Maria Fortuna-Sudor: Siostro Ewelino, o czym świadczy tyle wieków trwania wspólnoty w tym miejscu?
Siostra Ewelina, bernardynka: Na pewno wymodlonym przez matkę fundatorkę, s. Teresę Zadzik, która była taką kontemplatywną duszą. Ta nasza wielowiekowa obecność w tym miejscu świadczy o Bożej Opatrzności. Zostałyśmy wpisane w Boży plan i spełniamy w nim konkretną rolę, realizując powołanie do życia kontemplacyjnego i to zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i wspólnotowym. W to nasze trwanie Pan Bóg wpisał takie dary jak łaskami słynący obraz św. Józefa i cudowną figurkę Dzieciątka Jezus Koletańskiego. Widać, że Ktoś nad nami czuwa i pięknie to dzieło prowadzi.
Reklama
Czym charakteryzuje się wspólnota kontemplacyjna?
Nasze życie jest wypełnione modlitwą, pracą i wiarą w obecność Boga żywego. To fundament, na którym budujemy relację z Panem Bogiem oraz z bliźnimi. Pan Jezus jest dawcą sensu życia zakonnego. Z miłości do Niego możemy zrozumieć ogromną potrzebę trwania przed Panem na modlitwie uwielbienia, adoracji, dziękczynienia, a przede wszystkim wstawienniczej. Jako siostry klauzurowe nie udzielamy się na zewnątrz, ale jesteśmy bardzo otwarte na tych, którzy tutaj przychodzą. Pragniemy, aby oni doświadczyli tu rodzinnej atmosfery, ciepła, serdeczności, a przede wszystkim duchowego wsparcia, w czym szczególną, największą rolę spełnia Pan Jezus wystawiany i adorowany codziennie w Najświętszym Sakramencie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Sensem istnienia zakonów kontemplacyjnych jest nieustanne ćwiczenie pamięci serca na obecność Bożą, na trwanie przed Panem nie tylko w chórze zakonnym. Całe nasze życie musi się stać modlitwą.
Jakie są atuty takiej formy służby Bogu?
Mamy konkretne miejsce; dom, rodzinę, przestrzeń tę fizyczną i duchową. W niej czujemy się bezpiecznie. Wiemy, że jest Ojciec niebieski, który nad nami czuwa. Atutem jest także klauzura. Jej zewnętrznym znakiem są kraty oddzielające nas od świata. Klauzura jest dla nas wielką łaską; chroni od wielu bodźców z zewnątrz, stawia granice. Pomaga zachować klimat wyciszenia, a to wspiera pracę nad sobą, we współpracy z Duchem Świętym, z łaską Bożą. Ale to jest ćwiczenie bardzo wymagające; w spotkania z Panem Bogiem angażujemy nasze zmysły i wyobraźnię, rozum, pamięć, serce... To są przestrzenie, w których nie ma jakby granic. I tu trzeba bardzo czuwać nad sobą, żeby nie wpaść w rutynę. Ale też nie ulec złudzeniom. Dla mnie cudownym doświadczeniem tutaj, w klauzurze było odkrywanie, że Pan Jezus jest obecny w dzisiejszym świecie, w moim konkretnym życiu, w tym miejscu, że On jest żywy. Wierzę, że dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwej.
Wierzą w to także osoby proszące siostry o modlitwę wstawienniczą. Jakie intencje omadlają siostry bernardynki?
Jest ich mnóstwo. Modlimy się w intencji naszej ojczyzny, o pokój na Ukrainie i na całym świecie. Bardzo wiele małżeństw prosi tu o potomstwo i wyproszonych dzieci wciąż przybywa! Przyjeżdżają ludzie chorzy, po wypadkach i mimo iż lekarze nie dają już nadziei, odzyskują zdrowie. Mamy też bardzo dużo intencji o uratowanie małżeństwa, o pojednanie w rodzinie. No, dzieją się cuda. A my, pamiętając, że przeszłość należy do Bożego Miłosierdzia, przyszłość – do Bożej Opatrzności, a teraźniejszość – do miłości, staramy się żyć chwilą obecną.
Siostry bernardynki są w Krakowie od XV wieku. Od połowy XVII wieku mieszkają w klasztorze św. Józefa przy ul. Poselskiej, służąc swymi charyzmatami nie tylko lokalnej społeczności. Aktualnie ich wspólnota liczy 18 sióstr, z których najstarsza ma 90 lat. Na: https://bernardynki.com/można poznać ich historię, misję i współczesne oblicze.