtarzu – mówi lektor Jakub Kilian, starszy brat Łukasza. – Nasz zespół „Tacy Różni” liczy ok. 20 osób. Gramy w każdą niedzielę podczas rodzinnej Mszy św., na której są dzieci. Pasujemy do tej Eucharystii stylem – tłumaczy Filip Depta. – Służymy swoją muzyką, by ludzie mogli się lepiej skupić na Mszy św. – zapewnia basista Tomasz Lubaszewski.
Trzeba mieć cel w życiu
– Wiara to podstawa życia – zauważa Jacek Krygier. – Wiara jest ostoją życia, a parafia jego podporą. Kiedy chodzę do kościoła na nabożeństwa, to inaczej się czuję – zaznacza Daniela Jureczko. Z kolei Piotr Sośniak przekonuje: – Wiara to jest moja przyszłość. Zbigniew Sienniak natomiast wyjaśnia: – Wiara jest dla mnie duchowym pokojem. Trzeba w coś wierzyć. Koncentrowanie się tylko na życiu doczesnym, na używkach to nic dobrego. Trzeba mieć w życiu cel. A ja wierzę w Pana Boga i to jest dla mnie cel najważniejszy. – Wiara bardzo mi pomaga, bo jestem po udarze. Codziennie odmawiam koronkę do Jezusa Miłosiernego – zwierza się cichutko Irena Wieczorek. – Wiara młodych zależy od wychowania małego dziecka. Jeżeli młodzi mają chrześcijańskie korzenie, to nawet kiedy zboczą z drogi, mają gdzie wrócić. Mam trzy wnuczki i jestem szczęśliwa, że są blisko Boga. Uczę ich modlitwy różańcowej, a jak były bardzo malutkie, to rysowały różaniec – wspomina Jolanta Leśkiewicz.
Proboszcz
Reklama
– Mamy nowego proboszcza, ale jak na razie, żaden proboszcz w naszej parafii nas nie zawiódł – zapewnia Piotr Sośniak. – Obecnego proboszcza pamiętam, jak jeszcze służył w naszym pierwszym kościółku, i bardzo mile go wspominam – zaznacza Halina Pyrkosz. – Ksiądz proboszcz jest bardzo otwarty, nie zbywa ludzi. Dzisiaj Kościół potrzebuje tej otwartości na ludzi, wychodzenia do nich i przyciągania ich – podkreśla posługująca w parafii s. Aleksandra Leśniak.
W klasie maturalnej zaczął szukać możliwości realizacji swojego powołania. Pociągało go życie wspólnotowe. – Wybrałem pallotynów ze względu na różnorodność prac i posług, jakie wykonują, oraz niezwykłą osobowość św. Wincentego Pallottiego – mówi ks. Tadeusz Beściak, proboszcz parafii Miłosierdzia Bożego i kustosz sanktuarium pod tym samym wezwaniem w Częstochowie.
Boże Miłosierdzie
– Kiedy człowiek jest zraniony przez grzech, kiedy dotyka go ból, trudne sytuacje życiowe, wtedy bardziej otwiera się na Boże Miłosierdzie. Ale ono jest obecne w codzienności i niekoniecznie musi się objawiać w sytuacjach granicznych – wyjaśnia ksiądz proboszcz. – Moim pragnieniem jest, żeby ludzie byli wierzący z przekonania, żeby była to wiara konsekwentna, w takim znaczeniu, że Chrystus jest mój, że ja Go rzeczywiście spotkałem i doświadczyłem, czy to w sakramentach, czy też w jakichś wydarzeniach, czy przez drugiego człowieka. Życzę sobie i parafianom wzrostu wiary w sercu, zaufania Panu Bogu, Jego miłosierdziu – podsumowuje rozmowę ks. Beściak.